Koniec świata za Oceanem - Tom Brady żegna się z Patriots!

Zobacz również:Gdy legenda szokuje cały świat sportu. Co jeszcze chce udowodnić Tom Brady?
GettyImages-1198903712.jpg
Fot. Maddie Meyer/Getty Images

Największa legenda futbolu amerykańskiego Tom Brady po dwudziestu latach odchodzi z New England Patriots! Sześciokrotny zwycięzca Super Bowl najprawdopodobniej przeniesie się do Tampy.

Tylko on mógł na kilka godzin odwrócić uwagę amerykańskich kibiców od koronawirusa, a dziennikarzom dać przynajmniej jeden dzień dodatkowej pracy. Tom Brady, największa gwiazda ukochanej w USA ligi NFL, powszechnie uważany za najlepszego zawodnika w jej historii, zaserwował we wtorek z samego rana newsa, który wielu zwalił z nóg. W krótkim odstępie opublikował dwa tweety - pod nazwą "Patriota na zawsze" oraz "Kocham Was, kibice Patriots". W liście otwartym napisał, między innymi: "Chociaż moja dalsza futbolowa przygoda będzie się toczyć gdzieś indziej, jestem wam wdzięczny za ostatnich dwadzieścia lat" oraz "czas na otwarcie nowego etapu w moim życiu i w karierze".

MAŁO KTO WIERZYŁ

Teoretycznie mówiło się o tym od kilku miesięcy, że taka możliwość istnieje. Wspominano, że relacja Billa Belichicka - genialnego trenera despoty i będącego jego prawą ręką fenomenalnego rozgrywającego znacząco się pogorszyła. Ponoć często już ze sobą nie rozmawiali, mając zupełnie inną wizję, jak Patriots powinni wyglądać w najbliższej przyszłości.

Większość fachowców - z wielkim fanem klubu z New England, założycielem Ringera Billem Simmonsem na czele - nie dopuszczała jednak tak naprawdę możliwości, że legendarny zawodnik zakończy karierę w jakimkolwiek innym zespole. Dziennikarze często przekomarzali się w dyskusjach, dochodząc do konkluzji: - On zrobi z tego show, może nawet nakręci serial dokumentalny, pozostawi nas w niepewności do samego końca, ale ostatecznie zostanie w Patriots.

Nawet, gdy we wrześniu sprzedał swój dom, mówiono - pewnie kupi nowy, większy. Stało się jednak inaczej.

Pierwszy sygnał, że coś jest na rzeczy, otrzymaliśmy niespełna trzy tygodnie temu, gdy Brady wraz ze swoim kolegą z drużyny Julianem Edelmanem - bohaterem niesamowitego Super Bowl z 2017 roku, gdy Pats odrobili rekordową stratę w konfrontacji z Atlanta Falcons - wybrał się na mecz uniwersyteckich rozgrywek koszykarski Syracuse vs North Carolina. W pewnym momencie kamery uchwyciły Edelmana, znanego żartownisia, który zaczął skandować w ich stronę, wskazując na Toma: "On wraca, on wraca!". Brady tylko pokręcił głową i mruknął pod nosem "nie".

Wielu oddanych fanów Patriots próbowało obrócić całą sytuację w żart. Ot, z natury spokojny i wyważony Brady "zgasił" wygłupiającego się publicznie Edelmana. Ekspert ESPN Dan Orlovsky przestrzegał jednak: - On jest osobą, która kalkuluje każde słowo, każdy gest. Myślę, że jest mało prawdopodobne, aby wrócił do New England. Zrozumiał, że oni po prostu nie mają już wystarczająco dużo talentu, aby walczyć o trofea.

KONIEC CIERPLIWOŚCI

Znany ze swojego przywiązania do schematów defensywnych Belichick z uporem maniaka nie dostrzegał słabości ofensywy Patriots, co zadecydowało w dużej mierze o ich porażce w ostatnich play-offach z niedocenianymi Tennessee Titans. Z tego powodu opierał się przed dokonaniem wyraźnych wzmocnień. Cierpliwość Brady’ego w końcu się wyczerpała, a frustracja osiągnęła poziom krytyczny. Stało się jasne, że to wieloletnie, idealne sportowe małżeństwo, zaczęło się wypalać. Koniec okazał się jedyną opcją.

GettyImages-1192017081.jpg
Fot. Fred Kfoury III/Icon Sportswire via Getty Images

- Jestem fanem obu tych wielkich osobowości i od każdego z nich wiele się nauczyłem - stwierdził wczoraj na antenie ESPN jego dawny kolega z drużyny Randy  Moss. - Obaj mieli równie istotny wpływ na to, że Patriots wywalczyli sześć tytułów. Kto więcej straci na tym rozstaniu? W tym momencie nie potrafię powiedzieć, ale właśnie dlatego nie mogę się doczekać nadchodzącego sezonu.

