Jorge Mendes kręci największymi. Każdy potrzebuje napastnika, ale Darwin Nunez jest tylko jeden

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
Darwin Nunez
Fot. Gualter Fatia/Getty Images

Jeśli Robert Lewandowski i Kylian Mbappe zmienią za chwilę kluby, czekać będzie nas lato wielkich napastników. PSG i Bayern ruszą, by załatać dziurę i muszą zrobić to w stylu sapera, którego nie stać na to, by uczyć się na błędach. Pewniakiem w tej grze jest Darwin Nunez. Urugwajczyk wiosną zatrudnił Jorge Mendesa, by odpowiednio poukładał klocki.

Benfica znowu się bawi. Co z tego, że sezon zakończyła za plecami Sportingu i Porto, skoro za moment znowu będzie liczyć brutalny cash. Nunez nie przebije rekordowej sprzedaży Joao Felixa, ale na pewno przeskoczy Rubena Diasa i Edersona. Katapulta talentów z Seixal, dwadzieścia minut promem od centrum Lizbony, jak zawsze działa według planu. Nunez od dwóch lat przygotowywany był do transferu. Dzisiaj, gdy ma 26 goli w 28 meczach w Primeira Liga, nie ma opcji, by zatrzymać go na dłużej.

Jeszcze zimą łudził się West Ham i łudziło się Atletico. Teraz to już wyłącznie gra dla dużych chłopców. Włącza się Manchester United, Chelsea, PSG i pewnie za moment zerkać będzie Bayern, gdy okaże się, ze trzeba szukać następcy Lewandowskiego. Wiadomo, że na rynku są jeszcze Patrik Schick albo Sebastian Haller, ale Nunez ma tę przewagę, że jest młodszy i ma publikę z Ameryki Południowej. Wielkie kluby zawsze biorą pod uwagę potencjał marketingowy gracza. Potrzebują twarzy, by budować piękne narracje wokół nowych projektów.

WĘDKA OD JESUSA

Nunez przede wszystkim broni się umiejętnościami. Ten sezon pokazał, że zmierza po właściwej trajektorii, zmieniając się jako człowiek i piłkarz. Był luty 2021 roku, gdy świat obiegły obrazki jak płacze na ławce rezerwowych, bo dostał od trenera „wędkę”. Piętnaście miesięcy później jest graczem o psychice ze stali. Sprawdza się w najtrudniejszych chwilach, do tego dorzuca sześć bramek w Lidze Mistrzów. Urugwajczyk strzelał dwukrotnie przeciwko Barcelonie i Liverpoolowi. Ma gola przeciwko Bayernowi plus główkę z Ajaxem w Amsterdamie, która przepchnęła Benficę do ćwierćfinału rozgrywek.

Ajax - Benfica, Liga Mistrzów
Fot. Lukas Schulze/UEFA via Getty Images

Jorge Jesus powiedział kiedyś, że gdy minie pandemia, to Nunez będzie najdrożej sprzedanym graczem w historii Benfiki. Mówił to, pamiętając ponad 120 mln wziętych od Atletico za Joao Felixa. Dzisiaj trudno będzie wynegocjować podobną kwotę, ale właśnie od tego jest Mendes i jego ludzie, by rozgrzać licytację wśród największych.

Przykład Urugwajczyka pokazuje scoutingowy majstersztyk Benfiki — nie minęły jeszcze przecież dwa lata jak wzięli gracza z drugiej ligi hiszpańskiej i zapłacili za niego rekordowe 24 mln euro. Ktoś w Lizbonie podjął ryzyko, bo wiedział, że zyska razy trzy. To się zaraz wydarzy, a Europa szerzej pozna spadkobiercę Edinsona Cavaniego.

EWOLUCJA NAPASTNIKA

Nie ma wątpliwości, że to Nunez w najbliższych latach będzie dźwigał na barkach urugwajską piłkę. Z Cavanim łączą go dłuższe włosy i szeroka klatka piersiowa, momentami podobnie strzelają głową, ale już w samej grze widać różnice. Nunez lubi bazować na szybkości. Szuka sobie miejsca po lewej stronie boiska. Potrafi dryblować i ma tendencję do ścinania akcji do środka, by kończyć strzałem. Gdy przychodził do Benfiki, większą frajdę sprawiało mu asystowanie niż ładowanie piłki do siatki. Dopiero z czasem zaczął ewoluować jako klasyczna dziewiątka.

Podczas pierwszego sezonu w Lizbonie nie tylko dostał „wędkę” od Jesusa w pierwszej połowie, ale też kilka razy schodził z boiska w 50-60 minucie. Wiosną był nawet przez moment rezerwowym. Trudno było z zadowoleniem przyjąć jego sześć goli w lidze portugalskiej. Ale teraz, gdy mamy szerszą perspektywę, potrafimy zobaczyć jak szybko Nunez wyciąga wnioski. Można go nawet porównać do Roberta Lewandowskiego, który w podobnym wieku rzucił się na podbój mocniejszej ligi. W pierwszym sezonie zmagał się ze skutecznością i pozycją na boisku, ale już w kolejnym okazał się klasycznym egzekutorem.

STARCIE Z HAALANDEM

Dzisiaj coraz mocniej widzimy go w polu karnym, ale to też piłkarz, który potrafi zrobić kilka kroków wstecz i włączyć się do tworzenia akcji. Jest bardziej uniwersalny niż przykładowy Erling Haaland, co pokazał niedawno portal Squawka. Nunez wykreował w tym sezonie 30 okazji kolegom, a jego rywal 23. Pierwszy miał 39 udanych dryblingów, drugi raptem 13.

W zbiorowej świadomości tylko jeden z nich funkcjonuje jako zjawisko, choć Nunez wcale nie jest dużo gorszy od Haalanda i gdyby w przyszłym sezonie zagrali w jednej lidze, to nikt z pełnym przekonaniem nie powiedziałby, że to Norweg zakończy rozgrywki z większą liczbą bramek. Na ten moment wśród graczy U-23 w Europie tylko Kylian Mbappe (36 goli) przebija Nuneza.

Wizerunek Urugwajczyka budują też opowieści o tym jak zatrudnił dietetyka i trenera od przygotowania fizycznego. To naprawdę jest monstrum, które w każdym aspekcie chce być tylko lepsze. Erik Ten Haag już pierwszego dnia w Manchesterze United powiedział, że trzeba ściągnąć napastnika, a prasa dopisała, że koniecznie musi to być Nunez. Szykujmy się na pasjonujący transferowy serial.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.
Komentarze 0