Euroliga według Howarda i Wezenkowa. O dwóch strzelbach rodem z USA i Bułgarii

Zobacz również:OSTATNI MECZ #4. Pakt
Aleksandyr Wezenkow koszykówka Euroliga Olympiacos
Fot. Jesus Orihuela/Getty Images

Jeden dopiero co przywędrował do Europy z NBA. Drugiego od lat łączy się z wylotem w odwrotnym kierunku. Markusa Howarda i Aleksandyra Weznekowa dzieli wiele – wiek, wzrost, pozycja, klub. Łączy ich jednak to, że obaj nadają ton grze swoich ekip. Baskonia i Olympiakos plasują się w górnej połowie tabeli, a zawodnicy w czołówce klasyfikacji najskuteczniejszych koszykarzy.

Druga najlepsza liga świata wróciła do rywalizacji… i małych niespodzianek. Tragicznie rozpoczęły zmagania ekipy z Belgradu i Monachium. Powodów do zadowolenia nie mają także faworyci. Zarówno Real Madryt, jak i FC Barcelona grają w kratkę, co sprawa, że ich kibice mają powody do narzekania.

Inaczej jest w Pireusie i Vitorii-Gasteiz. Olympiakos po pięciu kolejkach jest trzeci (bilans 4-1), a Baskonia siódma (3-2). Obie ekipy teoretycznie nie mają w składzie superpopularnych gwiazd. W praktyce u Greków prym wiedzie Aleksandyr Wezenkow, a u Hiszpanów Markus Howard. Amerykanin trafił przed sezonem z Denver. Z kolei Bułgar był bliski wylotu do Sacramento.

ODKUĆ SIĘ W EUROPIE

Zacznijmy od młodszego z bohaterów. Howard od dawna uchodził za wybitny talent strzelecki. Często kończył sezony w rozgrywkach młodzieżowych ze średnią powyżej 20 punktów na mecz. Nawet zmiany szkół średnich nie przeszkodziły mu w zyskaniu sporego zainteresowania college’ów. Spędził cztery lata na Marquette University. Tam w drugim sezonie zaczął wykręcać liczby, które spowodowały krajową popularność. Dla Golden Eagles w przedwcześnie przerwanych rozgrywkach 2019/2020 rzucał po 27,8 pkt/mecz, co dało mu tytuł dla najlepszego strzelca NCAA.

Problemem, a zarazem wielkim minusem w oczach skautów NBA był wzrost urodzonego w 1999 roku rozgrywającego. Mierzy zaledwie 178 centymetrów wzrostu, co dyskwalifikowało go w oczach rekruterów. Nie wybrano go w drafcie, lecz Denver Nuggets podpisali z nim two-way contract. W najlepszej lidze świata grał niewiele – 37 spotkań w pierwszym i 31 w drugim sezonie. Miał jednak okazję do gry z Nikolą Jokiciem, podwójnym MVP ligi. Zapytany nie tak dawno o opinię na temat Serba, Amerykanin opowiadał:

- Niewiele mówi, ale kiedy to robi, to wszyscy słuchają. Miałem wspaniałe doświadczenie, grając z nim przez dwa lata, ponieważ zawsze ułatwia życie kolegom z drużyny. Wspaniale było to zobaczyć na własne oczy – mówił SportKlub Serbija Howard.

Howardowi zdarzyło się dwukrotnie zdobyć ponad 20 punktów w meczu NBA. Mimo to było wiadome, że w celu częstszej gry i rozwoju kariery musi opuścić ojczyznę. Padło na Baskonie, klub z wielkimi tradycjami, który jednak w ostatnich latach plasował się w dolnej połowie tabeli. Przed sezonem doszło do paru zmian. Zatrudniono Joana Penarroyę, który w latach 2020-2021 dwukrotnie zwyciężał w Lidze Mistrzów z Burgos. Z klubu odeszło dwóch najskuteczniejszych graczy – Wade Baldwin IV do Maccabi i Simone Fontecchio do Utah Jazz.

