Czy można już być raperem gejem? Kiedyś takie pytanie uchodziło za bardzo kontrowersyjne. Dziś nastroje zdają się być zgoła inne. Z okazji Pride Month przyglądamy się wątkom queerowym w polskim rapie.
Czy jesteś gotowy na to, żeby być pierwszym raperem gejem? To pytanie padło z ust Cardi B podczas nagrań do Rhythm + Flow. To pierwszy muzyczny talent show Netfliksa z 2019 roku, w którym jury miało wyłonić nową rapową gwiazdę. Czy to się udało – kwestia sporna. Ale indagowany wówczas Cakes da Killa zrobił wrażenie nie tylko na Cardi. Zyskał także aprobatę jej kolegi z Bronksu, Fat Joe'ego, oraz innego hardkorowego weterana, Jadakissa. Choć warto dodać, że ci byli lekko skonfundowani stylem bycia występującego – podobnie jak innych młodych raperów, których stylówki odstawały od standardów hetero samców alfa z ulicy.
Jednak Cakes da Killa nie był pierwszym lepszym debiutantem, który budził ciekawość otwartością. Na scenie działał już prawie od dekady. Dziś – pewnie także za sprawą widoczności, jaką zapewnił mu show Netfliksa – to jedna z postaci tzw. queerowej eksplozji. Tak określano w anglojęzycznych mediach nurt w ramach hip-hopu, który narodził się około 2012 roku, a przewodzili mu twórcy pokroju Mykki Blanco czy Le1fa.
Zmiana szybka, ale trudna
W 2019 również – gdy zyskał ogromną sławę za sprawą rosnącej popularności wydanego rok wcześniej singla Old Town Road – Lil Nas X wyoutował się jako gej. A w wywiadzie dla BBC Breakfast przyznał, że jego seksualność nie jest akceptowana w społeczności rapowej oraz country (wszak na styku tych dwóch gatunków balansował utwór). Gwoli ścisłości należy dodać, że w styczniu tego roku zamieścił również tweeta, w którym sprostował, że czuje się raczej lekko biseksualny. Pozostaje to jednak bez wpływu na jego wizerunek nieheteronormatywnego rapera i wokalisty o światowej sławie.
W USA jeszcze wcześniej o homoseksualnych przygodach tweetował także inny mainstreamowy gracz – Tyler, The Creator. Przy okazji – znany niegdyś z homofobicznych tekstów. Choć te wyznania zostały przez niektórych potraktowane jak prowokacja, słowo się rzekło.
Ogólne oswojenie z tematem LGBT+ rapowej społeczności nastąpiło jednak dość szybko. Być może dlatego, że ta społeczność nie była już tym samym zamkniętym bytem. Nie da się powiedzieć jednak, że nie spotykało się to wszystko z oporem. Vide – protesty przeciwko Lil Nasowi X podczas jego koncertów. Łatwo się więc domyślić, że te zjawiska rzutowały na rodzimą scenę rapową. I to na niej – z okazji trwającego właśnie Pride Month – chcemy się skupić. Jak to jest z akceptacją nieheteronormatywności w nadwiślańskim rapie? Czy polscy raperzy i raperki są dziś faktycznie bardziej liberalni wobec różnych rodzajów seksualności? I co na to wszystko publika?
Polska nie zostaje w tyle
Przykłady zza Oceanu zostały przywołane nie bez powodu. Wszak rok 2019, wspominany wyżej dwukrotnie, mógł mieć niemałe znaczenie także dla polskiej społeczności LGBT+. Zwłaszcza tej słuchającej naszego rapu. To wtedy pojawił się singiel Bedoesa 1998 (Mam to we krwi) ze słynnym wersem: Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem. W świetle konserwatyzmu światopoglądowego nie tylko polskiej sceny hip-hopowej, ale i polskiej sceny politycznej taka deklaracja – choć nie rewolucyjna, ale przynajmniej wyrażona wprost – szybko została wychwycona przez media. Tym bardziej że padła z ust rapera z absolutnej topki OLiS i Karty na czasie. I to rapera kojarzonego w początkowym okresie z wybuchowości, mocnego języka i chłopackiej buńczuczności.
