Były już w Polsce książki o nim. Była seria tarantinowskich scenariuszy, wydanych pod koniec lat 90. Ale powieści od reżysera Pulp Fiction jeszcze nie czytaliśmy.
To, że książka nazywa się Pewnego razu w... Hollywood, nie znaczy, że jeśli widzieliście film pod tym samym tytułem, to możecie spokojnie odpuścić sobie czytanie. Historia jest ta sama, co w filmie, ale praktycznie jej każdy element został rozszerzony. Dowiemy się zatem, co faktycznie stało się z żoną kaskadera Cliffa Bootha. Jak wszedł w posiadanie swojego słynnego psa. Co dalej stało się z młodziutką Trudi. Ma pojawić się więcej scen z udziałem Pussycat. Jak donosi serwis booklips.pl, bazując na recenzjach krytyków literackich z USA (tam powieść Tarantino można już dostać w księgarniach), efektowny finał filmowej wersji nie pojawi się bezpośrednio także i w książce, jedynie będzie o nim mówione. Czyli, jakby tego było mało, także zakończenie będzie inne.
W Ameryce Pewnego razu w... Hollywood ukazało się w podobnym formacie i szacie graficznej, w jakich wydawano tanie powieści sensacyjne, które można było kupić w kioskach albo sklepach spożywczych. I podobno w duchu takiej literatury została też napisana ta książka. Gdyby Tarantino zrobił ją lepiej... zrobiłby ją gorzej - pisał krytyk New York Times. To zupełnie nie dziwi, bo nie pierwsza to już wycieczka Quentina Tarantino w kierunku sztuki pozornie niskiej, która w jego wykonaniu walczy o najbardziej prestiżowe nagrody. Na jego życzenie w Stanach Pewnego razu w... Hollywood zostało opublikowane w miękkiej okładce.
W rozmowie z twórcami podcastu Pure Cinema Quentin Tarantino zdradził, że pisał tę powieść przez pięć ostatnich lat. Podczas pracy i researchu dowiedział się o swoich postaciach na tyle dużo, że materiału starczyło i na film, i książkę. Jak wyszło mu z tym pierwszym, wszyscy wiemy. A jak z książką? Przekonamy się już we wrześniu, wtedy bowiem, nakładem Wydawnictwa Marginesy, Pewnego razu w... Hollywood ukaże się w naszych księgarniach.