Żyjące legendy. Jak bracia Kliczko przechodzą do historii Ukrainy (TEKST OTWARTY)

Zobacz również:Zaległe starcie legend czy tylko skok na kasę? Tyson vs Jones Jr., czyli o co tu chodzi
Witali i Władimir Kliczko
Fot. Thomas Koehler/Photothek via Getty Images

O tym że Witalij i Władimir Kliczko są żyjącymi legendami wiedzieliśmy od dawna. Obaj są wybitnymi pięściarzami i historii boksu nie da się opowiedzieć bez wspomnienia o dominacji ukraińskich braci na początku XXI wieku. Jednak dotychczas ich status odnosił się wyłącznie do ich znakomitych wyników sportowych. Teraz, po ataku Rosji na Ukrainę, mają szansę przejść do historii w inny sposób – jako bohaterowie narodowi.

Informacje o tym, że bracia Kliczko, Wasyl Łomaczenko czy Ołeksandr Usyk bronią kraju w chwili najwyższej próby, przebijają się do ukraińskiego społeczeństwa z każdej możliwej strony. Do tego dołączmy prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który do momentu wyboru na urząd prezydenta miał niewiele wspólnego z polityką i wcale nie dziwi, że Ukraińcy swoich bohaterów czasu próby wcale nie szukają w rasowych politykach. A skoro mówimy o sporcie, to na pierwszy plan wysuwają się właśnie bracia Kliczko. Trzeba jednak przyznać, że znając obu panów (szczególnie Witalija), nie jest to wcale nic zaskakującego.

DLA CHWAŁY I UKRAINY

Obaj panowie urodzili się rzecz jasna w Związku Radzieckim, jednak żaden z nich nie zrobił tego na terenie dzisiejszej Ukrainy. Starszy Witalij przyszedł na świat w dzisiejszym Kirgistanie, Władimir – w Kazachstanie. Ojciec był majorem w sowieckich siłach lotniczych i często zmieniał lokalizację, więc ich identyfikacja narodowa, mimo ukraińskiego pochodzenia, miała prawo być nieco rozchwiana. Szczególnie że i swoją pięściarską karierę dzielili między kilka krajów. Jeszcze w czasach amatorskich trenowali w Gwardii Warszawa, a Jerzy Kulej wspominał lata później, że obaj bracia lali polskich chłopaków aż miło. Patrząc z perspektywy czasu, trudno się temu dziwić.

Niemniej jednak od momentu odzyskania niepodległości przez Ukrainę bracia Kliczko nie mieli żadnego problemu ze stwierdzeniem swojego ojczystego kraju. Pomógł dom, w którym rodzice nie pozwolili im o tym zapomnieć. Ojciec mógł być sowieckim majorem, ale był też jednym z tych, którzy narazili swoje życie sprzątając odpady po awarii elektrowni w Czarnobylu na terenie Ukrainy – i to nie bez dramatycznych skutków, bo nowotwór, na który zachorował lata później, miał być spowodowany właśnie tym poświęceniem. Piastował stanowisko ukraińskiego attaché militarnego w Niemczech, które z kolei stały się drugim krajem braci Kliczko już na ringach zawodowych. Jednak i tu, mimo domu i ogromnej popularności za naszą zachodnią granicą, wątpliwości nie było – bracia zawsze podkreślali, że uwielbiają Niemcy, Niemców i żyje im się tu jak u siebie, ale prawdziwy dom jest gdzie indziej i jest wyłącznie jeden.

Władimir zdobył dla Ukrainy złoty medal olimpijski na igrzyskach w Atlancie (1996), robiąc to nie tylko dla kraju, ale też dla Witalija. Starszy z braci nie pojechał na igrzyska ze względu a pozytywny wynik testu antydopingowego, który potem okazał się pochodzić z leków na jedną z kontuzji. Od początku zawodowej kariery dumnie stała za nimi flaga Ukrainy, czego nie można powiedzieć o wszystkich zagraniczych pięściarzach z niemieckich grup, a Witalij nie krył się też ze swoim ambicjami politycznymi. Ukraińskimi, oczywiście.

