TYGODNIÓWKA #91. Steven Gerrard znów jest w szatni w Stambule. Tyle że nie może wejść na boisko

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
steven gerrard.jpg
fot. Laurence Griffiths/Getty Images

Od pierwszej sekundy, w której pojawiły się informacje o tym, że Steven Gerrard może zostać menedżerem Aston Villi, trzymałem mocno kciuki, żeby tak się stało. Zawsze jestem niezmiernie ciekaw, jak byli gracze poradzą sobie w roli trenerów w poważnej piłce, a w przypadku długoletniego kapitana Liverpoolu ta ciekawość jest jeszcze większa. Drogi menedżerów bywają trudne, bo choć z roku na rok dostają więcej narzędzi do pracy, to znajdują się również pod coraz większa presją. W futbolu nie da się skopiować zachowań, metod postępowania i taktyk w skali 1:1, ta dyscyplina zmienia się tak samo dynamicznie, jak inne dziedziny życia. Gerrard był wielkim piłkarzem, ale czy taka sama ścieżka czeka na niego po drugiej stronie barykady?

Możesz zdobyć milion trofeów w lidze szkockiej, ale nie oszukujmy się – niewiele osób to obchodzi. Kibice Celticu i Rangersów od dziesiątek lat ekscytują się rywalizacją tych drużyn i to jest piękne, bez ironii. Ale weryfikacja tego czy – zarówno jako piłkarz, jak i trener – jesteś stworzony do dużych rzeczy, następuje w Premier League.

RÓŻNE DROGI MENEDŻERÓW

Gerrard dotychczas prowadził swoją karierę menedżerską wzorcowo. Zaczął od płytkiej wody, chciał oswoić potwora. Jego przyjście do Aston Villi to jednak skok do oceanu wrażeń. Niekiedy bardzo przykrych.

Kwestią czasu było to, że podąży śladami starszego kolegi po fachu, Brendana Rodgersa, który wcześniej zamienił Celtic Glasgow na Leicester City. Dla fanów Liverpoolu przyjście Steviego G. do klubu z Birmingham jest naprawdę znakomitą informacją. Będą mogli z bliska przyjrzeć się swojej ikonie i ocenić, czy pasuje do roli, do jakiej namaścili go już jakiś czas temu.

Niedawno w moje ręce wpadł dodatek do magazynu FourFourTwo, w którym zebrano na 160 stronach historie o najlepszych trenerach piłki nożnej. Chodziło o pokazanie tych ludzi, którzy pod wieloma względami – umiejętności motywacji zespołu, innowacyjności taktycznej, czy też charyzmy popchnęli całą dyscyplinę do przodu i zostawili po sobie niezapomniane dziedzictwo.

Przekrój jest naprawdę spory, a na kolejnych kartkach można przeczytać, w różnym wymiarze, zarówno o Nevio Scali i Fernando Santosie, jak też o Aleksie Fergusonie, Rinusie Michelsie i Pepie Guardioli. To niesamowita podróż przez dekady formowania się myśli szkoleniowej, zmieniających metod pracy, pełna opowieści o sukcesach i porażkach, szczęściu i pechu.

Nie ukrywam, że kupiłem ten magazyn nie tylko z zawodowego obowiązku (wiele spośród tych tekstów czytałem już wcześniej, ponieważ publikowano je w miesięczniku FFT), ale przede wszystkim będąc świeżo pod wrażeniem tego, co Guardiola i jego drużyna zrobili na Old Trafford z Manchesterem United.

Tekst Pep. My blueprint pochodzi sprzed pięciu lat i choć był to ciekawy czas dla Katalończyka, a Manchester City niesamowicie rozwinął się pod jego wodzą, pewne rzeczy są stałe i mają korzenie w Barcelonie, a wyrosły mocniej w Monachium.

Guardiola fascynuje mnie nie tylko jako trener, ale też człowiek. Jako ktoś z zapędami do pracoholizmu zawsze znajdowałem pokrewne dusze w ludziach wchodzących w dany temat tak głęboko, że z tego zatracenia nie ma już powrotu. Guardiola w zasadzie nie pracuje, on jest na misji, zatracony do granic absurdu, stara się stworzyć coś, co z jednej strony ma być z punktu widzenia przeciętnego kibica proste (np. utrzymanie się przy piłce w ataku pozycyjnym), z drugiej zaś strony kopiowanie tego jest niemożliwe, jeśli nie masz jego umysłu, no i wykonawców. Przeciwnicy talentu trenerskiego Guardioli zarzucają mu, że wybiera proste drogi – Barca, Bayern, potem City, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego człowiek chcący zdobywać trofea i być najlepszym miałby wybrać, no właśnie, co – Scunthorpe? Żeby zadowolić innych?

