A gdyby tak przenieść szlema na Florydę? Hubert Hurkacz i Miami - małżeństwo idealne

Zobacz również:Wszystko w cieniu Novaka Djokovicia. Historyczne US Open przed nami?
2022 Miami Open - Day 9
Fot. Matthew Stockman/Getty Images

Każdy tenisista ma swoją nawierzchnię, na której czuje się najlepiej. Rafael Nadal czy Iga Świątek uwielbiają mączkę, inni z kolei wolą twardsze korty. Mało kto jednak ma sytuację dokładnie taką jak Hubert Hurkacz. Najlepszy polski tenisista nigdzie nie czuje się tak dobrze, jak w Miami. Nie ogólnie na twardych kortach, a konkretnie na tych w Miami. Rok temu wygrał, teraz - broniąc zdobytych wtedy punktów - jest już w ćwierćfinale. Tu jednak zaczną się schody, których nawet ukochane Miami może nie przeskoczyć.

Nie jest żadną tajemnicą, że miłość Huberta do grania na Florydzie wynika z tego, że jest to właściwie jego drugi tenisowy dom. To właśnie tam bardzo często trenuje, więc w odróżnieniu od innych tenisistów nie ma żadnych problemów z aklimatyzacją. Wręcz przeciwnie - w momencie rozpoczęcia turnieju Hurkacz przebywa w Miami już dłuższy czas z przerwą na inne amerykańskie turnieje.

Ubiegłoroczne zwycięstwo wciąż jest największym skalpem w karierze Huberta. Niektórzy stwierdzą, że półfinał Wimbledonu może zostać uznany za bardziej wartościowy, ale jeśli mówimy wyłącznie o wygranych turniejach - to właśnie Floryda jest dla niego najszczęśliwsza. To wszystko też sprawia, że Polak ma w tegorocznej edycji turnieju bardzo dużo punktów do nadrobienia. To właśnie Miami i Wimbledon są odpowiedzialne za największe zdobycze Hurkacza w jego aktualnym rankingu. Odjęcie ubiegłorocznego tytułu wyrzuciło Huberta z pierwszej dziesiątki (na ten momentu w rankingu „na żywo” jest czternasty) i jedynie powtórzenie tego wyczynu zdołałoby uratować sytuację.

Zadanie niezwykle trudne, jednak Hurkacz po raz kolejny pokazuje, że w Miami - posługując się terminologią z gier komputerowych - dostaje „plus dziesięć” do wszystkiego. Stosunkowo łatwo przebrnął przez pierwsze trzy rundy (pokonał m.in. rewelację ubiegłego sezonu, Asłana Karatsewa) i jest już w ćwierćfinale. Hubert gra pewnie, gra mądrze i gra momentami bezbłędnie. Czyli w skrócie tak, jak nas do tego w Miami przyzwyczaił.

Problem pojawia się jednak dopiero teraz. Jego ćwierćfinałowym przeciwnikiem będzie Daniłł Miedwiediew, aktualnie - licząc bez niegrającego ostatnio Novaka Djokovicia - najlepszy tenisista świata. Co więcej, jeśli Rosjanin wygra z Hurkaczem, to ponownie zagości na pierwszym miejscu światowego rankingu - osiągnie coś, co po raz pierwszy udało mu się przed miesiącem. Miedwiediew będzie oczywiście faworytem tego spotkania, ale w tym sezonie nie udało mu się wygrać jeszcze żadnego turnieju. Trzeba jednak przyznać, że grał nieco mniej niż inni, a jedyne porażki w ostatnim czasie miał z Rafaelem Nadalem (w Australian Open i Acapulco) i Gaelem Monfilsem w Indian Wells. W dodatku jest obiektem kontrowersji z wiadomych przyczyn - jest Rosjaninem, gra bez flagi (federacje tenisowe pozwoliły tenisistom i tenisistkom grać pod neutralną flagą uznając, że bardziej reprezentują siebie niż kraj) i nie pomaga sobie kolejnymi wypowiedziami, w których twierdzi m.in. że liczy na jak najszybszy powrót rosyjskiej flagi na tenisowe korty oraz - próbując naprawić pierwszą niefortunną wypowiedź - że liczy na pokój na świecie „tak jak wszyscy”. Nie trzeba było długo czekać, by skrytykowano go za brak potępienia rosyjskiej agresji, ani nawet wspomnienia o tym, kto i gdzie jest agresorem całej sytuacji.

Możemy więc w ciemno powiedzieć, że Miedwiediew - który i przed rosyjską inwazją nie należał do najbardziej lubianych tenisistów w tourze - nie będzie miał za sobą publiczności na Florydzie. Co innego Hubert, który już rok temu otrzymywał spore wsparcie od miejscowych. Fani z Miami wiedzą zresztą dobrze, gdzie trenuje Hurkacz i które miasto uznaje za swój drugi tenisowy dom. Jest spora szansa, że pokażą to właśnie w meczu z Miedwiediewiem. Z jednej strony będziemy mieli mocniejszego Rosjanina, który ostatnio nie jest aż tak dominujący, a z drugiej Huberta, uskrzydlonego ulubionymi kortami i publicznością. Moment na pokonanie tak wysoko notowanego rywala wydaje się całkiem przyjemny, jednak przed Polakiem i tak stoi niezwykle trudne zadanie. Gdyby się udało to nie będzie już chyba nic, co mogłoby powstrzymać Hurkacza w parze z magią Miami.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.