Jak kto widzi sezon zasadniczy, czyli ZAKSA, Jastrzębski… i reszta PlusLigi

Zobacz również:Znane powroty i potężne wzmocnienia. W PlusLidze nikt nie pracuje w trybie oszczędzania energii
Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Kozle - Jastrzebski Wegiel
Fot. Łukasz Laskowski / Pressfocus

Dwa kluby walczące o pierwsze miejsce, dwa kolejne walczące o uniknięcie spadku, a pomiędzy nimi rywalizacja dziesięciu zespołów. Generalizowanie PlusLigi w ten sposób jest ekstremalnie przejaskrawione, lecz pokazuje, że walka na krańcach tabeli na swój sposób była wyrównana. Najlepsi siatkarze w Polsce „prawie” skończyli fazę zasadniczą i wielkimi krokami zbliżają się do decydującej fazy.

Dlaczego faza zasadnicza PlusLigi „prawie” się zakończyła? Oficjalnie do rozegrania pozostały dwa mecze. Oba z udziałem Trefla Gdańsk. Drużyna Michała Winiarskiego najpierw zmierzy się w domu z Jastrzębskim Węglem, by dwa dni później na wyjeździe walczyć z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Nikt nie komentowałby mocno tych spotkań, gdyby nie fakt, że poza Treflem, Jastrzębskim i ZAKSĄ reszta ligi zakończyła zmagania w fazie zasadniczej kilka dni temu. Każdy poza nimi rozegrał wymagane 26 spotkań. Dwa najlepsze kluby Polski miały w tym sezonie sporo komplikacji przez występy w Lidze Mistrzów. Częste podróże zmuszały do przełożenia terminów spotkań. Gdy przyszło do odrabiania zaległości, okazało się, że albo znów nie ma dogodnych terminów, albo w dziwny sposób postanowiono nie planować spotkań na pierwszy możliwy termin, choć w teorii tak powinno być. PLS zwraca uwagę na wsparcie Jastrzębian i Kędzierzynian w Lidze Mistrzów i fakt, że reprezentują nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Smaczku dodaje fakt, że Trefl cały czas liczy się w walce o play-off. Wygrał ostatnie spotkanie z AZS-em Olsztyn i w przypadku zdobycia trzech punktów w dwóch ostatnich meczach, wyprzedzi ósmy Projekt Warszawa. W teorii zdecydowanymi faworytami są zarówno kędzierzynianie, jak i jastrzębianie. W praktyce zaistniała sytuacja mocno podirytowała nie tylko kibiców, ale i niektóre kluby PlusLigi.

ZBYT OPÓŹNIONY RATUNEK

Góra tabeli niemal od początku sezonu była znana. Dół po kilku kolejkach również przestał kryć tajemnice. PSG Stal Nysa znacząco odstawała od każdego. Już w sezonie 2020/21 miała słaby start, notując tylko jedno zwycięstwo w dziesięciu pierwszych meczach. W obecnych rozgrywkach było jeszcze gorzej.

Na premierowy triumf w klubie z południa województwa opolskiego czekano niemal do świątecznej pierwszej gwiazdki. Zwycięstwo nad LUK-iem Politechniką Lublin było już zasługą Daniela Plińskiego, który w listopadzie zastąpił Krzysztofa Stelmacha. Druga połowa sezonu wyglądała o niebo lepiej. Biorąc pod uwagę ostatnie trzynaście spotkań, Stal legitymowała się bilansem pięciu zwycięstw i ośmiu porażek – to naprawdę wynik godny pochwały, szczególnie dla ekipy z końca stawki. Do bezpiecznego utrzymania zabrakło punktu.

O jedno „oczko” więcej mieli Cerrad Enea Czarni Radom. Zawodnicy Jakuba Bednaruka „wymienili” się dyspozycją ze Stalą. Pierwsza połowa rozgrywek przyniosła cztery zwycięstwa, druga trzy. Wynikiem 7-19 sezon zakończył również Ślepsk Suwałki, lecz im wpadało więcej punktów za przegrane tie-breaki. W PlusLidze nie było zespołu, który przegrywałby tak wiele spotkań do zera niż radomianie (13). Tym zaskakujący jest fakt, że ostatnie zwycięstwo – jak pokazał czas, decydujące o utrzymaniu – Czarni zanotowali nad… ZAKSĄ. Kędzierzynianie podeszli do spotkania po turnieju finałowym o Puchar Polski i przegrali za trzy punkty.

