Konfetti po Super Bowl jeszcze dobrze nie opadło, a w świecie NFL już zaczęły się dyskusje dotyczące tego, co wydarzy się w okresie transferowym i przed rozpoczęciem nowego sezonu. Najważniejsza dotyczy przyszłości Toma Brady'ego.
Czy to możliwe, by po 20 latach w New England Patriots najlepszy rozgrywający w historii NFL zmienił klub? Dla 42-latka to ostatni w karierze moment na to, by spróbować czegoś nowego i jako wolny zawodnik ma wszystko w swoich rękach. Pięknie byłoby być zapamiętanym jako gracz tylko jednej drużyny, ale nie wszystko w sporcie musi być romantyczną historią.
Przez lata Brady podpisywał z Patriots niższe umowy niż wskazywałaby na to jego wartość, dzięki czemu łatwiej było zbudować skład zdolny do tego, by regularnie zwyciężać. W poprzednim sezonie jego zarobki wynosiły 21,5 miliona dolarów, co plasowało go na 11. miejscu wśród rozgrywających w NFL. Teraz 42-latek chce ostatniej wielkiej umowy w karierze. Biorąc pod uwagę to, jak szybko rosną ich wartości mówi się, że liczy na około 30 milionów rocznie.
Sam zainteresowany podsycił ogień, występując w reklamie firmy Hulu wyemitowanej podczas Super Bowl. – I'm not going anywhere – powiedział na koniec i nie trzeba tego tłumaczyć.
Ale co miał na myśli? Pozostanie w Patriots? Czy mówił w sensie bardziej ogólnym, że nie kończy kariery (co było raczej oczywiste, bo potwierdził to już wcześniej)? Media będą wrzeć od dyskusji przez najbliższe kilka tygodni, dlatego przyjrzyjmy się temu, jakie opcje ma Brady.
NEW ENGLAND PATRIOTS
Warto na początek zastanowić się, skąd w ogóle pomysł zmiany klubowych barw. Patriots mają za sobą bardzo kiepski rok jak na swoje standardy. Mimo startu z bilansem 8-0 zespół zakończył sezon z 12-4, a przegrywając w ostatniej kolejce z nie grającymi już o nic Miami Dolphins spadł na 3. miejsce w konferencji i nie był rozstawiony w playoffach. W nich sensacyjnie odpadł już w pierwszej rundzie z Tennessee Titans i po raz pierwszy od 9 lat nie wygrał w nich ani jednego spotkania.
Przez cały sezon Patriots mieli kłopoty w ofensywie. Urazy trapiły liniowych, w grze podaniowej mocno odczuwano Roba Gronkowskiego, który zakończył karierę i Brady poza zaufanym Julianem Edelmanem miał do dyspozycji graczy co najwyżej przeciętnych: sprowadzonego w trakcie sezonu Mohameda Sanu, Phillipa Dorsetta, debiutantów N'Keala Harry'ego i Jakobiego Myersa, a także sprawiających problemy pozaboiskowe Josha Gordona (w 6 meczach) i Antonio Browna (w jednym). Pogorszyła się też gra biegowa, gdzie poniżej oczekiwań spisywał się głównie Sony Michel, wybrany rok wcześniej w pierwszej rundzie draftu. Znów najbardziej godny zaufania był James White.
Niektórzy eksperci sugerowali, że Brady także jest winny słabej postawy. Statystycznie był to jego najgorszy sezon od kilkunastu lat. Z drugiej strony podawał aż 613 razy – tylko o 13 mniej niż lider ligi pod tym względem. Dla zawodnika 42-letniego to kiepska wiadomość. W tym wieku rozgrywającego trzeba konserwować i liczyć na niego wtedy, gdy to konieczne, a nie przez cały czas.
Najnowsze doniesienia mówią o tym, że Patriots są skłonni zapłacić Brady'emu wspomniane 30 milionów rocznie. Tę determinację dobrze oddają słowa właściciela klubu Roberta Krafta, który pytany o przyszłość swojego QB mówił: – Modlę się o to, że albo zostanie z nami, albo zakończy karierę.
Druga opcja, jak wiemy, odpada. Pierwsza niekoniecznie. Ale jeśli Brady miałby nadal grać w Patriots, drużyna musiałaby przebudować się w ofensywie i znacznie poprawić.

