Mija 20 lat od premiery filmu „Zakochany bez pamięci”, który wciąż jest 10/10

zakochany cover.jpg

To jeden z najpiękniejszych filmów o miłości w historii kina. I właśnie kończy 20 lat.

Jim Carrey mówił, że nowe, niezwykłe pomysły na ten film rodziły się w jego głowie każdego dnia. Kate Winslet nazywała go genialnym artystą wizualnym, a wspólną pracę na planie – magią. Michel Gondry zawsze robił filmy po swojemu, zapraszał widzów do świata swoich snów. Jest przy tym coś zaskakującego, że nieznany nikomu reżyser z Francji nagle podbił Hollywood i zaszokował wszystkich rozbudowaną, szkatułkową opowieścią o meandrach ludzkiego serca i umysłu. Napisany i wyreżyserowany przez niego Zakochany bez pamięci to dzisiaj dzieło kultowe, niemal klasyczne, nagrodzone Oscarem, które niezmiennie dotyka i komunikuje się z publicznością.

Takie zjawisko jak Zakochany bez pamięci domaga się wyjaśnienia. Pierwsze oczywiście nasuwa się pytanie, jak doszło do spotkania reżysera Michela Gondry’ego i współscenarzysty Charliego Kaufmana?

Od Chemical Brothers po Oscara

Fundamentalne znaczenie ma to, że doszło do niego w bardzo konkretnym czasie i kontekście. Gondry miał już stabilną pozycję w branży, był nazywany najlepszym twórcą współczesnych teledysków. Droga do kina wiodła przez muzykę. Rozpoczynał od klipów zespołu Oui Oui, w którym sam grał na perkusji; klipów na tyle dobrych, że szybko zwrócił na siebie uwagę innych artystek i artystów. Jedną z pierwszych, która poznała się na jego talencie była Björk. Islandzka wokalistka zamówiła u Gondry’ego klip do Human Behaviour ze swojego debiutanckiego albumu. Ich wieloletnia, konsekwentna, spójna współpraca artystyczna złożyła się na blisko dziesięć teledysków. Kolejne propozycje napływały już lawinowo: Sinéad O'Connor, Foo Fighters, Daft Punk, Kylie Minogue, Radiohead, Chemical Brothers, The White Stripes, Queens of the Stone Age. Gondry na wiele lat zdefiniował identyfikację wizualną dla światowej muzyki.

Legenda głosi, że Gondry był pierwszym, który wprowadził do klipów efekt bullet-time, konkretnie w reklamie wódki Smirnoff, która miała zainspirować siostry Wachowskie przy pracy nad Matrixem. W międzyczasie zmienił się jednak horyzont jego oczekiwań, chciał spróbować sił w kinie – na początku nowego wieku zadebiutował filmem Wojna plemników. Gondry, wraz z Davidem Fincherem i Spikiem Jonze, reprezentuje nowe pokolenie twórców, którzy wyszli od wideoklipów i szturmem wzięli rynek filmów fabularnych. Nawiasem mówiąc, łącznikiem dla Gondry’ego i Jonze’a okaże się postać Charliego Kaufmana.

Kaufman też miał już swoje dokonania. Jako scenarzysta zadebiutował u Jonze’a w Być jak John Malkovich.To było w połowie lat 90. Kończyłem pracę nad filmem „Mulholland Falls”. Tamtego dnia czekała mnie długa podróż z Kalifornii do Europy. Nie wytrwałbym tego morderczego lotu, nie mając czegoś pod ręką do czytania. Wykręciłem numer do Russa Smitha, mojego kolegi, z którym wówczas współpracowałem, i spytałem, czy w biurze są jakieś scenariusze. Potem była długa przerwa w słuchawce, po której usłyszałem: „mam coś dla ciebie”. I się rozłączył. Wysłał mi tekst, z zakreślonym na pierwszej stronie tytułem – opowiadał aktor rok temu na festiwalu Berlinale.

