Kozły ruszyły z kopyta. O najlepszych początkach sezonu w historii NBA

Zobacz również:To koniec sezonu NBA? Kolejne drużyny nie chcą grać w proteście przeciwko rasizmowi i brutalności policji
Milwaukee Bucks - Giannis Antetokounmpo
Fot. Stacy Revere/Getty Images

Znakomity początek sezonu NBA zanotowali w tym roku zawodnicy Milwaukee Bucks. Tak dobrze nie wystartowali jeszcze nigdy w dziejach klubu. Po dziewięciu kolejnych wygranych dopiero w poniedziałek zaliczyli pierwszą w trwających rozgrywkach porażkę. Niewiele im więc zabrakło, by zająć miejsce wśród najlepiej startujących drużyn w historii NBA.

Nieudanie zakończyła się próba obrony tytułu przez Milwaukee Bucks w poprzednich rozgrywkach. Problemy zdrowotne przed startem nowego sezonu też nie napawały fanów ekipy z Wisconsin zbyt dużym optymizmem. Pięć porażek w pięciu meczach przedsezonowych mogły zapowiadać trudny początek rozgrywek. Tym bardziej że do Khrisa Middletona na liście kontuzjowanych dołączył też Pat Connaughton.

Bucks tymczasem ruszyli z kopyta i wygrali pierwszych dziewięć meczów sezonu. Byli ostatnią niepokonaną drużyną w NBA. Aż do poniedziałku, kiedy to ulegli w pojedynku z Atlanta Hawks. I tak wyśrubowali jednak klubowy rekord – i to bez dwóch starterów. Do ligowego rekordu, a więc 24 wygranych (Golden State Warriors w rozgrywkach 2015-16), mieli co prawda daleko, ale blisko byli chociaż dołączenia do wąskiego grona zespołów, które zaczynały sezon od co najmniej 10 zwycięstw.

Takich przypadków było w historii NBA tylko 14, a co ciekawe ledwie trzy razy tak udany początek zakończył się potem mistrzostwem.

1
Golden State Warriors: 24-0 (2015-16)

Takiego startu i takiego sezonu nie miał nikt w historii NBA i całkiem prawdopodobne, że nikt mieć nie będzie. Warriors swoje historyczne rozgrywki zakończyli jednak bez tytułu, bo w wielkim finale przegrali w siedmiu meczach z Cleveland Cavaliers.

Wcześniej zaliczyli idealny niemal sezon zasadniczy. 24 zwycięstw na start to był dopiero początek. Steph Curry został przecież pierwszym jednogłośnym MVP sezonu, a Wojownicy poprawili wynik Chicago Bulls z 1996 roku i wygrali aż 73 z 82 spotkań fazy zasadniczej. Pierwszą porażkę zafundowali im dopiero w grudniu koszykarze Milwaukee Bucks, choć już mecz wcześniej blisko przerwania serii Wojowników byli Boston Celtics, którzy nieznacznie polegli dopiero po dwóch dogrywkach.

Co ciekawe, aż do połowy rozgrywek Warriors radzili sobie… bez trenera Steve’a Kerra. Zmagającego się wtedy z problemami zdrowotnymi szkoleniowca znakomicie zastępował jednak ówczesny asystent Luke Walton, który dowodzenie oddawał w styczniu 2016 roku przy bilansie 39 zwycięstw w 43 meczach.

2
Houston Rockets: 15-0 (1993-94)

Jeden z zaledwie dwóch zespołów na tej liście, które po tak udanym początku rozgrywek mogły potem świętować mistrzostwo. Rockets w tamtych rozgrywkach wygrywali seryjnie niemal przez pełen miesiąc: od 5 listopada do 2 grudnia. Koniec końców zwyciężyli w 58 spotkaniach, ustanawiając nowy klubowy rekord. Hakeem Olajuwon zdobył natomiast nagrodę dla MVP sezonu zasadniczego oraz dla najlepszego defensora ligi. A potem w fazie play-off poprowadził Rakiety do pierwszego z dwóch kolejnych tytułów mistrzowskich.

Wszystko to działo się oczywiście pod nieobecność Michaela Jordana, który miesiąc przed startem rozgrywek 1993-94 niespodziewanie po raz pierwszy zakończył karierę po szokującej śmierci ojca. Rakiety okazały się największym beneficjentem dwuletniej przerwy legendy Bulls. Warto dodać, że w kolejnym sezonie zespół z Houston zaczął od dziewięciu kolejnych zwycięstw, a następnie mimo sporego kryzysu w drugiej części sezonu i ledwie szóstego miejsca w tabeli Zachodu na koniec fazy zasadniczej i tak obronił tytuł.

