Wielkie przewietrzenie głów, czyli LGBTQ+ i polski rap

Zobacz również:Objaśniamy znaczenia tytułów pięciu polskich rapowych płyt, o które wielu pytało
LGBTQ+ polski rap Nate 27fuckdemons Susk SB Maffija SBM Label Białas Malik Montana Nate Zebra Katz Mykki Blanco

Czy można już być raperem gejem? Kiedyś takie pytanie uchodziło za bardzo kontrowersyjne. Dziś nastroje zdają się być zgoła inne. Z okazji Pride Month przyglądamy się wątkom queerowym w polskim rapie.

Czy jesteś gotowy na to, żeby być pierwszym raperem gejem? To pytanie padło z ust Cardi B podczas nagrań do Rhythm + Flow. To pierwszy muzyczny talent show Netfliksa z 2019 roku, w którym jury miało wyłonić nową rapową gwiazdę. Czy to się udało – kwestia sporna. Ale indagowany wówczas Cakes da Killa zrobił wrażenie nie tylko na Cardi. Zyskał także aprobatę jej kolegi z Bronksu, Fat Joe'ego, oraz innego hardkorowego weterana, Jadakissa. Choć warto dodać, że ci byli lekko skonfundowani stylem bycia występującego – podobnie jak innych młodych raperów, których stylówki odstawały od standardów hetero samców alfa z ulicy.

Jednak Cakes da Killa nie był pierwszym lepszym debiutantem, który budził ciekawość otwartością. Na scenie działał już prawie od dekady. Dziś – pewnie także za sprawą widoczności, jaką zapewnił mu show Netfliksa – to jedna z postaci tzw. queerowej eksplozji. Tak określano w anglojęzycznych mediach nurt w ramach hip-hopu, który narodził się około 2012 roku, a przewodzili mu twórcy pokroju Mykki Blanco czy Le1fa.

Zmiana szybka, ale trudna

W 2019 również – gdy zyskał ogromną sławę za sprawą rosnącej popularności wydanego rok wcześniej singla Old Town Road – Lil Nas X wyoutował się jako gej. A w wywiadzie dla BBC Breakfast przyznał, że jego seksualność nie jest akceptowana w społeczności rapowej oraz country (wszak na styku tych dwóch gatunków balansował utwór). Gwoli ścisłości należy dodać, że w styczniu tego roku zamieścił również tweeta, w którym sprostował, że czuje się raczej lekko biseksualny. Pozostaje to jednak bez wpływu na jego wizerunek nieheteronormatywnego rapera i wokalisty o światowej sławie.

W USA jeszcze wcześniej o homoseksualnych przygodach tweetował także inny mainstreamowy gracz – Tyler, The Creator. Przy okazji – znany niegdyś z homofobicznych tekstów. Choć te wyznania zostały przez niektórych potraktowane jak prowokacja, słowo się rzekło.

Ogólne oswojenie z tematem LGBT+ rapowej społeczności nastąpiło jednak dość szybko. Być może dlatego, że ta społeczność nie była już tym samym zamkniętym bytem. Nie da się powiedzieć jednak, że nie spotykało się to wszystko z oporem. Vide – protesty przeciwko Lil Nasowi X podczas jego koncertów. Łatwo się więc domyślić, że te zjawiska rzutowały na rodzimą scenę rapową. I to na niej – z okazji trwającego właśnie Pride Month – chcemy się skupić. Jak to jest z akceptacją nieheteronormatywności w nadwiślańskim rapie? Czy polscy raperzy i raperki są dziś faktycznie bardziej liberalni wobec różnych rodzajów seksualności? I co na to wszystko publika?

