CZWARTY SEKTOR: Teksański majstersztyk, czyli wielkie ściganie w Austin

Zobacz również:Efekt domina w świecie F1. Vettel rozpoczął duże zmiany w zespołach
Max Verstappen i Lewis Hamilton
Fot. Clive Mason/Formula 1 via Getty Images

Co za wyścig na amerykańskiej ziemi! Fenomenalne ściganie na torze w Austin dało nam gigantyczną dawkę emocji. Od poważnych błędów, po genialne występy.

FIA kolejny raz dała popis, ale tym razem nie jestem w stanie wytłumaczyć go absolutnie niczym. Jest też łyżka dziegciu w teksańskiej beczce miodu, czyli odejście Dietricha Mateschitza. Co jeszcze wiemy po wyścigu na Circuit of the Americas?

*****

1
Człowiek, który zmienił F1
Dietrich Mateschitz
Fot. Mark Thompson/Getty Images

Współzałożyciel Red Bulla, Dietrich Mateschitz, zmarł w wieku 78 lat po długiej walce z chorobą. Już od dłuższego czasu nie pojawiał się on w padoku F1, którą kochał.

Jego szalony, tak się wydawało, pomysł kupna zespołu przerodził się w piękną historię. Zaczęło się od przejęcia Jaguara, inwestycję w młodych ludzi (jak Christian Horner), a potem do kompletu doszło jeszcze Minardi. Powstanie Red Bulla i Toro Rosso zmieniło świat królowej motorsprotu. Nikt nie sądził, że producent energetyków zamieni się w poważnego kandydata do walki o tytuły. Tymczasem ta realnie zaczęła się w piątym sezonie.

W najlepszy sposób w sobotę podsumował to Horner. – To rozpaczliwie smutna wiadomość. Był niezwykłym człowiekiem, patrząc na to, co zrobił dla tak wielu osób – nie tylko w Formule 1, ale też w biznesie, na wszystkich platformach sportowych. Był prawdziwą inspiracją i to dzięki niemu tutaj jesteśmy. Jego pasja do Formuły 1 i wizja jest powodem, dla którego w alei serwisowej mamy dwa zespoły (…). Dał mi szansę, gdy byłem młodym chłopakiem. Wspierał mnie i zainspirował wiele innych osób, dając im szanse. Przekonywał wszystkich, że nie ma rzeczy niemożliwych i należy podążać za swoimi marzeniami. Był fanem Formuły 1, niezwykle dumnym ze wszystkiego, co zrobiliśmy – mówił szef zespołu spod znaku czerwonego byka.

Śmierć Mateschitza to wielka strata dla F1, Red Bulla, ale także dla wielu innych dyscyplin sportowych. Poczekajmy jak rozwinie się sytuacja, ale to może zachwiać nieco istnieniem AlphaTauri. Mówiło się, że to głównie decyzja Mateschitza, aby utrzymywać ekipę z Faenzy w portfolio firmy. To jednak nie czas i miejsce na takie rozważania. Na to przyjdzie czas później.

2
Teksańska masakra... Lance'em Strollem
Lance Stroll
Fot. Jared C. Tilton/Getty Images

Kanadyjczyk nie należy ani do najlepszych, ani do ulubionych kierowców na gridzie. W sobotę znowu jednak przypomniał, że w kwalifikacjach potrafi zaskoczyć. Przegrał tylko z kierowcami Red Bulla, Ferrari i Mercedesa, a po karach awansował na piąte miejsce na starcie! Jednak w przyrodzie nic nie ginie i to musiało się wyrównać.

Lance Stroll w walce z Fernando Alonso postanowił zjechać w ostatnim momencie na część toru, którą kierowca Alpine przeprowadzał atak. Spowodowało to bardzo groźnie wyglądający wypadek. Hiszpan dosłownie wjechał w tył Astona Martina i niemal wybił się nad tor. Tylko cud sprawił, że był w stanie kontynuować jazdę. Do tego w jakim stylu! Finalnie ukończył wyścig na siódmym miejscu, ale kara po proteście Haasa wyrzuciła go z punktów. O tym jednak za chwilę.

Stroll kolejny raz udowadnia, że nie używa lusterek. Dodatkowo podejmuje na torze fatalne decyzje, a z wcześniejszych błędów nie wyciąga wniosków. Kolejny raz stanowił zagrożenie dla zdrowia i życia swojego oraz innych. Najgorszy nie jest jednak fakt błędu, bo jak bezmyślny i ogromny by on nie był, to każdy ma do nich prawo. Najgorsze jest to, że tam się nic nie zmieni.

Kanadyjczyk po prostu wzruszy ramionami i pójdzie dalej bawić się za pieniądze ojca w Formułę 1. Po wyścigu nawet powiedział, że on przecież zostawił Alonso sporo miejsca po lewej stronie. Najgorszy jest fakt, że ta komedia będzie trwała póki Lawrence Stroll nie sprzeda zespołu, albo jego syn się znudzi.

3
FIA nie wychodzi z formy
Fernando Alonso
Fot. Charles C. Peebles/Anadolu Agency via Getty Images

To nie są łatwe tygodnie dla dyrektorów wyścigów i sędziów w F1, jednak nie ma co im współczuć, bo sami to sobie na głowę ściągnęli. Najpierw była Japonia, a teraz poznaliśmy raport i wnioski, co poszło nie tak. FIA jednak kolejny raz zaczyna dobrze, a kończy nienajlepiej. Sztuczne inteligencje, zamykanie pitlane i inne tego typu fikołki. Wystarczyło zakończyć na słowach, że błędem było wypuszczenie maszyn porządkowych tak wcześnie i zakończyć wszelkie dywagacje. Jednak wygląda na to, że cała procedura zostanie pozmieniana. Czy słusznie? Trudno powiedzieć. Da się odnieść wrażenie, że to, co FIA tutaj wyprodukowała to troszkę overkill.

To jednak nie koniec fikołków i akrobacji! W Teksasie włókno węglowe sypało się gęsto i uszkodzeń mieliśmy sporo. George Russell w pierwszym zakręcie uszkodził przednie skrzydło. Fernando Alonso zdemolował swoje w kontakcie z Lance'em Strollem, a dodatkowo oberwało lusterko. Sergio Perez stracił część swojego na pierwszym okrążeniu. Poza uszkodzeniami, wszystkich panów łączy dojechanie do mety bez niepokojenia przez sędziów.

Tego szczęścia nie miewał ostatnio Kevin Magnussen. U Duńczyka najmniejsze uszkodzenia w okolicach przodu auta skutkowały czarno-pomarańczową flagą i koniecznością naprawy. Haas wściekły na decyzję sędziów postanowił więc oprotestować samochody Pereza i Alonso. W wypadku tego drugiego uznano o winie i dodano do czasu wyścigu 30 karnych sekund. To wyrzuciło Fernnado z punktów.

Zapytacie gdzie tu fikołek? Otóż delegat techniczny uznał w trakcie wyścigu, że samochód jest w odpowiednim stanie technicznym i może kontynuować jazdę. Nie uznano za stosowne wzywanie Hiszpana do pitlane. Jednak FIA zmienną jest i uznała, że po wyścigu to jednak im przeszkadza. Protest Haasa był też spóźniony o 24 minuty, powtórkę z odpadającym lusterkiem mieliśmy w trakcie ścigania, ale wyrok i tak wydano.

Na nic 2019 rok, Suzuka i odlatujące lusterko z bolidu Charlesa Leclerca. Pretensji do Haasa nie można mieć żadnych, bo faktycznie absurdem były niedawne sytuacje z Kevinem przy dużo mniejszych uszkodzeniach. Jednak FIA kolejny raz przechodzi sama siebie.

4
To był wyścig starych ludzi
Sebastian Vettel
Fot. Chris Graythen/Getty Images

Poza Alonso świetnie wystąpili również Lewis Hamilton z Sebastianem Vettelem. Lewis był najbliżej wygranej w tym sezonie i jasno pokazał, że Mercedes powoli zaczyna wracać do bardzo wysokiej formy. Przypomnieli sobie jak to jest realnie walczyć o wygraną i prowadzić w wyścigu. Max Verstappen nadal jest poza zasięgiem, ale zdecydowanie był to występ na plus. Poprawki wprowadzone w Teksasie zadziałały, więc może jeszcze pojawi się okazja na powalczenie o zwycięstwo i utrzymanie serii wygranych w sezonach z rzędu.

Jednak najbardziej imponował Vettel. Niemiec mocno przeżył odejście Dietricha Mateschitza. W końcu to dzięki niemu w ogóle w Formule 1 znalazło się dla niego miejsce. Seb jechał w niedziele jak natchniony. Chwilowe prowadzenie w wyścigu, potem realna walka o TOP6. Wszystko utrudnił zepsuty pitstop. Jednak na ostatnim okrążeniu Vettel popisał się nieprawdopodobnym manewrem wyprzedzania naMagnussenie. Akcja po zewnętrznej zakrętów numer 17 i 18 dla mnie jest wyprzedzaniem sezonu. W takich chwilach można żałować, że czterokrotny mistrz świata za chwilę zniknie ze stawki. Pokazał, że nadal stać go na wielkie rzeczy, musi tylko mieć czym to robić.

Na koniec – cesarzowi, co cesarskie. Gigantyczne gratulacje dla Red Bulla za ten sezon. Zgarnęli oba tytuły i bezapelacyjnie zdominowali ten rok. Z tej okazji życzę im, żeby w 2023 ktoś jednak realnie rzucił im rękawicę.

DodatkowoVerstappen wyrównał rekord Michaela Schumachera i wspomnianego przed chwilą Vettela. Trzynasty triumf w tym roku i trudno mi sobie wyobrazić, że Holender nie wygra przynajmniej raz w trzech ostatnich wyścigach. Powiem więcej – nie zdziwię się, jak Max do końca sezonu nie zejdzie z najwyższego stopnia podium.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Fanatyk Formuły 1, ale praktycznie obok żadnego sportu nie przechodzę obojętnie. Współtwórca największego podcastu o królowej sportów motorowych w Polsce - Budnik i Pokrzywiński o F1. W newonce.radio współprowadził PIT STOP.
Komentarze 0