Na „After Hours” The Weeknd czekaliśmy jak na zbawienie. I chyba już jesteśmy w niebie

Zobacz również:Nagrody MTV VMA rozdane! W tym roku większość statuetek trafiła do kobiet
weekndgl.jpg

Napiszemy to od razu: After Hours jest najlepszą płytą gospodarza od czasu Beauty Behind Madness. Nie mogliśmy wyobrazić sobie lepszej niespodzianki na czas kwarantanny.

Na pełnowymiarowy album od Abela czekaliśmy od 2016 roku. Wokalista pojawiał się przez te cztery lata na licznych featach (u Lany Del Rey, Cashmere Cata czy Travisa Scotta), wydawał single i wypuścił nawet rozczarowującą EP-kę My Dear Melancholy. Apetyt rósł w miarę jedzenia, a kiedy w 2019 roku jego ruchy wydawnicze bardzo ucichły, spodziewaliśmy się ciszy przed burzą.

Wydanie Heartless i Blinding Lights oznaczało jedno – nowy album ukaże się już niedługo. Co mogliśmy wyczytać z tych dwóch, różniących się od siebie w muzycznych posadach singli? Kiedy na początku wspomnianego 2019 na Twitterze Weeknda pojawił się wpis No more daytime music od razu w głowie pojawiła się myśl: oho, szykuje się powrót do pościelowego Trilogy. I o ile pierwszy z singli rzeczywiście spełnił po części to stwierdzenie (głównie tematycznie), to drugi zaproponował coś zupełnie nowego.

1
Back to the 80’s

Wiemy, że moda lubi powracać – również w muzyce. Dlatego zdziwienie syntezatorowym, 80’s-owym disco-Weekndem minęło tak szybko, jak numer stał się naszym power playem. Od razu pojawiła się też chęć usłyszenia większej liczby podobnych numerów i do ostatniego momentu właśnie na to liczyliśmy. Nie zawiedliśmy się. Tracklista After Hours oferuje kawałek In Your Eyes, bazujący na podobnym do Blinding Lights patencie, ale z jeszcze lepszą egzekucją. Początkowa melodia buduje się w wypełniony synthem, niezwykle chwytliwy refren i brzmi jakbyśmy cofnęli się o co najmniej kilkadziesiąt lat w muzycznej stylistyce (przy zachowaniu technologii, którą posiadamy dziś). A ten dziwaczny, nieco nieudany saksofon pojawiający się tu i ówdzie w piosence, nadaje jej tylko osobliwego charakteru. Podobny patent możemy też usłyszeć w numerze Save Your Tears.

Album mógłby spokojnie pełnić funkcję osobnego radia w GTA Vice City. Ten muzyczny throwback do (nie)słusznie minionych lat osiemdziesiątych to jednak nie jedyne odwołanie do przeszłości, które proponujeAbel.

2
Weeknd skończył się na Trylogii

Jak powiedział na początku 2019, tak zrobił. Numery takie jak Snowchild, Escape form LA, Repeat After Me (Interlude) czy Until I Bleed Out zdecydowanie sprzyjają wieczorowej atmosferze przy zapachowych świecach, lampce białego wina i w wygodnej pościeli. After Hours proponuje nam nostalgiczną przewózkę po pierwszych wydawnictwach. Wolno budujące nastrój Alone Again otwierające album przywodzi na myśl równie niespieszne High For This z Trilogy. Nostalgia miesza się w kilku innych piosenkach z miłosnym rozgoryczeniem, nieodzownym dla Weeknda smutkiem i apatycznymi, zrezygnowanymi konstatacjami: I lost my faith / I’m losing my religion every day / Time hasn't been kind to me, I pray / When I look inside the mirror and see someone I love / Oh, someone I love. Treściowo nie jest wesoło, nie ma zbyt wielkiej nadziei na lepsze jutro, ale my znaleźliśmy pozytyw. Ten, o którym powiedzieliśmy wam we wstępie.

3
Nienaganna kompozycja

Najnowsze wydawnictwo Kanadyjczyka nie jest spójne brzmieniowo. To przeróżne muzyczne historie – elektroniczne, UK Garage’owe kawałki (Hardest To Love, Too Late) mieszają się z melancholijnymi balladami miłosnymi (Escape from LA) i narkotycznymi disco-wyskokami (Blinding Lights). Aspektem spajającym krążek jest jednak atrakcyjna prostota zarówno w warstwie lirycznej, jak i instrumentalnej. Żaden z numerów nie jest przekombinowany, nie używa zbyt wielu wtyczek wokalnych, nie oferuje skomplikowanych linii perkusyjnych. Dzięki temu przejścia między różnymi stylami są tu nie tyle niezauważalne, co zdają się po prostu naturalne – i nie przeszkadzają. Nie jest to też album, którego priorytetem było spodobanie się jak największej liczbie odbiorców (co i tak pewnie się stanie) jak choćby w przypadku Starboya. After Hours to udana mikstura muzycznej reminiscencji tak w odniesieniu do dyskografii wokalisty, jak we wspomnieniach z lat 80. A skoro kilka kawałków już lata u nas na pętli, to niedługo taki sam los czeka całość.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.