Polska nie zostaje w tyle

Przykłady zza Oceanu zostały przywołane nie bez powodu. Wszak rok 2019, wspominany wyżej dwukrotnie, mógł mieć niemałe znaczenie także dla polskiej społeczności LGBT+. Zwłaszcza tej słuchającej naszego rapu. To wtedy pojawił się singiel Bedoesa 1998 (Mam to we krwi) ze słynnym wersem: Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem. W świetle konserwatyzmu światopoglądowego nie tylko polskiej sceny hip-hopowej, ale i polskiej sceny politycznej taka deklaracja – choć nie rewolucyjna, ale przynajmniej wyrażona wprost – szybko została wychwycona przez media. Tym bardziej że padła z ust rapera z absolutnej topki OLiS i Karty na czasie. I to rapera kojarzonego w początkowym okresie z wybuchowości, mocnego języka i chłopackiej buńczuczności.

Bo to, że podobne słowa wsparcia padły w tym samym roku ze strony innego lidera popularności, Taco Hemingwaya, zaskakiwało nieco mniej. Choćby za sprawą faktu, że raper kojarzony był raczej z najmodniejszymi miejscówkami liberalnej stolicy (z nimi związane były jego obserwacje), a rok wcześniej jebał kulturę maczo (swoją drogą – gościnnie u Bedoesa). Niemniej wers: Jak masz dziewczynę, to zabieraj ją na randki / Koleś, jak masz chłopaka, to zabieraj go na randki z Pocztówki z WWA, lato ’19 to też istotne działanie dla przewietrzenia atmosfery w rodzimym rapie. Rapie, który jednak po dziś dzień jawi się głównie męską zabawą. Rapie, w którym wyzwisko na P funkcjonowało do niedawna jako standardowa inwektywa. A dawni mentorzy gatunku pokroju Eldoki jeszcze w 2015 roku zapewniali, że w środowisku skupionym wokół tej muzyki nie ma mniejszości seksualnych. Co gorsza – Leszek w tej wypowiedzi dodał, że on sam byłby pierwszym, który śmieje się z rapera geja. Na szczęście mylił się, a zmiana podejścia już wtedy wisiała w powietrzu.

Duży wpływ na tę sytuację miał renesans rapu w ostatnich latach. Wraz z ogromnym skokiem popularności tego gatunku w Polsce i na świecie hip-hop w drugiej dekadzie XXI wieku znacząco poszerzył swoje ramy. A to poskutkowało otwarciem na nowe inspiracje. I poszerzeniem profilu artystów. Oczywiście na zachodzie Europy i w USA to wciąż osoby związane z ulicą, która dyktuje maczystowskie postawy. Jednak coraz większy mariaż sceny z mainstreamem – światem mody, filmu czy biznesu – nadał jej kolorytu. Świadczą o tym już same stylizacje twórców reprezentujących nową falę rapu. To przeniknęło i na lokalne podwórko, więc początkowo, jak łatwo się domyślić, budziło niemałe kontrowersje.

Od homofobii do wsparcia

Weźmy choćby słynną już aferę o sukienkę Deysa. W przyszłym roku minie dekada, odkąd na profilu SB Maffiji pojawił się homofobiczny wpis o wyrzuceniu z szeregów ekipy tego twórcy (oraz Wicia i Pejota). Powodem, jeśli chodzi o tego pierwszego, miała być m.in. stylówka w postaci przydługiego t-shirtu. Białas i Solar w tamtym okresie, delikatnie mówiąc, dalecy byli od jakichkolwiek postępowych idei. Ten pierwszy zresztą rozliczał się ze swoimi homofobicznymi i chamskimi zachowaniami w kawałku Art-Hop z 2020 roku. Możemy tam usłyszeć, że raper napluł w twarz gejowi w metrze, a dziś tego błędu by nie powtórzył (nie ucieszyłby się na jego widok, tylko olał i wyszedł). Z kolei Solar po latach wsparł LGBT+ swoją deklaracją, w której wyraził, że osoby z tej społeczności powinny mieć takie sama prawa jak wszyscy. Słowa te padły w artykule serwisu NOIZZ.pl, który w czasie nagonki na osoby nieheteronormatywne nakręcanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości opublikował wypowiedzi kilku raperów w temacie tej kwestii. Za uznaniem praw LGBT+ wypowiedzieli się wówczas także m.in. Ten Typ Mes, Vienio, DonGURALesko, Ras, Kosi, Łajzol, Holak czy Afrojax.