Którykolwiek z zespołów nie zająłby czternastego miejsca, w pełni na to zasłużył. Nysa i Radom przez większość sezonu prezentowały marazm, który z (wątpliwą) chęcią oglądali pewnie tylko kibice zespołów i naprawdę zapaleni fani PlusLigi. Ostatnia lokata Stali nie oznacza pożegnania z PlusLigą. Od nowego sezonu w ekstraklasie rywalizować będzie szesnaście zespołów. To pokłosie przyjęcia do polskiej ligi Barkomu Każany Lwów. Oprócz Ukraińców bezpośredni awans ma zapewniony także mistrz Tauron 1. Ligi. Drugi zespół powalczy właśnie z drużyną Plińskiego o miejsce w elicie.

CIĄGŁA NIEWIADOMA

Ostatnie tygodnie fazy zasadniczej PlusLigi były niewiadomą jeśli chodzi o wygląd tabeli na pozycjach 7-9. Na dwa miejsca premiowane awansem do play-offów było trzech chętnych – GKS Katowice, Projekt Warszawa i Trefl Gdańsk. Pierwsi „zaklepali” sobie miejsce katowiczanie. Choć zdobyli tyle samo punktów co zespół ze stolicy, to mieli lepszy bilans, przez co mogli być spokojni o dalszą grę.

Z kolei Projekt to chyba największe rozczarowanie obecnego sezonu. Warszawianie podchodzili do rozgrywek jako brązowi medaliści. Miała być walka o powtórkę wyniku i dobra dyspozycja w Lidze Mistrzów. Wyszła klapa na dwóch frontach. W europucharach Dynamo Moskwa i Ziraat Ankara za każdym razem pokonywał klub Andrei Anastasiego. Gorsi okazali się jedynie rywale z Belgii (Greenyard Maaseik).

– Myślę, że w tym sezonie każdy z nas gra poniżej oczekiwań i oprócz pojedynczych przebłysków to jako drużyna gramy źle i każdy z nas musi wymagać od siebie dużo więcej niż w tym sezonie – mówił tuż po meczu ze Stalą Nysa Andrzej Wrona.

Trudno nie zgodzić się ze słowami kapitana drużyny. Projekt grał poniżej oczekiwań niemal w każdym aspekcie. Czasem któryś z zawodników miał przebłyski dobrej formy, ale nie dojeżdżała za nim reszta ekipy. Ostatni raz ze zwycięstwa Warszawianie cieszyli się 5 marca. Od tego momentu przegrali pięć kolejnych spotkań z rzędu. Minimalnie gorszą serię ma Radom, ale Czarni w przeciwieństwie do Projektu nie mieli walczyć o czołowe lokaty.

Trefl nadal może okazać się zespołem, który na zdecyduje o finalnym układzie rozgrywek. Nie mógł wcześniej rozegrać zaległych spotkań z ZAKSĄ i Jastrzębskim, więc gdy wszyscy mają za sobą rundę zasadniczą, oni szykują się do meczów o wszystko.

W OLSZTYNIE FAJNIE, W RZESZOWIE NIE

Solidny sezon zasadniczy ma za sobą Indykpol AZS Olsztyn. W stolicy Warmii przystąpiono do sezonu z nowym trenerem, Marco Bonittą. Znany z pracy między innymi w reprezentacji Polski siatkarek Włoch rozpoczął bardzo dobrze rozgrywki, ale szybko popadł w konflikt z zawodnikami. Mówiło się o sprzeczkach i szanowaniu tylko tych, którzy płacą pensję. W lutym na łamach naszego portalu wypowiadał się o nim Robbert Andringa. Kapitan „Akademików” nie potwierdził wszystkich mocnych zarzutów wobec szkoleniowca, lecz przyznał, że jest człowiekiem o autorytarnej osobowości.

– Nie dawał zbytnio możliwości wypowiedzenia się podczas treningów w porównaniu do poprzednich szkoleniowców. Po zajęciach nie robił już problemów, potrafił rozmawiać na temat ćwiczeń, dyspozycji i na podobne tematy. Z tego powodu nie chcę używać w jego kontekście słowa „generał”, bo brzmi zbyt surowo. Przynajmniej w mojej opinii, być może ktoś inny będzie miał odmienne spostrzeżenie – opowiadał Holender.

Olsztynianie (od kilku miesięcy prowadzeni przez Javiera Webera) przystępują do play-offów jako szósty zespół PlusLigi. Tylko czołowa dwójka więcej razy wygrała do zera niż oni (9). Spory wkład w sukces mieli Torey DeFalco i Karol Butryn. Obaj znajdują się w piątce najskuteczniejszych siatkarzy rozgrywek. Tuż przed AZS-em znalazły się dwie mocne ekipy, po których z jednej strony można było spodziewać się podobnej dyspozycji, a z drugiej (w przypadku Resovii) sympatycy mogli liczyć na więcej.

Resovia od lat uchodzi za klub, w którym prawie wszystko predestynuje zawodników do walki nawet o złoto. Problem stanowi najważniejszy element – rozczarowujące wyniki. Do Rzeszowa trafiły między innymi dwie kluczowe twarze polskiej kadry, Paweł Zatorski i Jakub Kochanowski. Nie wpłynęło to na rezultaty klubu z Podkarpacia, które nadal pozostawiają wiele do życzenia. Z tego powodu pożegnano się z Alberto Giulianim, którego zastąpił Marcelo Mendez, szkoleniowiec brązowych medalistów z Tokio, Argentyny.

W drużynie „Albicelestes” 57-latek prowadził między innymi Facundo Conte, który po igrzyskach dołączył do Aluron CMC Warty Zawiercie. „Jurajscy Rycerze” podeszli bardzo ambitnie, sprowadzając także Urosa Kovacevicia – MVP mistrzostw Europy 2019 czy Dawida Konarskiego, który przed laty występował w biało-czerwonej kadrze.

Igor Kolaković po sezonie odejdzie z zespołu, aby skupić się na pracy w kadrze Serbii. Do tego momentu będzie starał się osiągnąć przynajmniej podobny sukces, jaki miał miejsce w Zawierciu w 2019 roku (czwarte miejsce). Jego zespół bardzo dobrze spisywał się w pierwszej fazie sezonu zasadniczego, notując tylko trzy porażki. W drugiej części gra falowała, co za tym idzie, wygrane przeplatały się z przegranymi.

JASTRZĘBSKI PATRZĄCY NA ZAKSĘ

Na koniec zostały dwie największe firmy, choć przed nimi należy wspomnieć kilka słów o Skrze. Gdy wszyscy kibice siatkówki zwracali uwagę głównie na ZAKSĘ i Jastrzębski, Bełchatowianie prowadzi przez Slobodana Kovaca robili swoje. W 26 spotkaniach zdobyli aż 60 punktów – tylko o kilka mniej od czołowej dwójki (nie brano pod uwagę zaległych meczów), ale za to aż trzynaście więcej od Warty.

Przeglądając statystyki Skry znajdziemy kilka „naj”. „Żółto-czarni” to zespół serwujący najwięcej asów, ale także popełniający najwięcej błędów w przyjęciu i w ataku. Znajdziemy w nim także najlepszego serwującego (Mateusz Bieniek) i blokującego (Karol Kłos). Dobrze spisuje się także Grzegorz Łomacz, zdobywca pięciu nagród dla MVP meczu.

Po raz kolejny najważniejszą rywalizacją w PlusLidze jest jednak pojedynek Jastrzębian z Kędzierzynianami. Miał (i ma nadal) miejsce na każdym froncie – liga, puchar, superpuchar, a ostatnio nawet w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Polski wygrali z wicemistrzami w tym sezonie tylko raz, zabierając Superpuchar Polski dla siebie. Co ciekawe, prawie każde ze spotkań kończyło się wynikiem 3:0. Dopiero w rewanżowym starciu półfinałów Champions League „Koziołki” po wygraniu dwóch setów dających awans do finału, odpuściły wystawiając rezerwowy skład (i tak wygrali je 3:2).