Malkovich wspomina, że po lekturze siedział oniemiały. Kawał wyśmienitej literatury. Napisanej z nerwem, elokwentnie, z błyskotliwym dowcipem. Film okazał się wielkim sukcesem, zdobył trzy nominacje do Oscara, w tym za najlepszy scenariusz oryginalny. W ten sposób doszło do narodzin kultu Charliego Kaufmana. Kolejna była wspomniana Wojna plemników, pierwszego spotkanie z Gondrym, a następnie powrót do Jonze’a i Adaptacja z popisową rolą Nicolasa Cage’a.

Na pytanie w talk-show Charliego Rose’a, co zachwycającego było w historiach Kaufmana, Gondry odpowiedział: kiedy czytasz te scenariusze, nie masz pojęcia, co wydarzy się z bohaterami na kolejnej stronie; liczy się wyrazisty pomysł, element zaskoczenia. Kate Winslet traktowała ten projekt prywatnie, jako szansę na kolejny etap jej kariery. To była szansa na zagranie zakręconej, neurotycznej dziewczyny we współczesnych czasach – tłumaczyła w tym samym wywiadzie. – Ludzie kojarzyli mnie dotąd z klasycznym kinem historycznym.

Jak skasować wspomnienia po drugiej osobie

Pomysł, a właściwie jego zalążek, wyszedł jednak nie tyle od Kaufmana, ile od Gondry’ego. Narodził się z rozmów między nim a Pierrem Bismuthem, artystą konceptualnym, którego znał jeszcze z czasów działalności Oui Oui. Wszystko wzięło się z niewinnej anegdoty – przyjaciółka Bishmuta po rozstaniu z partnerem miała powiedzieć w złości, że najchętniej wymazałaby go z pamięci. On sam planował przeprowadzić osobliwy eksperyment socjologiczny i sprawdzić, jakie byłyby reakcje ludzi, gdyby wmówić im, że kasowanie wspomnień po byłych partnerkach i partnerach jest możliwe. Doświadczenie nie doszło do skutku, choć dla porządku warto zaznaczyć, że dziesięć lat później grupa japońskich naukowców opublikowała wyniki badań, które dowiodły, że manipulacja pamięcią jest czymś wykonalnym. Eksperyment został przeprowadzony na myszach, dokonano zmian w ich hipokampie – niewielkiej części, mózgu gdzie kodują się wspomnienia.

Kilka lat później rozpoczęły się za to prace nad rozwojem scenariusza. Do projektu dołączył Kaufman, który – jak głoszą legendy – chciał równie szybko się z niego wycofać po tym, jak do kin weszło Memento Christophera Nolana. Istniało ryzyko, że rozważania nad naturą pamięci w obu filmach staną się do siebie zbyt podobne i pojawią się zarzuty o plagiat. Być może dlatego Kaufman zastrzegł, że nie chce pracować ani nad thrillerem, ani nad typowym science-fiction, woli skupić się na wątku relacji miłosnej.

Bohaterem filmu jest Joel, który odkrywa, że jego była dziewczyna poddała się zabiegowi wymazywania pamięci – postanowiła pozbyć się wszelkich związanych z nim wspomnień. W pierwszym odruchu postanawia zrobić to samo, ale podczas operacji odżywają w nim dawne uczucia i postanawia dać im jeszcze jedną szansę. Przesłanie Zakochanego bez pamięci, jak świetnie swego czasu zauważył krytyk filmowy Michał Chaciński, brzmi: stracić wspomnienie niegdysiejszej miłości, choćby nieudanej, to jak stracić część siebie, stracić nadzieję na ciąg dalszy. Film doczekał się licznych akademickich analiz; część badaczy opisywała go jako diagnozę wczesnych lat pierwszej dekady XXI wieku, które charakteryzował szczególny, trudny do oddania w kinie, stan nostalgii i tęsknoty.

