Polski obrońca ma zostać wypożyczony z Southampton do Aston Villi, która traktuje go jako opcję ratunkową w związku z kontuzją Diego Carlosa. Ten ruch pokazuje jednak, jak Bednarek postrzegany jest w Premier League.
Początkowo poinformował o tym Tomasz Włodarczyk z serwisu meczyki.pl, a po paru dniach temat podchwycił The Athletic. Jan Bednarek ma przed końcem okna transferowego zostać wypożyczony z Southampton do Aston Villi, bo drużyna z Birmingham szuka stopera, który załata dziurę po Diego Carlosie. Środkowy obrońca przyszedł za niemałe pieniądze i miał uporządkować grę w obronie, która bardzo słabo radziła sobie m.in. przy stałych fragmentach gry, ale już w drugiej kolejce zerwał ścięgna Achillesa i czeka go wiele miesięcy przerwy.
Bednarek jest więc tylko opcją ratunkową. Mówiąc kolokwialnie, stanie się „zapchajdziurą” po kontuzjowanym drogim nabytku. W normalnych okolicznościach zapewne Steven Gerrard nie sięgałby po reprezentanta Polski, a i Bednarek oraz wielu kibiców śledzących Premier League nie tak wyobrażało sobie jego następny kierunek po odejściu z Southampton.
Szczególnie można tak było myśleć jeszcze rok czy dwa temu. Nie zapomnę, że wielokrotnie w programach o Premier League, w których miałem i mam przyjemność regularnie gościć, pojawiały się pytania od widzów o to, czy to już czas, aby Bednarek poszedł do drużyny z Big Six albo wręcz takie, która z tych ekip byłaby dla niego najbardziej odpowiednia. Często wtedy obrywało się nam za to, że „pompujemy balonik” polskiego obrońcy (choć to nie my sobie zadawaliśmy takie pytania), ale muszę uczciwie przyznać, że zawsze należałem do tych, którzy ten entuzjazm studzili.
Taki temat, jeżeli faktycznie istniał, to przez chwilę. Był moment, kiedy pojawiły się szmery o potencjalnym przejściu do Tottenhamu, ale na plotkach się skończyło. Bednarek tymczasem okrzepł w Southampton, przedłużył z klubem umowę i gdy tylko ktoś pytał o transfer do Big Six, byłem zdania, że to jeszcze nie czas i że nasz reprezentant musi zebrać więcej doświadczenia oraz poprawić grę.

Mija czas, a taki moment jak nie nadchodził, tak nadal nie nadszedł. I dziś, choć Aston Villa wykazuje ambicje, wydaje sporo pieniędzy i marzy jej się gra w europejskich pucharach, to nie jest to skok w górę, o jaki niektórzy go podejrzewali. Bardziej przypomina to krok w bok w karierze, szczególnie, jeśli Bednarek ma być w drużynie Gerrarda wyłącznie opcją awaryjną. Gdyby wszyscy w klubie byli zdrowi, to w rywalizacji z Tyrone'em Mingsem, Diego Carlosem i Ezrim Konsą, a dodatkowo Callumem Chambersem, który do tej pory łatał dziury na środu obrony, Bednarek wcale nie musi być jednym z dwóch pierwszych wyborów.
Trudno się jednak dziwić temu, że mowa o takim kierunku. Reprezentant Polski z każdym kolejnym sezonem coraz mniej wyglądał na kogoś, kto potencjalnie mógł zagrać w klubie z Wielkiej Szóstki. Debiutował w Premier League w kwietniu 2018 roku i od razu strzelił gola z Chelsea, ale jego zespół roztrwonił prowadzenie 2:0 i przegrał 2:3. Licząc tamten występ, w lidze angielskiej uzbierał ich 133. W nich strzelił siedem goli, z czego cztery w poprzednim sezonie i w tym aspekcie wyraźnie się poprawił na przestrzeni lat. Potrafi skutecznie grać głową pod obiema bramkami i zyskał duże zaufanie menedżera Ralpha Hasenhüttla. Był nawet okres, kiedy w 55 kolejnych meczach ligowych wychodził w pierwszym składzie i nigdy nie zdarzyły mu się więcej niż dwie kolejki z rzędu nie grał.
Rzecz jednak w tym, że na tym lista zasług praktycznie się kończy. Bednarek utknął w pułapce średniego rozwoju. Niepokojąco brzmią słowa Hasenhüttla, który o 26-latku z równowartością niemal czterech pełnych sezonów Premier League na rozkładzie mówi, że to nadal obrońca, który się uczy i w ten sposób tłumaczy pewne mankamenty w jego grze. Nie ma też raczej przypadku w tym, na jakie pozycje Southampton ściąga zawodników.
