Scenarzystka Sex Education, Laurie Nunn, postanowiła przedstawić problemy dzisiejszych nastolatków, chwytając się teen-komedii. I wyszło jej to niemal idealnie. Finałowy sezon to tylko potwierdza – choć ma swoje wady.
Sex Education zdobyło popularność dzięki przełamywaniu tematów tabu. Oczywiście, o seksie i dorastaniu powstało wcześniej wiele seriali. Ale żaden z nich nie potrafił tak dobrze przedstawiać niezręcznych aspektów seksu i tak sprawnie o nich opowiadać. Od premiery pierwszego odcinka w styczniu 2019 roku świat się jednak zmienił. W czwartym sezonie seks schodzi na dalszy plan, a związki romantyczne nie są już jego najważniejszą częścią.
O czym 4. sezon?
Zmian mamy więcej. Bohaterowie, których poznaliśmy już prawie 5 lat temu, nie są dzieciakami, tylko wchodzą w dorosłość. Lokalną szkołę zastąpił Cavendish Sixth Form College, gdzie uczęszcza większość z nich, na czele z Otisem (Asa Butterfield), Ericem (Ncuti Gatwa), Jacksonem (Kedar Williams-Stirling) czy Aimee (Aimee Lou Wood). Z tej grupy wyłamali jedynie się Adam (Connor Swindells), który porzucił edukację na rzecz pracy na farmie, i Meave (Emma Mackey), która zgodnie z zapowiedzią w trzeciej części poleciała na stypendium do Stanów Zjednoczonych.
To nie wpłynęło na główny wątek. A ten wciąż kręci się wokół Otisa: jego relacji z Meave, która trafia na kolejne przeszkody przez dzielący ich dystans geograficzny; trudnej adaptacji w nowej szkole, gdzie – jak się okazuje – działa już inna nastoletnia seks-terapeutka; kłótni z cierpiącą na depresję poporodową Jean; czy przyjaźni z Ericem, który w przeciwieństwie do kolegi świetnie odnalazł się w nowym miejscu. Otis nadal nadaje tempa akcji, jest w jej centrum i to jego oglądamy przez większość czasu – niemniej wszystko, co najciekawsze w tym sezonie, dzieje się gdzieś z boku.
Relacje romantyczne schodzą na dalszy plan
O ile wcześniej często za serce łapały sceny przedstawiające związki romantyczne, o tyle tym razem wzruszają przede wszystkim te rodzinne czy przyjacielskie. Widzimy dalsze losy dyrektora Groffa (Alistair Petrie), próbującego się zmienić i zbudować na nowo relacje z żoną i Adamem. To właśnie sceny, kiedy Groff nieudolnie walczy o to, żeby móc wreszcie prawdziwie poznać swojego syna, stanowią highlight tego sezonu. Bo choć scenarzystka typowo dla siebie wplata w nie elementy komediowe, to w gruncie rzeczy opowiada o bardzo trudnych kwestiach takich jak samoakceptacja, poszukiwanie własnego miejsca na świecie czy próba zrozumienia samego siebie. Tak jak w poprzednich sezonach, nie mamy w tym wszystkim uproszczeń ani patetyzmu, co sprawia, że losy bohaterów stają się widzowi bliskie i da się z nimi utożsamić.

Podobne emocje wywołuje historia Cal, które [mówimy o osobie niebinarnej, stąd zaimki: ono] mierzy się z hormonalnymi i społecznymi trudnościami podczas terapii zmiany płci. W poprzednim sezonie Cal wyrażało głównie bunt, a głównym punktem jeno obecności w serialu była znajomość z Jacksonem. Teraz twórcy głębiej wchodzą w psychikę postaci, pokazując, jak wygląda tranzycja i czego potrzebują osoby, które przez nią przechodzą. To jedna z kilku lekcji, które udziela nam Sex Education.
Washing
Czwarty sezon wyróżnia się również tym, że bierze na celownik washing, atakuje teoretycznych sojuszników osób wykluczonych, którym serial od początku poświęca dużo czasu. Na pierwszy rzut oka idealny Cavendish Sixth Form College, przed którym wiszą tęczowe flagi, w którym jest przestrzeń na jogę i pracuje seks-terapeutka – okazuje się miejscem nieprzystosowanym dla uczniów z niepełnosprawnością. Choć każdy ma tablet i sprawnie działające uczelniane social media, to winda, która umożliwia studiowanie osobom na wózku, ciągle się psuje, na co nikt nie zwraca uwagi.
Zaskakujące są też rozważania społeczno-teologiczne. Przez postać Erica próbującego pogodzić się z kościołem twórczyni zadaje kłam powszechnemu przekonaniu, że młodzi ludzie całkowicie odrzucili koncepcję boga i nie czują potrzeby przynależności do religijnej społeczności. Eric do końca szuka akceptacji, a kiedy jej nie znajduje, to wcale nie porzuca swojej wiary, tylko próbuje ją realizować w inny sposób. Pomagają mu w tym wizje ubranej w dresy, czarnoskórej bogini, która burzy klasyczny wizerunek boga. Spodziewałeś się białego, heteroseksualnego mężczyzny? – rzuca w pewnym momencie.
Za dużo wszystkiego
Mimo że pod wieloma względami czwarty sezon jest godnym zwieńczeniem Sex Education, to możliwość pożegnania się z całą serią zostaje utrudniona przez zbyt duże nagromadzenie różnych wątków. Pojawiają się nowi bohaterowie, których historie są niewątpliwie ciekawe, ale trudno się w nie wkręcić, wiedząc, że znajdujemy się już na finiszu. Wiele pobocznych wydarzeń występuje bardziej w roli przerywników niż czegoś konkretnego. Przez to, że jest ich tak dużo, to trudno się w nie emocjonalnie zaangażować.
Brakuje odpowiedniego poprowadzenia losów postaci, które znaliśmy wcześniej. Poporodowa depresja Jean zasługuje na oddzielny odcinek, przygody Meave w Stanach Zjednoczonych ograniczono do dosłownie kilkunastu minut, nie pociągnięto też wątku przemocy w związkach, która w pewnym momencie się pojawia. To wszystko sprawia, że serial nie ma jednoznacznego zakończenia ani kulminacyjnego punktu. Co może rozczarować widzów, chcących poznać odpowiedzi na pytania o przyszłość związku Otisa z Meave czy relacji Adama z rodzicami.
Idealny serial na nasze czasy
Sex Education to jednak wciąż jeden z najbardziej wartościowych seriali dla młodzieży ostatnich lat. Odrzucenie stereotypów, podkreślanie wagi zaangażowania społecznego, ukazanie siły we współpracy, stawianie na szczerość i przełamywanie tematów tabu. Za to trzeba go docenić. I można narzekać, że część wątków skończyła się za szybko, ale tak naprawdę misja Sex Education została wypełniona. Widz dostaje nie tylko rozrywkę, ale również zaproszenie do refleksji na najważniejsze, życiowe tematy. Bo w gruncie rzeczy jest to serial mówiący o szacunku do siebie i drugiej osoby, potrzebie dialogu i zrozumienia innych. Taki przekaz, choć wydaje się banalny, jest we współczesnym świecie bardzo ważny. I za to trzeba pochwalić Laurie Nunn.