To prosta historia miłosna o dwojgu nieprzystosowanych do życia dziwaków, którym, w pewnym, pokrętnym sensie, jest przeznaczone być razem – mówiła o filmie Winslet. – Na pewno ma ona w sobie coś prawdziwego: nie każdy dzień w związku będzie wyglądał jak ten pierwszy raz, kiedy poznaliśmy swoją drugą połówkę. Każda relacja ma swoje blaski i cienie. Jak podkreślał Gondry, konwencja sci-fi jest, wbrew pozorom, tylko pretekstem: tematem przewodnim filmu są codzienne drobiazgi, które zwykle są nieuchwytne i stanowią podstawę każdego związku. A jednak historia ta wyjęta jest z klasycznej narracji miłosnej, przebiega nielinearnie, jest podporządkowana bardziej logice snu – zaciera granice między prawdą a manipulacją, jawą a marą. Zakochany bez pamięci ma w sobie także coś z poezji.

Poetyckie punkty odniesienia widoczne są już w samym tytule. Robocza nazwa scenariusza, wymyślona przez Kaufmana, liczyła ponoć osiemnaście słów – w kontrze do powtarzalnych formuł i wzorców. Ostatecznie stanęło na Eternal Sunshine of the Spotless Mind, frazie zaczerpniętej z poematu Alexandra Pope’a, który zostaje przytoczony w jednej ze scen przez bohaterkę Kirsten Dunst: Jakże szczęśliwi niewinni bez skazy / Zapomniany świat ludzi zapomnianych / Nieśmiertelny czystego umysłu blask / Modlitwy wysłuchane, życzeń brak. Fragment ten wiele mówi o wrażliwości Kaufmana, ale też samego Gondry’ego. Najważniejszy punkt odniesienia w jego twórczości stanowi film Podróż Balonem Alberta Lamorisse’a z 1960 r. Kiedy oglądałem ten film, śniłem, że latam. Teraz tworzę historie, w których ludzie również mogą latać – powtarza w wywiadach.

Naczelny ekscentryk kina

Rok temu na festiwalu w Cannes można było zobaczyć jego najnowszy film The Book of Solutions – na wpół autobiograficzną opowieść o ekscentrycznym, zwariowanym reżyserze przypominającym szalonego naukowca, który nie potrafi okiełznać rozbujanej wyobraźni. Gondry nie ukrywa, że była to dla niego również jakaś forma autoterapii i zmagań z kryzysem twórczym, który przez kilka lat uniemożliwiał mu powrót do kina. Jego ostatnim filmem nakręconym w Hollywood był Green Hornet, kino superbohaterskie z domieszką komedii kumpelskiej, na podstawie scenariusza Setha Rogena i Evana Goldberga. Później tworzył już w zasadzie tylko we Francji. Wyjątkiem od reguły był serial Kidding, w którym po ponad dekadzie spotkał się na planie z Jimem Carreyem. Aktor powtarza, że współpraca z Gondrym towarzyszyła mu w kluczowych momentach jego kariery.

Zakochany bez pamięci stanowił dla Carreya wspaniałą odskocznię; rola pozwoliła mu uciec od szablonowych skojarzeń i wizerunku nadwornego komika Hollywood. Kidding było powrotem do aktorstwa po latach terapii i walki z depresją. Kocham ten serial, spodobał mi się jego koncept, ale punktem zwrotnym była dla mnie wiadomość, że Michel stanie za kamerą – mówił Carrey w programie Jimmy’ego Kimmela. – To szalony naukowiec, Prawdziwy artysta. Patrzy na coś i zastanawia się, co by było, gdyby postawić to do góry nogami. Tak powstaje świat jego marzeń i snów. Kłóciłem się z nim kiedyś na planie „Zakochanego bez pamięci” o jedną sceną, pytałem, czemu bohaterka ma jedną nogę, kiedy idzie ulicą? Powiedział: „ponieważ brakuje tam niektórych części naszych wspomnień; nie są kompletne”. Michel bierze pod uwagę takie drobiazgi, jego świat rządzi się inną logiką i to jest w nim piękne”.

Niewykluczone, że jeszcze kiedyś spotkają się na planie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Mateusz Demski – dziennikarz, krytyk, bywalec festiwali filmowych. Pisze dużo o kinie na papierze i w sieci, m.in. dla „Przekroju”, „Przeglądu”, „Czasu Kultury” i NOIZZ.pl. Ma na koncie masę wywiadów, w tym z Bong Joon-ho, Kristen Stewart, Gasparem Noé i swoją babcią.
Komentarze 0