Od sezonu 2021/22 z logiem New Balance na piersi będą biegać Nicolò Zaniolo, Henrich Mchitarjan, Edin Džeko czy Lorenzo Pellegrini. Firma z Bostonu została nowym sponsorem Romy, klubu będącego w najlepszej trójce ligi włoskiej. Amerykanie na ten moment ubierają m.in. Porto, Athletic Bilbao, Lille, Dynamo Kijów czy Lechię Gdańsk, ale umowa z rzymskim zespołem wprowadza ich mocno na włoski rynek piłkarski.
„Te same barwy, nowe horyzonty” – głosi hasło ogłaszające współpracę amerykańskiego przedsiębiorstwa z dumą stolicy Italii. Już teraz koszulkowe freaki wyczekują efektów tej współpracy, spodziewając się interesującego przeskoku pod względem technologii oraz wzornictwa. Barwy, symbolika, historia i rzymskie realia dają duże pole do popisu projektantom New Balance. Tym bardziej, kiedy przychodzi im debiutować w świecie miłośników calcio.
Roma zapowiada, że świeżo ogłoszona współpraca będzie dla niej skokiem w przyszłość. Takim, jakiego klub poszukuje i jaki wdraża, odkąd większościowym właścicielem został amerykański biznesmen Dan Friedkin. Miliarder chce odmienić wizerunek klubu z Wiecznego Miasta i wykorzystać potencjał tego miejsca. Skoro Madryt i Londyn dominują w futbolowym światku, dlaczego nie polepszyć pozycji Rzymu, który jak dotąd na największe sukcesy patrzył z drugiego rzędu.
Boisko to jedno, organizacja marki drugie. Amerykańscy właściciele rozumieją potrzeby rozwoju, dlatego połączyli siły z przedsiębiorstwem z siedzibą w Bostonie. Nawet ich współpraca została oficjalnie ogłoszona poprzez specjalnie stworzoną grę na Instagramie. Nowy filtr można znaleźć i wypróbować na oficjalnym koncie AS Romy, dzięki niemu wirtualnie spacerujesz po ulicach Rzymu, a w jego pięknych uliczkach odkrywasz elementy pokazujące sponsoring. To część strategii mającej sprawić, że kibice poczują się żywą częścią tej współpracy.
New Balance pierwszy raz w dziejach ubierze klub Serie A, dlatego nowy komplet strojów zapowiadany na lipiec wywołuje taką ciekawość. Akurat gdzie jak gdzie, ale w kraju wybitnych malarzy oraz artystów można się popisać. Tym bardziej przy magicznej aurze Rzymu, tak bogatej historii Giallorossi i otoczeniu majestatycznego Stadio Olimpico. Teraz swoją chwilę chwały ma Mediolan, bo to Inter oraz Milan zajmują miejsca na szczycie tabeli, ale podium uzupełnia Roma, co ewidentnie daje wyraz próbom zmiany hierarchii w rozgrywkach od dawna zdominowanych przez Juventus.
Wilki wykonują liczne kroki, aby wystrzelić jako marka. Zatrudniają specjalistów od biznesu w gabinetach dyrektorskich. Szukają bardziej międzynarodowego spojrzenia i wyjścia poza schemat. Poszukują nowych sponsorów, w planach jest też nowy stadion, który ma stanowić cud architektoniczny, ale także podpiąć pod obiekt liczne gałęzie biznesowe na czele z turystyką czy nieruchomościami. Roma ma działać na wielu płaszczyznach. Dan Friedkin założył sobie, że będzie więcej znaczyć na rynkach amerykańskich i azjatyckich. I wiele współprac jest ukierunkowanych właśnie na taki kompleksowy rozwój brandu.
Rzymianie nie chcą dłużej tłumić potencjału tego miasta i marki. Amerykańska era ma być symbolem rozwoju, życia w duchu technologii oraz odpowiadania na światowe trendy. Jedną z takich decyzji było podanie sobie ręki z New Balance działającym także intensywnie w Stanach Zjednoczonych czy Japonii. Jak inaczej odnawiać wizerunek, skoro nie zaczynając od kwestii ubioru. Kto jak kto, ale Włosi wiedzą o tym najlepiej. W końcu ubóstwiają dyskusję o wyglądzie, wyczuciu stylu i estetyki. Tym większa jest ich ciekawość, że w przyszłym sezonie zobaczymy nową, debiutującą markę na murawach Serie A.