Od świetnej didżejki przez rapowego wariacika z Wielkiej Brytanii po metal – najbardziej eklektyczny festiwal w kraju znów dostarczył.
Mało który polski festiwal ma taki klimat, jak katowicki OFF. Malownicza Dolina Trzech Stawów co roku przyjmuje publikę, która buduje atmosferę imprezy w równym stopniu, co otoczenie natury. Bywaliśmy już na wielu edycjach OFF-a, ale tegoroczna miała w sobie coś specjalnego, mimo, że pojawiło się kilka tradycyjnych dla festiwalu elementów – niefortunne odwołanie koncertu (Octavian), podstarzałe gitarowe męczybuły (Suede), czy kuriozalny występ wywołujący wiele pytań (Gaslamp Killer, który teleportował się z brosowego wymiaru circa 2006 roku).
Ale to drobnostki, bo z Katowic wyjechaliśmy w kapitalnych nastrojach. Większość występów brzmiała świetnie, a niektóre przejdą do historii OFF-a jako jedne z najlepszych. Co zachwyciło nas najbardziej?
zdjęcia: Michał Murawski
DJ-ka związana z M.I.A. i kultową stacją Rinse FM wie, jak dobrze wypośrodkować granie pod publiczność z bardziej wysmakowaną selekcją. Niesamowite grime’owe riddimy przeplatały się z remiksami popularnych utworów (np. basslinowa wersja It’s Not Right, But It’s Okay Whitney Houston była potężna), a bezpośrednia i bardzo rześka konferansjerka Emerald utrzymywała ludzi w stanie ciągłej euforii. Jej set był ukłonem w stronę większości nowoczesnych stylistyk klubowych pochodzących z UK, ale bliżej srogiej potańcówki aniżeli lekcji historii.
Ten projekt wreszcie zyskuje popularność, na jaką zasługuje. I opuszcza czyściec dla metalowych nerdów. Niesamowita energia, intensywność dźwięku, ciężar, eksperymentalne tekstury, upiorny i desperacki wokal – The Body grają koncerty, obok których ciężko przejść z obojętnością. Nawet awaria wzmacniacza nie przeszkodziła w odbiorze, ba, została przyjęta niemal jak naturalna część tego bezkompromisowego show.
Jedyny sensowny kandydat na premiera Wielkiej Brytanii nie zawiódł. Ale dopisała też publiczność, mocno zaangażowana w energetyczny występ rapera. Nie zabrakło przebojów z Nothing Great About Britain, zrzucania ubrań przez slowthaia, moshpitu i gościnnych zwrotek ludzi z publiki. Raper daje z siebie wszystko, podobnie jak jego DJ/hypeman, co w dobie krzyczenia pod mp3 jest wyjątkowe i godne szacunku. Łatwo – i poniekąd słusznie – narzekać na poziom rapowych koncertów, ale wystarczy wybrać się na występ slowthaia, by odzyskać trochę nadziei.
Scena Leśna gościła najlepiej brzmiące koncerty festiwalu i świetnym przykładem był występ OM. Grupa wykonująca medytacyjny metal pootwierała publiczności wszystkie czakry, jakie się dało (plus stworzyła kilka nowych). Absolutnie miażdżący bas, wciągająca atmosfera, hipnotyczne tempo – nie sposób było spacerować obok i nie dać się porwać kosmicznym zawirowaniom tworzonym przez trio. A jeśli ktoś preferuje mniej gitar (chociaż OM mają tylko basową) i więcej energii, to podobnie galaktyczne show dało The Comet Is Coming dowodzone przez Shabakę Hutchingsa – oczywiście też na Leśnej. Jazz i muzyka elektroniczna leciały tym samym statkiem kosmicznym, a paliwem był opętańczy taniec.
Nawet jeśli uważacie, że riffy Black Sabbath zostały już kompletnie wyeksploatowane, to Electric Wizard włożą wam wielkie bongo w dłoń i powiedzą: słuchaj tego! Klasyka stonerskiego grania przejechała po Dolinie Trzech Stawów gitarowym walcem, który odpowiednio nagłośniony mógł pozyskiwać kolejne dusze dla upalonego diabła. Zresztą wystarczyło usłyszeć kilka hymnów z legendarnego Dopethrone, by poczuć pełną satysfakcję.
Jest spora szansa, że po OFF-owym weekendzie wasze sociale zmieniły się w litanię pochwał na cześć Daughters. Tym razem hype jest prawdziwy – amerykański zespół traktuje każdy koncert, jak ostatni występ w historii świata. A że ich muzyka to naprawdę innowacyjne i brzmieniowo angażujące wydanie noise rocka, to mamy do czynienia z projektem kompletnym. Opętany wokalista Alexis Marshall dryfował na rękach publiczności, ale cały zespół zostawił na scenie wiadro potu i – prawdopodobnie – krwi. Dla takich koncertów jeździ się na OFF-a!
Szanowny Użytkowniku,
W związku z wejściem w życie 25 maja 2018 roku nowych przepisów dotyczących ochrony danych osobowych (RODO), pragniemy przypomnieć Ci podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszego serwisu. Klikając w przycisk z napisem „W PORZĄDKU”, potwierdzasz, że zgadzasz się na wymienione niżej działania.
Cookies, czyli ciasteczka
Wraz z naszymi partnerami wykorzystujemy pliki cookies, potocznie zwane ciasteczkami, oraz inne pokrewne technologie. Mają one na celu zapewnienie Twojego bezpieczeństwa i udoskonalanie naszego serwisu poprzez wykorzystanie danych w celach analitycznych. Zakres wykorzystywania plików cookies możesz określić w preferencjach przeglądarki. Jeśli nie wprowadzisz zmian ustawień, informacje te mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia.
Pragniemy Cię zapewnić, że przechowywane przez nas dane osobowe są bezpieczne. Ich administratorem jest firma Skills Warsaw Michał Michalski z siedzibą w 00-161 Warszawa, ul. Anielewicza 9/25. Twoje dane osobowe są przetwarzane na zasadzie dobrowolności i będą przetwarzane tylko tak długo, jak długo są niezbędne do realizowania ww. celów lub do momentu, gdy wyrazisz skuteczny sprzeciw wobec ich przetwarzania. Co ważne, dostęp do nich ma tylko wyznaczony inspektor, a Tobie przysługuje prawo żądania dostępu do treści danych, ich usunięcia, ograniczenia przetwarzania oraz przenoszenia. Masz też prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych na podstawie uzasadnionego interesu z przyczyn uzasadnionych Twoją szczególną sytuacją. Gdy uznasz, że firma Skills Warsaw Michał Michalski narusza przepisy Rozporządzenia RODO, masz prawo wnieść skargę do organu nadzorczego zajmującego się ochroną danych osobowych.