Sprawna maszyna do obrzydzania rywalom życia. Jak grać ze Szwedami (ANALIZA)

Zobacz również:Z NOGĄ W GŁOWIE. Jerzy Brzęczek – jedyny naprawdę niekochany w reprezentacji
Reprezentacja Szwecji
David Lidstrom/Getty Images

Szalone czerwcowe starcie z mistrzostw Europy zakrzywia obraz: mecze z udziałem Szwedów bardzo rzadko są piękne i emocjonujące. To zespół, który wyspecjalizował się w czynieniu gry w piłkę nieprzyjemną. Sprawdzamy, czego się obawiać i na czym budować nadzieję przed finałem baraży.

Mówiąc o reprezentacji Szwecji, bardzo łatwo wpaść w pułapkę stereotypów. Intuicyjnie można się po nich spodziewać zagrożenia z powietrza, lecz to Polacy strzelili w eliminacjach osiem goli głową, a Szwedzi żadnego. Można się spodziewać zagrożenia po stałych fragmentach gry, ale to Polacy w kwalifikacjach trafili po rzutach rożnych cztery razy, a Szwedzi tylko dwa. Można się spodziewać wysokiego klasycznego napastnika, ale to my mamy typową dziewiątkę królującą w polu karnym, a szwedzki Aleksander Isak to typ ruchliwego dryblera. Wreszcie można odnosić się do szalonego meczu obu drużyn z ostatniego Euro, zapominając, że było to jedyne w minionym roku spotkanie z udziałem Szwedów, w którym padło aż pięć goli. Gra finałowych rywali Polaków w barażach jest powtarzalna i schematyczna, ale niekoniecznie w sposób, jaki kojarzymy ze szwedzką piłką.

To przede wszystkim zespół, który rozgrywa niewiele ładnych meczów. Bezlitośnie wykorzystuje fakt, że futbol to sport, w którym jedna udana akcja może decydować o wyniku, więc pilnuje, by w meczach działo się możliwie niewiele. Szwedzi dążą do jak najniższych rezultatów. Im więcej goli pada w meczu, tym mniejsza jest ich szansa na zwycięstwo. Mają bowiem problemy z ofensywą. W eliminacjach strzelili tylko dwanaście goli. Ponad połowę z nich po rzutach karnych, rożnych lub strzałach z dystansu. Byli w kontynentalnej czołówce pod względem jakości oddawanych strzałów. Jeśli już decydują się kopnąć w stronę bramki, to z sytuacji potencjalnie groźnych. Rzadko dośrodkowują i raczej biegają za piłką niż z nią. Ich średnie posiadanie w eliminacjach wyniosło 46% (Polski 60) i było najniższe spośród europejskich drużyn, które mogą jeszcze awansować na mundial. Szwedzi wykazują się też niskim odsetkiem udanych pojedynków w defensywie. Broniąc, bazują raczej na kolektywie niż indywidualnych umiejętnościach. Gdy wejście w pojedynek grozi powstaniem wyrwy w obronie, wybierają utrzymywanie szyku w strefie.

Nie zatracili jednak Szwedzi tradycyjnych atutów. Przede wszystkim bardzo dobrze bronią. W eliminacjach tracili tylko 0,6 gola na mecz. Ani razu nie dali się pokonać strzałem głową. Nie stracili ani jednej bramki po strzale zza pola karnego. Ich bramkarz Robin Olsen wykazywał się wysoką skutecznością. Pod względem liczby goli, przed którymi uchronił zespół, znajdował się w eliminacjach między Janem Oblakiem a Gianluigim Donnarumą, czyli fachowcami światowej klasy. Szwedzi toczą sporo pojedynków w powietrzu — aż 41 na mecz, co lokuje ich w czołowej piątce Europy, ale wygrywają mniej niż połowę z nich. Bazują raczej na zbieraniu tzw. drugich piłek, czyli tych, które spadają na ziemię po pojedynku powietrznym. Cechuje ich też wielkie doświadczenie. Średnia wieku drużyny w eliminacjach wyniosła 28,2 i była w czołowej dziesiątce najwyższych. Przyglądamy się szczegółowo kilku aspektom gry Szwedów, których można się spodziewać we wtorek w Chorzowie. Co można wykorzystać, a czego się obawiać?

