The Redeem Team. Sportowy dokument, który będziecie chcieli obejrzeć

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Redeem Team - LeBron James, Kobe Bryant, Dwyane Wade
Fot. Jed Jacobsohn/Getty Images

Igrzyska w Pekinie w 2008 roku były dla Amerykanów w miarę udane - Michael Phelps działał cuda, bijąc całą masę medalowych (i nie tylko) rekordów, a inni szli jego śladem. Klasyfikacji medalowej nie wygrali, ponieważ ulegli w niej przygotowującej się do tej imprezy latami reprezentacji Chin, ale i tak w kwestii liczby medali byli na czele całych igrzysk. Niezależnie od liczby medali nie byliby jednak zadowoleni, gdyby nie zwycięstwo jednej drużyny - "Drużyny Odkupienia".

Wszyscy doskonale wiemy, która olimpijska drużyna w koszykówce jest najpopularniejsza i być może zawsze będzie wspominana z największym rozrzewnieniem - Dream Team. Rok 1992, igrzyska w Barcelonie, w składzie absolutnie największe gwiazdy NBA lat 80. i 90. - na czele z Michaelem Jordanem, Magiciem Johnsonem i Larrym Birdem. Amerykanie oczywiście zdobyli złoty medal olimpijski, jednak osiągnęli nie tylko to - między innymi ze względu na ten sukces koszykówka stała się sportem globalnym. To dzięki Dream Teamowi od lat do NBA napływają zawodnicy z całego świata. Przede wszystkim z Europy - w końcu od czterech sezonów to Europejczycy (Giannis Antetokounmpo, Nikola Jokić) zdobywają w NBA tytuł MVP - a są przecież i inni, jak Luka Doncić.

Amerykanie już wiedzą, że reszta świata także potrafi grać w koszykówkę, jednak najpierw musieli się o tym boleśnie przekonać. Najpierw zrobili to w Seulu, w 1988 roku, kiedy młodzi zawodnicy z uczelni przegrali z ZSRR, jednak wtedy sprawę stawiali sobie jasno - gdyby grali koszykarze z NBA, to sprawa wyglądałaby inaczej. I mieli rację, bo przecież to właśnie udowodnił Dream Team.

Wymówki skończyły się na igrzyskach w Atenach w 2004 roku - Amerykanie od lat byli przekonani, że wystarczy wysłać jakąkolwiek drużynę złożoną z dobrych zawodników NBA, by wygrać olimpijskie złoto, jednak się przeliczyli. Młodość (LeBron James, Dwyane Wade, Carmelo Anthony) nie połączyła się z doświadczeniem (Allen Iverson, Stephon Marbury), a wiele czołowych nazwisk do Grecji nie przyjechało. Efektem była porażka z Argentyną w półfinale. Co więcej, Amerykanie przegrywali też na mistrzostwach świata 2002 i 2006.

Tak powstała The Redeem Team, czyli „Drużyna Odkupienia”. Za sterami trener Mike Krzyzewski - jeden z najlepszych uczelnianych trenerów w historii oraz asystent z Barcelony z 1992 roku. W składzie James, Wade czy Anthony (ze składu z 2004 był jeszcze Carlos Boozer), jednak lepsi, bo cztery lata starsi. Dołączył do nich Kobe Bryant, największa gwiazda ligi w tamtym okresie oraz kilka innych świeżych gwiazd, jak Dwight Howard czy Chris Paul. Zadanie było tylko jedno - przywieźć z powrotem złoto dla Stanów Zjednoczonych i pokazać, że to Amerykanie nadal są najlepsi na świecie.

O tym traktuje nowy, bardzo dobry film dokumentalny od Netflixa. Widzimy jak Krzyzewski w ogóle tę drużynę zebrał i sprawił, że stała się jednością, a nie tylko garstką indywidualności, którą w 2004 roku ograła Argentyna. O tym, jak istotne było to dla graczy będących wcześniej na igrzyskach w Atenach oraz jak istotne było to dla Kobe’ego Bryanta w tym momencie kariery. Można zauważyć, że ze względu na jego tragiczną śmierć ten dokument nieprzypadkowo wybiera wiele momentów właśnie o nim - a już te, w których trzyma na rękach swoją córkę Gigi (tę, która razem z nim zginęła w katastrofie) na pewno u niejednego kibica wywołała potrzebę otarcia łzy spod oka.

Kobe faktycznie, mimo obecności chociażby LeBrona, był największą gwiazdą tej drużyny. Widać to było po reakcjach w Chinach czy nawet po reakcjach samych zawodników na jego dołączenie do ekipy. Nie uprzedzając radości z oglądania, są co najmniej dwa momenty filmu, które opisują Bryanta dokładnie takim, jakim był na boisku i poza nim - różnicę między Kobe’em, a „Czarną Mambą”. A ogólnie jest o nim dużo i w sumie nie ma w tym nic złego. Każdy fan koszykówki wolałby, żeby to on, wraz z innymi, nagrywał wypowiedzi do tego dokumentu, a nie żebyśmy mówili o nim tylko w czasie przeszłym. W zamian dostajemy masę przykładów na to, ile znaczył dla ludzi, którzy czy wtedy, czy później, byli na szczycie NBA.

Ci, którzy jeszcze tego nie wiedzą, mogą się przekonać, że The Redeem Team to znacznie więcej niż tylko amerykańska złota drużyna olimpijska. Takich było wiele, jednak tylko ta od początku była budowana w jednym celu - by zmazać plamę na honorze amerykańskiej koszykówki. Ta drużyna przecież tak się z sobą zżyła, że wielu tych koszykarzy stworzyło też kolejną drużynę olimpijską na igrzyska w Londynie w 2012 roku. Wtedy można było się temu dziwić - w końcu wiele amerykańskich gwiazd złoto zdobywa tylko raz - potem nie odczuwa potrzeby, by na igrzyska jechać ponownie. Jednak ten film pozwala zerknąć za kulisy dużej, zaprzyjaźnionej grupy gwiazd - dzięki temu chęć pojechania do Londynu przychodzi znacznie łatwiej.

Może to być też nauczka dla kolejnych amerykańskich drużyn. Od tamtego momentu Stany Zjednoczone wygrywały na każdych igrzyskach, jednak na ostatnich, w Tokio, było blisko do powtórki z Aten. Amerykanie przegrali w fazie grupowej z Francją i z tą samą Francją zagrali wyrównany mecz w finale. W drużynie ponownie zabrakło co najmniej kilku największych nazwisk (i Krzyzewskiego, pierwsze igrzyska bez niego od Aten) i niewykluczone, że przy coraz lepszych drużynach z Europy w końcu zakończy się to podobnie. Może jednak ten dokument przypomni im, co jest istotne w tworzenie olimpijskiej drużyny z graczy NBA.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.