O ironio losu – to właśnie dawniej homofobiczne SB jako jeden z pierwszych polskich rapowych labeli do swoich szeregów wziął geja. Tak określiła to Susk w zeszłorocznym singlu Kapitał wypuszczonym przez SB Starter. Raperka identyfikująca się jako osoba nieheteronormatywna przygotowała wówczas ciekawą, subtelną, acz subwersywną propozycję rapu o zacięciu lewicowym. I wyróżniła się na tle nabuzowanych testosteronem chłopców kojarzonych do tej pory z szyldem SB. Mimo przychylności krytyki, w komentarzach nastąpił wysyp ironicznych komentarzy wyśmiewających ten utwór – ale ta sytuacja powtarza się za każdym razem, gdy label wrzuca na YouTube cokolwiek, co odbiega od przyjętego w ich uniwersum kanonu.

Ulica przyjmuje LGBT+

Co ciekawe, osoba ze społeczności LGBT+ znalazła się także pod skrzydłami kojarzonego z ulicznym emploi Szpaka. Wydawany przez GUGU 17-letni 27.FUCKDEMONS jest osobą transpłciową, o czym otwarcie nawija m.in. w kawałku nagranym miesiąc temu pt. MAJUŚ. W utworze przyznaje, że pod auspicjami znanego rapera unika agresji ze strony blokowych chłopaków – bo to ich idolem ma być właśnie Szpaku. Mimo młodego wieku, twórca robi duże wrażenie swoim flow i emocjonalną nawijką, którą charakteryzuje ciekawa ekspresja wokalna. Jego pierwsze studyjne LP Nic się nie stało debiutowało zresztą na trzecim miejscu OLiS, co świadczy o tym, że mamy do czynienia z dobrze zapowiadającym się graczem.

Jakby tego było mało, przejawów queerowości rapowe media doszukują się także w twórczości osoby z jeszcze bardziej hardkorowego labelu – GM2L. Kto kryje się pod tajemniczą ksywką NATE i występuje w kominiarce? Słyszymy głos brzmiący jak kobiecy, zdania męskoosobowe i teksty opowiadające o relacjach romantycznych z kobietami. Na Instagramie tej osoby widnieją z kolei zaimki him/her, a Malik Montana, zapowiadając NATE, używał formy który/która. Sama postać, podczas Q&A na Instagramie, zaprzeczyła jakoby była osobą niebinarną. Tych, którzy znają stosunek Malika do progresywnych kwestii światopoglądowych, może to wszystko zaskakiwać. Nie można jednak wykluczać, że to również mylenie tropów, a cała aura tajemniczości jest, przynajmniej po części, zabiegiem promocyjnym. Cokolwiek by to miało znaczyć – trzeba przyznać, że twórczość NATE to naprawdę wciągający, melodyjny rap na świeżo brzmiących, łagodnie cykających bitach.

Nowa era

Wejście w lata 20. tego wieku w ogólnym ujęciu zdaje się nadejściem nowej ery dla rodzimego hip-hopu. O ile queerowe rapy Belli Ćwir, jakie interesowały sieciowych freaków ok. 5-6 lat temu, jawiły się ciekawostką i artystycznym eksperymentem, o tyle rapowane kawałki współczesnych artystów LGBT+ zdają się już pretendować do podboju sceny. I nie wywołują masowego szoku, choć bywają naprawdę prowokacyjne. Weźmy choćby popularną na TikToku raperkę Aljas, którą śledzi ponad 180 tys. osób. Wydana przez nią w zeszłym roku EP-ka Lesby, Kwiaty, Kominiarki to pełna humoru gra wokół tematów politycznych, gdzie Biedroń i Bosak kręcą pornosa. A bracia, którzy utknęli w szafie stają się tam przedmiotem żartobliwej modlitwy o to, żeby zostali tam już na zawsze. W kawałku PINOKIO Aljas wspiera nawet Sylvia Baudelaire – jeszcze bardziej prowokacyjna transpłciowa raperka, która w tekstach w dosadny sposób porusza tematy sexworkingu. A jej koncertowe wykony utworów pokroju R*cham ci starego – jak łatwo się domyślić – przyciągają na TikToku nie tylko fanów.

