Prawdziwy mumble, czyli najbardziej bełkotliwe teksty w historii rapu

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
gucci-mane.jpg

Zanim Future, Lil Uzi Vert czy Desiigner zaczęli być określani reprezentantami mamroczącego rapu, a hiphopowe media poczęły załamywać ręce nad - zamierzoną bądź nie - niezrozumiałością ich tekstów, niejeden staroszkolny prawdziwy MC kładł na bicie linijki, które nie sposób było skumać.

Niekiedy wynikały one z inspiracji wieloletnią, jazzową tradycją scatu, czasem brały się z potrzeb melodycznych czy też technicznych, a dosyć często ich powodem były chyba też dziury w głowach przejaranych, odklejonych od rzeczywistości raperów. Bez względu na to jednak z czego wynikały podobnie bełkotliwe szesnastki, pojawiały się one w historii hip-hopu właściwie od jego zarania, a już na pewno od początku lat 90.

1
Das EFX - They Want EFX (1992)

Nieco paradoksalny wydaje się status Skooba i Krazy Drazy’ego pośród naszego rodzimego środowiska rapowego schyłku lat 90. Ci sami MC’s, którzy na co dzień rozprawiali o wartości przekazu i tym, że bez niego rap właściwie nie ma racji bytu, zasłuchiwali się bowiem w numerach, w których linijki takie jak Bum stiggedy bum stiggedy bum, hon, I got the old pa-rum-pum-pum-pum / But I can fe-fi or fo, diddly-bum, here I come / So Peter Piper, I'm hyper than Pinocchio's nose / I'm the supercalafragilistic tic-tac pro były na porządku dziennym, a refren They want EFX, some live EFX wydawał się być jedynym sensownym fragmentem całego tego rymowanego bełkotu. I choć nowojorski duet czerpał inspirację dla swoich gierek słownych zapewne jeszcze z oldschoolowych wersów pierwszej fali sound systemowego hip-hopu, to w latach 90., kiedy większość stawiała na wspomniany przekaz, z ich albumów nie dało się dowiedzieć zupełnie nic. Świetnie jednak nadawały się one do kiwania łbem i machania rękami jak na tych wszystkich podpatrzonych w MTV klipach.

2
Fu-Schnickens - True Fuschnick (1992)

To drugi z klasycznych, 90'sowych zespołów, którego zasługi dla powstania mumble rapu wydają się być nie do przecenienia i który również cieszył się pośród naszego rodzimego środowiska hiphopowego (spośród którego należałoby wymienić - nomen omen - Fu) sporą estymą. W wypuszczonym do sieci filmie dokumentalnym TRB2HH presents: The Untold Story of Das EFX, Dray tłumaczy w jaki sposób Chip Fu, Moc Fu i Poc Fu ukradli ich styl. I czy ma on w tej kwestii rację, czy przemawia przez niego tylko ego dawno już zapomnianego MC, z tekstów Fu-Schnickens - podobnie jak z EFX’ów - nie dało się zrozumieć zupełnie nic. Ba, bez pomocy nieistniejącego wówczas Geniusa, trudno było uwierzyć, że ci widziani przez nas jako bogowie rapu, amerykańscy nawijacze naprawdę mogą pierdolić takie kocopoły. I choć kiedy inspirujący się jamajskim raggamuffinem Chip Fu nawijał, że Lyrics are bubbling, bubbling, bubbling, bubbling, bubbling / Bubbling, bubbling, bubbling, bubbling, bubbling, bubbling, bubbling, / Bubbling til' they're boiled kojarzyło nam się to trochę z popularnym wówczas... Scatmanem Johnem, to z perspektywy czasu wydaje się być zupełnie pionierskie, bo od bubble do mumble nie jest przecież tak daleka droga.

