Niechciany bohater. Dlaczego Brazylia nie kocha Neymara?

Zobacz również:Paryż w środku wielkiego zamieszania. Ale z trzecim mistrzostwem z rzędu
Brazil v South Korea: Round of 16 - FIFA World Cup Qatar 2022
Fot. Amin Mohammad Jamali/Getty Images

Brazylia na niego nie zasługuje – oburzał się Raphinha. Argentyna traktuje Messiego jak Boga. Dla Portugalczyków Ronaldo jest królem. A Brazylijczycy cieszą się z kontuzji Neymara... – stwierdził z żalem. Relacja między piłkarzem PSG a brazylijskimi kibicami nie należy do najłatwiejszych. Trwający mundial to ostatnia szansa, żeby to zmienić.

Powiedzieć, że Brazylia nie płakała po kontuzji Neymara, to nic nie powiedzieć. Wizja naszej drużyny wygrywającej bez niego jest zbyt kusząca – napisał jeden z kibiców. Inni żartowali, że jego uraz to jak na razie największe osiągnięcie reprezentacji na tym turnieju. Atmosferę podgrzał popularny komik, Bruno Motta, który podczas fazy grupowej stwierdził, że Neymar poszedł w ślady swojego przyjaciela, byłego prezydenta kraju Jaira Bolsonaro: Nie zrobił nic dobrego i zszedł, płacząc.

Jak to się stało, że pokoleniowy talent, który miał zostać drugim Pele, jest tak nielubiany wśród rodaków?

Duże dziecko

Oczywiście są Brazylijczycy, którzy Neymara kochają. Najczęściej ci z najniższych sfer, którzy widzą w nim inspirację dla siebie – niewyedukowanego, acz sprytnego chłopaka pochodzącego ze skrajnej biedy, który zaszedł daleko dzięki marzeniom i ambicjom. Kogoś, kto mimo trudnego dzieciństwa przebił bariery społeczne i finansowe za pomocą talentu.

Neymar imponuje im swoją ludzkością i szczerością. Tym, że nigdy nikogo nie udaje, nawet jeśli jego niektóre zachowania są niezrozumiałe, a wypowiedzi głupie. Takie opinie należą jednak do mniejszości. Cała reszta patrzy na Neymara jak na szkodnika, a nie bohatera. W internecie robi z siebie głupka. Jego wpisy na Twitterze są niewiarygodnie dziecinne. To dzieciak z talentem do kopania piłki, który zarabia miliony i nie płaci podatków – tłumaczył jeden z Brazylijczyków.

Neymar
Fot. Alexandre Schneider/Getty Images

W jego oczach Neymar to nie piłkarz, a produkt marketingu. Występuje w reklamach, piszą o nim w prasie i mówią podczas serwisów informacyjnych. Brazylijska klasa średnia zaczęła widzieć w nim temat zastępczy. Trwa kryzys, szaleje inflacja, a media zajmują się aferami piłkarza mieszkającego w Europie. Trudno im się z tym pogodzić, nawet jeśli bardzo kochają piłkę nożną.

Zmarnowany potencjał?

Wszystko zostałoby mu jednak wybaczone, gdyby spełniał oczekiwania na boisku. Problem w tym, że tam także zawodził. Dziewięć lat temu wyjeżdżał z Brazylii jako bohater. Zdobył trzy mistrzostwa kraju, sięgnął po Copa Libertadores i Puchar Konfederacji. W 2013 roku został dopiero drugim po Messim piłkarzem w historii, który znalazł się na okładce magazynu “Time”. Obok jego zdjęcia dziennikarze umieścili napis: “The Next Pele”. Hasło to nie było na wyrost. Neymar miał wszystko, żeby powtórzyć sukces swojego idola. A Brazylia wręcz wymagała, żeby tego dokonał.

Początki w Europie szły tak, jak przewidywano. Mistrzostwa Hiszpanii, krajowe puchary, Liga Mistrzów czy trzecie miejsce w rankingu Ballon d’Or. To jednak nie przekładało się na reprezentację, w której Neymara prześladował pech. Podczas mundialu w Brazylii odniósł poważną kontuzję, przez którą nie mógł pomóc kolegom w kompromitującym półfinale z Niemcami (1:7). Cztery lata później więcej niż o jego dobrej grze i bramkach mówiono o nurkowaniu, przez które stał się żywym memem.

W następnym sezonie Brazylia wygrała Copa America, ale Neymar mógł co najwyżej przyglądać się temu z trybun, ponieważ znów miał problemy ze zdrowiem. Do dziś największym reprezentacyjnym sukcesem 30-latka jest złoto na średnio prestiżowych w świecie futbolu igrzyskach olimpijskich w Rio.