Polak tworzył solidny duet z Jannikiem Vestergaardem, ale po odejściu Duńczyka nie przejął roli szefa obrony Świętych. Prędzej do tego miana po odejściu Vestergaarda aspirował Mohammed Salisu, a tego lata klub sprowadził jeszcze Armela Bellę-Kotchapa z Bochum. W odwodzie pozostaje również kupiony przed rokiem Lyanco. Jest jeszcze Jack Stephens, który jest w Southampton już od dłuższego czasu, choć też słyszy się, że miałby odejść, a kiedy Hasenhüttl decyduje się na grę trójką stoperów, może na tej pozycji ustawić Romaina Perrauda lub Yana Valery'ego.
To właśnie z trzema środkowymi stoperami Święci zaczynali ten sezon. Przeciwko Tottenhamowi (1:4) zagrali Bednarek, Salisu i Valery, w drugiej kolejce z Leeds (2:2) zamiast Valery'ego grał Bella-Kotchap, ale już z Leicester City (2:1) austriacki menedżer zdecydował się na dwóch stoperów i dla Polaka zabrakło miejsca. Grali Salisu i Bella-Kotchap, a Bednarek z Lyanco zagrali w środku tygodnia w Pucharze Ligi. Wymowne? Raczej tak.

26-latek pod wieloma względami się wyróżnia, ale niestety dla nas nieco zatrzymał się w rozwoju. Owszem, w poprzednim sezonie był w top 10 ligi w wybiciach (sezon wcześniej również) oraz w top 10 pod względem wygranych główek, a także był wiceliderem Premier League w liczbie przechwyconych podań (w rozgrywkach 2020/21 był pierwszy), ale to nadal stoper popełniający podobne błędy do tych, które przydarzały mu się w pierwszych miesiącach gry w Southampton. To po prostu solidny ligowiec. I nie jest to żadna obelga, choć „solidny” to często w sporcie eufemizm na kogoś, kogo nie nazwiemy „dobrym”.
Southampton pewnie nastawiał się kilka sezonów temu, że sprzeda Bednarka za duże pieniądze, ale ten pociąg powoli odjeżdża. Dlatego warto skorzystać z opcji wypożyczenia do Aston Villi, szczególnie jeśli pojawia się szansa na regularną grę. W kontekście samego piłkarza i naszej reprezentacji to ważne z uwagi na nadciągające mistrzostwa świata w Katarze. Ale też patrząc na karierę klubową, udane występy w klubie aspirującym do tego, by być kimś więcej niż średniakiem, mogą dać Bednarkowi nowe otwarcie i być może wtedy szansę na ruch do innego klubu.
Widać na podstawie dotychczasowych występów, że Polak potrzebuje mieć obok siebie kierownika całej defensywy. Tak jest w kadrze u boku Kamila Glika i tak było w klubie, kiedy pewniej czuł się w parze z Vestergaardem. W Aston Villi będzie miał Mingsa, który też ma swoje mankamenty, ale to jednak dawny kapitan drużyny i gracz powoływany do reprezentacji Anglii. Pod kątem naszej reprezentacji, dobrze też, że będzie mógł szlifować współpracę z Mattym Cashem.
Bednarkowi należy życzyć regularnych występów i tego, by... Gerrard przetrwał na stanowisku. Aston Villa zalicza falstart do rozgrywek Premier League – przegrała z Bournemouth i Crystal Palace oraz pokonała Everton, ale z przedsezonwych zapowiedzi wynikało, że to raczej taki zestaw, na którym powinna zdobyć więcej niż trzy punkty. To postawiło większy znak zapytania przy posadzie menedżera.
Bednarek tymczasem potrzebuje stabilizacji. Southampton to też był w ostatnich latach klub, który słabł i coraz bardziej wygląda jak potencjalny spadkowicz. Aston Villa patrzy w górę, nawet mimo nieudanego początku. Być może w środowisku bardziej ambitnym i takim, gdzie nikt na siłę nie będzie robił z niego lidera, nasz reprezentant jeszcze się rozwinie, bo na razie jest raczej postrzegany o najwyżej jako obrońca ze średniej półki. W Birmingham może udowodnić, że stać go na więcej i jeśli tak będzie, polscy kibice Premier League znów zaczną pytać o transfer w wyższe sfery.
Komentarze 0