Przeciągające się oczekiwanie na nowy projekt od dużego wykonawcy zawsze działa na wyobraźnię. Ostatnio przerabialiśmy to przy Kendricku, gdy licznik zaczął niebezpiecznie zbliżać się do dwóch tysięcy dni, zanim w końcu wyszło Mr. Morale & the Big Steppers. W tym momencie na rozkładzie został Travis, który w weekend podgrzał atmosferę w temacie premiery Utopii.
Podczas wydarzenia, towarzyszącego Weekendowi Gwiazd NBA w Salt Lake City, Travis nakreślił enigmatyczny harmonogram wydawniczy dla artystów związanych z Cactus Jack; nie wyłączając siebie samego. W najbliższym czasie ukaże się więc Love Sick od Dona Tolivera. Następnie przyjdzie kolej na projekty Sheck Wesa, Chase'a B i SoFaygo. Status on the way otrzymał przy tym wspólny album The Scotts z Kid Cudim. Gdy wszystkie te tytuły zostaną już odhaczone, wyjdzie Utopia. I can't wait til these motherfuckers drop their shit!
Powrót do Astroworldu wciąż nosi znamiona wyprawy DeLoreanem w przyszłość, chociaż przecież – wedle obecnych standardów popkulturowych – minęła cała epoka, odkąd tamten materiał ujrzał światło dzienne. Drake w tym czasie wypuścił dwa samodzielne albumy studyjne, Dark Lane Demo Tapes i Her Loss z 21 Savagem. Nawet Kanye zrobił trzy płyty. Równie oporny co Travis pozostaje chyba tylko Jay-Z, ale on jest przedsiębiorcą po pięćdziesiątce...
Emblemat Utopia został po raz pierwszy zastosowany w mediach społecznościowych przez Scotta w połowie 2020 roku. Kilka miesięcy później raper uchylił rąbka tajemnicy w kontekście sesji nagraniowych przy okazji rozmowy z Robertem Rodriguezem. Reżyser Od zmierzchu do świtu pytał go wówczas, jak przeskoczyć coś tak dużego, jak Astroworld. Chodzi o to, żeby nigdy się nie powtarzać. Staram się rozpocząć kolejną sagę. Właśnie w takich kategoriach rozpatruję każdy album – usłyszał w odpowiedzi.
Artysta dziewięciokrotnie nominowany do Grammy zdradził również, że nagrywa z nowymi współpracownikami i stara się zwiększyć spektrum brzmienia; m.in. poprzez powrót do robienia beatów na własną rękę. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy w następnym wywiadzie zadeklarował, że wszedł w fazę fascynacji rockiem psychodelicznym. Na tyle długo jednak zwlekał z Utopią, że uprzedził go w tym całkiem niedawno Lil Yachty z Let's Start Here.
Ale Travis nie próżnował. Pochłaniały go przedsięwzięcia zakrojone na szeroką skalę, choć niekoniecznie pod kątem długogrającego wydawnictwa. Stosunkowo szybko potwierdził wysoką dyspozycję z Astroworld za sprawą epickiego singla Highest in the Room, który przyniósł mu pierwsze miejsce na Billboardzie. W tamtym okresie nie dawał zresztą o sobie zapomnieć. W relatywnie krótkim czasie sprawował kuratelę nad kompilacją JackBoys, zagrał przełomowy koncert w Fortnite – teasując piosenkę The Scott, która miała stanowić zapowiedź całego krążka z Cudderem, a do tego jeszcze – pewnie już nie wszyscy pamiętają – zrealizował utwór do filmu Tenet Christophera Nolana. Ludwig Göransson – odpowiedzialny za całą oprawę muzyczną – zdradził, że wraz z kolejnymi pokazami roboczymi dostrzegł potrzebę mocnego akcentu muzycznego na finał; od razu przyszedł mu do głowy Scott, który nie tylko od razu zakochał się w wizji Nolana, ale też był w stanie wejść w dialog z samym kompozytorem, wykazując się dużym zrozumieniem, jeśli chodzi o znaczenie muzyki dla storytellingu.
A przecież po drodze był jeszcze głośny dokument Look Mom I Can Fly, który miał na tyle dużą siłę rażenia, że rezenował nawet poza domyślną grupą odbiorców. Obejrzałem na Netfliksie film poświęcony Travisowi i widzę w tym człowieku coś, czego wcześniej w hip-hopie brakowało. To jest sceniczne zwierze. Jego forma wyrazu po raz pierwszy pokazała mi rap jako współczesny punk rock. Uwzględniając go na liście inspiracji, chodziło mi właśnie o to – mówił w jednym z wywiadów Artur Rojek.
Żywioł, o którym wspominał wówczas Artur, wymknął się jednak spod kontroli jesienią 2021 roku podczas niesławnego Astroworld Festival. Fatalnie zorganizowana impreza zakończyła się jedną z największych tragedii w historii amerykańskich imprez masowych – śmierć poniosło dziesięcioro uczestników; krytyka spadła również na samego Scotta, co musiało skutkować przesunięciem Utopii w nieokreśloną przyszłość. I skasowaniem mixtape'u Dystopia, o którym głośno było na pewnym etapie.
Travis w przestrzeni publicznej zaczął ponownie funkcjonować wiosną kolejnego roku, ogłaszając kilka miesięcy później – wzorem największych gwiazd ever – rezydencję w Las Vegas. Hasło? Znamienne – Road to Utopia. Zagęszczenie ruchów, objawiające się choćby obecnością na Heroes & Villains Metro Boomina czy na ostatniej solówce Trippie Redda, jak również ostatnie ogłoszenie z Salt Lake City zdecydowanie uprawdopodobniają, że ta droga wkrótce dobiegnie końca...
Komentarze 0