Jestem pierwszym piewcą talentu 19-letniego Nicoli Zalewskiego, bo podobnie jak u Kacpra Kozłowskiego czy Mateusza Bogusza widać, że jest ulepiony z innej gliny, a w jego ruchach można dostrzec coś więcej. Zieliński to ma, Zalewski też to ma. Ale pamiętajmy, że nadal mówimy o chłopaku, który w profesjonalnej piłce rozegrał w Romie 24 minuty. Zdobył bramkę z Manchesterem United, asystował z Crotone i ma papiery, aby utrzymać się kiedyś na wysokim poziomie. Ale to jeszcze nie czas, by robić z nastoletniego ofensywnego pomocnika zbawcę kadry. Jak lubi podkreślać Grzegorz Krychowiak, zbyt szybko fascynujemy się tym, co nowe, a zapominamy o wartości doświadczenia.
W ostatnich dniach obserwujemy początek kampanii pt. „a dlaczego nie Zalewski?”. Nie obserwujemy zbyt wielu Polaków w pucharach, tym bardziej na takim poziomie, a tu nastolatek zadebiutował w półfinale Ligi Europy z Manchesterem United (3:2) i nawet znalazł się udanie w polu karnym. Pewność siebie i zaufanie do własnych umiejętności potwierdził w Serie A z Crotone (5:0), gdy dograł do Borjy Mayorala. W orbicie Paulo Fonseki był cały czas od początku sezonu, trenował z jedynką, ale dopiero na koniec jego kadencji dostał szansę. Jakby Portugalczyk na pożegnanie z Rzymem chciał pokazać: ja go dostrzegłem.
Zaraz przyjdzie mu pracować z Jose Mourinho i choć jest to wizja niezwykle kusząca, pamiętajmy, że wcale nie zbliżająca do poważnej piłki. The Special One ma swój urok, ale woli stawiać na jakość oraz doświadczenie, najlepiej konkretne milionowe inwestycje, bo jak nikt inny przekonał się, że trener na tym poziomie nie ma czasu na ryzyko. A tym bardziej na świecenie twarzą za nastolatków. Być może inni menedżerowie zyskują więcej, inwestując w młodzież, Mou woli pragmatyzm i myślenie za wszelką cenę o celu. Dlatego też tak łatwo znajduje pracę: doskonale wie, ile w futbolu znaczy marka.
Dlatego choć wejście Zalewskiego do wielkiego świata jest imponujące i zwracające uwagę, wcale nie musi oznaczać jeszcze wejścia tam na dobre. Z primavery przebijają się najlepsi, to nie są szeroko otwarte drzwi, aby zaraz brylować w Serie A. Prędzej czeka cię wypożyczenie. Dostać 24 minuty i obronić się dwoma wejściami w taki sposób – to świadczy o dobrym mentalu. Bo częściej w takich chwilach on daje więcej, niż same umiejętności, których niewątpliwie Zalewskiemu nie brakuje. Pamiętajmy jednak, że Roma żegnała się z Ligą Europy, nie myśląc już poważnie o finale w Gdańsku, a w lidze nie czeka jej nic więcej niż Liga Konferencji. To raczej sympatyczne pożegnanie Fonseki, niż zapowiedź czegoś trwałego.
Pamiętam, jak Nicola Zalewski zaimponował na zgrupowaniu przed młodzieżowym mundialem w naszej kadrze. Młodzi chłopcy podeszli do rzutów wolnych, a najmłodszy z nich, do tego debiutant, posłał piłkę kilka razy z rzędu w samo okienko. Prawe, lewe, z niesamowitą powtarzalnością. Od razu kupił trenera Magierę i starszych kolegów. Widzieli, że potrzebuje odrobinę czasu z wejściem w nowe otoczenie, ale jeśli chodzi o same umiejętności techniczne i ułożoną nogę – on to ma.
Wiem, że Kamil Grosicki zapewne pojedzie na Euro za zasługi, siedząc od wielu miesięcy na trybunach WBA i absolutnie nie jestem fanem tego rozwiązania. Ale też wiem, że ze swoim doświadczeniem, ograniem, pewnością siebie i znaczeniem dla kadry, może jej dać więcej niż potencjalnie taki Zalewski. Lubimy gloryfikować to, co nowe. Zresztą jeszcze nigdy młodość nie była w tak cenie, jeśli chodzi o wartości rynkowe czy same inwestycje w talent. Ale to wielki turniej, gdzie najważniejsze będzie udźwignięcie tego mentalnie. Gdy Kapustka brylował na Euro 2016 jako nastolatek, miał za sobą dobry sezon i epizody w eliminacjach. Zalewski choć wychowany w rzymskim, światowym środowisku, nadal dostał jedynie 24 minuty przy okazji finiszu sezonu.
Zainteresował mnie w tym sezonie samymi swoimi występami w primaverze, oglądałem skróty jego zagrań czy urywki meczów, bo to jeden z najciekawszych nastolatków, jakich ma polska piłka. Widać to po jego ruchach i prowadzeniu piłki, że przy odpowiednim zaufaniu, powinien się w przyszłości utrzymać na poziomie Serie A. I Paulo Sousa z odważnym, otwartym podejściem do młodzieży powinien mu się przyglądać równie blisko, co 17-letniemu Kacprowi Kozłowskiemu. Tak jak Zieliński ma coś więcej niż większość piłkarzy, u Zalewskiego również można to dostrzec na tle rówieśników. Ale w takich kwestiach, przy ciężarze wielkiego turnieju, jestem bliższy poglądom Krychowiaka. Zbyt szybko zakochujemy się w efekcie nowości, by pogrzebać to, co znane. Fascynuje nas nieznane, dlatego od razu widzimy zbawców w nowych twarzach.
Natomiast trzeba pamiętać, że na mundialu do lat 20 Zalewski zagrał jedynie z Tahiti. A w reprezentacji do lat 21 jeszcze nie dostał nawet szansy. 24 minuty zaczarowały na tyle, by dokonywać takiego skoku w jego przypadku? Nicola Zalewski to niewątpliwie przyszłość polskiej piłki. Dla mnie jednak bardziej jutro niż dziś.