„Truman Show” + „Seksmisja” + kryminał = „Silos”. Nie przegapcie tego serialu!

Zobacz również:Profetyczni futuryści. Oto pisarze science-fiction, których wypada znać (CZĘŚĆ 1)
Silo Silos Common apple AppleTV+ Rebecca Ferguson David Oyelowo Tim Robbins
fot. Silo/AppleTV+

Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby wrzucić te tytuły do jednego garnka wraz z Metro 2033, a całość zalać gęstą, kryminalną intrygą. Rozwiązanie zagadki podsuwa początek adaptacji prozy Hugh Howeya, a to dopiero przystawka przed daniem głównym na Apple TV+.

Popkultura już dawno temu pokochała dystopię. Chaos klasowy, bunt maszyn, eskalacja przemocy, ekonomiczna gra o wszystko i autorytarne rządy zawładnęły różnymi narracjami. I tymi obecnymi w książkach, i w serialach czy filmach. Nie trzeba być wprawionym w bojach analitykiem, żeby przypuszczać, dlaczego takie historie cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Towarzysząca nam niepewność, którą potęgują alarmistyczne nagłówki prasowe i paski grozy w telewizjach informacyjnych, każe zastanawiać się nad przyszłością. W ponurych scenariuszach dostrzegamy coś znajomego, z czym możemy się utożsamić. Zauważamy, że inni mają gorzej, co okazuje się ponurym pokrzepieniem. Zaczynamy kibicować głównym bohaterom, którzy walczą o lepsze jutro, próbując zmienić reguły gry. Dla niektórych widzów ich losy stają się nawet inspiracją do działania w świecie rzeczywistym. Licznie kopie Fredy, protagonistki z Opowieści podręcznej Margaret Atwood, pojawiały się na protestach przeciwko zaostrzeniu praw aborcyjnych czy wizytom Donalda Trumpa w Wielkiej Brytanii. Motyw orwellowskiej nowomowy powraca raz za razem, gdy wolność słowa przegrywa z opresyjną cenzurą.

Przed wzięciem na tapet Silosu otwarcie przyznam się do jednego – osobiście odczuwam przesyt nagromadzeniem dystopii. Zmęczenie nie tylko idzie w parze z dość oklepanym hasłem co za dużo, to niezdrowo. Brakuje mi opowieści, które zrównoważą zalew czarnych scenariuszy, tchną nadzieję w świat pogrążony w bezładzie i kryzysie. Złożonych, ale dalekich od naiwności utopii. Bardziej optymistycznego solarpunku czy emancypacyjnego afrofuturyzmu, gdzie kultywowanie tradycji zostajhe sparowane z oswojeniem technologii. W podobne tony uderzała Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu; tak kreował świat Kogonada w całkiem udanym Yangu.

Podziemna samowystarczalność

Pierwsze dwa odcinki adaptacji popularnych książek Hugh Howeya, co zupełnie mnie nie zdziwiło, nie sprostały bezpośrednio tym oczekiwaniom. Nie odłożę jednak Silosu na bok – wręcz przeciwnie, cliffhanger, jakim zwieńczono udostępnioną na razie historię, zaostrza apetyt na więcej. Apple TV+ po Rozdzieleniu i Hello Tomorrow! znów udowadnia, że z wyeksploatowanych do cna motywów można jeszcze wycisnąć coś nieoczywistego. Ożywcze zaskoczenia pojawiają się tu i w warstwie formalnej, i na poziomie budowania samej fabuły.

Silo Silos Common apple AppleTV+ Rebecca Ferguson David Oyelowo Tim Robbins
fot. Silo/AppleTV+

Tytułowy silos nie służy bynajmniej do składowania ziarna czy paszy dla zwierząt. W ogromnym betonowym walcu, który liczy 120 pięter, funkcjonuje pozornie sprawnie działające społeczeństwo. Choć należałoby pewnie pisać raczej o jego niewielkim wycinku, bo budowlę zamieszkuje jedynie 10 tysięcy osób. Są w pełni samowystarczalne. Pożywienie zapewniają im tam uprawy permakulturowe, odrębny system zasilania i kanalizacji pozwala zaspokoić fizjologiczne potrzeby, a na straży prawa czuwają szeryf i burmistrzyni. Wiedzie im się względnie dobrze, choć fikcyjny mikroświat dopadły nierówności klasowe. Ci bardziej wpływowi żyją na górze, w komfortowych warunkach, zaś proletariat gnieździ się na większych głębokościach. Najwyraźniej przypominanie o tym to już immanentny element współczesnych dystopii, bo podobnie działo się w netfliksowych 1899 czy Platformie oraz filmach Bonga Joon-ho: Parasite i Snowpiercerze.