Na dziś to ZAKSA jest faworytem do zdobycia wszystkich możliwych trofeów. Choć Kędzierzynianie podchodzili do sezonu po wielu zmianach, w tym tej na stanowisku trenerskim, to w okamgnieniu stworzyli kolektyw, a raczej walec demolujący rywali. Przegrali tylko trzy mecze ligowe, z czego dwa (z Czarnymi i Cuprum) można uznać za wypadek przy pracy. Często wydaje się, że jedynym zespołem mogącym powstrzymać ZAKSĘ jest… sama ZAKSA. W ubiegłym sezonie „Koziołki” podobnie mknęły po mistrzostwo Polski, by w finale dostać zadyszki w rywalizacji z Jastrzębskim.

Zespół Andrei Gardiniego nie jest bez szans. Choć ostatnio często przegrywał z Kędzierzynem, to jednak sporym utrapieniem były dla nich problemy zdrowotne zawodników. Wyłączały z gry między innymi Jakuba Popiwczaka, Łukasza Wiśniewskiego, Trevora Clevenota, Jana Hadravę czy Benjamina Toniuttiego – mówiąc wprost kręgosłup drużyny. Sam Tomasz Fornal nie był w stanie dźwigać zespołu w starciu z tak mocnym zespołem.

Przeglądając drużynowe statystyki trudno dostrzec aspekt, w którym Jastrzębski górowałby nad ZAKSĄ. Jest minimalnie lepszy jeśli chodzi o przyjęcie i w sumie to tyle. Oczywiście, w niektórych aspektach popełnia zdecydowanie mniej błędów, ale ma to związek na przykład z mniejszą liczbą asów. Jastrzębski do finałów musi robić swoje. Jeśli dojdzie do powtórki sprzed sezonu, pozostaje im liczyć, że każdy z zawodników trafi z odpowiednią formą, a „Koziołki” wpadną w chwilowy marazm. Póki co powtórka finałów z 2021 roku wydaje się mało realna, gdyż ekipa Cretu jest buldożerem demolującym każdego.

KLUCZOWA FAZA

Tak naprawdę prawdziwa walka jeśli chodzi o PlusLigę zaczyna się teraz. To play-offy rozstrzygają o układzie tabeli na najważniejszych miejscach. W teorii ósmy zespół może zostać mistrzem Polski. W praktyce dwa najlepsze zespoły pierwszej fazy zdają się grać w innej lidze.

(1) Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – (8) Projekt Warszawa/Trefl Gdańsk

(2) Jastrzębski Węgiel – (7) GKS Katowice

(3) PGE Skra Bełchatów – (6) Indykpol AZS Olsztyn

(4) Aluron CMC Warta Zawiercie – (5) Asseco Resovia Rzeszów

Ciekawie zapowiada się starcie Skry z Olsztynem, bo są to zespoły na swój sposób grające miły dla oka volley. Na zwycięzcę będzie czekała szansa walki o finał z wygranym z pary Jastrzębski-GKS. Najbardziej zagorzali fani czekają jednak na finałową serię. Liga mistrzów świata do końca sezonu nie powinna już nikogo nudzić.

*****

Sezon zasadniczy PlusLigi 2021/2022 w kilku liczbach:

0 – razy przegrała wynikiem 0:3 swój mecz Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

4 – sezon z rzędu Karol Butryn (Indykpol AZS Olsztyn) znalazł się w czołowej dziesiątce najskuteczniejszych siatkarzy fazy zasadniczej

11– tie-breaków rozegrała PGE Skra Bełchatów (siedem wygranych)

30 – zawodników zdobyło po jednej statuetce dla MVP meczu

109 – asów zaserwował zespół Ślepska Malow Suwałki (najmniej w lidze)

463 – punkty zdobył najskuteczniejszy siatkarz fazy zasadniczej, Wassim Ben Tara z PSG Stali Nysa

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.
Komentarze 0