W marcu 2020 roku zakończyło się dwadzieścia wspólnych lat, w trakcie których New England Patriots stali się największą w historii futbolową dynastią, a Bill Belichick i Tom Brady wyszli z tego z sześcioma pierścieniami mistrzowskimi. Od tego momentu, czyli odejścia Brady’ego do Tampa Bay Buccaneers, wielu kibiców z niecierpliwością czekało na sezon 2021, w którym to według kalendarza Buccaneers mieli zmierzyć się z Patriots na ich własnym stadionie. Brady wrócił i to zwycięsko, jednak nie było to wcale tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Dwudziestoletnia dynastia New England Patriots, która wyniosła rozgrywającego Toma Brady’ego i trenera Billa Belichicka do miana najlepszych w historii na ich pozycjach, jest tematem wręcz książkowym. Fakt, że Tom Brady po takim czasie (mając 43 lata) odszedł jeszcze do innego zespołu, jest sam w sobie niewiarygodny, a jego gra w innych barwach wydawała się niemal niemożliwa.
KTO MIAŁ WIĘKSZY WKŁAD?
Brady przeszedł do dobrze skonstruowanej drużyny Buccaneers, która do sukcesu potrzebowała w zasadzie tylko wzmocnienia na pozycji rozgrywającego. Otrzymała najlepsze z możliwych i już w pierwszym sezonie pobytu Brady’ego na Florydzie udało się zdobyć Super Bowl. Tymczasem Patriots, jak każda drużyna po takiej stracie, weszli w tryb przebudowy, wierząc, że Belichick będzie w stanie ponownie stworzyć mistrzowską drużynę, tym razem bez pomocy największej boiskowej legendy drużyny.
Od lat, jeszcze zanim Brady pomyślał, żeby odejść z Nowej Anglii, trwała dyskusja, kto miał większy wkład w fantastyczne wyniki Patriots – Brady czy Belichick? Kto ciągnął kogo za uszy? A może to po prostu związek, w którym żadna ze stron nie istniałaby bez drugiej? Sami zainteresowani mówią wyraźnie, że bez pomocy drugiego nie mieliby możliwości osiągnąć aż takich sukcesów, jednak fanom to nie wystarcza, szczególnie że wiele mniej lub bardziej sprawdzonych źródeł mówiło o konflikcie obu panów, przez który Brady miał odejść „w lepsze miejsce”.
Według tych samych raportów, rozgrywający wybrał Buccaneers m.in. ze względu na to, że grają w konferencji NFC i nie chciał trafić do tej samej, w której grają Patriots (AFC). Nie zmienia to jednak faktu, że o ile w playoffach drużyny z oddzielnych konferencji mogą wpaść na siebie dopiero w Super Bowl, a w sezonie regularnym grają przeciwko sobie rzadziej, o tyle kiedyś faktycznie muszą i dzieje się to raz na cztery sezony. W przypadku Bucs i Patriots 2021 był tym szczególnym rokiem w czteroleciu.
NAJBARDZIEJ OCZEKIWANY MECZ W HISTORII?
Spotkanie stało się dzięki temu niepowtarzalne. Wiadomym było, że Brady wraca do Nowej Anglii, ale dzięki specyfice terminarza wiemy, że był to pierwszy i raczej ostatni raz. Następna okazja za ładnych parę lat, kiedy Brady już raczej grał nie będzie (chociaż z nim, trzeba przyznać, nigdy nic nie wiadomo). Mecz urósł do rangi najbardziej oczekiwanego w sezonie regularnym w ostatnich latach. Brady kontra Belichick, coś, co jeszcze niedawno brzmiało dla fanów Patriots jak nieśmieszny żart. W dodatku wszystko ułożyło się tak idealnie, że to właśnie w tym spotkaniu Brady miał pobić rekord w liczbie rzuconych jardów w historii ligi. Na właściwym całemu wydarzeniu stadionie, ale w nie do końca właściwych dla całej kariery barwach.