1
Nie dać się wyciągać strefy
Alexander Isak
Fot. Michael Campanella/Getty Images

Drużyna gra mocno schematycznie, ale to nie znaczy, że nie stosuje elementu zaskoczenia. W meczu z Czechami broniła w systemie 4-4-2, lecz po przejęciu piłki zmieniała ustawienie na 3-3-4, bo boczni pomocnicy Emil Forsberg i Viktor Claesson ustawiali się w jednej linii z napastnikami. W dużej mierze to ta czwórka odpowiada za ofensywę. Zwłaszcza między Forsbergiem, Dejanem Kulusevskim i Aleksandrem Isakiem występuje ciągła wymiana pozycji. Piłkarz RB Lipsk odkleja się od linii bocznej, zostawiając lewy korytarz bocznemu obrońcy, a sam szuka zejścia na strzał z dystansu lub kombinacyjnego rozegrania piłki. Kulusevski napastnikiem jest tylko teoretycznie. W rzeczywistości chętnie ustawia się na linii szesnastki, polując na wycofane podania z linii końcowej albo piłki wybite zza pola karnego. Chętnie pokazuje się też do gry drugiej linii. Bardzo często to Forsberg z Kulusevskim stanowią parę rozgrywających za plecami Isaka.

Napastnik Realu Sociedad też nie zachowuje się jednak jak typowa dziewiątka. Wprawdzie wykorzystuje słuszny wzrost (192 centymetry), by skakać do długich piłek zagrywanych od bramkarza, ale później szuka sobie miejsca, schodząc na lewe skrzydło opuszczone przez Forsberga. Polska trójka środkowych obrońców będzie musiała pilnować, by nie dać się wyciągnąć ze strefy. Ktoś będzie musiał wyskoczyć do Forsberga, więc za jego plecami zrobi się miejsce. Ktoś inny będzie musiał ruszyć za Isakiem schodzącym do linii bocznej, więc zostanie wyciągnięty z szerokości pola karnego. Ten tercet ma dobrze przećwiczoną grę kombinacyjną i wie, jak się poruszać. Polski blok obronny jest mniej zgrany i musi stawić temu czoła. Zwłaszcza dla Kamila Glika taki przeciwnik może być nieprzyjemny. Doświadczony stoper zwykle znacznie lepiej radzi sobie, pilnując przez cały mecz rosłego rywala, z którym wchodzi w pojedynki fizyczne. W tym meczu może jednak nie mieć nikogo do pilnowania koszulka w koszulkę, za to będzie musiał łatać dziury w formacji i pilnować rywali wbiegających ze skrzydeł lub z drugiej linii.

Kluczowe zadanie mogą mieć do odegrania środkowi pomocnicy, którzy będą grać na Kristoffera Olssona. Defensywni pomocnicy Szwedów raczej nie zajmują się rozgrywaniem, lecz asekuracją i przerywaniem akcji. Ataki są konstruowane długimi zagraniami od bramkarza albo stopera Viktora Lindeloefa bezpośrednio na Isaka. Jednak o ile Albin Ekdal raczej pilnuje pozycji przed stoperami, ewentualnie zabezpieczając lewą stronę, o tyle Olsson to ruchliwy zawodnik, dobrze czujący się z piłką przy nodze. Pomocnik Anderlechtu chętnie prowadzi piłkę, aktywnie doskakuje do rywali, wchodzi w pojedynki i stara się być wszędzie tam, gdzie może być potrzebny, próbując stworzyć przewagę.

