Z BANI: „Lepiej nie żyć, niż żyć bez honoru” - za co kochamy Chabiba i tych szalonych gości z Kaukazu

Zobacz również:Wszystko, co trzeba wiedzieć o walce Błachowicz - Reyes. Gościliśmy Dorotę Jurkowską, menedżer Janka (WIDEO)
KhabibGettyImages-1282037057.jpg
Fot. Josh Hedges/Zuffa LLC via Getty Images

Chabib Nurmagomiedow w sobotę kolejny raz obronił pas mistrza UFC i oficjalnie zakończył karierę z imponującym wynikiem 29 wygranych walk bez żadnej porażki. W MMA rzecz bez precedensu. Nikomu przed nim się to nie udało i raczej nikomu po nim też się to nie uda. Nurma jest nazywany najlepszym zawodnikiem MMA w historii, a fani kruszą kopie w internetowych dyskusjach, czy to jest zasadne.

Jedni uważają, że miano „goata” dzierży Georges St. Pierre, inni że Jon Jones, jeszcze inni, że Anderson Silva. Problem każdego z wymienionych wyżej zawodników jest taki, że nie mają nieskazitelnego rekordu. Każdy z nich ma w swoim rekordzie przegrane walki. GSP w swojej karierze dwukrotnie przegrywał przed czasem (z Mattem Hughesem i Mattem Serrą), Jones dwukrotnie był dyskwalifikowany (raz za doping, raz za nielegalne uderzenia łokciami), a legendarny Anderson Silva na osiem ostatnich walk wygrał tylko jedną.

Celowo milczę o pozasportowym życiu Jona Jonesa, ale dla mnie mistrzem nie jest ten, kto pod wpływem kokainy potrąca autem ciężarne kobiety. Mistrz to coś więcej niż pas. Wydaje się więc, że Chabib w pełni zasługuje na miano najlepszego zawodnika MMA w historii. Nawet jeśli nie w wymiarze sportowym, bo o wartość sportową i liczbę obron pasa można toczyć niekończące się spory, to swoją karierą, mindsetem mistrza i decyzją o zakończeniu kariery na pewno. W mojej opinii decyzja o końcu karieru była kropką nad „i” oraz stemplem mistrzowskiej jakości.

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Niepokonanym. Tym, którzy nie oglądali ostatniej walki „dagestańskiego Orła”, przypomnę, że tuż po wygranej Chabib oficjalnie zakończył karierę, mówiąc w oktagonie, że niedawno umarł jego ojciec (trener, mentor i życiowy przewodnik), została mu tylko mama i teraz pragnie jej poświęcać więcej czasu, bo rodziców mamy tylko jednych. Obiecał mamie, że to będzie jego ostatnia walka i słowa dotrzymał. Po walce ukląkł w oktagonie i płakał na oczach milionów ludzi.

Czy coś go może skusić do zmiany decyzji? Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, należy najpierw zadać sobie inne. Kim jest Chabib Nurmagomiedow, skąd pochodzi, gdzie dorastał, jakie wartości wyznaje i co dla niego jest w życiu ważne? A przynajmniej spróbować.

Chabib pochodzi z Dagestanu. Małej dwumilionowej republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Ta republika to prawdziwy wielokulturowy i wielonarodowy tygiel. Zamieszkuje ją 36 narodowości (Awarowie, Lezgini, Agulowie, Lakowie, Dargijczycy, Rosjanie, Azerowie, Nogajowie, Kumycy, Tatarzy itd.), a sam Chabib jest Awarem. W dosłownym tłumaczeniu nazwa tego narodu to „ludzie gór”. Ci twardzi ludzie gór przez wieki walczyli z najeźdźcami i ze sobą nawzajem, a historia całego Kaukazu to nieustanne wojny, powstania, walki, partyzantka, ucieczki w góry, zamachy bombowe i rodowe zemsty.

Z ciekawostek – Awarem był słynny Imam Szamil, dowódca jednego z największych i najkrwawszych powstań przeciwko Rosjanom w XIX wieku, którego osobistą gwardię stanowili polscy kawalerzyści. W tak osobliwym i przesiąkniętym wojną regionie wykształciła się specyficzna mentalność. Facet od zawsze musiał umieć walczyć i troszczyć się o bliskich. To składało się na jego męskość. Ta troska o rodzinę jest zresztą bardzo charakterystyczna dla miejsc, w których państwowy aparat opieki społecznej jest bardzo słabo rozwinięty. Ludzie przez tysiąclecia mogli liczyć tylko na siebie, w związku z tym dzieci są wychowywane w duchu „o starszych należy dbać”. Oddanie rodziców do domu starców? Nikomu nie mieści się w głowie. Brak szacunku do starszych? To nie ten region chłopcze. To co na zachodzie jest normą, w Dagestanie i na Kaukazie normą nie jest i jeszcze długo nie będzie.