Czy jednak ta głębsza zmiana w kwestii swobody światopoglądowej, spowodowana także dojściem do głosu Generacji Z i nowych mediów społecznościowych, ma rzeczywisty wpływ na całą polską scenę oraz słuchaczy?

Im więcej queerowości, tym mniejszy szok

Totalnie czuję, że na przestrzeni ostatnich lat ogólna świadomość społeczna w zakresie szeroko pojętej queerowości wzrosła – mówi Susk. Artystka w tym roku ponownie wydała już trzeci solowy singiel przez SB Starter. Twierdzę tak oczywiście na podstawie własnych obserwacji, a pewnie żyję w jakiejś tam bardziej akceptującej bańce. Hip-hop jednak nie jest szczelnie odizolowany od pewnych procesów zachodzących w rzeczywistości i nie bez powodu coraz więcej osób spoza światka hetero normy bierze się za rapowanie – dodaje.

Zdaniem raperki – to wszystko ma również wpływ na odbiorców. Słuchacz ma nieco podwyższoną tolerancję. Chyba że mowa o zatwardziałej mniejszości truskulowych głów, ale ich pewnie i tak nic nie przekona – konstatuje Susk.

I wysnuwa ciekawą tezę. Według niej akceptacja dla LGBT+ przez Polaków – także w rapie – to efekt uboczny kampanii nienawiści prowadzonej w stosunku do tej grupy społecznej przez polityków czy kler. Oczywiście wielu taka nagonka mogła utwierdzić w strachu przed enigmatycznym LGBT+. Ale Susk uważa, że jest druga strona medalu. Wielu też nie mieścił się w głowie ten poziom przekłamania rzeczywistości. Przez to propaganda zadziałała odwrotnie wezwała nas do działania i siostrzeństwa – zauważa. Raperka dodaje też, że sprawdziła się w tym wypadku zasada: im bardziej jakieś zjawisko jest dostrzegalne, tym szybciej traktuje się je jako zwyczajne. Im więcej queerowości w rapie, tym mniej szokująca jest queerowość w rapie – a jest nas już sporo w podziemiu – mówi. Im więcej gejowych osób w życiu publicznym, tym pewniej czują się też rapujące elgiebety – podsumowuje ten wątek Susk.

I choć wciąż zdarza jej się słyszeć paskudny feedback, zwłaszcza gdy trafi na konserwatywną publikę, to i tak widzi wiele pozytywów.

Gdy obserwuje się zmiany w kwestii podejścia do kobiet w rapie, to wzrost akceptacji względem ich głosów jest ściśle powiązany ze wzrostem liczby aktywnie tworzących artystek. Zapewne analogiczny proces zadzieje się z queerami, do czego miło się przyczynić, choć to czasem trudne w ch*j – wyznaje artystka. To wyboista droga, ale jeśli ktoś jest queerowy i zajebiście rapuje, to pozostaje mu rapować. Fellow gays & allies pomogą, gdy będzie trzeba, a wszyscy inni po czasie przywykną. Tyle – dodaje na koniec.

I faktycznie. Choć przy okazji ostatnich afer z Rafalalą nie brak było transfobicznych przytyków w kierunku raperów, którzy mieli do czynienia z tą osobą – krajobraz światopoglądowy w polskim rapie zmienił się nie do poznania. Gdy Dziarma więc dziś przyznaje, że jest częścią społeczności LGBT+, a Żabson sprzeciwia się homofobii, nie rodzi to ostracyzmu. Męski dotychczas świat hip-hopu – spoglądając na Zachód i otwierając się na eksperymenty – otworzył okna na oścież. A nowe pokolenie zdaje się z tego korzystać. Tym samym okazało się, że największym błędem w karierze Eldo nie był jego memiczny fristajl. Były nim deklaracje świadczące o głowie zamkniętej na różnorodność.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.
Komentarze 0