Brazylia wygra mundial, a Bolsonaro wybory

Cenimy nasze rodziny, naszych ludzi i nasze dzieci, dlatego zdecydowałem się zabrać głos. Mamy wolność do wyrażania poglądów – słowa te nie wywołałyby wielkiego poruszenia, gdyby nie to, że Neymar wypowiedział je na wiecu wyborczym Bolsonaro. Człowieka, który “żałował, że Augusto Pinochet nie zamordował więcej ludzi”. Stwierdził, że wolałby, żeby jego syn był narkomanem niż homoseksualistą. Chlubił się homofobią. I publicznie poparł częściową wycinkę Amazonii.

W tamtym momencie Neymar przekroczył pewną granicę. Nie tylko stanął obok skrajnie prawicowego polityka, ale też złamał niepisaną zasadę brazylijskiej federacji, która zdecydowała o bezstronności podczas mocno polaryzujących wyborów. Choć nie jest tajemnicą, że większość piłkarzy popiera byłego prezydenta, to nikt poza Neymarem przyznał tego otwarcie.

Przykładowo Thiago Silva nie wskazywał na konkretnego kandydata, ale za pomocą mediów społecznościowych zwracał uwagę na pewne wartości, które szczególnie podkreślano w kampanii Bolsonaro. Neymar poszedł inną drogą. Nazwał polityka Sojuszu dla Brazylii swoim przyjacielem, zadedykował mu bramkę i obiecał koszulkę z mundialu. Te gesty wzmocniły krytyków 30-latka.

Lubię futbol i chcę, żeby Neymar grał, bo jest dobry. Ale nie mogę powiedzieć, że mi smutno, kiedy nie strzela bramek.

Jak kibicować Brazylii, skoro gra tam Neymar – pytał felietonista Sandro Macedo, który nie mógł pogodzić się z tym, że liderem reprezentacji został człowiek Bolsonaro. – To prawdziwy piłkarski artysta, ale jako człowiek pozostawia wiele do życzenia – powiedziała jedna z wyborczyń Luli, czyli politycznego przeciwnika Bolsonaro.

Lubię futbol i chcę, żeby Neymar grał, bo jest dobry. Ale nie mogę powiedzieć, że mi smutno, kiedy nie strzela bramek. Nie chodzi tylko o politykę, ale też jego sposób bycia. “Machismo”, duże ego czy kompletny brak pokory – dodała.

Neymar nie przejmował się krytyką. Pod koniec października obiecał, że Brazylia wygra mundial, a Bolsonaro wybory. To drugie się nie udało, a pierwsze?

Teraz albo nigdy

Bramka w 1/8 finału z Koreą Południową sprawia, że Neymarowi brakuje już tylko jednego trafienia do wyrównania rekordu Pele. Ale nie jest to jednoznaczne z osiągnięciem statusu legendy.

To nic nie znaczy – możemy przeczytać na jednym z piłkarskich forów. Dla nas nigdy nie będzie kimś takim jak Romario, Pele, Garrincha czy Ronaldo – stwierdził kibic “Canarinhos”. Według niego nie zmienią tego żadne indywidualne rekordy, a więc i to, że napastnik PSG został dopiero trzecim Brazylijczykiem w historii, który strzelał gole na trzech mundialach.

Neymar
Fot. Jose Breton/Pics Action/NurPhoto via Getty Images

Żeby zostać legendą i odczepić łatkę dużego dziecka, które więcej psuje, niż naprawia, Neymar musi osiągnąć sukces drużynowy. W tym roku ma do tego idealną okazję, bo Brazylia od dawna nie dysponowała tak silną i szeroką kadrą. Niektórzy śmieją się, że Tite mógłby na spokojnie podzielić skład na dwie jedenastki i obie walczyłyby o medale.

Na dodatek Neymar wreszcie trafił z formą. W tym sezonie w Ligue 1 strzelił już 11 goli (lepszy pod tym względem jest tylko Kylian Mbappe) i zaliczył 9 asyst (lepszy tylko Messi). W eliminacjach natomiast miał udział przy 40% bramek dla Brazylii, mimo że zagrał w zaledwie 10 meczach na 17.

To wszystko sprawia, że te mistrzostwa powinny należeć do niego. Zwłaszcza, że kolejnych może już nie być.

Myślę, że to mój ostatni mundial – ogłosił. Zrobię wszystko, żebyśmy wypadli dobrze, żebyśmy wygrali i spełnili moje największe marzenie – obiecywał przed wyjazdem do Kataru. Czy Brazylijczycy wreszcie go pokochają?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!