Betonowa symulacja

Gdy zaczniemy uważniej przyglądać się anturażowi wykreowanemu przez Grahama Yosta, szybko dostrzeżemy, że coś tu nie gra. I nie chodzi wyłącznie o główną intrygę, której podporządkowana jest cała oś fabularna Silosu. Drugoplanowym postaciom – niby pełnokrwistym, mającym własne zajęcia i motywacje – niebezpiecznie blisko do wyzutych z emocji NPC-ów. Trudno przyporządkować też scenografię do konkretnych czasów. Wnętrza kryją space-age’owe, obłe meble, retrofuturystyczne komputery czy subtelne odniesienia do brutalizmu, ale gdy zejdziemy kilka poziomów niżej, znajdziemy się w quasi-miasteczku przywodzącym na myśl średniowieczne osady. Do tego wszystkiego stoliki zamiast zdjęć rodzinnych zdobią budzące niepokój rysunki, zaś jedzący w kantynie nie patrzą na widok z okna, a na projekcję świata zewnętrznego. To właściwie jego skąpany w szarościach ersatz, spowity smogiem, brudem czy innymi niezidentyfikowanymi zanieczyszczeniami.

Ostatnia ze wskazówek okazuje się najwłaściwszym tropem. Silos jest tak naprawdę pułapką i symulacją prawdziwego życia. Ludzi zgromadzono tam, żeby rzekomo ochronić ich przed toksycznym, śmiercionośnym światem zewnętrznym. Pierwszą zasadą Paktu – bo tak nazywa się dokument konstytuujący prawo – jest zakaz wyjścia na powierzchnię. Istnieje tylko jedno odstępstwo od tej reguły. Jeśli ktoś wyrazi zdecydowaną chęć ucieczki ze schronu, może śmiało udać się w nieznane. Dostanie nawet specjalny, ochronny kombinezon przypominający skafander astronauty. Pali tym samym za sobą mosty i już nigdy nie wróci do kosmicznej społeczności. Co czeka go na gigancie? Podobno większość śmiałków ginie już na samym początku tułaczki, ale nie ma na to jednoznacznych dowodów.

Ludzie bez przeszłości

Świat w adaptacji prozy Howeya nosi znamiona cichego autorytaryzmu. Cichego, bo można w nim przez wiele lat tkwić w błogiej nieświadomości, nie zwracając uwagi na wolność odbieraną kawałek po kawałku. Nie dochodzi do zbiorowych egzekucji, daleko też do publicznych linczów. Pęknięcia w fasadzie słodkiego życia pojawiają się jednak raz za razem i potrafią zaatakować znienacka. Kiedy Allison (Rashida Jones) i szeryf Holston (David Oyelowo) chcą ubiegać się o dziecko, muszą uzyskać oficjalną zgodę. Dopiero wtedy lekarz komisyjnie wyjmie implant antykoncepcyjny, choć bywa, że finguje zabieg. Skojarzenia z Seksmisją, Ludzkimi dziećmi czy innymi opowieściami o grozie kontroli prokreacji będą w tym przypadku nader trafione. Echa kultowej powieści 451 Fahrenheita Raya Bradbury’ego przywołuje za to wymazywanie kultury. Tam wykwalifikowani strażacy palili wszystkie możliwe książki, które zastępowały ogłupiające media. Tutaj konsekwentnie usuwano ślady życia sprzed buntu, gdy Silosianie chcieli siłą opuścić betonowy walec. Posiadanie Reliktów, nielicznych artefaktów przypominających o zagadkowej przeszłości, jest surowo zabronione.