Cały przedmeczowy tydzień media spędziły mówiąc wyłącznie o tym meczu. Dopytywaniem o szczegóły rozstania, o których sami zainteresowani rozmawiali już wielokrotnie. O ich wspólny czas w Patriots. Tradycyjnie o to, kto miał większy wkład w sukces drużyny, ich ewentualny konflikt i w zasadzie o wszystko… i wszystkich. Na pytania w temacie Brady’ego i Belichicka odpowiadał w zasadzie każdy, łącznie z trenerami i zawodnikami innych drużyn, którzy z samym meczem nie mieli nic wspólnego. Telewizje robiły dość specyficzne zapowiedzi (z użyciem piosenek Adele), a po przylocie Buccaneers do Foxborough (tu grają Patriots), śledziły każdy krok Brady’ego.
POWRÓT
Nie miał w tym wszystkim znaczenia fakt, że Patriots wciąż, mimo małych kroków do przodu (i wydraftowaniu Maca Jonesa nazywanego często klonem… Brady’ego, ze względu na styl gry), są drużyną w przebudowie i znacznie gorszą personalnie od Buccaneers. W końcu ranga tego meczu była na znacznie wyższym poziomie niż tylko boisko. Co zrobią fani Patriots? Wybuczą własną legendę? Nie przystoi, ale przecież będzie grał w innej drużynie, to i kibicować jest mu co najmniej niezręcznie. Doszło do tego, że dziennikarze dopytywali fanów Patriots o to, jak zareagują na swojego najlepszego w historii gracza.
Kibiców drużyn NFL i nie tylko NFL często można posądzić o brak wyczucia, ale tym razem fani Patriots zachowali się bardzo dobrze. Wchodzący na boisko Brady dostał duże brawa, jednak równie duże dostała ich nowa nadzieja, Mac Jones. Brady był celebrowany jak legenda, którą jest dla drużyny, ale w momencie rozpoczęcia meczu o wsparciu nie mogło być mowy i fani przeszkadzali ofensywie Buccaneers jak najlepiej potrafili.
Belichick, jako guru defensywny, przygotował na swojego byłego podopiecznego znakomity plan, który sprawił, że Brady nie zaliczy tego meczu do najbardziej udanych. Bucs, którzy mieli zmieść Patriots z powierzchni ziemi, wygrali, ale zaledwie dwoma punktami, a walka toczyła się do ostatnich sekund. Rozgrywający zgodnie z planem pobił jardowy rekord na teoretycznie wyjazdowym stadionie (brakowało mu tylko 68 jardów), jednak miejscowi kibice zgotowali mu przy tej okazji owację na stojąco.
Po meczu Brady, z którego wyraźnie zeszły emocje, wyściskał się z byłymi kolegami i trenerami. Podziękował fanom Patriots za przyjęcie, wzruszony przybił kilka „piątek” i udał się do szatni gości, gdzie odwiedził go Belichick. Panowie rozmawiali ponad 20 minut, po czym wyszli i kontynuowali rozmowę w miejscach, do których media nie miały wstępu. Brady powiedział potem, że obaj mają znakomite relacje, ale są to relacje bardzo prywatne i tak już pozostanie. Dodał, że do Patriots na pewno wróci. Niekoniecznie jako zawodnik (choć podpisanie jednodniowego kontraktu, by zakończyć karierę w najbliższej sercu drużynie to częsta praktyka w NFL), ale jako ambasador i ewentualnie pomoc pozaboiskowa, a na trybunach fani na pewno go zobaczą.
Półtora roku napięć i znaków zapytania zakończyło się w bardzo pokojowy sposób. Zachowanie Brady’ego przekonało pozostałych złych na niego fanów Patriots, że Foxborough wciąż ma w sercu i to się nigdy nie zmieni. Belichick pokazał, że konflikt jest mocno wyolbrzymiony, a relacje między dwiema legendami wciąż są bardzo dobre. Mac Jones, będący całkowicie w cieniu, pokazał, że przyszłość jego drużyny nie musi wyglądać tak źle, jak mogłoby się to jeszcze niedawno wydawać. A i media zadowolone, bo mecz obejrzało 28,5 miliona ludzi, co jest drugim najlepszym wynikiem w historii „Sunday Night Football”.
Tylko fani Patriots po raz pierwszy w życiu dowiedzieli się, jak to jest mieć Brady’ego po drugiej stronie. I nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie.