Hotel Maffija, wypad na Krowodrzę, calcio TUZZY. Topka polskich albumów pierwszego kwartału 2022 roku

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Jerzyk Krzyżyk, fot. Henryk Brzeski / Hotel Maffija, fot. @kadovsky / Coals - ganc egal / Tuzza, fot. mat. pras
Jerzyk Krzyżyk, fot. Henryk Brzeski / Hotel Maffija, fot. @kadovsky / Coals - ganc egal / Tuzza, fot. mat. pras

Pierwsze trzy miesiące 2022 roku za nami. W krajowej fonografii działo się naprawdę nieźle! Jeśli nie przesłuchaliście wszystkiego – podpowiadamy, co wypada nadrobić.

Ledwo zdążyliśmy wyleczyć sylwestrowego kaca, a już zrobił się kwiecień. To oznacza, że w międzyczasie minął pierwszy kwartał trwającego roku, który obfitował w ciekawe polskie premiery. Wybraliśmy więc osiem krajowych płyt, które zrobiły na nas jak na razie największe wrażenie. Czy w tej stawce jest już kandydat na polski album roku? Bez spoilerów.

1
SB Maffija – „Hotel Maffija 2”

Kilkunastu chłopaków pojechało na kilkudniową imprezę i pisze o tym cała Polska. Warsztaty najbardziej wpływowego obecnie labelu na polskiej scenie pokazały, jak mocną mocną kadrę i długą ławkę skompletowali przez lata Solar i Białas. Drugi Hotel Maffija to równocześnie dobry przewodnik po mapie młodych, krajowych graczy, solidna playlista z utworami na każdą okazję oraz pokaz siły dyrektorów SBM. Inne labele musiałyby miesiącami zbierać materiał na podobną składankę. Chłopaki z SBM potrzebowali kilku dni wesołych kolonii, by stworzyć spontaniczny zapis życia paczki, która realizuje swoje marzenia i bardzo dobrze się przy tym bawi. Przy okazji mamy do czynienia z nowym rodzajem wydawnictwa – muzycznym albumem, który ma dynamikę reality show. Cyryl Rozwadowski

2
Coals – „Rewal EP”

Jeśli docusoap był punktem zwrotnym, to Rewal stanowi poligon doświadczalny. Po dwóch latach od przełomowego albumu, Coalsi wciąż eksplorują futurystyczne brzmienia i stawiają na oniryczny klimat. Najnowsza EP-ka to miks hyperpopu w wersji light, reggaetonowych akcentów i kilku myków zaczerpniętych z trapu. Na przestrzeni niespełna dwudziestu minut Kacha i Łukasz balansują pomiędzy melancholijną, leniwą aurą a wakacyjnymi przebojami. Dobrze sprawdzają się rozmarzony Reset, nostalgiczny Disneyland, wakacyjny Miraż. Nieco odstaje ganc egal, który przywołuje na myśl średniej jakości polską alternatywę, tylko zrobioną w ciekawszy sposób. Konkluzja? Rewal to niezobowiązujący, przyjemny pomost pomiędzy docusoap a następną płytą duetu, która przyniesie zapewne znaczącą stylistyczną woltę. Już nie nisza, jeszcze nie mainstream. Czyli co, kolejna próba za dwa lata? Lech Podhalicz

3
Ćpaj Stajl – „Złoty Strzał”

To jest hip-hop i to jest wszystko. Tylko na podstawie kontaktu z tym albumem można pokusić się o tezę, że Małopolska to nasza Georgia, a Kraków to nasza Atlanta. Tak, zmierzam do tego, że Ćpaj Stajl to na tym etapie krajowe, napędzane fetą OutKast. Czy w składzie nie ma bowiem niezwykle solidnego MC, który stanowi opokę dla większości numerów oraz partnerującego mu wokalisty, który kładzie szesnastki, ale lepiej odnajduje się w kreatywnych refrenach i hookach? Czy to nie funkowy wodewil, który korzysta z mocy wyobraźni, by połączyć rapową bezpośredniość z popową lekkością? Kony i Alick używają określonych konwencji, by opowiedzieć historie o ziemi przeklętej i wspaniałej – mieście, które jest domem i cmentarzem. Złoty Strzał jest beztrosko wesoły i szalenie smutny równocześnie. Przyciąga swoją wartkością i przystępnością oraz odpycha psychodelicznym turpizmem. Z tym albumem można mieć tylko toksyczną relację – nie da się go odstawić, nawet jak się bardzo chce. Cyryl Rozwadowski

