Tutaj jest Paryż. Jak kultowy Red Star FC został upolowany przez fundusz inwestycyjny ze Stanów

Zobacz również:Bolesne nauki polskich bramkarzy w Ligue 1. Pomyłki Bułki i Majeckiego
red star paris fc

Stadion Red Staru FC wyróżnia się szarym blokiem w kształcie piramidy, postawionym za jedną z bramek. Ostatni poważny mecz odbył się tutaj w 1998 roku, gdy Brazylia zagrała towarzysko z Andorą. To nie jest Parc des Princes ze świecącym Kylianem Mbappe, ale mimo to coraz więcej paryżan przenosi swoje uczucia na „L’Étoile Rouge”. Czerwona Gwiazda jest kultowa, jednak nawet tutaj latem zawitali inwestorzy ze Stanów, co docelowo może popsuć zabawę.

Z ich perspektywy to idealny strzał. Nie ma wielu lepszych miejsc do inwestowania w piłkę niż Paryż. Już na starcie dostajesz markę miasta, rozbudzającego wyobraźnię. Masz fabrykę talentów, grających od rana do nocy na ulicach. A poza tym lgną tu rożnej maści firmy i ludzie z kasą. Można budować coś unikalnego, trochę na kontrze do PSG, które gnuśnieje i odrywa się od rzeczywistości. Red Star od lat doskonale urządza swój mały świat, a teraz ktoś kładzie na to łapy i mówi: zróbmy to wszystko inaczej.

Klamka zapadła 11 maja. Nowym właścicielem klubu został fundusz inwestycyjny 777 Partners, który już wcześniej wykupił udziały m.in. w Sevilli, Genoi i Vasco da Gama. Red Star w ciągu pięciu lat dostanie 30 mln euro – celem jest gra w Ligue 2 już w przyszłym sezonie, a zaraz potem szturm do elity tak, by za jakiś czas stanąć oko w oko z katarskim gigantem.

Siedziba PSG mieści się 10 kilometrów na południe od Stade Bauer. Samochodem można te dwa miejsca obskoczyć w pół godziny. Nie da się jednak porównać tych światów: Red Star ma roczny budżet w wysokośći 5 mln euro, a PSG – 500 mln. Dzielnica Saint-Ouen nie błyska apartamentowcami i szerokimi alejkami wysadzanych drzewami. Gdyby nie reflektory, mało kto domyśliłby się, że za szarymi murami jest jakiś stadion.

Red Star
fot. Instagram

Kibice Red Staru mówią, że PSG ma ropę, ale oni mają piłkę. Za wszelką cenę chcą zachować esencję tego sportu. Budują klub ponad podziałami, bo taka była tez jego główna idea, gdy futbol we Francji pozycjonował się jak sport dla elit.

„L’Étoile Rouge” powstał jeszcze w XIX wieku, jest jednym z najstarszych zespołów w kraju, a dodatkowej otoczki dodaje mu fakt, że założył go Jules Rimet. Nie ma drugiej drużyny na świecie, która może powiedzieć o sobie, że jej ojcem był pomysłodawca mistrzostw świata.

Rimet zaczynał jako zwykły sklepikarz, gardził podziałami społecznymi i na tym właśnie wyrosły fundamenty klubu. Nazwa Red Star pochodzi od popularnej w tamtych czasach firmy transportowej Red Star Line – nie ma tu żadnego nawiązania do idei komunizmu.

red-star-1-min.jpeg

To, co od razu przykuwa wzrok w Red Starze, to rozpadający się Stade Bauer. Trudno w to uwierzyć, ale kiedyś drużyna grała na Polach Marsowych, tuż pod wieżą Eiffla. Brutalny rynek nieruchomości wygonił ekipę na robotnicze osiedla, ale dziś nikt nie wyobraża sobie, że nagle miałoby dojść do kolejne wyprowadzki.