3
Bone Thugs N Harmony - Crossroads (1995)

No dobra, ok, wszyscy wiemy o czym jest ten hitowy singiel Bone Thugs N Harmony - o śmierci bliskich i żałobie, jaka towarzyszy ich przedwczesnym pogrzebom, o Eazy’m E i szeregu anonimowych członków rodzin kościanej familii z Cleveland. Co naprawdę nawijają w swoich zwrotkach Bizzy, Layzie, Kayzie i Wish dowiedzieliśmy się jednak dopiero po latach, kiedy w nasze ręce trafiło oryginalne wydanie E. 1999 Eternal i dołączona do niego książeczka z tekstami zespołu. Bo choć wersy takie jak God bless you workin' on a plan to Heaven / Follow the Lord all 24/7 days / God is who we praise / Even though the Devil's all up in my face nie należą do jakiś szczególnie skomplikowanych, to nawinięte z charakterystyczna manierą namaszczonego przez Ruthless Records składu były dla nas w połowie lat 90. zrozumiałe jedynie na wyimki. Szczególnie, że słuchaliśmy ich zwykle z przegrywanych po wielokroć, marnej jakości kaset wideo, na których co bardziej majętni koledzy zgrywali nam klipy z niedostępnego wówczas dla wszystkich MTV.

4
Kaliber 44 - Psychodela (1996)

Jako że teksty z pierwszej płyty Kalibra znamy właściwie na pamięć, to nie mamy żadnego problemu z tym, żeby zdekodować to, o czym w połowie lat 90. nawijali Mag Magik I, Lord MM Dab i Joka. Ilekroć jednak puszczamy te numery znajomym, którzy nie należeli w tamtym okresie do zakonu Marii, za każdym razem słyszymy pytania o to, o czym oni tam właściwie wyją. A jako, że sami wówczas posiłkowaliśmy się nieraz tekstami zamieszczonymi we wkładce do celebrowanej niczym złoty cielec kasety magnetofonowej z Księgą Tajemniczą, nie mamy do nikogo pretensji, że nie może skumać. Czerpiący inspiracje z dokonań szeroko pojmowanej Wu Family (z Gravediggaz na czele), różowego, śląskiego powietrza i nowych narkotyków polskiej doby przełomu, reprezentanci Katowic w swoich ówczesnych zwrotkach stawiali bowiem na ekspresję i emocje, nie powszechną zrozumiałość i przystępność dla przysłowiowego słuchacza radia. A co ciekawe i nieco paradoksalne ze swoim pierwszym singlem - kanonicznym już wręcz Plusem i minusem - osiągnęli za jednym zamachem i jedno, i drugie.

5
Do Or Die feat. Twista & Johnny P - Po Pimp (Do You Wanna Ride) (1996)

Stając do wyścigu o tytuł najszybszego rapera na świecie, Carl Terrell Mitchell (znany lepiej jako Twista) nieraz stawiał prędkość ponad zrozumiałość oraz techniczną perfekcję nad przystępną ekspresję. I choć w kontekście większości innych MC’s, którzy swoją dykcję sprawdzają w zderzeniu z zawrotnymi tempami, ten zasłużony w bojach reprezentant Chicago i tak zdaje się być jednym z klarowniej się wysławiających, to w liczbie słów wypluwanych przez niego w tej zwrotce dogranej do hitowego numeru Do Or Die trudno nam się niekiedy połapać. Na szczęście jednak po latach dorobiliśmy się Geniusa, gdzie wers po wersie całe jego wejście możemy rozłożyć na czynniki pierwsze i dowiedzieć się, że She learned that I don't deal with emotions / But when we in the room, she rubbing me with lotion / Coming like an ocean, coasting, have her sick / Thinking me and Do or Die dig drinking love potion / The word no was never said / Twista be giving women dick in the bed, until they sick in the head.