Mało kto pamięta, że pierwsze polityczne próby Witalija miały miejsce bardzo dawno temu – w czasach jego pierwszego zawieszenia kariery (2005-08), które w tamtym czasie zostało uznane nawet za jej zakończenie ze względu na nękające go kontuzje. Obaj bracia Kliczko otwarcie wspierali Pomarańczową Rewolucję i kandydaturę Wiktora Juszczenki na prezydenta w wyborach w 2004 roku. W 2005, po zawieszeniu kariery, Witalij został oficjalnym doradcą prezydenta i postanowił wystartować w wyborach na mera Kijowa. Zajął tam drugie miejsce, a eksperci stwierdzili, że być może udałoby mu się wygrać, gdyby nie to, że bardzo późno rozpoczął kampanię. Sam ten fakt był sporą niespodzianką, ale jednocześnie pokazywał jaki status wśród ukraińskiego społeczeństwa ma ich eksportowy duet pięściarski.

Obaj byli już wtedy mistrzami świata wagi ciężkiej. Witalij zawieszał karierę jako czempion WBC i magazynu The Ring, Władimir właśnie odbudowywał się po porażkach i do przeszłego już mistrzostwa WBO dokładał w czasach kampanii brata pasy IBF i IBO. Do ukraińskiej dominacji było jednak jeszcze daleko, a bracia Kliczko już wtedy zajmowali wysokie miejsca w klasyfikacjach najbardziej wpływowych Ukraińców, nie tylko w sporcie.

To wszystko umocniło się po powrocie Witalija na ring po wyborach na mera Kijowa (ponownie przegranych) w 2008 roku. Władymir był wtedy na drodze po wszystkie pasy wagi ciężkiej i mało kto był mu w stanie przeszkodzić – zrobił to Witalij, wygrywając pas WBC. Wszyscy doskonale znamy tę historię, w której bracia obiecują matce, że nigdy nie zawalczą przeciwko sobie (a mieli na to wiele niezwykle lukratywnych okazji), więc panowie bardzo ładnie się podzielili – Witalij był mistrzem świata WBC, często uznawanego za najbardziej prestiżowy z pasów, Władymir był mistrzem… wszędzie indziej. WBA, WBO, IBF, IBO i magazyn The Ring – wszystkie te tytuły były w jego rękach, a lata 2008-15 przeszły do historii wagi ciężkiej jako okres absolutnej dominacji braci Kliczko. Zrobili to dla siebie, ale też – jak wielokrotnie powtarzali – dla Ukrainy.

Vitali & Wladimir Klitschko
Fot. Alexander Hassenstein/Bongarts via Getty Images

W SŁUŻBIE NARODOWI

Ponowny i ostateczny koniec kariery starszego z braci nastąpił w 2012 roku. Wtedy całkowicie poświęcił się polityce, choć po wcześniejszym powrocie na ring wcale kariery politycznej nie porzucił. W 2010 stanął na czele partii UDAR, co jest nazwą nieprzypadkową, bo na język polski możemy to przetłumaczyć jako „uderzenie” lub „cios”. Światowa rozpoznawalność Kliczki postawiła go w roli pomostu, jaki w przyszłości pomógłby wejść Ukrainie do Unii Europejskiej czy sojuszu NATO. Patrzyli na niego w ten sposób Ukraińcy, chcący takiego rozwiązania sprawy i politycy z Europy, chociażby niemieccy, którzy udzielali mu wsparcia i liczyli na to, że m.in. dzięki niemu Ukrainę uda się wyłączyć z rosyjskiej strefy wpływów.