Brady zawsze budził skrajne emocje. Był uwielbiany przez miliony, ale i znienawidzony - zwłaszcza po słynnej Deflategate, gdy Patriots ukarano za rzekomo celowe spuszczanie powietrza z piłek w finale konferencji przeciwko Colts, czemu sam gwiazdor do dziś zaprzecza. Wielu miało mu za złe bliską znajomość z Donaldem Trumpem, którego publicznie nazywał swoim przyjacielem i poparł w ostatnich wyborach prezydenckich. Przystojny, elokwentny, z filmowym uśmiechem oraz piękną żoną topmodelką Giselle Bundchen, wytaczał nowe trendy w zakresie sportowej diety i metodycznego podejścia do treningów. Po obejrzeniu słynnej serii dokumentalnej "Tom versus time" można było uwierzyć, że on jako pierwszy rzeczywiście znalazł formułę, jak oszukać czas i pozostać wiecznie młodym.

Nie zapominajmy bowiem, że przed rozpoczęciem następnego sezonu Brady ukończy 43 lata. CZTERDZIEŚCI TRZY!!!

BRADY JAK JORDAN

Teoretycznie nie jest to wydarzenie bez precedensu, jeśli chodzi o sportowców tego formatu - niemal dwadzieścia lat temu Michael Jordan zaskoczył wszystkich decydując się na powrót do NBA nie z Chicago Bulls, których poprowadził do sześciu (magiczna liczba?) mistrzowskich tytułów, ale z jedną z najsłabszych drużyn w lidze Washington Wizards, z którymi później rozegrał dwa sezony.

Ten eksperyment raczej się nie powiódł, gdyż ekipa ze stolicy nie wywalczyła awansu do play-offów, choć nie z winy Jordana, który jak na zaawansowany wiek ciągle grał dobrze. Później został zresztą oszukany przez właściciela Wizards Abe Pollina, który obiecał mu udziały w klubie, spakował walizki i kupił Charlotte Bobcats (dziś Hornets). O ile jednak dla największego koszykarza był to ruch stricte biznesowy, tak Brady nadal chce, przede wszystkim, grać i nie przestaje marzyć o kolejnych trofeach. - Tom nadal prezentuje bardzo wysoki poziom i dobrze o tym wie. W New England nie miał jednak z kim grać - mówił Moss. - Gdy w nowym zespole będzie miał obok siebie odpowiednich partnerów to zobaczycie, że stać go jeszcze na bardzo wiele. On nadal jest jednym z najlepszych quarterbacków w lidze.

Jak twierdzą wtajemniczeni podobno od kilku miesięcy w grę wchodziły tylko trzy opcje: pozostanie w New England, Los Angeles Chargers oraz Tampa Bay Buccaneers. Teraz już wiemy, że pierwsza odpadła. Druga? Ma sens tylko z jednego powodu - Brady urodził się i wychował w Kalifornii, w Los Angeles mógłby pilnować swojego nowego biznesu w Hollywood o nazwie 199 Productions, firmy produkcyjnej, mającej produkować wielkie seriale, filmy i dokumenty (pierwszym partnerem będą reżyserowie "Avengers: Endgame", Joe i Anthony Russo. Chargers są jednak słabą drużyną, dodatkowo z niewielkim (po niedawnej przeprowadzce z San Diego) wsparciem kibiców. Dość powiedzieć, że swoje mecze rozgrywali na… piłkarskim stadionie L.A Galaxy, rzecz nie do pomyślenia jak na skalę i standardy najbogatszej ligi sportowej w Ameryce. Ale teraz przenoszą się na nowy stadion i wabik w postaci Brady'ego byłby idealny.

Dlatego wszystko wskazuje na to, że trafi na Florydę. Ten ruch ma sens z wielu powodów. Wyląduje w zespole z młodym, bardzo utalentowanym składem. Mike Evans, Chris Godwin, OJ Howard i Cameron Brate potrzebują doświadczonego mentora, a tutaj dostaną największego specjalistę od wygrywania w historii NFL. - To idealna opcja dla Brady’ego. Pasuje do tego zespołu idealnie - mówili wczoraj eksperci. Tylko, czy w lidze, w której od niedawna rządzi szybki i atletyczny 24-latek Patrick Mahomes, MVP ostatniego Super Bowl, stary wyga po czterdziestce może jeszcze potwierdzić swoją wartość? Czy stać go na ten jeden "ostatni taniec"? W przypadku niemal wszystkich, innych futbolistów odpowiedź byłaby jednoznaczna - sentymenty na bok, to się na pewno nie uda. Brady jednak wielokrotnie udowodnił, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W jego sercu na zawsze pozostaje Los Angeles i drużyna Jeziorowców. Marcin Harasimowicz przesyła korespondencję z USA, gdzie opisuje najważniejsze wydarzenia ze świata NBA.