LOS ANGELES CHARGERS
Pora przejść do innych możliwości Brady'ego. Oficjalnie na tym etapie żadna z drużyn nie może potwierdzić rozmów, a ewentualne podpisanie umowy ogłosić można dopiero 18 marca w dniu rozpoczęcia nowego ligowego roku, czyli startu okresu transferowego.
Dlaczego Chargers mieliby sens? Głównie z punktu widzenia marketingowego. Brady dałby sobie świetnie radę bez nich, ale ten zespół potrzebuje magnesu dla kibiców. W 2017 roku po 56 latach występów w San Diego klub przeniesiono do Los Angeles i jak do tej pory grał na stadionie StubHub Center, na który na co dzień występują piłkarze Galaxy. Obiekt mieści tylko 30 tysięcy widzów, więc to mniej więcej tak, jakby spotkania NFL rozgrywać na stadionie Legii Warszawa. Efekt był taki, że „przeszczepiona” do LA drużyna w praktyce gra ciągle na wyjeździe. Gdy przyjeżdżały do niej popularne zespoły jak Green Bay Packers czy Pittsburgh Steelers można było odnieść wrażenie, że 95% kibiców na trybunach jest po stronie gości.
Teraz Chargers przenoszą się na nowy obiekt, który dzielić będą z LA Rams. SoFi Stadium pomieści ponad 70 tysięcy widzów i trzeba zrobić wszystko, by większość z nich kibicowała właściwej drużynie. Brady byłby idealnym magnesem. – Moje dzieciaki mają gdzieś Chargers, ale gwarantuję, że gdyby Brady tam przeszedł, z miejsca chciałyby ich koszulki z jego nazwiskiem i karnety na ich spotkania – twierdził w swoim programie Rich Eisen i dziennikarz NFL Network mówił z pewnością w imieniu wielu mieszkańców LA i okolic.
Ze sportowego punktu widzenia Chargers byliby niezłą opcją. W ataku są dwaj bardzo dobrzy skrzydłowi – Keenan Allen i Mike Williams. Obaj przekroczyli 1000 jardów w poprzednim sezonie. Tight end Hunter Henry także ma duży potencjał. W grze biegowej Austin Ekeler i Melvin Gordon (któremu kończy się umowa) to solidny duet. Obrona ma dwóch młody liderów, Joeya Bosę i Derwina Jamesa, oraz kilku uznanych doświadczonych graczy jak Melvin Ingram, Casey Hayward czy Thomas Davis. W minionym sezonie Chargers spisali się znacznie poniżej oczekiwań i skończyli z bilansem 5-11. Słaba gra dotychczasowego QB Philipa Riversa i kiepska postawa linii ofensywnej miała na to największy wpływ. Brady byłby lepszym wyborem w pierwszym aspekcie, a gdyby poprawić też drugi, Chargers stać na to, by namieszać.

INDIANAPOLIS COLTS
Kolejna drużyna, która poza pozycją QB wygląda na gotową. Colts przez niektórych typowani byli do roli czarnego konia sezonu, ale tuż przed jego rozpoczęciem szokującą decyzję o zakończeniu kariery podjął ich lider Andrew Luck. Na pozycji rozgrywającego zastąpił go jego zmiennik Jacoby Brissett i, mówiąc delikatnie, to półka niżej.
Colts osiągnęli bilans 7-9, choć zaczęli od 5-2 i Brissett nie jest tu bez winy. Brady mógłby go z łatwością zastąpić, bo nie dość że Colts mają niezłych zawodników na skrzydłach, na czele z T.Y. Hiltonem, to jeszcze dysponują dobrymi biegaczami i bodaj najlepszą linią ofensywną w NFL. Dodatkowo mają do wydania drugą największą ilością wolnych pieniędzy w limicie płac na następny rok i 13. wybór w drafcie. Te środki można przeznaczyć na defensywę – formację przeciętną, w której jedyną wielką gwiazdą jest Darius Leonard. Na miejscu jest też dobry trener w osobie Franka Reicha. Z graczem pokroju Brady'ego na rozegraniu Colts staliby się faworytem konferencji AFC. Gdyby jednak się tam przeniósł, byłaby to duża ironia losu. Przez pierwsze 10 lat jego kariery ekipa z Indianapolis wówczas dowodzona przez Peytona Manninga, była największym rywalem Patriots.