NOWA GENERACJA

Gerrard na pewno nie przejdzie takiej drogi jak Guardiola. Kariera menedżerska, którą zdecydował się wybrać, wiedzie przez strome zbocza, bez gwarancji na piękne widoki. Ale – choć w sumie to ryzyko podjęte przez obie strony – Aston Villa potrzebuje kogoś takiego. Uważam bowiem, że w tej chwili zespół z Birmingham nie ma lidera na miarę Jacka Grealisha, a i z nim w składzie, umówmy się, nie osiągał wielkich wyników.

Mamy do czynienia z kształtowaniem się nowej generacji menedżerów-byłych gwiazd piłki. Patrick Vieira już odcisnął mocne piętno na Crystal Palace i szybko udowodnił, że nadaje się do tego biznesu. Mikel Arteta wytrzymał poważny kryzys w Arsenalu i ostatnio zdecydowanie częściej może się uśmiechać. Wayne Rooney także ma wielką ochotę na pracę w Premier League, a Frank Lampard już tego doświadczył, finalnie boleśnie, jednak zaraz może dostać kolejna szansę od losu. Kibice Manchesteru United narzekają na Ole Gunnara Solskjaera, jednak warto pamiętać, że Norweg utrzymał posadę o wiele dłużej niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

KOMPLEMENTY WIELKICH

Gerrard odniósł wielki sukces z Rangersami, ale musiał z zazdrością spoglądać na największą scenę, tę samą, która dała mu sławę i częściowo niesławę jako piłkarzowi. Z pozycji obserwatora patrzył na mistrzostwo Liverpoolu po trzech dekadach, coś co nie było mu dane jako kapitanowi The Reds. Z Premier League ma rachunki do wyrównania. Być może w przyszłości zrobi z Liverpoolem to co nie udało mu się jako piłkarzowi.

A zawodnikiem był wybitnym. Wystarczy poczytać opinie innych wielkich o Gerrardzie. Mario Balotelli porównał go do Andrei Pirlo, sam Pirlo żałował, że kiedyś Steven odmówił Milanowi, bo w ten sposób stracił szansę gry u jego boku. Paolo Maldini od Gerrarda i Baresiego uczył się cichej charyzmy. – To moja szkoła – lepiej coś robić niż mówić. Gerrard był takim rywalem na boisku, nie krzyczał, po prostu zagrywał kolegom dobre piłki, bronił i strzelał gole – tłumaczył Włoch.

Francesco Totti mówił, że gdyby miał stworzyć jedenastkę najlepszych graczy, jej kapitanem byłby Gerrard. A Vieira dodawał: – Słyszałem, że Alex Ferguson uznawał go za lepszego pomocnika ode mnie, prawdopodobnie miał rację.

18-letni Gerrard wyszedł na mecz przeciwko naszpikowanemu gwiazdami Arsenalowi i koledzy z Liverpoolu byli lekko przerażeni, że jest tak nakręcony. Patrzyli ze zdumieniem jak nabuzowany chłopak krzyczy, że zmiażdży rywali, bo po drugiej stronie byli Vieira, Adams, Petit, Henry, Bergkamp. Ale jednak to zrobił. – Marzyłem, żeby ściągnąć go do Chelsea, do Interu, do Realu, ale pozostał moim ukochanym wrogiem – rozkładał ręce Jose Mourinho.

UKOCHANY WRÓG

Mourinho czy wspomniany kilka akapitów wyżej Guardiola, oni plus paru innych menedżerów są żywym dowodem na to, że jeśli w piłce klubowej chcesz osiągnąć sukces, musisz często dostać władzę absolutną. Jeśli graliście kiedykolwiek w Football Managera, to zapewne rozumiecie istotę bycia menedżerem, samą ideę, a polega ona na pełnej kontroli. Właściciele klubu mają ci stworzyć jak najlepsze warunki do tego, żebyś zarządzał zasobami ludzkimi na różnym poziomie – od rynku transferowego począwszy, na treningu i taktyce skończywszy. Ludzie, z którymi przez to brniesz, muszą totalnie ci zawierzyć, iść z tobą ramię w ramię. Przynajmniej do pewnego momentu, bo czasem zdarza się przypadek taki jak Artety, gdy musisz spróbować sił na swoim.

Gerrard dostaje do ręki świetny, bogaty klub, ze wspaniałą, zaangażowaną publicznością. Zespół przestał się rozwijać, jest jak stary akumulator, który trzeba naładować, by pojazd ruszył. Mówimy o 147. latach historii. 7-krotnym mistrzu Anglii. Klubie, który w angielskiej elicie spędził 108 sezonów. To zobowiązuje i może być ciężarem.

Aston Villa przegrywa ostatnio mecz za meczem, ale nie to jest w sumie najgorsze. Tej drużyny nie da się oglądać. Nie kreuje, traci bramki, nie zdobywa ich. Czeka na wyrok. Szatnia na Villa Park przypomina dziś sytuację, w jakiej Gerrard i jego koledzy znajdowali się w Stambule, w czasie przerwy. Z tym że kapitan z pewnością nie wyjdzie już na boisko.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.