W ostatnich dniach pojawiło się sporo informacji na temat Matty'ego Casha w kontekście reprezentacji Polski. Pierwszy napisał o tym dziennikarz „Daily Mail” zajmujący się na co dzień Aston Villą, a później temat podłapał nawet Fabrizio Romano. Według nich 24-latek rozpoczął staranie o polski paszport z myślą o grze w naszej reprezentacji. Do otrzymania dokumentu kwalifikowałby go fakt, że polskie obywatelstwo ma jego matka. Kim jest ten gracz? Co go cechuje? Co mógłby dać reprezentacji Polski i czy jest nam w ogóle potrzebny?
Jeśli ktoś po ostatnich doniesieniach włączył sobotni mecz Aston Villi z Evertonem (3:0), to dobrze trafił. Wprawdzie informacje o tym, że Cash jest rozpatrywany przez PZPN jako potencjalny kadrowicz pojawiły się dwa lata temu, jeszcze gdy selekcjonerem kadry był Jerzy Brzęczek, a sam zawodnik grał w drugoligowym Nottingham Forest, ale lawina ruszyła na nowo. Polski kibic mógł więc dokonać małej obserwację być może przyszłego reprezentanta. Jeśli widział Casha po raz pierwszy, to mógł nawet skończyć spotkanie z Evertonem z przekonaniem, że kadra musi zrobić wszystko, by namówić Casha.
24-latek zagrał w sobotę prawdopodobnie swój najlepszy mecz od transferu do Premier League. Po raz kolejny Dean Smith zdecydował się na ustawienie 3-5-2, co oznaczało, że Cash dostanie więcej zadań w ataku jako prawy wahadłowy, ale też że będzie musiał pilnować Lucasa Digne'a i groźnych na początku sezonu skrzydłowych Evertonu.
W defensywie spisał się bez zarzutu. Najważniejsze było jednak to, co Cash zrobił z przodu. Już w pierwszej połowie kilka razy groźnie zapuścił się do przodu, ale dopiero w 66. minucie pokazał prawdziwy błysk. Po dobrym podłączeniu się i rajdzie w pole karne zawodnik Aston Villi dał prowadzenie swojemu zespołowi. To był jego pierwszy gol zarówno w Premier League, jak i w barwach The Villans w ogóle, stąd taka eksplozja radości.
Niektórzy żartowali, że Cash na kanwie ostatnich informacji chciał pokazać Garethowi Southgate'owi, co może stracić reprezentacja Anglii, jeśli wybierze Polskę, ale tak naprawdę bramka była kwestią czasu. Jeszcze w barwach Nottingham Forest Cash zaliczał sezonu, w których zdobywał osiem bramek na wszystkich frontach (2018/19), a w ostatnim roku przed odejściem do Villi był najlepszym prawym obrońcą ligi. Trzy gole i pięć asyst w rozgrywkach 2019/20 to był dorobek, który potwierdził wysokie umiejętności, a koledzy uznali go za najlepszego piłkarza w klubie. Transfer do Premier League był naturalną koleją rzeczy.
To, że długo nie utrzyma się zero w dorobku bramkowym Casha w Aston Villi, potwierdzał też początek tego sezonu. Zespół zmienił się po odejściu Jacka Grealisha i odpowiedzialność za kreowanie sytuacji rozkłada się tam dzisiaj na większą liczbę piłkarzy. Jednym z tych, którzy przejęli część tych obowiązków jest właśnie 24-latek. Do pięciu rozegranych meczach jest liderem Aston Villi w klasyfikacjach kontaktów z piłką, dośrodkowań z gry, celnych podań w pole karne, odzyskanych piłek i przejętych podań. Rysuje nam się więc obraz prawego obrońcy kompletnego.
Cash na tle Premier League nie jest pewnie jednym z najlepszych graczy na tej pozycji, ale gwarantuje solidny poziom, co z perspektywy naszej reprezentacji znaczyć musi już dużo. W angielskiej kadrze trudno byłoby mu zagrać, bo o prawej stronie defensywy w tej drużynie krążą już opowieści. Trent Alexander-Arnold, Reece James, Kieran Trippier, Kyle Walker – tych zawodników Southgate powołuje regularnie, a przecież w odwodzie zostaje jeszcze chociażby Aaron Wan-Bissaka. Ponadto w kolejnych latach nadzieją ma być Tariq Lamptey, a jeszcze są Max Aarons czy James Justin. Nawet gdyby Cash był w życiowej formie, kolejka do gry w reprezentacji Anglii jest na tej pozycji chyba najdłuższa na świecie.
