6 niecringe’owych filmów świątecznych, które znajdziecie na streamingach. Tak – bez „Kevina”!

Święta

W ubiegłym roku do familijnego klasyka, z którego Zygmunt Solorz zrobił element tradycji narodowej jak karp i kutia, zasiadło blisko cztery miliony widzów. Kevin ma repeat value jak żaden inny film, ale nie zaszkodzi urozmaicić zimowy repertuar.

Honourable mention należy się Przesileniu zimowemuThe Holdovers. Wielki powrót Alexandra Payne'a okazał się jedną z najbardziej chwalonych pozycji z programu tegorocznego American Film Festivalu. Na ekrany polskich kin trafi jednak dopiero pod koniec stycznia, więc to rekomendacja na zaśkę.

Ale na popularnych serwisach streamingowych (lub do wypożyczenia) nie brakuje tytułów, które w perspektywie najbliższego miesiąca pozwolą uniknąć świątecznej powtórki z rozrywki.

1
„Klaus” (Netflix)

Hiszpańska produkcja z 2019 roku zdobyła nominację do Oscara w kategorii Najlepszy pełnometrażowy film animowany i wygrała nagrodę BAFTA (Najlepszy film animowany). Ma 95-procenową ocenę od krytyków na Rotten Tomatoes i 96-procentową od widzów. Jak najbardziej zasłużenie – Klaus urzeka poruszającą i daleką od infantylizmu historią, która wywrotowo obchodzi się z mitem Świętego Mikołaja. No i zachwyca techniką animacji, gdzie tradycyjne 2D udaje trójwymiar. Nowy klasyk.

2
„Miasteczko Halloween” (Disney+)

Animowany musical z dreszczykiem to prawdopodobnie najwybitniejszy film Tima Burtona, którego... nie zrobił Tim Burton. Reżyser, mający wówczas na koncie m.in. Sok z żuka i Batmana, był owładnięty obsesją na punkcie tego projektu, ale ostatecznie musiał zadowolić się rolą scenarzysty i producenta. A to z uwagi na zaangażowanie w Powrót Batmana. Nie zaszkodziło to jednak The Nightmare Before Christmas – opowieści o Dyniowym Królu z tytułowego miasteczka, który chce wyrwać się z upiornej rutyny, organizując Gwiazdkę. I porywając uprzednio Świętego Mikołaja. We współpracy z reżyserem Henrym Selickiem Burton stworzył poklatkowe arcydzieło (nominacja do Oscara za efekty specjalne) okraszone jeszcze wspaniałą muzyką Dannyego Elfmana. Obiekt kultu, który u nas wciąż chyba nie został odpowiednio doceniony.

3
„Happy Christmas” (Amazon Prime Video)

Świąteczna komedia o młodej powieściopisarce, która przeszła na pełnoetatowe macierzyństwo. Gdy do jej domu wprowadza się jej lekkomyślna szwagierka, obie kobiety pokonują dzielące je różnice, wspólnie pisząc powieść erotyczną... Szczęśliwe Święta to przebój festiwalu Sundance z połowy poprzedniej dekady, gdzie doceniono ten triumf kina robionego – delikatnie rzecz ujmując – skromnymi środkami. Bez scenariusza; za kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

4
„Elf” (Amazon Prime Video)

W listopadzie minęło dwadzieścia lat, odkąd Elf trafił na ekrany kin i właściwie z miejsca stał się świątecznym klasykiem (przy budżecie na poziomie 33 milionów dolarów zarobił ponad 220 milionów). Za oceanem ponownie wybuchło więc szaleństwo na punkcie tego filmu z sobowtórem perkusisty Red Hot Chili Peppers. Wyjątkowo podświetlony został nowojorski Empire State Building; wjechał jubileuszowy merch; nie zabrakło fajnych, okolicznościowych publikacji jak ta w People, gdzie wśród fun factów na temat Elfa wspomniano o minimalnym jedynie wykorzystaniu CGI i przymiarkach do obsadzenia Jima Carreya w roli Buddy'ego; zaraz ruszą specjalne pokazy. U nas na taką celebrę nie ma szans, co nie znaczy, że nie można zorganizować sobie czegoś na własną rękę.

5
„Krampus. Duch Świąt” (SkyShowtime)

Coś wspaniałego, jak Christoph Waltz tłumaczył Jimmy'emu Fallonowi, o co chodzi z demonem przypominającym kozła, który w alpejskim folklorze stanowi upiorne yang dla yin Świętego Mikołaja. Ten drugi rozdaje więc grzecznym dzieciom prezenty, a ten pierwszy – pakuje niegrzeczne dzieci do wora; how cool is that?! Niespodziewany transfer Krampusa do Hollywood okazał się zaskakująco udany za sprawą niskobudżetowego uroku, czarnego humoru i Toni Collette w obsadzie.

6
„Zimne dranie” (SkyShowtime)

Kilka lat temu zacne zestawienie 10 great indie christmas films, obejmujące świąteczne produkcje dla hipsterów i estetów, przygotował Brytyjski Instytut Filmowy. Wśród wskazanych tytułów znalazły się m.in. Carol Todda Haynesa i Mandarynka Seana Bakera, który później zrobił The Florida Project. Niestety próżno szukać ich teraz w streamingu. Na jednej z platform znaleźć można natomiast The Ice Harvest, czyli Zimnych Drani. O szemranym prawniku, który ze wspólnikiem decyduje się przekręcić szefa mafii przed Gwiazdką. W ten sposób do musicalu, obyczaju i horroru dorzucamy groteskowy neo-noir z niezrównanym Johnem Cusackiem i świetnym Billym Bobem Thorntonem na drugim planie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.
Komentarze 0