Silo Silos Common apple AppleTV+ Rebecca Ferguson David Oyelowo Tim Robbins
fot. Silo/AppleTV+

Yost, zdobywca Złotego Globa za scenariusz do Kompani braci, nie odkrywa wszystkich kart za jednym zamachem. Wsparty przez reżysera Mortena Tylduma (Pasażerowie, Gra tajemnic) przeplata płaszczyzny czasowe i rozpoczyna pierwszy sezon serialu nieoczekiwanym uderzeniem. Zniknięcie postaci, których od początku wypadałoby typować do roli głównych bohaterów, piętrzy pytania. Szukanie logiki w ciągu niezrozumiałych zdarzeń i zagadkowych okoliczności – przynajmniej na razie – przypomina obserwowanie krajobrazu schowanego za mgłą, trochę podobnego do obrazu ze stołówki. Dopiero po czasie dochodzi do wyostrzenia konturów. Kropki powoli zaczynają się łączyć. Ktoś najwyraźniej ma interes w tym, żeby nie mówić tłumowi całej prawdy i wmawiać mu, że Dzień Wolności (bardziej cynicznej nazwy nie dało się wymyślić!) – upamiętniający stłumienie rewolty – utrzymuje pożądany pokój. Dla widza celebracja kolejnej rocznicy wydarzenia, z kolorowymi flagami wywieszonymi na półpiętrach i łzawą pieśnią na ustach, wzbudzi raczej politowanie. Dla mieszkańców staje się chlebem powszednim, bo właściwie nie znają żadnej alternatywy.

Szukać dziury w całym

W Silosie, jeśli pójdzie śladem wielowątkowej – składającej się aż z dziewięciu książek serii, pojawi się cała masa wyrazistych postaci. Na razie prym wiedzie Juliette (Rebecca Ferguson, zaliczająca triumfalny comeback do świata telewizji po miniserialu The Red Tent z 2014 roku), zacięta mechaniczka o ostrych rysach twarzy. Kobieta, chłodem przypominająca nieco Jaśminę Tremer z Wielkiej wody, już dzięki kilkudziesięciu minutom czasu ekranowego dołącza do panteonu tych, którzy rozbrajają zasady panujące w dystopii. Przekonujący pozostaje jej upór w dążeniu do rozstrzygnięcia trapiących dylematów, trochę na przekór mottu Jeśli kłamstwa cię nie zabiją, zrobi to prawda otwierającemu literacki pierwowzór. Wśród innych mieszkańców Silosu czy enigmatycznych służbistów wyróżnia się jako niepokorna outsiderka. Zadaje się z George’em (Ferdinand Kingsley), informatykiem mającym w sobie coś z niepoprawnego geeka i preppersa przygotowującego się na najgorsze. Chwilami można nawet pomyśleć, że dobrze odnalazłaby się w towarzystwie miłośników teorii spiskowych. Czy racja ostatecznie będzie po jej stronie? Nietrudno z nią sympatyzować, ale w tym świecie wszystko może jeszcze obrócić się o 180 stopni.

Silo Silos Common apple AppleTV+ Rebecca Ferguson David Oyelowo Tim Robbins
fot. Silo/AppleTV+

Szczególnie cieszy mnie też fakt, że nowość od Apple TV+ próbuje pogodzić ze sobą konwencję kryminalną, thriller psychologiczny i klasyczną dystopię. W rezultacie nie mamy do czynienia z wysokooktanowym akcyjniakiem, w którym walka o przetrwanie albo próba poskromienia paranormalnych mocy przesłaniają epistemologiczną głębię. Bohaterowie Silosu ostatecznie szukają bowiem nie tylko odpowiedzi na proste pytania typu Kto i dlaczego zabił? Nawet, gdy już to ustalą, dowiedzą się przy okazji, gdzie tak naprawdę przyszło im żyć. Być może ta świadomość da im nadzieję, o którą sam zabiegam we współczesnych dystopijnych narracjach.

Ciąg dalszy perypetii Juliette i spółki już w najbliższy piątek, 12 maja, zaś kolejne odcinki będą ukazywać się aż do 30 czerwca. W międzyczasie zapowiedziano  drugi sezon – okres zdjęciowy kontynuacji ruszył wraz z początkiem wiosny.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisał lub pisze na łamach „Papaya.Rocks”, „Krytyki Politycznej”, „Kontaktu”, „Gazety Magnetofonowej” i „NOIZZ”. Lubi reportaże, muzykę elektroniczną i kino. Występował w „Kole Fortuny”, gdzie Rafał Brzozowski zagiął go hasłem „tatuaż tymczasowy”.
Komentarze 0