Jedną z rzeczy odróżniających Kaukaz od reszty świata jest odpowiedzialność za słowa. Jeżeli obraziłeś rodzinę, konflikt mógł trwać pokolenia i zakończyć go mogła wyłącznie przelana krew lub okup. Tak było przez stulecia. Jeszcze do niedawna. Nawet w XX wieku zdarzały się cykliczne zabójstwa na tle honorowym, które dziesiątkowały populację mężczyzn. Rodowa zemsta obecnie jest w odwrocie, zastępują ją sądy i polubowne załatwianie sporów.

Wciąż jednak wartością, do której mieszkańcy kaukaskich gór przywiązują ogromną wartość jest honor. Honor można stracić w sekundę i nie odzyskać nigdy. Więc lepiej nie żyć, niż być wytykanym palcami jako człowiek bez honoru. Tak mnie przekonywał jeden Gruzin w trakcie moich podróży po Kaukazie. „Lepiej więc nie żyć” – mocne słowa, myślałem jadąc z nim samochodem przez góry w dolinie rzeki Rioni. A później widziałem jak powszechny jest dostęp do broni palnej na Kaukazie i że bardzo wiele rodzin ma zakopane „coś” w górach. Widziałem jak na powitanie Chabiba w Machaczkale (stolica Dagestanu) tłum wiwatował i strzelał z broni palnej w powietrze. I wtedy, ale nie tylko wtedy, pomyślałem – to jest inny świat.

Ten „inny świat” spotkał się ze światem zachodu w walce Conor vs Chabib, gdzie McGregor z właściwą sobie zawziętością i irlandzkim luzem używał trashtalku do promocji walki. Chabib mu nigdy tego nie wybaczył. - Ataków na rodzinę i wiarę się nie wybacza – tak mówił Awar z Dagestanu. Nigdy. Nie dość mu było, że wygrał tę walkę. Poddał go i upokarzał Conora przed milionami widzów na całym świecie, bijąc go w parterze i mówiąc do niego jednocześnie. Gdyby ochrona mu na to pozwoliła, rozniósłby również w puch narożnik Conora. Jego skok przez siatkę na trenerów Conora po walce udowadniał, że dla niego „to nie jest tylko biznes”. Tu chodziło o honor.

Oczywiście Chabib nie jest ideałem i też ma swoje za uszami – problemy z wagą, awantury poza klatką - ale ciężko zaprzeczyć, że on przyszedł do tej gry po coś więcej niż pieniądze i fejm. Po co? Po nieskazitelny rekord? Po zaspokojenie ambicji i zdobycie pasa mistrza? Chyba jeszcze po coś więcej. Z każdego wywiadu z nim biło jedno pragnienie. Chciał być najlepszym wojownikiem na świecie. I w momencie, w którym nim został, postanowił zakończyć karierę.

Czy coś go może skłonić do powrotu? Oczywiście jest taka szansa, ale szansa raczej mała i nie będą to ogromne pieniądze, jak sugeruje część fanów. Ciężarówka z dolarami od łysego z UFC jadąca z Fort Knox do Machaczkały nic tu nie pomoże. To, jak mawiał Pudzian, nic by nie dało. Wiem, że fanom MMA wychowanym w kulturze pieniądza i sukcesu (który ma wygląd drogich samochodów i złotych zegarków) nie mieści się to w głowie, ale Chabib nie wygląda na człowieka, który walczy dla pieniędzy. Pieniądze wydają się tu być efektem ubocznym jego nastawienia na sportowy sukces. Gość chciał być ikoną i jest ikoną. Żadne miliony na koncie więcej czy mniej nie zmienią tego.

Czy wróci na walkę z GSP? Musiałby przyznać przed całym światem, że złamał dane matce słowo. A ci szaleni goście z Kaukazu za bardzo cenią swój honor. I za to, my ludzie z Europy, ich kochamy. Za to ich podziwiamy. Też chcielibyśmy mieć ten lekceważący, charakterystyczny dla ludzi ze Wschodu, stosunek do pieniędzy, ale nam brakuje jaj.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Ojciec, trener Muay Thai, założyciel Academia Gorila, wiceprezes Polskiego Związku Muaythai, wspólnik w Warsaw Mineral EXPO, autor tekstów długich i krótkich.