Teoretycznie, z racji samego ustawienia Szwedzi powinni mieć przewagę liczebną na skrzydłach (boczny obrońca+boczny pomocnik kontra wahadłowy), ale Polacy powinni mieć więcej zawodników w środkowej strefie. Ofensywna czwórka wspierana przez Olssona lubi jednak czasem zagęścić środek i starać się stworzyć przewagę pięciu na trzech przed polem karnym rywala. Wtedy kluczowe będzie zejście polskiego lewego wahadłowego do środka i cofnięcie się defensywnych pomocników, by odzyskać przewagę przed własną bramką. Dobrym kandydatem do pilnowania Olssona wydaje się Szymon Żurkowski, który jest podobnym typem zawodnika, łączącym defensywę z ofensywą i sporo biegającym.

2
Pilnować Forsberga
Emil Forsberg i Robin Quaison
Kirill Kudryavtsev - Pool/Getty Images

Wyżej od niego są wyceniani Isak, Kulusevski i Lindeloef, ale to 30-latek z RB Lipsk jest kluczową postacią reprezentacji Szwecji. Skrzydłowym jest tylko teoretycznie, w rzeczywistości to fałszywy rozgrywający. “Odwrócony Arjen Robben”, który szuka zejść z lewego skrzydła, by strzelić prawą nogą zza pola karnego, zaprosić do ofensywnej akcji obiegającego go lewego obrońcę albo zagrać prostopadłą piłkę w pole karne do wbiegającego kolegi. W eliminacjach był zawodnikiem oddającym najwięcej strzałów na bramkę spośród wszystkich Szwedów. Próbował przede wszystkim zza szesnastki.

Wyróżnia się w odsetku udanych dryblingów, zdobywaniu terenu prowadzeniem piłki i w liczbie piłek przyjętych w tercji ofensywnej. To wokół niego kręci się cała ofensywa. Do tego jest bardzo pewnym wykonawcą rzutów karnych. Jego zejścia do środka będą wymagały od Matty’ego Casha zostawienia wolnego skrzydła i podążenia za rywalem albo od któregoś ze stoperów błyskawicznego wyskoczenia ze strefy. Pilnowanie Forsberga trzeba będzie sobie jednak przekazywać szybko, bo ułamek sekundy spóźnienia może skutkować groźnym strzałem zza pola karnego. Obecność kogoś takiego po jego stronie sprawia, że Cash będzie miał bardzo wiele zadań defensywnych i będzie musiał być wspierany przez defensywnego pomocnika i półprawego stopera. Gracza Lipska trzeba bowiem podwajać.

3
Wykorzystać prawą stronę
spoznienie.jpg
Alexander Isak i Emil Forsberg spóźnieni z asekuracją lewego skrzydła.

Jak jednak często w futbolu bywa, to, co jest największym zagrożeniem, może też stanowić największą szansę. W pierwszym meczu barażowym Czesi kilka razy złapali Szwedów na kompletnym opuszczeniu lewej strony. W akcji ofensywnej Forsberg schodził do środka, na skrzydło wędrował Isak, ale po stracie piłki ani jeden, ani drugi nie biegł odpowiednio szybko do obrony. Ofensywnie grający Martin Olsson był często zostawiony sam sobie.

Boki defensywy wyglądają na potencjalny słaby punkt Szwedów. Przeciwko Czechom nie mogli wystąpić zawieszony Emil Krafth oraz chory Ludwig Augustinsson. Olsson, zastępujący tego drugiego, zszedł w 60. minucie z urazem i ma nie zagrać przeciwko Polsce. Jeśli wyleczy się Augustinsson, możliwe będzie zastąpienie go jeden do jednego. Ale z Czechami z ławki wszedł Pierre Bengtsson, po którym było widać brak regularnej gry. Jesienią wystąpił w barwach Kopenhagi tylko przez 30 minut. W zimie przeniósł się do ligi szwedzkiej, ale tam sezon jeszcze nie wystartował. Po jego wejściu lewa flanka przestała być tak groźna, jak wcześniej.