6
Mystikal - Shake Ya Ass (2000)

O co chodziło Mystikalowi w jego hitowym, imprezowym tracku z przełomu milleniów nietrudno było się zorientować oglądając rozerotyzowane wideo towarzyszące temu tjunowi, jak i słuchając mocno ekspresyjnego acz łatwo zrozumiałego refrenu. W jakich słowach do szybkiego potrząsania tyłkiem namawiał wszystkie dziewczęta ten rozwrzeszczany reprezentant Nowego Orleanu, nie dało się już jednak zorientować tak łatwo. Czerpiąc inspiracje z surowego, bagiennego bluesa delty Missisipi, w kwestii mikrofonowego wyrazu ten wychowanek brudnego południa mógł się bowiem mierzyć tylko z równie małą jak szaloną grupką rapowych wokalistów, których świętym patronem jest Ol’ Dirty Bastard. I chyba tylko dlatego na początku nowego wieku wychowanek No Limit Records odniósł taki sukces. Bo gdyby swoją porno przypowiastkę rozpoczynającą się od słów I came here with my dick in my hand (sic!) nawinąłby on ciut bardziej sztampowo - i bez gościnnego udziału delikatnie podśpiewującego sobie Pharrella - raczej by nie mógł liczyć na 13 miejsce na liście Billboard Hot 100.

7
Fu - Anioł stróż (2002)

Miłość Fusznika do rapu znad Sekwany w pewnym momencie była tak żarliwa, że śródmiejski reprezentant Zip Składu postanowił po prostu nawijać po francusku, z tym, że korzystając jedynie z… polskich słów. I choć zamysł ten - w połączeniu z niesamowitą acz rzadko przywoływaną muzykalnością Fu - obrodził wieloma kinematograficznie wręcz klimatycznymi trackami, to o co chodziło mu w niejednej jego historycznej już dzisiaj zwrotce zastanawiamy się od prawie 20 lat. O ile jednak klasyczne wersy z hitowego Bez ciśnień w których pionier stołecznej ciemnej strony nawijał, że Bez ciśnień, wystawiona diagnoza / Szara twoja prognoza, jesteś poza zasięgiem - to skleroza / Nic nie pamiętasz, to hipnoza / Wkurwia mnie otoczenie jak chujoza, marna twoja poza były w swoim sensie ciut bełkotliwe, to tekstu do Anioła stróża, ani my, ani - sądząc po tym czego doszukaliśmy się w sieci - nikt inny, do dzisiaj nie przekminił. Był to bowiem najprawdziwszy bałagan styl, które to określenie - swoją drogą - jest jednym z lepszych odpowiedników mumble rapu w języku polskim.

8
Gucci Mane - Lemonade (2009)

O ile sam termin mumble rap rozpowszechnił dopiero w 2016 roku Wiz Khalifa, to korzenie tego bałaganiarskiego stylu sięgają dużo wcześniej, a do nie takich znowu starych ojców tego stylu należą na pewno Cheef Keef, Future i - właśnie - Guwop. Wywodzący się z Atlanty, Radric Delantic Davis znany lepiej jako Gucci Mane jest bowiem pionierem w ogromie kwestii, które napędzają współczesną rapową gospodarkę i również w materii niedbałego, mamroczącego gadania do mikrofonu ma on swoje niebanalne zasługi. Weźmy na przykład takie Lemonade z 2009 roku - podkręcana fioletowym syropem lemoniadka, którą sączył wówczas nieustannie ten prekursor trapu miała niebagatelny wpływ na dykcję z jaką wypowiadał swoje luźne, buńczuczne wersy, a ważniejsza niż przesycona żółcią treść tego tracka była jego melodia i nieśpieszny, spowolniony dryf z jakim całość płynęła z membran. A, że płynęła ona równie wartko jak dla wielu kusząco nie trzeba było długo czekać na moment w którym coraz liczniejsze szeregi raperów zaczną bełkotać do bitów swoje przećpane linie melodyczne. Moment, który wyprzedził jeszcze Future wypuszczając swój klasyczny numer March Madness, numer, który jest jednym z najlepszych przykładów tego czym jest mumble rap i jak jego fenomen komuś wytłumaczyć.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.