W Kraju Basków postawiono na w pełni amerykański obwód. Z Lokomotiwu Kubań Krasnodar trafił Darius Thompson, a z Nuggets wspominany Howard. Amerykanin z Marquette University wpasował się do ekipy bardzo dobrze. Być może wyniki z ACB tego nie odzwierciedlają, lecz do Euroligi wszedł z przytupem. Drugi mecz i 33 punkty, trzeci – 30 „oczek”. Obrońca stał się dopiero ósmym graczem w historii rozgrywek, który dwa razy z rzędu zdobył przynajmniej 30 punktów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na sposób, w jaki dokonał tych wyczynów. Howard grał niczym typowy „shooter”, trafiając odpowiednio 8 i 7 rzutów za trzy. Nie popisywał się ani asystami, ani zbiórkami.

Nie udało mu się jednak przejść do historii, zdobywając trzydzieści punktów w trzecim meczu z rzędu. Mecz z Olympiakosem zakończył się dla niego urazem, po tym jak doszło do kontaktu koszykarza z Moustaphą Fallem. W ostatnim starciu – z ASVEL-em – zagrał tylko niecałe czternaście minut (5 punktów). Howard wystrzelił z formą, czym przyciągnął uwagę środowiska. Można się zastanawiać, czy podoła dalej rosnącym oczekiwaniom.

PAN Z TOPU

Z Wezenkowem jest inna sytuacja. Jest zawodnikiem o ugruntowanej pozycji w Europie, który teoretycznie mógłby grać w NBA. Na przeszkodzie stoi między innymi fakt, że… został wybrany w drafcie. Mamy tu do czynienia z podobną sytuacją co u Vasilije Micicia. Wychowany na Cyprze Bułgar wchodził do seniorskiego basketu z większym „hypem” niż Howard. Od dawna był znany na kontynencie jako czołowy prospekt. Już jako szesnastolatek przebił się do Arisu Saloniki, gdzie trzy razy z rzędu zdobywał nagrodę dla najlepszego młodego koszykarza ligi greckiej. W 2015 roku, jako dwudziestolatek „rozbił bank”, zgarniając statuetkę MVP rozgrywek. W tak młodym wieku przykuwał uwagę najlepszych zespołów. Początkowo planował występy w NCAA. Gdy jednak jako nastolatek rywalizował jak równy z równym, zdecydował się najpierw zostać w Grecji, a później dołączyć do Barcelony, oferującej czteroletnią umowę o wartości dwóch milionów euro.

Stolica Katalonii nie okazała się przystankiem do jeszcze większej kariery. Co prawda na początek zdobył Superpuchar Hiszpanii, ale jak pokazał czas, był to koniec sukcesów Bułgara na półwyspie Iberyjskim. Grał po kilkanaście minut w ACB i Eurolidze, ale bez wielkich liczb. Jego popularność spadła i gdy w 2017 roku zgłosił się do draftu NBA, to wybrano go dopiero z 57. numerem.

Potencjalna czteroletnia przygoda z Barcą skończyła się po trzech latach. Ostatni rok kontraktu zależał od klubu, który nie skorzystał z opcji. Wezenkow wrócił do Grecji, czyli miejsca, które dobrze znał. W Olympiakosie przez pierwsze lata było podobnie jak w Barcelonie. To nie był ten sam talent, który brylował w barwach zespołu z Salonik. Sam Olympiakos również w tamtym okresie przeżywał perturbacje. W półfinale Pucharu Grecji doszło do kontrowersji, po których „Czerwoni” opuścili parkiet. Później ogłosili, że nie wystąpią w żadnym spotkaniu, które będzie prowadziła trójka sędziowska zajmująca się spotkaniem 1/2 finału. Ponadto zażądali zagranicznych arbitrów na przyszłe mecze z „Koniczynkami”. Po długich i burzliwych wydarzeniach Olympiakos opuścił dwa spotkania, co poskutkowało relegacją do drugiej ligi. Klub stworzył na potrzeby powrotu do Ekstraklasy zespół B, a w Eurolidze (w niej żadne krajowe decyzje nie obowiązywały) nadal rywalizował zespół A złożony z gwiazd.

Wezenkow dostał drugiej świeżości dopiero w kolejnym sezonie. Najpierw rzucał po 11 punktów na mecz (EL), a rozgrywkach 2021/2022 wpisał się do grona czołowych zawodników ligi. Był motorem napędowym Olympiakosu, który nieoczekiwanie przystąpił do play-offów z drugiej pozycji. Finalnie skończyło się czwartym miejscem (po Final Four), ale Bułgara nagrodzono wyróżnieniem do All-Euroleague First Team.

W tym sezonie skrzydłowy również gra jak z nut. Przystępował do rozgrywek po występach na EuroBaskecie, gdzie wraz z Dee Bostem dźwigał największą odpowiedzialność za grę reprezentacji. Przeglądając statystyki euroligowych spotkań również można być pod wrażeniem. Bułgar rzucał kolejno 20, 23, 23, 26 i 13 punktów, za każdym razem dokładając po minimum 7 zbiórek (dwa razy notował double-double). Olympiakos uważano do ostatniego meczu za najlepiej grający zespół rozgrywek, ale porażka z Monako sprawiła, że tylko Fenerbahce jako jedyne legitymuje się bilansem 5-0.

NBA JAKO ŁĄCZNIK

W klasyfikacji najlepszych strzelców Wezenkow jest na drugim miejscu (21 pkt/mecz), a Howard czwarty (18,2 pkt/mecz). Bułgar jest także liderem jeśli chodzi o średnią zbiórek oraz Performance Index Rating. Obu panów łączą trzy literki – NBA. Amerykanin nie ukrywa, że Euroliga ma mu pomóc w szybkim powrocie do Stanów.

- NBA to moje marzenie, a moim ostatecznym celem jest powrót do NBA. To jest możliwe, jeśli w pełni zaangażuję się w swoje obowiązki w Baskonii, która pokazała mi, że jest świetną organizacją, która chce walczyć o tytuły – opowiadał dla Mozzart Sport obrońca.

W jego przypadku mamy jasność. Z Wezenkowem jest nieco inaczej. Od czerwca prawa do koszykarza w NBA ma Sacramento Kings. Przez kilka tygodni w środowisku spekulowano, czy ruch zespołu z Kalifornii ma na celu pozyskanie koszykarza już na sezon 2022/2023. Organizacja miała wyznaczony termin, lecz Bułgar ostatecznie pozostał w Grecji. Obowiązuje go kontrakt do 2024 roku, a co za tym idzie również i klauzula wykupu.

- To wielki sezon, mam duże cele z Olympiakosem w tym bardzo trudnym roku. Moją jedyną myślą jest być skupionym i zdrowym, aby dać wszystko, co mogę. A potem zobaczymy. Następne lato jest za dziesięć miesięcy. Pierwszą rzeczą jest być zdrowym – opowiadał w trakcie EuroBasketu Wezenkow.

Kings nie będą mogli zagwarantować mu dużej podwyżki względem drużyny z Pireusu (uwzględniając także tamtejsze podatki). Bułgar traktuje potencjalny ruch do NBA z rezerwą. Podobnie jak Micić ma przekonanie, że jeśli ma wylecieć za ocean, to jako ktoś więcej niż daleki rezerwowy. Przykładów wylotów do USA z Europy jest wiele. Podobnie wiele jest powrotów.

Obaj bohaterowie są czołowymi postaciami swoich ekip. Przy Howardzie można mieć jeszcze pewne niewiadome, bo oglądamy go w Eurolidze po raz pierwszy. Z Wezenkowem dyskusji nie ma – to z pewnością czołowy koszykarz kontynentu, który tak samo jak Micić jest w stanie konkurować z innymi skrzydłowymi NBA. Czy da to (potencjalnie) wiele minut w najlepszej lidze świata? Realistycznie patrząc może być z tym kłopot, co widzimy na przykładach Facundo Campazzo, który ostatecznie pozostał w NBA podpisując kontrakt z Mavericks czy Gabriela Decka, który szybko wrócił do Realu. Zarówno Amerykanin, jak i Bułgar są w stanie brylować na europejskim podwórku. Są dziś wychwalani, bo ich gra może się podobać.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.
Komentarze 0