Z Olssonem lub Augustinssonem Szwedzi ustawiają się niesymetrycznie. Bronią czwórką w linii, ale po odzyskaniu piłki przeciwko Czechom tworzyli trzyosobowy blok. Marcus Danielsson, nominalny stoper, który z konieczności grał na prawej obronie, przesuwał się do środkowych obrońców, Olsson zaś szedł piętro wyżej, stojąc na wysokości środkowych pomocników, a potem wykorzystując przestrzeń pozostawianą przez Forsberga.

lewaobrona.jpg
Szwedzi w fazie rozegrania. Ustawienie z trzema stoperami i lewym obrońcą grającym znacznie wyżej.

Prawy obrońca Danielsson praktycznie nie uczestniczył w grze ofensywnej, ale lewy regularnie chodził do przodu. Pozostawiony bez odpowiedniego wsparcia, zostawiał często za sobą mnóstwo przestrzeni. Przy akcjach pod własnym polem karnym dało się go złapać na groźnym rozciąganiu linii defensywnej, które można wykorzystać.

przestrzen.jpg
Przestrzeń pomiędzy obrońcami Szwedów. Olsson, pozbawiony wsparcia, złapany w połowie drogi pomiędzy pilnowaniem zawodnika za plecami, a zmniejszeniem odległości do stopera.

Jeśli trener zdecyduje się na wystawienie Kraftha, typowego prawego obrońcy i będzie mógł skorzystać z Augustinssona, gra powinna być bardziej symetryczna. Ale przeciwko Czechom Szwedzi byli przechyleni w jedną stronę, a brak równowagi po lewej stronie, można było wykorzystać. Dobrze, że akurat na tym skrzydle występuje będący w dobrej formie Cash, bo wydaje się, że może tu być sporo do ugrania.

4
Mądrze rozgrywać od tyłu
glikglowne200904PYK0045.jpg
Fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Jak na zespół regularnie jeżdżący na turnieje, a nawet wychodzący na nich z grupy, Szwedzi zadziwiająco rzadko korzystają z wysokiego pressingu. W zdecydowanej większości przypadków bronią w średnim pressingu, ustawiając napastników w okolicach koła środkowego. Przeciwko najsilniejszym rywalom cofają się jeszcze głębiej. W statystyce PPDA mierzącej liczbę swobodnych podań, które mogą wymienić przeciwnicy, zanim zostanie na nich założony pressing, Szwedzi są pomiędzy Luksemburgiem a Irlandią. Pod względem intensywności pojedynków, czyli wszelkich prób odbioru podejmowanych w trakcie, gdy rywal ma piłkę, plasowali się w eliminacjach między Luksemburgiem a Estonią.

Od czasu do czasu Kulusevski lub Kristoffer Olsson próbują jednoosobowo doskoczyć do rywala, ale trudno to nazwać skoordynowanym pressingiem. Biorąc pod uwagę, że zagramy najprawdopodobniej trzema stoperami, by doskoczyć do nich pressingiem, Isaka i Kulusevskiego musiałby wesprzeć ktoś z drugiej linii. A to otwierałoby strefę, zwiększając ryzyko, czego Szwedzi unikają. Dlatego można się spodziewać, że Jan Bednarek, Kamil Glik i trzeci stoper, którego wybierze Czesław Michniewicz, będą dość często przy piłce, mając przewagę liczebną i sporo swobody.

Muszą jednak mieć pomysł, co z nią zrobić, bo rywale Szwedów dość często wpadają w pułapkę jałowego posiadania, wymieniając piłkę w nieskończoność, ale nie zdobywając przestrzeni. W meczu ze Szkocją Czesław Michniewicz wystawił aż czterech środkowych pomocników. Przy dwóch graczach po stronie Szwedów, powinno to teoretycznie dawać Polakom przewagę liczebną w środku pola. Trzeba więc próbować przeszywających zagrań, podań między liniami. Na skrzydłach trudno nam będzie coś ugrać. W środku możemy mieć przewagę. By jednak przebić się tamtędy przez Szwedów, trzeba kreatywności i dokładnego oraz szybkiego grania. Bo akurat oni mają bardzo dobrze przećwiczone pilnowanie odległości i dynamiczne przesuwanie się z jednej strony na drugą.

Warte rozważenia wydaje się dołożenie drugiego napastnika, co pozwoliłoby Robertowi Lewandowskiemu i Piotrowi Zielińskiemu częściej pokazywać się do gry w środkowej strefie. To zbyt dobrzy piłkarze, by Szwedzi pozostawili ich bez opieki, a pilnowanie ich może dać trochę swobody Adamowi Buksie lub Krzysztofowi Piątkowi. Od wszystkich grających w szerokości pola karnego będzie w tym meczu bardzo wiele zależeć. Szwedzki blok bardzo trudno rozciągnąć, trzeba więc spróbować go po prostu przebić.

5
Nie bać się
Pilka nozna. Euro 2020. Szwecja - Polska. 23.06.2021
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Polacy na Euro przegrali ze Szwecją, ale druga połowa pokazała, że tego rywala po prostu nie można się bać. Im więcej respektu mu się okaże, tym większe ryzyko porażki. Kiedy Polacy nie mieli już nic do stracenia, przegrywając 0:2 i po prostu ruszyli na przeciwnika, okazało się, jak jednak ograniczony to rywal. Ma sens szybkie doskakiwanie do nich pressingiem, bo Szwedzi nie chcą próbować wychodzić spod pressingu na własnej połowie i błyskawicznie posyłają długie piłki. A ich celność wyniosła w eliminacjach tylko 55%. To wynik między Wyspami Owczymi a Gruzją. Niemal co druga piłka była więc oddawana rywalom.

Szwedzi kompletnie nie radzą sobie przy tym na wyjazdach. Z ostatnich ośmiu meczów na terenie przeciwnika, przegrali siedem. W eliminacjach dali się pokonać m.in. Gruzji czy podupadłej Grecji. Zdołali pokonać jedynie Kosowo. Wcześniejsza ich wyjazdowa wygrana w meczu o punkty miała miejsce w 2019 roku w Rumunii. A z rywalem ocierającym się o wyjazdy na turnieje w 2018 roku przeciwko Turcji. To zespół własnego boiska. Sporą część roboty w przypadku Polaków wykonało tym razem losowanie.

A już zupełnie bezradni robią się Szwedzi na wyjazdach, gdy pierwsi stracą bramkę. Zdarzyło im się to w meczach z Gruzją, Grecją, Chorwacją, Danią, Hiszpanią, Norwegią, Austrią, Rumunią, Estonią, Holandią, Bułgarią i Norwegią. Dziesięć z nich przegrali, dwa zremisowali. Ostatnie wygrane wyjazdowe spotkanie, w którym gospodarz strzelił pierwszego gola, miało miejsce pięć lat temu w Portugalii. W meczu o punkty ostatni raz udało im się to dziewięć (!) lat temu w Irlandii.

To zespół, który w eliminacjach wymieniał średnio o sto podań mniej niż Polacy, a odsetek celnych też był bardzo niski. Gdy to rywal może się ustawić na kontrataki, Szwedzi mają bardzo duże problemy, by samemu cokolwiek wykreować. Przy całym myśleniu o tym, jak zneutralizować ich atuty, nie można więc zapomnieć o eksponowaniu swoich. Bo Szwedzi górują organizacją gry, dyscypliną i zgraniem, ale umiejętnościami piłkarskimi już niekoniecznie. A w sporcie, w którym wynik może rozstrzygnąć jedna akcja, indywidualności czasem mają znaczenie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.
Komentarze 0