„Szogun”: powrót klasyka jest już teraz mocnym kandydatem do tytułu serialu roku?

Zobacz również:„Obi-Wan Kenobi” został pozbawiony mocy (RECENZJA)
02_shogun_gallery_yoshii-toranaga_armor_0408_9ece0aa5.jpg
Fot. Disney+

Szogun nowym hitem Disney+. Wyniki oglądalności serialu liczone są w milionach, palmę pierwszeństwa oddają The Bear i The Kardashians. Kto się spodziewał, że właśnie powrót do tego klasyka narobi tyle szumu?

Artykuł pierwotnie ukazał się 11 marca 2024 roku

Powtórka z historii: to nie pierwszy raz, kiedy tytuł ten zawitał na małym ekranie. Szogun to powieść Jamesa Clavella z 1975 roku, która sprzedała się na całym świecie w kilkunasto milionowym nakładzie. Obsypano ją dziesiątkami pochlebnych recenzji i zekranizowano w formie pięcioodcinkowego miniserialu telewizyjnego z Richardem Chamberlainem i Toshirô Mifune w rolach głównych (jego narratorem był sam Orson Welles). Szogun (1980) był pierwszym amerykańskim serialem nakręconym w całości w Japonii. Wyraźnie jednak nie przypadł do gustu japońskiej widowni, która uznała go za wyraz myślenia kolonialnego.

Książka natomiast, ponad tysiąc stronicowa, miała wartość samą w sobie – nazywana była przez krytyków kompendium wiedzy na temat historii i kultury Japonii; jedną z najważniejszych narracji o spotkaniu i dialogu międzykulturowym, jakie kiedykolwiek napisano. W opinii niektórych ta epicka, wielowątkowa i znakomicie napisana opowieść o angielskim żeglarzu, który trafia do Japonii w przededniu wojny domowej, nauczyła Amerykanów więcej o Japończykach niż jakiekolwiek pisma uczonych i reporterów powstałe od czasu wojny na Pacyfiku – pokazała naród japoński nie jako wrogów, ale z ciekawością i zrozumieniem. Serial z Chamberlainem miał społeczny impakt w Polsce – emitowany po raz pierwszy w schyłkowym PRL-u, był postrzegany jako okno na świat i powiew Zachodu.

Trzeba mieć na względzie, że od czasu pierwszego Szoguna temat był powtarzany (i przetwarzany) przez popkulturę wielokrotnie: począwszy od trzeciej części Wojowniczych Żółwi Ninja (1993) osadzonej w czasach feudalnej Japonii, przez Ostatniego samuraja (2003), Wyznania Gejszy (2005) i Milczenie (2016) Martina Scorsesego, skończywszy na Ghost of Tsushima (2020) – grze wydanej pierwotnie na konsolę PS4, która stawia w centrum akcji wydarzenia z XIII wieku, kiedy mongolska armia najechała na japońską wyspę Cuszima. Każdy z tytułów miał jasno określony cel: nakreślić panoramę Japonii i spróbować wniknąć w obyczaje jej mieszkańców. Każdy był wystawiony na ryzyko podobnego kalibru: orientalizm i trywializację przeszłości innych narodów bez większych skrupułów, które są tak bardzo silnie zakorzenione w kulturze zachodniej.

Nie można czerpać z cudzego dziedzictwa, nie rozumiejąc skąd się wzięło, dlatego by uniknąć zarzutów o kulturowe zawłaszczenie, warto postarać się o pieczołowitość w odtwarzaniu historycznych realiów. Przykład przywołanego Ghost of Tsushima pokazuje, że pietyzm, który włożono, by zrekonstruować w najdrobniejszych detalach architekturę, ubiór, bronie i kodeks honorowy z epoki nie unieważnia autorskich inwencji i przetworzeń. Zespół ze studia Sucker Punch odwiedzał Japonię wielokrotnie w ramach researchu, konsultował się z szeregiem historyków i ekspertami od samurajskich sztuk walki, dokonując przy tym zdecydowanych interpretacji i przesunięć w obrębie historycznych wydarzeń. Pilnowanie wierności przyświecało także twórcom Szoguna, którzy z pomocą historyków odtworzyli wnętrza ówczesnego zamku w Osace, stroje (wszystkie kostiumy uszyto ręcznie) i fryzury, które przed wiekami odzwierciedlały pozycję społeczną.

Pisząc o Szogunie, siłą rzeczy, trzeba pisać o formie tego serialu, bo właśnie w niej objawia się jego wielkość. Detale niedostrzegalne gołym okiem pracują w przypadku tego serialu na dynamikę opowiadanego świata; twórcy odsłaniają kolejne warstwy wieloaspektowych zależności, jakie w nim panują. Jest rok 1600. Portugalscy katolicy od dekad prowadzą zyskowny handel z Japonią, a przy tym bronią ją przed jej zaprzysięgłymi wrogami, czyli protestantami. W międzyczasie umiera władca wyspy, zaś pięciu feudalnych panów toczy bój, by przejąć władzę i miano tytułowego szoguna obdarzonego boskim mandatem.

Intensywność wykreowanej rzeczywistości robi wrażenie, pochłania i angażuje, jednocześnie tematy tu poruszane wydają się ponadczasowe i w swojej ponadczasowości uniwersalne. Istotną cechą toczącego się na przestrzeni dziesięciu odcinków konfliktu jest granica między miejscowymi a cudzoziemcami, między wewnętrznymi starciami a kulturową ekspansją Europejczyków.

Fabuła z pewnością nie jest łatwa do natychmiastowego objęcia, poruszane są tu różnorodne aspekty, na boku pojawia się całe mnóstwo wątków, ale w przeciwieństwie do nowoczesnych produkcji akcja rozgrywa się powoli. Zamiast gwałtownych kulminacji w Szogunie śledzimy przede wszystkim pałacowe rozgrywki i planowanie dalszych strategii. Klasyczna intryga fabularna polega na przeciwstawianiu sobie całego szeregu postaw i zwaśnionych frakcji; stopniowym przesuwaniu bohaterek i bohaterów po szachownicy. Postaci są rzeczywiste i symboliczne zarazem. Najmocniejszy wydźwięk dotyczy białego człowieka, który wyrusza na krańce znanego sobie świata, kierowany syndromem wyższości i narcystyczną potrzebą podboju, przemocy i eksploatacji. Wszystko doprawione przemocą, gwałtownym romansem i historią o zakazanej miłości. Szogun to klasyczna narracja osiągająca epicki wymiar; skierowana do wszystkich, którzy lubią dobrze opowiedziane historie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Mateusz Demski – dziennikarz, krytyk, bywalec festiwali filmowych. Pisze dużo o kinie na papierze i w sieci, m.in. dla „Przekroju”, „Przeglądu”, „Czasu Kultury” i NOIZZ.pl. Ma na koncie masę wywiadów, w tym z Bong Joon-ho, Kristen Stewart, Gasparem Noé i swoją babcią.
Komentarze 0