3
Washington Capitols: 15-0 (1948-49)

Zanim Red Auerbach zbudował dynastię Boston Celtics, to pod koniec lat 40. ubiegłego wieku z powodzeniem trenował Washington Capitols. W sezonie 1948-49 stołeczna ekipa wygrała aż 15 pierwszych meczów sezonu. Potem dotarła nawet do jedynego w swojej historii finału, ale tam Caps nie mieli większych szans z George’em Mikanem i jego Minneapolis Lakers. Auerbach przez długi czas uchodził zresztą za trenera, którego zespoły potrafią świetnie radzić sobie w fazie zasadniczej, ale potem „nie dowożą” w fazie play-off.

Legendarny trener tłumaczył, że to dlatego, iż w playoffs gra spowalnia i musisz mieć dobrego zbierającego. Takiego jak Bill Russell. Sukcesy drużynowe Auerbach osiągnął więc dopiero lata później, gdy już w Bostonie zbudował zespół właśnie wokół Russella. Stołeczna drużyna tymczasem nie wytrzymała próby czasu. Kilka miesięcy po finałach w 1949 roku liga BAA stała się ligą NBA, a Caps po odejściu skonfliktowanego z właścicielem klubu Auerbacha wytrzymali niecałe dwa lata, kończąc działalność w styczniu 1951 roku.

4
Dallas Mavericks: 14-0 (2002-03)

Wielu kibiców może tego nie pamiętać, ale były takie czasy, gdy na Zachodzie największy postrach wzbudzało dwóch bardziej śmiesznych niż groźnych typów. Steve Nash przez kilka lat tworzył w Dallas fantastyczny duet z Dirkiem Nowitzkim. W sezonie 2002-03 po raz drugi z rzędu wspólnie zagrali w Meczu Gwiazd. A wcześniej poprowadzili Mavs do jednego z najlepszych startów w historii ligi. Do wyrównania ówczesnego rekordu zabrakło im tylko jednego zwycięstwa. Mavs mieli wtedy zresztą bardzo głęboki skład i szli po mistrzostwo.

Doświadczony Michael Finley był gwiazdą numer trzy, a Nick Van Exel spełniał się jako jeden z najlepszych rezerwowych w lidze. Ostatecznie jednak Mavs nie mieli nawet najlepszego bilansu we własnej dywizji, bo San Antonio Spurs okazali się lepsi w bezpośrednich starciach. To zresztą Ostrogi wyeliminowały teksańską drużynę w finale konferencji zachodniej po tym, jak Dirk doznał kontuzji w trzecim pojedynku serii. Była to tymczasem najlepsza szansa duetu Nowitzki-Nash na wspólny tytuł w Dallas.

5
Boston Celtics: 14-0 (1957-58)

Sezon wcześniej Celtics żmudnie budowani latami przez Reda Auerbacha zdobyli wreszcie mistrzostwo. Poprowadził ich do tego Bill Russell, którego Auerbach podstępem wybrał w drafcie w 1957 roku. Wydawało się, że Celtics z legendarnym środkowym zdominują ligę na lata. I tak rzeczywiście było, choć w sezonie 1957-58 próba obrony tytułu im się nie powiodła. Pierwszy i jedyny jak do tej pory tytuł w historii klubu zdobyli wtedy Hawks, mszcząc się na Celtach za porażkę w finale rok wcześniej.

Fantastyczny w szóstym, decydującym meczu finałów był Bob Pettit, który zapisał na konto aż 50 punktów. To rekord, jeśli chodzi o liczbę oczek zdobytych w pojedynku decydującym o tytule, który dopiero w 2021 roku wyrównał Giannis Antetokounmpo. Celtics winę na porażkę mogli zrzucić na kontuzję Russella w trzecim spotkaniu finałów, ale Auerbach nie chciał tego robić. Bostońska ekipa potem już nigdy nie zaczęła sezonu tak dobrze, lecz począwszy od kolejnych rozgrywek zdobyła… osiem tytułów z rzędu.

6
Chicago Bulls: 12-0 (1996-97)

Od 12 zwycięstw sezon zaczynali też Seattle SuperSonics w sezonie 1982-83. To jednak Bulls są tą drugą drużyną na tej liście, która tak świetny start przekuła potem w mistrzowski tytuł. Był to drugi z trzech kolejnych tytułów Chicago. Sezon wcześniej Byki wykręciły historyczny wtedy bilans 72-10 (ówcześnie wydawało się, że nikt go nigdy nie doścignie), a kolejne rozgrywki otworzyły jak na mistrza przystało, czyli 12 zwycięstwami z rzędu. Seria zatrzymała się dopiero na Utah Jazz, którzy chcieli coś Bulls udowodnić.

Ostatecznie w tamtych rozgrywkach Bulls wygrali 69 spotkań. Mogli stać się pierwszym zespołem w historii z 70 zwycięstwami w dwóch kolejnych sezonach, lecz w ostatnim meczu fazy zasadniczej rzut na wygraną spudłował Scottie Pippen. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo w fazie play-off Byków nikt już nie powstrzymał. W wielkim finale ekipa z Wietrznego Miasta w sześciu meczach ograła wspomnianych Jazz. Po zakończeniu tamtego sezonu w wieku 44 lat karierę zakończył legendarny środkowy Robert Parish.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.
Komentarze 0