To miejsce ma swój klimat. W trakcie II wojny światowej stadion służył jako magazyn broni ruchu oporu. Trybuna Rino della Negra została ostrzelana przez Wehrmacht. W kolejnych dekadach władze Paryża uznały, że miasto potrzebuje klubu bardziej glamour i tak narodziło się Paris FC, a potem Paris Saint-Germain. Nie każdy jednak poszedł za tym, co świeci, zostając na starych śmieciach, nawet jeśli ostatni raz Red Star w Ligue 1 grał w 1975 roku.

Nie tak dawno, bo w 2016 i 2017 roku zawitała tu Ligue 2. Kibicom szybko jednak zrzedły miny, gdy dowiedzieli się, że ich stadion nie pasuje do tego towarzystwa i że mecze będą musieli rozgrywać na wyjeździe. To właśnie wtedy jasno wybrzmiało to, jak bardzo Red Starowi nie zależy na wynikach, tylko na jedności społeczności i wyjątkowym przeżywaniu. Co z tego, że klub grał na zapleczu elity, skoro kibice musieli jeździć 60 km poza Paryż do Beauvais. Chwilę potem prezes Patrice Haddad rzucił pomysł, by wybudować nowy obiekt, ale też nie trafił z przekazem. Okazało się, że fani wynosić się nie chcą i ostatecznie wynieśli prezesa. Haddad to francuski reżyser, który ostatecznie wrócił do klubu, a niedawno dopiął umowę z 777 Partners.

W tej chwili klocki pomaga układać mu również David Bellion, były piłkarz Manchesteru United. Jako człowiek urodzony w Serves pod Paryżem szybko poczuł unikalność tego miejsca. Tutaj kończył karierę piłkarską, a potem przeszedł w rolę dyrektora i chce, by klub rozwijał własną tożsamość zamiast na siłę przypodobać się mainstreamowi.

Red Star ma swoją akademię, gdzie trenuje nawet 600 dzieci. Tworzy warsztaty dla młodych łącząc piłkę z muzyką i szeroko pojętą kulturą. Podstawą jest to, by pokazywać inną perspektywę: to szczególnie ważne tutaj, w 93. dzielnicy Paryża, najbardziej wieloetnicznej i zdecydowanie najbiedniejszej. Ponad 30 procent ludzi w wieku 18-24 nie ma pracy. Piłka jest jedną z opcji, by przebić szklany sufit i poprawić byt.

Red Star potrafi wyróżnić się choćby tym, że zamiast robić przed sezonem klasyczne grupowe zdjęcie, robi je w bardziej artystycznej formie, fotografując ludzi związanych z klubem na tle dzielnicy. Są fotki w knajpach, na osiedlach i obskurnych boiskach z dzieciństwa. Niedawno też klub wypuścił unikalną koszulkę na nowy sezon – wzorem Venezii zaczął współpracę z Kappą i studiem artystycznym z Amsterdamu. W zależności od własnego widzimisię można nabyć koszulkę z customową naszywką w miejscu herbu. Choćby taką wspierająca uchodźców.

red-star-kappa-cover-nss-magazine.jpeg

Na razie w klubie nie widać nadchodzącej katastrofy, choć ten sezon może być stąpaniem po kruchym lodzie, gdy wreszcie do głosu dojdą właściciele ze Stanów Zjednoczonych. Fundusz 777 Partners wiosną został powitany wielką kartoniadą z napisem „777 Out”. Jeden z meczów został przerwany bombami dymnymi, a sezon drużyna kończyła bez obecności kibiców. Fanom nie podobało się to, że w grze o kupno Red Staru dopuszczono jedynie dziwny fundusz inwestycyjny z Miami, mimo że na rozmowy otwarty był choćby Gerard Pique i jego firma Kosmos.

777 Partners zapowiada, że nie podniesie sen biletów dopóki nie weźmie się na poważnie za remont stadionu. Ten być może zacznie się już niedługo i ma potrwać do 2025 roku. Do tego czasu Red Star ma rywalizować z Paris FC, innym klubem z Paryża, który gra na poziomie Ligue 2. Co ciekawe, tam też swoje rządy wprowadzają właściciele ze Stanów Zjednoczonych. Inwazja tamtejszego kapitału we Francji dopiero się rozkręca.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.
Komentarze 0