„Sadza się osadza”. Rozmawiamy z 1988 o wspólnym albumie z Brodką

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Sadza

Niby człowiek wiedział, a jednak… wiadomość o projekcie Brodki i 1988 nadal wypada rozpatrywać w kategoriach zdarzenia intrygującego; jak również – świadectwa odwagi ze strony wokalistki, która operuje w najwyższych rejestrach rozpoznawalności, a jednak sięga po wsparcie – było nie było – postaci z offu. Wypytaliśmy producenta Synów i Rulety o Sadzę.

1988: Hot16Challenge to był przypadek. Spontan totalny. Monia została nominowana i zwróciła się do mnie. O ile dobrze pamiętam – kręciliśmy akurat klip z Włodim, reżyserem był jej chłopak, rozmawiał z nią przez telefon i padło „może Przemo ci pomoże; dawaj zrób jakiś beacik”. Faktem jest, że mocno się rozeszło to nagranie i kto wie, czy Monice nie zapaliła się wtedy lampka, żeby pociągnąć to dalej... Ale jeśli chodzi o konkret – background jest o tyle ciekawy, że związany z newonce. Spotkaliśmy się w Relaksie przed moją wieczorną audycją i Monika zapytała, czy chciałbym z nią nagrywać. Na początku była to pewnie kwestia wybadania terenu, zrobienia szkicu czy pojedynczego kawałka, ale szybko pojawił się temat większego projektu. Ona napisała w zasadzie całą płytę i szukała producenta. Ekspresowo powstał ten materiał. Temat padł w marcu i właściwie od razu zaczęliśmy działać.

Brodka zawsze starała się mieć oczy dookoła głowy pielęgnując alternatywną tożsamość; alternatywną w rozumieniu – powiedzmy – Męskiego Grania. Na wysokości Grandy pracowała z Radkiem Łukasiewiczem (Pustki), Budyniem (Pogodno) i Bartoszem Dziedzicem, który odpowiadał potem za brzmienie Artura Rojka i Dawida Podsiadły. Przy Clashes ruszyła do Los Angeles, żeby dać upust swoim indiepopowym i baroquepopowym fascynacjom pod okiem Noah Georgesona, który produkował choćby Malę Devendry Banharta czy Divers Joanny Newsom. Ubiegłoroczne Brut miało stanowić – surowy w formie – wyraz nostalgii za latami 90., ale było tam też sporo nowojorskiego niezalu sprzed kilkunastu lat. Nikt nie zarzuci więc Brodce stagnacji w dyskografii, choć umówmy się, że nie jest żadnym problemem zdefiniowanie jej strefy komfortu. Na dobrą sprawę tej strefy komfortu nigdy nie opuściła, a zapowiada się, że w najbliższym czasie nie tyle zrobi poza nią mały krok, tylko zakręci na rękawie czarną betą i pojedzie w siną dal; żeby medytować primeshit razem z 1988.

1988: Wydaje mi się, że Monika nie chciała robić kolejnej płyty w podobnym stylu. I ten album będzie inny pod wieloma względami. Nie chodzi wyłącznie o moją produkcję. To jest megaosobista rzecz, czego dotąd nie było w twórczości Moni. Wcześniej pisała kawałki z różnych perspektyw, a tym razem pisze bezpośrednio o swoich przeżyciach i wewnętrznych rozkminach; bywa, że w bolesny sposób. Tak, jak powiedziałem – ten projekt wytworzył się w niej bardzo szybko; pod wpływem impulsu; ona sama przyznała, że teksty z niej „wyleciały”. Nagrała demówki i uznała, że potrzebuje kogoś nowego, żeby złożyć z tego całość; wyjść poza strefę komfortu. A że znaliśmy się od dłuższego czasu, padło na mnie.

Ale z Przemka, choć jest etosowym załogantem, nie ma co robić gościa, którego trzeba było wyciągać za uszy z jakiejś piwnicy. Objechał przecież dopiero pół Polski ze swoim Ruleta Show (w tym: Męskie Granie, Fest Festival i Up To Date), żeby następnie trafić na FPFF w Gdyni, zbierając owacje jako autor muzyki do filmu Zadra. Chodzi właściwie o sytuację, gdy critically-acclaimed artist z podziemnym rodowodem zaczyna spijać śmietankę z show biznesu; na przykład za to, jak dojebanym wydawnictwem okazała się Ruleta, gdzie – skądinąd – wydarzyły się przecież współprace z wokalistkami (m.in. Rosalie, Kachą z Coals czy Margaret).

1988: W momencie, kiedy zakończyliśmy działalność Synów, pracowałem jeszcze na etacie. Syny zresztą były bardzo hermetyczne. Do tego stopnia, że niektórzy bali się podbić do nas o współpracę. Dopiero, jak Pezet nas zaprosił, nastąpiło przełamanie. Wtedy też pojawiło się u mnie poczucie, że nie warto się zamykać; że najwyższy czas zostać producentem pełną gębą, bo mam wiele do zaoferowania scenie, chociaż nie zdobywam szczytów OLiS-u. Sytuacja z Moniką jest dla mnie wymarzona. Każdy w Polsce wie, kim jest Brodka, ale równocześnie to artystka poszukująca. Bez przypału mogłem zrobić coś zajebistego.

1988: Jak nam się pracowało? Czasami zdarza się tak, że powstaje specyficzna chemia pomiędzy dwójką osób i właśnie do tego doszło. Zrobiliśmy ten materiał razem; na sto procent. Właściwie na palcach jednej ręki mógłbym policzyć, ile razy siedziałem z tym sam w studio. Ona przyjeżdżała do mnie, ja przyjeżdżałem do Warszawy; rzeźbiliśmy kawałki do późnych godzin nocnych. Odpowiadam za brzmienie i kształt ostateczny, ale tak naprawdę decyzje były podejmowane wspólnie. Myślę, że przez to, jak osobista jest ta płyta, Monika chciała uczestniczyć w całym procesie od strony produkcyjnej. A ten proces był bardzo intensywny, spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i wytworzyła się przyjaźń. To jest taka przygoda, że tworzysz płytę, ale zyskujesz przyjaciółkę; siostrę. Tak ją teraz traktuję. Możemy na sobie polegać.

Brodka przez dwanaście lat nie napisała piosenki po polsku, ale kiedy już to zrobiła, wjechała radykalnie minorowo, odnosząc się do formuły hiphopowego rymowania i hiphopowej emblematyki; chociaż też bez przesady. To mógłby być flagowy singiel z Rulety, ale nie jest. To flagowy singiel z Sadzy.

1988: Nie znam daty premiery, ale na pewno wydarzy się to przed koncertami, więc właściwie zaraz. Na pierwszy ogień idzie UK, a potem jeździmy po Polsce. Razem z zespołem, co jest dla mnie wyzwaniem nie dość, że materiał wymaga przygotowania, to jeszcze część repertuaru Moniki trzeba przerobić w ten sposób, żebym mógł w tym uczestniczyć; żeby to pasowało klimatem. To będzie największe wyjście ze strefy komfortu, bo nie grałem jeszcze z zespołem, a tu muszę wziąć odpowiedzialność za koncertowe brzmienie tego projektu. Jestem zaniepokojony, ale się jaram.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0