Madlib kończy 50 lat. Z tej okazji robimy przelot po jego najlepszych kooperacjach

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
madlib.jpg

Madlib nie zatrzymuje się nigdy. Kilkadziesiąt albumów – solowych, w duetach, w seriach Beat Konducta, Medicine Show czy Mind Fusion, jako Yesterday's New Quintet... W tym roku wydał wspólny krążek z Talibem Kweli. Roku wyjątkowym, bo Madlib świętuje w nim 50. urodziny.

A to dobra okazja, żeby pochylić się nad jego twórczością. Zwłaszcza materiałami, na których przecinał się z raperami. Madlib lubi symbiozę ze swoimi MC's, co czasem prowadzi do legendarnych momentów, z Madvillainy na czele (pełną historię powstania tego wydawnictwa znajdziecie tutaj). Ale duet Madlib – MF DOOM to nie wszystko, bo jakościówek było u Otisa Jacksona więcej. Dużo więcej.

1
Madvillain – „Accordion”

O Madvillainy napisano już wszystko. To jeden z tych legendarnych krążków, do którego można wracać do końca życia i będzie to jedyny hip-hop, jakiego potrzebujecie. Accordion to niejako wizytówka albumu - symbioza rapera z producentem w najlepszym wydaniu. Madlibowi udało się coś niesamowitego, zrobić zajebisty beat na bazie dość kontrowersyjnego instrumentu, czyli akordeonu. Absolutny klasyk, niejedyny na koncie producenta.

2
Kanye West – „No More Parties In LA”

The Life Of Pablo to dobry, choć odrobinę nierówny album Kanyego. Ale jednym z większych zaskoczeń na płycie była obecność Madliba. No More Parties In LA dodaje trochę mistyki do dramatyzmu Westa. Fenomenalny bit doskonale uzupełnia narrację, z miejsca stając się jednym z najjaśniejszych punktów albumu. Ciekawostka – pierwotnie został stworzony najpierw podczas sesji do My Beautiful Dark Twisted Fantasy, a jeszcze później pojawiła się opcja, żeby skorzystał z niego Freddie Gibbs. Ostatecznie poleżał siedem lat w szufladzie i trafił na Pablo.

3
Talib Kweli – „Engine Runnin’”

Liberation, wspólny album producenta z Talibem Kweli, nie jest klasykiem, ale znajduje się na nim kilka perełek. Engine runnin’ to z pewnością jedna z nich. Groove numeru jest dość tradycyjny, ale perkusyjne uderzenia i efekty wprowadzają niemal psychodeliczną wartość do bujającego podkładu. Co ciekawe, w numerze udziela się również Consequence – ghostwriter Kanye'go Westa i Jay'a-Z. A druga część ich wspólnego projektu ukazała się zeszłej zimy – też warto.

4
Strong Arm Steady – „Best Of Times”

Trueschoolowe wydanie Madliba, z naciskiem na piękne sample skrzypiec, które na In Search of Stoney Jackson kalifornijskiej grupy Strong Arm Steady przewijają się dość często. Lekko zapomniana płyta, a szkoda, bo SAS i Madlib współpracują wzorcowo. Best Of Times ma dodatkowy atut w postaci pięknego refrenu Phonte.

5
Freddie Gibbs & Madlib – „Thuggin'”

Bandana i Piñata są całościowo świetne. Mienią się wieloma barwami – uliczny klimat Freddiego doskonale pasuje do wykręconych sampli Madliba. Thuggin', czyli numer z Piñaty, miesza ze sobą melancholię i niepokój, dodając gangsterskim opowieściom Gibbsa emocjonalnego niuansu. Do tej pory idealnym partnerem producenta był DOOM. Piñata i Bandana pokazują, że czai się nowy kandydat do tego tytułu.

6
Jaylib – „Heavy”

Champion Sound to album wyjątkowy – nie tylko mieści w sobie dwóch gigantów hiphopowej produkcji, co więcej, ci giganci rapują! Zarówno J Dilla, jak i Madlib (czy jako Quasimoto, czy w regularnej postaci) nie są najlepszymi MC's pod słońcem, ale wypadają bardzo porządnie. Heavy to jeden z najciekawszych numerów na płycie, funkująca pętla jest niemal hipnotyczna, a Dilla leci swobodnie i naturalnie. Szkoda, że śmiertelna choroba legendarnego producenta przekreśliła szanse na kolejny album duetu.

7
Freddie Gibbs & Madlib – „Half Manne Half Cocaine”

Jakiś numer z Bandany musi się tu znaleźć. Half Manne Half Cocaine to interesujący przypadek. Kto by pomyślał, że Madliba stać na trapowy bit? A jednak, mamy dowód w uszach. Oczywiście producent nie byłby sobą, gdyby nie podkręcił lekko tej formuły – zmiana bitu to jedno, ale specyficzne, madlibowe brzmienie gra tu pierwsze skrzypce. Interesujący eksperyment ze świetnego albumu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.
Komentarze 0