8 faktów o „Gwiezdnych Wojnach”, których możecie nie znać

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
On the set of Star Wars: Episode IV - A New Hope
Sunset Boulevard/Corbis Getty Images

Zaskocz zaprzyjaźnionych Szturmowców – dziś świętujemy Międzynarodowy Dzień Gwiezdnych Wojen, dlatego lecimy jak Devastator za Tantive IV i podrzucamy kilka ciekawostek dotyczących sagi.

Na razie skupiamy się na starych odcinkach – szanujemy kolejne części (chociaż wystawiały nas na ciężkie próby), ale mówicie Gwiezdne Wojny, myślimy: Nowa Nadzieja, Imperium Kontratakuje i Powrót Jedi. I zadajemy klasyczne pytanie: czy wiecie, że...

Nikt nie chciał nakręcić Gwiezdnych Wojen

star-wars-1.jpg

Na początku lat 70. George Lucas był jednym z gorętszych młodych nazwisk w amerykańskim kinie. Jego kinowy debiut, American Graffiti, spotkał się ze świetnym przyjęciem widowni i krytyków; obraz został nominowany do Oscara w pięciu kategoriach, w tym za najlepszy film roku. A przecież Lucas nie miał jeszcze nawet trzydziestki! Wielkie studia szukały młodych talentów, bo brakowało im kasowych filmów. Kto, jak nie młodzi reżyserzy dobrze zrozumieją masowego, często równie młodego odbiorcę?

Tym bardziej nieprzyjemnym zaskoczeniem było dla Lucasa odrzucenie jego treatmentu (kilkunastostronicowy skrót fabuły) Gwiezdnych Wojen przez dwa największe studia filmowe – Universal Studios i United Artists. W obu przypadkach młody filmowiec usłyszał, że pomysł jest zbyt ekstrawagancki. Tematem zainteresowało się dopiero 20th Century Fox, ale im z kolei przeszkadzał zbyt długi scenariusz. Lucas przerobił go tak, że zostawił pierwszą połowę, a drugą podzielił na dwie części i schował do szuflady. Jak możecie się domyślić, zostawił późniejszą Nową Nadzieję, a w szufladzie znalazły się Imperium Kontratakuje i Powrót Jedi.

George Lucas najpierw chciał obsadzić w Nowej Nadziei samych Afroamerykanów, potem samych Japończyków, a potem... niewysokich aktorów

star-wars-2.jpg

O tym, jak długo szukał idealnego Hana Solo, wiemy nie od dziś; wyobrażacie sobie w tej roli Jacka Nicholsona? Bo Lucas tak. Szczęśliwie trafiło na Harrisona Forda, ale...

W kinie jest tak, że im projekt bliższy twórcy, tym większą wagę do niego przykłada. I tym bardziej fiksuje się na tym, żeby go ulepszyć i wyróżnić na tle innych. Z książki The Making Of Star Wars dowiadujemy się, że George Lucas faktycznie chciał zorganizować casting wyłącznie afroamerykański, potem japoński, a potem... Sami jesteśmy ciekawi, od jakiego wzrostu reżyser nie wpuszczałby ludzi na plan.

Chciał też, żeby Darth Vader mówił głosem Orsona Wellesa

star-wars-3.jpg

Czyli słynnego aktora i reżysera, twórcy Obywatela Kane'a. Zrezygnował, bo stwierdził, że Welles ma zbyt rozpoznawalny głos. A swoją drogą, ciekawostka w bonusie, imię Darth Vader przyszło do Lucasa ot tak, bez głębszych zastanowień. W jednym z wywiadów powiedział, że Darth kojarzyło mu się z dark, a Vader – z father. Czyli Mroczny Tato. Pasuje!

Oczy mistrza Yody są inspirowane oczami Alberta Einsteina

einstein.jpeg

Tak, to prawda. Jeśli kiedykolwiek wydawało wam się, że ten wzrok jest znajomy, to mieliście rację. Na pomysł wpadł aktor Frank Oz, który kierował lalką Yody, a w późniejszych latach stał się reżyserem i nakręcił m.in. Żony ze Stepford oraz Zgon na pogrzebie.

Dźwięki, które wydaje z siebie Chewbacca to przetworzone odgłosy niedźwiedzi

A ściślej: zmiksowane z odgłosami lwa, morsa i borsuka. Porównując do muzyki – Chewie to taka zoologiczna wersja Endtroducing... DJ-a Shadowa. Ale na przykład oddech Dartha Vadera to również przetworzony odgłos, jaki wydaje z siebie nurek pod wodą.

W 1977 remiks motywu przewodniego Gwiezdnych Wojen trafił na jedynkę Billboardu

Stworzył go niejaki Meco – saksofonista, muzyk studyjny i sesyjny oraz twórca superpopularnej w latach 70. muzyki disco. I właśnie w takim klimacie był utrzymany ten remix. Meco poszedł na Gwiezdne Wojny w dzień premiery (środa) i tak się wkręcił, że dzień później... wybrał się na trzy seanse z rzędu. Pomysł przerobienia motywu przewodniego od razu przyszedł mu do głowy, dlatego skontaktował się z wytwórnią Casablanca Records, ogarnął studio... i w trzy tygodnie powstał krążek Star Wars and Other Galactic Funk. Jeszcze tego samego roku został nominowany do Grammy w kategorii Best Instrumental Pop Performer, ale przegrał z... oryginalną ścieżką do Gwiezdnych Wojen autorstwa Johna Williamsa. Stawiamy, że Meco za bardzo się tym nie przejął.

W Powrocie Jedi nie ma ani słowa o Ewokach

star-wars-4.jpeg

Ale przecież futrzaki z planety Endor pojawiają się na ekranie? Tak, ale, jakby to powiedzieć, nikt nie zwraca się do nich po imieniu. Ich nazwa pojawia się w scenariuszu, w materiałach promocyjnych i napisach końcowych, ale nie w samym filmie.

Ten film miał nakręcić... David Lynch

I to nie producenci zrezygnowali z niego, ale on z pomysłu. Po pierwsze – pracował nad Diuną, po drugie – wiedział, że on nie umie kręcić inaczej niż w swoim stylu, a Gwiezdne Wojny to rzecz dla mas. Po latach przyznał, że trochę żałuje milionów, jakie przeszły mu koło nosa, ale w sumie to niczego więcej poza nimi.

Jak wyglądałby Powrót Jedi w reżyserii Lyncha? Tego się już nie dowiemy, chociaż swoją wyobraźnię uruchomili fani sagi:

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.