Kliczko miał nawet plany wystartowania na prezydenta Ukrainy, ale ostatecznie zrezygnował, poparł Petro Poroszenkę w wyborach 2014 roku i sam wystartował na mera Kijowa. Tym razem wygrał, a jego polityczna kariera bardzo szybko się rozwinęła. W zwycięstwie pomógł mu fakt, że był jedną z twarzy protestów na Majdanie w 2013 roku, które ostatecznie zakończyły jego sportową karierę. Od tego momentu jest jedną z ważniejszych, a już na pewno najbardziej znanych postaci w świecie ukraińskiej polityki.

A gdzie w tym wszystkim Władimir? Młodszy z braci karierę skończył w 2015 roku, jednak na ten moment raczej nie planuje bycia politykiem. Co oczywiście wcale nie wyklucza bycia zaangażowanym w polityczne życie Ukrainy. Sam fakt bycia bratem Witalija sprawia, że poniekąd być musi, a on sam wcale od tego nie ucieka. Wraz z Witalijem występował politycznie już podczas Pomarańczowej Rewolucji i wyborów 2004. Wraz z żoną przemawiał też na Majdanie i jest przy bracie w jego politycznych kampaniach. Jest jednak nieco wycofany.

Vitali Kliczko
Fot. Anatoliy Cherkasov/NurPhoto via Getty Images

Niektórzy twierdzą, że pokrywa się to z karierą pięściarską braci. Witalij jest tym najmocniejszym, najtwardszym, który nigdy nie leżał na deskach, a jedyne porażki były wynikiem kontuzji w walkach, w których w momencie przerwania prowadził na punkty (z Chrisem Byrdem i Lennonem Lewisem). Starszy z braci był bezkompromisowy i dominujący – rzadko kiedy przegrywał w walce więcej niż pojedyncze rundy. Trochę tak jak w polityce.

Młodszy jest z kolei innym człowiekiem i pięściarzem. Umiejętność dążenia do zdominowania przeciwnika nigdy nie była jego najmocniejszą stroną i chęcią, o czym świadczy kilka porażek, również tych niespodziewanych i „czystych”, czyli nieobarczonych kontuzją. W życiu z kolei raczej nie dąży do władzy i o ile jest żywo zainteresowany tym, co się dzieje w kraju, o tyle trudno go sobie wyobrazić na miejscu brata.

No chyba że mamy kryzysową sytuację, np. inwazję Rosjan. Obaj bracia w chwili jej rozpoczęcia poinformowali, że wstąpią do armii i będą bronić kraju. Tego kraju, w którym teoretycznie nawet się nie urodzili i w którym w trakcie kariery nie przebywali tak często. Wychowanie wyniesione z domu sprawiło, że nie potrzebowali tego wszystkiego, by utożsamiać się z niebiesko-żółtą flagą i mieszkańcami Ukrainy. Teraz, nawet jeśli ktoś miał wątpliwości (czasem wypominano im nie do końca perfekcyjną znajomość języka ukraińskiego), to „Doktor Żelazna Pięść” i „Doktor Stalowy Młot” (nawiązanie do doktoratów, które obaj mają na swoim koncie) zakończyli je równie szybko, co wiele swoich walk. A Władimir przejął nawet rolę tego nawołującego naród do walki – w końcu Witalij, jako mer Kijowa, ma całą masę innych obowiązków.

Bracia Kliczko stoją w jednym rzędzie z prezydentem i bohaterskimi obrońcami Ukrainy. Wybitni pięściarze, najlepszy duet braci w historii boksu (a i w historii sportu byliby pewnie wysoko w klasyfikacji), który właśnie przechodzi do historii własnego kraju. Mogliby wymigać się od służby obowiązkami politycznymi (w przypadku Witalija) albo czymkolwiek innym, w przypadku Władimira, ale obaj postanowili iść na front, nawet się nad tym nie zastanawiając.

W historii Ukrainy nazwisko Kliczko będzie wyryte złotymi zgłoskami – i teraz powstała duża szansa, żeby nie chodziło tylko o sport.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0