4
Dwa Sławy – „Z Archiwum X 2”

Koterscy rapu zrobili sobie wspaniały prezent na piętnastolecie działalności, nagrywając najlepszy album w dorobku. Na przekór trendom – jak sami mówią – zrobili 360 obrót, spektakularny powrót i wrócili do punktu wyjścia, sięgając po beaty Returnersów z klasyczną podziałką rytmiczną i dialogowanie w konwencji Method Man-Redman. I korzystając z tych środków, eksplorują na Z Archiwum X2 pełne spektrum emocji; od rapowego stand-upu do głęboko osobistych obserwacji. Tak wygląda życie trzydziestolatków; rollercoaster. To jest klinek na splinek; na dorosłość, która równie często przynosi gorzkie rozczarowania, co daje powody do głupkowatych żartów. Marek Fall

5
Jerzyk Krzyżyk – „Serce”

Jerzyk robi, co chce. Wypada podziękować, że na Sercu zachciało mu się zmieszać niepokorną tradycję polskiej nowej fali ze środkami charakterystycznymi dla melodyjnego trapu. W czasach, w których innowacyjność w muzyce wydaje się już niemal nieosiągalna (choć kwestią czasu są kolejne stylistyczne przełomy), umiejętne mieszanie różnych wpływów zdaje się najlepszą drogą do szukania nowych form. Jerzyk Krzyżyk nie bawi się jednak w kombinatorykę by po prostu stworzyć coś oryginalnego – miesza ekspresję charakterystyczną dla różnych muzycznych prądów by odnaleźć w tym siebie. Bardzo czujnie wyprodukowane Serce jest równocześnie świetną, wciągającą rozrywką oraz muzycznym eksperymentem. Cyryl Rozwadowski

6
Kobik – „ZERODWANA BOYZ MIXTAPE”

Krakowska scena ujaranym niuskulem stoi? Na ZERODWANA BOYZ MIXTAPE doświadczamy nieco mniej mefedronu, a znacznie więcej mocnego stuffu, co wypie*dala do gwiazd. I chociaż wydany w połowie stycznia, to luzacki materiał Kobika jest stuprocentowym letniakiem. Banger na bangerze, zero wypełniaczy, same okołotrapowe hity. Jest pełen eklektyzm: klubowy hip-house, karaibskie reggaetony, Southern rap, brytyjski drill czy klasyczny trap. Jest też sporo trafionej melodyjności, której w polskim rapie brakuje, co często wynika ze słabo napisanych numerów. Kobik reprezentuje inne podejście, których wyznawcami są na przykład Ćpaj Stajle. Chwytliwe śpiewane refreny, nietoporne aranże i ciekawy dobór bitów będący przeciwieństwem tych wypluwanych z nowoszkolnego generatora. A w tym wszystkim Soplica Freestyle i gazy, teleskopy, pałki i maczety, czyli osiedlowo-melanżowe opowieści z królewskiego miasta Krakowa. Kiedy coś mnie bierze, dzwonię do doktora Lolka słyszymy w Nie przyjechałem tu na Erasmusa. Ja sprawę gorszego humorku załatwiam leczniczym odsłuchem ZERODWANA BOYZ. Lech Podhalicz

7
||ALA|MEDA|| – „Spectra Vol.1”

W obliczu – delikatnie rzecz ujmując – nienachalnej aktywności Macieja Cieślaka ze Ścianki to Kuba Ziołek wyrósł w ostatnich latach na nowego papieża sceny niezależnej. Mało tego – za sprawą stachanowskiego trybu pracy i nieustannych eksploracji międzygatunkowych udało mu się w pewnym stopniu wykroczyć poza niszę, czego symbolem był Paszport Polityki za 2015 rok. Ziołek, któremu wcześniej zdarzało się łączyć słowiańszczyznę z black metalem czy eksperymentować na greckim folku, tym razem stawia na rytm i elektronikę, wprowadzając w życie klasyczne hasło Polska-Afryka, Afryka-Polska. I jasne, że Spectra Vol.1 to wciąż głęboki off, do tego spoza newonce’owej strefy komfortu, ale zasługuje na szczególną uwagę jako supersłuchalny zestaw utworów, które porywają tropikalnym pulsem. Marek Fall

8
TUZZA – „FORZA”

Zupełnie niepostrzeżenie minęły trzy lata, odkąd Tuzza debiutowała materiałem Fino Alla Fine z pozycji intrygujących newcomerów, którzy dają naszej scenie nadzieję na trap w globalnym wydaniu. Benito i Ricci wkroczyli na nią jak dresiarze do galerii sztuki, śniąc włoski sen na stołecznych osiedlach. Po Moon Mood i Giardino ich pomysł na mariaż środka Europy z wyobrażonym Półwyspem Apenińskim w obrębie nowoczesnych, rozlanych brzmień naturalnie nie może budzić już jednak takiej ekscytacji jak wtedy, gdy obaj byli hidden treasures z podziemia. Na FORZY Tuzza nie odkrywa się na nowo, co daje się trochę we znaki przy trzech kwadransach muzyki, ale jest to wciąż zjawiskowo przebojowy materiał ze światową selekcją beatów. Jakby z pierwszego miejsca Billboardu, a nie OLiS-u. Marek Fall

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Komentarze 0