27.FUCKDEMONS ujawnił w kawałku, że jest osobą transpłciową. I internet się roztopił (KOMENTARZ)

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
27.FUCKDEMONS - Pod kapturem / Youtube
27.FUCKDEMONS - Pod kapturem / Youtube

Wsparcie dla młodego artysty pokazuje, że wiele osób rozumie, że rap jest przede wszystkim platformą do wyrażania siebie. Ale oczywiście rzeczywistość nie jest wyłącznie kolorowa.

Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam – tak rozpoczyna się Pod kapturem 27.FUCKDEMONS, który celebrował 16. urodziny rapera ze stajni GUGU. Standardowe słowa tradycyjnej przyśpiewki są wyjątkowo wymowne, gdy adresuje się je do artysty, który kilka tygodni wcześniej wydał numer nazwany od zespołu Cotarda – jednostki chorobowej, która sprawia, że dotknięta nią osoba może żywić przekonanie, że jest fizycznie martwa, a jej organy wewnętrzne ulegają stopniowemu rozkładowi. Podczas gdy większość 16-latków może marzyć o prezentach w postaci technologicznych gadżetów, 27.FUCKDEMONS zrobił sobie prezent sam – dokonał aktu samowyzwolenia.

Urodzinowy numer „Pod kapturem”, opowiada o mojej codzienności, o realiach, o tym kim jestem i z czym się zmagam. Przedstawia rzeczy, z którymi musiałem się pogodzić lub takie, do których dojrzałem na tyle, by je dostrzec, choć jestem tylko nastolatkiem, który chciałby żyć bez większych problemów. Mimo że piosenka jest bardzo osobista, kieruję ją do osób, które boją się być sobą, osób które boją się postawić „na swoje” w strachu, że ktoś to zburzy – bez kontekstu wersów, które padają w samym numerze, można nie zrozumieć jak ważne są słowa, którymi autor opisuje utwór.

27.FUCKDEMONS prócz uraczenia nas przekonującym, dźwiękowym destylatem silnych emocji, na przestrzeni kilku linijek dokonuje bowiem coming outu – opisuje, że przyszedł na ten świat w ciele kobiety i dokonał korekty płci, by poczuć się sobą. Mówią mi Maks, a urodziłem się dziewczyną oraz Zmień cipę na chuja, chuja na cipę – masz transa / Już tak nie boli od kiedy na rany przykładam iced out to jedne z najmocniejszych deklaracji, jakie w ostatnim czasie pojawiły się w polskim rapie. W środowisku, które przeszło długą drogę od homofobicznych rantów zainspirowanych dialektyką DMX-a, a teraz raczej unika tematu sprawnym slalomem, coming out, którego dokonał 27.FUCKDEMONS jest prawdziwym ewenementem.

Osoby transpłciowe z powodzeniem realizujące się w różnych dziedzinach życia (a Maks dopiero co zanotował trzecie miejsce na OLiS-ie za sprawą albumu Nic się nie stało), to obraz, który zbliża nas do normalności – rzeczywistości, w której każdy może być sobą i odnajdywać się w społeczeństwie. Ważny i odważny gest rapera wsparł oczywiście jego mentor i szef Gugu, Szpaku, pisząc po prostu Duma w chuj. Komentarze na YouTube pod wideo do omawianego numeru to w większości wyrazy wsparcia dla młodego twórcy. Wow. Gratuluję pierwszego coming outu w polskim hiphopie. Trzeba mieć jaja, żeby to zrobić. Czapki z głów. Trzymam kciuki za Ciebie. Dużo siły i zdrowia – głosi jeden z nich. Życzeniom urodzinowym towarzyszą wyrazy zaskoczenia, ale także podziwu dla odwagi, którą wykazał się 27.FUCKDEMONS. Jakub Żulczyk w poście na swoim prywatnym facebookowym profilu także podkreślił doniosłość Pod kapturem: Nie jest to propozycja dla śledzących ten profil wszelakich boomerów i nerdów, chociażby z tego powodu że artysta ma lat 16 i estetycznie i emocjonalnie jest to propozycja dla ludzi mniej więcej w jego wieku. Jednak jest to jeden z ważniejszych utworów muzycznych w Polsce ostatnich lat i zachęcam wszystkich dziadów borowych do kontaktu, aby przekonać się dlaczego. Bo obawiam się, że niektórym umknie - chociażby dlatego, że artysta nie jest synem obracającego się w platformerskich kręgach, jednego z najlepiej zarabiających prawników w Warszawie.

Czy to znaczy, że Max został przyjęty z otwartymi ramionami przez całe środowisko? Ogół reakcji przynosi pozytywne odczucia, ale są też smutne przykłady, jak chociażby szambo, które wybiło chociażby w komentarzach na facebookowym koncie rapnews.pl. Wiele z nich to transfobiczne wysrywy, które zasłaniają się rzekomym tradycjonalizmem rapowego etosu. Rzeczowej odpowiedzi na pytanie: jaki w zasadzie jest problem? zapewne jednak nie uzyskamy. Rap zawsze był muzyką o byciu sobą. Jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy, że uszy ma tylko pozornie otwarte. Tak jak w ksywce bohatera tego tekstu: jebać demony.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0