Polska to dla Casha alternatywa, ale to też nie jest do końca przykład zawodnika, który z naszym krajem nie ma nic wspólnego i musiał długo grzebać w papierach. Jego matka jest Polką i to kwalifikuje go do otrzymania obywatelstwa. Piłkarz wspominał też, że w domu nieraz posługiwała się naszym językiem i sam zna podstawowe zwroty.
Na razie z PZPN płynie przekaz, że tematu nie ma, jednak naprawdę wszystko rozbija się o suche fakty. Nie ma, bo i Cash nie posiada polskiego paszportu. Jeśli jednak będzie go miał, to przecież zmienia postać rzeczy.
Co jednak Cash mógłby dać naszej kadrze? Wiemy już, że obrońca Aston Villi bryluje w swoim klubie i znajduje się w dobrej formie na początku sezonu, jednak warto sprawdzić, jak wypada na tle zawodników, których Paulo Sousa aktualnie wykorzystuje na prawym wahadle. Za jego kadencji w reprezentacji zagrali na tej pozycji Kamil Jóźwiak, Przemysław Frankowski, Jakub Kamiński i Bartosz Bereszyński. Pierwsi trzej to zawodnicy o innym profilu od Casha, bardziej ofensywni i w typie skrzydłowych, z których Sousa robi wahadłowych z konieczności. Atutem 24-latka jest to, że na tej pozycji czułby się naturalnie.
Porównując Casha z klasycznymi prawymi obrońcami kadry, Bartoszem Bereszyńskim i Tomaszem Kędziorą, widać u niego lepsze liczby w ofensywie. Bereszyński i Kędziora oddają średnio 0.1 strzału na mecz, za to Cash 0.45. Tworzy na mecz średnio 1.3 akcji, które kończa się strzałem kolegów z drużyny (Kędziora 1, Bereszyński 0.9), ma z całej trójki najwyższą średnią kontaktów z piłką na mecz, najczęściej z nich odbiera piłkę, wiecej pracuje w pressingu (śr. 16.35 akcji w pressingu na mecz, Bereszyński 15, Kędziora 9.76). Ma także lepsze średnie wybić, przejętych podań i przegrywa z Bereszyńskim w kwestiach defensywnych tylko w średniej zablokowanych uderzeń. Jest też najczęściej i najskuteczniej dryblującym piłkarzem z całej trójki. Wszystkie liczby pochodzą z serwisu FBref.com
Oczywiście tu dochodzą takie kwestie jak specyfika ligi czy drużyny, w jakiej występują. Zestawiając Casha z Jóźwiakiem, Frankowskim czy Kamińskim wyniki będą inne, bo to zawodnicy grający bardziej ofensywnie, ale na pewno nie warto przechodzić obojętnie obok 24-latka, który regularnie gra w Premier League. Aston Villa ma po transferach szerszą kadrę, a mimo tego Cash jest jednym z ledwie trzech graczy, którzy grają u Deana Smitha wszystkie mecze od początku. Sousa z kolei chce, by jego system płynie przechodził z trójki w czwórkę z tyłu, a wahadłowi pomagali w ataku. Dobrze się składa, bo Cash zna oba te ustawienia i ma dobre liczby ofensywne, więc te wymagania spełnia.
Na razie wydaje się, że – cytując klasyka – Cash pokazuje „jestem”. Daje sygnał środowisku, że jest zdecydowany na grę dla Polski. Przebicie się tej informacji do „Daily Mail” czy Fabrizio Romano może być działaniem środowiska piłkarza, które ma na celu wzbudzić dyskusję i zwrócić uwagę na tę kwestię. Nie jest na pewno tak, że Cash nagle zakochał się w Polsce czy pomyśle Paulo Sousy, dlatego zrobi wszystko, by dla nas zagrać. Pobudki na pewno są bardziej pragmatyczne i 24-latek wie, że u nas ma większą szansę na międzynarodową karierę niż próbując przebić się przez kilka innych nazwisk.
Te kwestie zawsze budziły u nas emocje i nie zabrakłoby głosów o „farbowanym lisie”, ale Cash to nie jest ten sam przykład, co niektórzy piłkarze określani tym mianem. Patrząc dodatkowo na czysty aspekt sportowy, mówimy o prawym obrońcy młodszym niż aktualni reprezentanci na tej pozycji i grającym w lepszej lidze. PZPN na razie utrzymuje, że tematu nie ma i z praktycznego punktu widzenia ma rację. Cash zaraz jednak polski paszport otrzyma i narracja się zmieni, dlatego warto rozważyć, co ten piłkarz mógłby wnieść do kadry.