Największe wyzwanie z możliwych? Przed Mateuszem Gamrotem kolejny trudny rywal w UFC

Zobacz również:Wszystko, co trzeba wiedzieć o walce Błachowicz - Reyes. Gościliśmy Dorotę Jurkowską, menedżer Janka (WIDEO)
Mateusz Gamrot
Fot. Louis Grasse/PxImages/Icon Sportswire via Getty Images

Oczekiwanie zakończone. Po kilku miesiącach, w których Mateusz Gamrot nie mógł doczekać się kolejnego rywala, kontrakt w końcu został podpisany. 25 czerwca, na gali UFC Fight Night 208, Polak zmierzy się z Armanem Tsarukjanem. Jest to być może najtrudniejsza z dostępnych walk, ponieważ do oktagonu wejdą dwaj najszybciej pnący się w rankingach fighterzy wagi lekkiej. Oznacza to potencjał na fantastyczną walkę, ale jednocześnie jest to najtrudniejsze wyzwanie „Gamera” w dotychczasowej karierze – nie tylko tej w najlepszej federacji świata.

Patrząc z perspektywy federacji, zestawienie ze sobą numerów jedenaście (Tsarukjan) i dwanaście (Gamrot) rankingu „lekkich”, jest całkowicie uzasadnione, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że obaj zawodnicy są w podobnej sytuacji – po przegranych, ale efektownych debiutach zaliczyli serię równie efektownych zwycięstw, dzięki czemu na stałe wpisali się do świadomości fanów MMA na świecie.

To starcie pokaże, który z nich jest bliżej światowej czołówki.

ZA WCZEŚNIE?

Z drugiej strony niektórzy eksperci i fani twierdzą, że ten pojedynek może być trochę przedwczesny. Zarówno Polak, jak i Ormianin, są uważani za przyszłość wagi lekkiej i takie zestawienie prawdopodobnie przystopuje rankingowy rozwój jednego z nich, kiedy w pierwszej dziesiątce są tacy zawodnicy jak Gregor Gillespie, który w ciągu ostatnich 2.5 roku stoczył zaledwie jeden pojedynek.

Zresztą to właśnie Gillespie był najczęściej przewidywanym rywalem dla Gamrota i Tsarukjana. Eksperci przewidywali, że jeden z nich byłby w stanie go pokonać, przez co jednocześnie wskoczyłby do pierwszej dziesiątki i wyrzucił z niej Amerykanina, będącego tam według wielu niezasłużenie.

Niemniej jednak MMA przyzwyczaiło nas do tego, że to nie boks i raczej nie należy oczekiwać sztucznego budowania rekordów, a bilans nie ma ostatecznie aż takiego znaczenia. Liczą się jak najmocniejsze zestawienia, które przyciągną fanów przed ekrany – a starcie Gamrota z Tsarukjanem właśnie takim jest. Dla nas - patrząc z perspektywy polskiego kibica – będzie to na pewno nerwowe i emocjonujące starcie, z kolei dla neutralnych fanów to główny kandydat do walki wieczoru.

UFC: Mateusz Gamrot
Fot. Jeff Bottari/Zuffa LLC via Getty Images

WALKA O PRZYSZŁOŚĆ WAGI LEKKIEJ

Historię Gamrota w UFC doskonale znamy – mały falstart w postaci porażki z Guramem Kutateladze nieco nas zaskoczył, jednak samo starcie było znakomite, dostało nagrodę za walkę wieczoru i sprawiło, że mimo porażki Gamrot mocno zyskał w oczach federacji. Kolejne pojedynki już wygrywał i to bardzo efektownie. Znokautował Scotta Holztmana, poddał Jeremy’ego Stephensa i wykończył kopnięciami Carlosa Diego Ferreirę, zdobywając po drodze dwie nagrody za występ wieczoru.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że historia Tsarukjana jest bardzo podobna. On także przegrał swój debiut w najlepszej federacji świata – z tą różnicą, że była to walka z Islamem Machaczewem, aktualnie głównym kandydatem do starcia o pas mistrzowski. Podobnie jak Gamrot, Ormianin pokazał się w porażce na tyle dobrze (nagroda za walkę wieczoru), że Dana White dość szybko dał mu kolejne szanse, które Arman wykorzystał. Pięć kolejnych wygranych (trzy przez decyzję, dwie przez nokaut), dwie nagrody za występ wieczoru i styl, który szybko spodobał się fanom za oceanem.

WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ

Jest jedna niezwykle istotna cecha, która sprawia, że ta walka będzie jednocześnie bardzo nieprzewidywalna i bardzo emocjonująca – wszechstronność obydwu zawodników.

Gamrot i Tsurakjan wywodzą się z zapasów, a mimo to w UFC więcej walk skończyli przez nokaut niż np. poddaniem w parterze. I nie jest to żaden przypadek – to tylko dowód na to, jak bardzo obaj fighterzy rozwijają się we wszystkich obszarach MMA. Gamrota widzieliśmy już w UFC w każdej roli – bijącego mocno w stójce, wykorzystującego przewagę w klinczu czy dominującego w parterze. To samo można powiedzieć o Tsarukjanie, z tą różnicą, że on jeszcze nie wygrał w UFC walki przez poddanie. Jednak tutaj nie mamy absolutnie żadnych wątpliwości, że potrafi to zrobić.

Mówiąc wprost – zapowiada nam się fantastyczna walka. Patrząc na zawodników z przedziału 6-15 rankingu „lekkich”, to może być nawet najbardziej nieprzewidywalne z możliwych zestawień. Będzie to jednocześnie szansa na wbicie się znacznie wyżej. Pokonanie równie obiecującego przeciwnika sprawi, że Gamrot lub Tsarukjan zaczną pojawiać się w dyskusjach na temat rywalizacji o najwyższe cele w UFC, ustawiając się w – całkiem długiej, to trzeba przyznać – kolejce do pasa mistrzowskiego.

Jest tylko jeden problem – tę walkę trzeba wygrać, a po drugiej stronie, w przypadku Gamrota, będzie stało prawdopodobnie największe wyzwanie w dotychczasowej karierze. Trudno nawet wskazać faworyta tego pojedynku, bo na ten moment wygląda to na idealną sytuację „50 na 50”.

Mimo tego że do walki pozostało półtora miesiąca, to na samą myśl robi się gorąco, a przecież wcześniej będziemy mieli jeszcze pojedynki Jana Błachowicza i Joanny Jędrzejczyk. Zapowiada się emocjonujący okres w polskim MMA, a my możemy tylko trzymać kciuki, żeby był w całości zwycięski.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0