LAS VEGAS RAIDERS
Przypadek podobny do Chargers i drużyna, która potrzebuje magnesu dla kibiców w nowym miejscu. Raiders przenoszą się z Oakland do amerykańskiej stolicy hazardu i choć należą do najpopularniejszych drużyn w USA, to zawsze trzeba powalczyć o nowego fana.
Raiders mają około 55 milionów w salary cap, więc stać byłoby ich na umowę dla Brady'ego. Ich trenerem jest Jon Gruden, który zawsze sprawia wrażenie człowieka nie do końca ufającego swojemu rozgrywającemu. Tym w Raiders od sześciu lat jest Derek Carr i choć ma solidne liczby, to pewnego poziomu raczej nie przeskoczy. 28-latek mecze dobre przeplata kiepskimi, a ponadto znane jest zamiłowanie Grudena do weteranów na tej pozycji. Swoje najlepsze wyniki jako trener osiągał w Raiders na przełomie XX i XXI wieku z blisko 40-letnim wówczas Richem Gannonem, a Super Bowl w 2002 roku wygrał w Tampa Bay Buccaneers z Bradem Johnsonem, wtedy 34-latkiem.
W Las Vegas Brady zastałby młodą, rozwijającą się drużynę, choć mającą jeszcze mankamenty. Jasnymi punktami w ataku byli w minionym sezonie tight end Darren Waller i biegacz Josh Jacobs, a na skrzydłach nieźle spisywali się Hunter Renfrow i Tyrell Williams. To może być jednak mało i przydadzą się kolejne inwestycje. Tych jeszcze bardziej potrzebuje obrona. Raiders to ciekawa opcja i szefowie klubu już potwierdzili, że byliby zainteresowani Bradym, gdyby ten chciał odejść z Patriots. Ich karta przetargowa nie jest jednak najmocniejsza. No, może poza tym, że w stanie Nevada nie płaci się podatku dochodowego.

TENNESSEE TITANS
Opcja może mało realna, ale intrygująca. Titans wyrzucili Patriots z tegorocznych playoffów, a potem sensacyjnie pokonali także najwyżej rozstawionych Baltimore Ravens i zatrzymali się dopiero na finale konferencji AFC. Swój wzlot w tym sezonie zawdzięczają w dużej mierze QB Ryanowi Tannehillowi, ale temu kończy się umowa.
Titans mają aż 19 wolnych agentów, w tym swojego najlepszego zawodnika biegacza Derricka Henry'ego, i trudno przewidzieć kształt tego zespołu za rok. Dlatego też możliwy jest każdy scenariusz. Brady trafiłby w Tennessee na Mike'a Vrabela, dawnego kumpla, z którym zdobywał w barwach Patriots mistrzostwa w sezonach 2001, 2003 i 2004. Dziś Vrabel to trener Titans i człowiek, który prowadzi zespół w podobny sposób co jego mentor Bill Belichick. Kultura szatni i system gry byłyby dla Brady'ego bardzo znajome, a kameralne Nashville wydaje się dobrą opcją na ostatnie lata kariery. Gdyby udało się zatrzymać Henry'ego, 42-latek miałby wsparcie znakomitej gry biegowej, Titans mają ponadto dobrą linię i młodych skrzydłowych, których potencjał tak doświadczony QB byłby w stanie jeszcze bardziej rozwinąć. To czarny koń w wyścigu o usługi Brady'ego.

Inne opcje:
– Chicago Bears, ale tutaj trudno sobie wyobrazić, by władze klubu tak szybko przyznały się do pomyłki z wyborem Mitchella Trubisky'ego z drugim numerem draftu 2017, przed takimi QB jak Patrick Mahomes i Deshaun Watson. Poza tym musieliby zwolnić miejsce w limicie płac (obecnie 13,3 mln wolnych środków).
– Carolina Panthers, choć nowy trener Matt Rhule może niekoniecznie chcieć postawić w pierwszym sezonie na Brady'ego. Ponadto z klubu odeszło już wielu doświadczonych graczy, następny może być QB Cam Newton i to zwiastować wymianę pokoleniową.
– Tampa Bay Buccaneers. Ich trener Bruce Arians lubi pracować z doświadczonymi rozgrywającymi. To on wycisnął kilka lat temu świetne sezony od Carsona Palmera, który wcześniej wyglądał jak zawodnik skończony. Jakkolwiek to nie zabrzmi, system Ariansa niekoniecznie dobrze współgra z atutami Brady'ego. Tu trzeba rzucać bardzo dużo i bardzo daleko, a w tym wieku to może nie być idealny scenariusz. Brady miałby jednak doskonały duet skrzydłowych Mike Evans i Chris Godwin, więc dużo praca przy ich umiejętnościach to byłaby sama przyjemność.