Pudzianowski vs Chalidow – sportowa odpowiedź na freak fighty?

Zobacz również:Wszystko, co trzeba wiedzieć o walce Błachowicz - Reyes. Gościliśmy Dorotę Jurkowską, menedżer Janka (WIDEO)
Mamed Chalidow
Lukasz Sobala / PressFocus

Ogłoszenie walki Mariusza Pudzianowskiego z Mamedem Chalidowem spotkało się z bardzo różnym odbiorem przez fanów MMA w Polsce. Jedni uważają, że to trafne zestawienie dwóch największych gwiazd KSW, inni, że jak najbardziej, ale moment już nie najlepszy, a jeszcze innym kompletnie się to nie podoba. Może się jednak okazać, że będzie to ciekawa odpowiedź na to, co aktualnie dzieje się w świecie mieszanych sztuk walki.

Światem MMA w Polsce zawładnęły ostatnio freak fighty i choć trudno twierdzić, że zagorzali fani tej dyscypliny przerzucili się wyłącznie na oglądanie Fame MMA czy innych tego typu organizacji (jeśli już, to oglądają jedno i drugie), to da się odczuć, że w tamtym kierunku przesunęła się uwaga widza sporadycznego, „niedzielnego”, którego przed telewizor przyciągają nazwiska czy osoby znane z telewizji czy Internetu.

Kiedyś ta uwaga skupiona była na KSW, szczególnie w czasach, kiedy federacja stawała się popularna, a dobrze wiemy, że bardzo dużo (o ile nie wszystko) zaczęło się od walki Mariusza Pudzianowskiego z Marcinem Najmanem. Potem pojawiały się inne freak fighty, często chociażby przy udziale „Pudziana” vs. Eric „Butterbean” Esch, „Bombardier” z Senegalu czy Popek to w teorii osoby, które mają swoją historię w różnych sportach walki, ale to nie ze względu na poziom sportowy ludzie chcieli włączać ich walki. Co najmniej parę takich postaci przewinęło się przez KSW od momentu walki Pudzianowskiego z Najmanem, jednak w ostatnich latach federacja – z małymi wyjątkami – stawia na sportową stronę tego biznesu.

Patrząc z perspektywy kogoś, kto właśnie tę sportową stronę ceni znacznie mocniej – chwała im za to. Jednak nie da się ukryć, że freakowe federacje zaczęły w pewien sposób przejmować rynek. Rekordzistą w kwestii sprzedaży jednego wydarzenia PPV w Polsce jest właśnie Fame MMA. KSW z kolei trafiło na platformę streamingową Viaplay, co jest bardzo ciekawym biznesowym ruchem, ale też trudno myśleć, że doszłoby do niego, gdyby freakowe federacje nie zaatakowały rynku PPV.

Teoretycznie KSW ma w tej kwestii pomysły, które wydają się naprawdę trafne. Głównym jest podpisywanie kontraktów ze sportowcami, mającymi za sobą osiągnięcia w innych dyscyplinach czy sportach walki, dla których MMA nie jest tylko formą sprawdzenia się „na raz”. Takimi przykładami są chociażby medaliści olimpijscy Damian Janikowski i Szymon Kołecki czy ostatnio mistrz świata w kickboxingu Arkadiusz Wrzosek i Artur Szpilka, który walczył o mistrzostwo świata w boksie, a i z przyciąganiem uwagi opinii publicznej raczej nie ma problemu.

Żadne z tych nazwisk nie osiągnęło jednak (jeszcze – wszak wszystko przed nimi) statusu topowej gwiazdy federacji. Jak więc przyciągnąć widzów typowo sportową walką? Zestawić dwa największe nazwiska w historii federacji, bo w takich kategoriach trzeba mówić o Chalidowie i Pudzianowskim.

Najlepszymi, czyli takimi, które zaczynając/przechodząc przez KSW osiągną najwięcej, zostaną zapewne Jan Błachowicz i Mateusz Gamrot, jednak nie da się ukryć, że ci, którzy przez te wszystkie lata byli w KSW najpopularniejsi i przyciągali największą liczbę widzów przed telewizory, to właśnie Mamed i Pudzian. Na swój sposób będzie to sportowa odpowiedź na wszechobecne freak fighty.

Przede wszystkim patrząc po kategorii wagowej, ponieważ Mamed będzie musiał nieco „dobić”, żeby z Pudzianowskim powalczyć. Albo inaczej – nie zbijać wagi w zasadzie wcale. Jednocześnie nie możemy powiedzieć, że ze względu na różnice w wadze jest to freak fight. Obaj panowie zbyt dużo osiągnęli w tej dyscyplinie, żeby w ogóle sprowadzać ich starcie do takiego poziomu i to mimo tego, że Pudzianowski od tego typu walk zaczynał i ma ich kilka na swoim koncie. Celem tego starcia jest jednak przyciągnięcie nie tylko sportowych widzów, co w teorii jest oczywiście zadaniem każdej karty i każdej walki, ale w praktyce niektóre zestawienia są robione głównie pod to – i to do takich należy.

Jak ocenić to pod względem sportowym? Pudzianowski jest po zwycięskim starciu z Michałem Materlą, więc w jego przypadku jest to przeskoczenie z gwiazdy KSW na jeszcze większą gwiazdę KSW – i jest to nawet całkiem logiczne. Mniej ma do zyskania Chalidow. Trudno znaleźć sportowy sens jego walki z Pudzianowskim, a wielu wskazuje na to, że mogła się ona odbyć wcześniej. Mamed przegrał bowiem cztery z pięciu ostatnich walk. Z drugiej strony – może to jest właśnie powód, dla którego się na tę walkę zgodził, bo co innego mu zostało? Byle tylko nie skończyło się to ciężkim nokautem. Ciekawe starcie trwające dłużej niż moment to coś, czego gala KSW 77 będzie potrzebowała.

Można było wcześniej, ale to już sytuacja nie do odwrócenia. Nie można za to później – jeśli w ogóle kiedyś – organizować taką walkę, to właśnie teraz. Obaj panowie zbliżają się raczej do końca kariery i takie pojedyncze strzały z dużym nazwiskiem po drugiej stronie to ostatni dzwonek na cokolwiek większego i ważniejszego dla widza. Jeśli chodzi o popularność obu fighterów to jest to prawdopodobnie najmocniejsza karta, jaką ma na ręku KSW – i warto ją zagrać, póki jeszcze jest dostępna. A jaki to przyniesie skutek? Raczej nie wznieci to zainteresowania federacją jak słynna już walka Pudzianowskiego z Najmanem, ale niewykluczone, że przyciągnie przed ekrany właśnie tych, którzy tamte czasy pamiętają, a ostatnio z KSW nie było im po drodze.

Dla wielu ta walka może być bezsensowna – i ze sportowego punktu widzenia będą mieli powody, by tak twierdzić – ale biznesowo i świadomości widza KSW nie ma tutaj nic do stracenia. A do zyskania już się trochę znajdzie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0