Bo to, że podobne słowa wsparcia padły w tym samym roku ze strony innego lidera popularności, Taco Hemingwaya, zaskakiwało nieco mniej. Choćby za sprawą faktu, że raper kojarzony był raczej z najmodniejszymi miejscówkami liberalnej stolicy (z nimi związane były jego obserwacje), a rok wcześniej jebał kulturę maczo (swoją drogą – gościnnie u Bedoesa). Niemniej wers: Jak masz dziewczynę, to zabieraj ją na randki / Koleś, jak masz chłopaka, to zabieraj go na randki z Pocztówki z WWA, lato ’19 to też istotne działanie dla przewietrzenia atmosfery w rodzimym rapie. Rapie, który jednak po dziś dzień jawi się głównie męską zabawą. Rapie, w którym wyzwisko na P funkcjonowało do niedawna jako standardowa inwektywa. A dawni mentorzy gatunku pokroju Eldoki jeszcze w 2015 roku zapewniali, że w środowisku skupionym wokół tej muzyki nie ma mniejszości seksualnych. Co gorsza – Leszek w tej wypowiedzi dodał, że on sam byłby pierwszym, który śmieje się z rapera geja. Na szczęście mylił się, a zmiana podejścia już wtedy wisiała w powietrzu.
Duży wpływ na tę sytuację miał renesans rapu w ostatnich latach. Wraz z ogromnym skokiem popularności tego gatunku w Polsce i na świecie hip-hop w drugiej dekadzie XXI wieku znacząco poszerzył swoje ramy. A to poskutkowało otwarciem na nowe inspiracje. I poszerzeniem profilu artystów. Oczywiście na zachodzie Europy i w USA to wciąż osoby związane z ulicą, która dyktuje maczystowskie postawy. Jednak coraz większy mariaż sceny z mainstreamem – światem mody, filmu czy biznesu – nadał jej kolorytu. Świadczą o tym już same stylizacje twórców reprezentujących nową falę rapu. To przeniknęło i na lokalne podwórko, więc początkowo, jak łatwo się domyślić, budziło niemałe kontrowersje.
Od homofobii do wsparcia
Weźmy choćby słynną już aferę o sukienkę Deysa. W przyszłym roku minie dekada, odkąd na profilu SB Maffiji pojawił się homofobiczny wpis o wyrzuceniu z szeregów ekipy tego twórcy (oraz Wicia i Pejota). Powodem, jeśli chodzi o tego pierwszego, miała być m.in. stylówka w postaci przydługiego t-shirtu. Białas i Solar w tamtym okresie, delikatnie mówiąc, dalecy byli od jakichkolwiek postępowych idei. Ten pierwszy zresztą rozliczał się ze swoimi homofobicznymi i chamskimi zachowaniami w kawałku Art-Hop z 2020 roku. Możemy tam usłyszeć, że raper napluł w twarz gejowi w metrze, a dziś tego błędu by nie powtórzył (nie ucieszyłby się na jego widok, tylko olał i wyszedł). Z kolei Solar po latach wsparł LGBT+ swoją deklaracją, w której wyraził, że osoby z tej społeczności powinny mieć takie sama prawa jak wszyscy. Słowa te padły w artykule serwisu NOIZZ.pl, który w czasie nagonki na osoby nieheteronormatywne nakręcanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości opublikował wypowiedzi kilku raperów w temacie tej kwestii. Za uznaniem praw LGBT+ wypowiedzieli się wówczas także m.in. Ten Typ Mes, Vienio, DonGURALesko, Ras, Kosi, Łajzol, Holak czy Afrojax.
O ironio losu – to właśnie dawniej homofobiczne SB jako jeden z pierwszych polskich rapowych labeli do swoich szeregów wziął geja. Tak określiła to Susk w zeszłorocznym singlu Kapitał wypuszczonym przez SB Starter. Raperka identyfikująca się jako osoba nieheteronormatywna przygotowała wówczas ciekawą, subtelną, acz subwersywną propozycję rapu o zacięciu lewicowym. I wyróżniła się na tle nabuzowanych testosteronem chłopców kojarzonych do tej pory z szyldem SB. Mimo przychylności krytyki, w komentarzach nastąpił wysyp ironicznych komentarzy wyśmiewających ten utwór – ale ta sytuacja powtarza się za każdym razem, gdy label wrzuca na YouTube cokolwiek, co odbiega od przyjętego w ich uniwersum kanonu.
Ulica przyjmuje LGBT+
Co ciekawe, osoba ze społeczności LGBT+ znalazła się także pod skrzydłami kojarzonego z ulicznym emploi Szpaka. Wydawany przez GUGU 17-letni 27.FUCKDEMONS jest osobą transpłciową, o czym otwarcie nawija m.in. w kawałku nagranym miesiąc temu pt. MAJUŚ. W utworze przyznaje, że pod auspicjami znanego rapera unika agresji ze strony blokowych chłopaków – bo to ich idolem ma być właśnie Szpaku. Mimo młodego wieku, twórca robi duże wrażenie swoim flow i emocjonalną nawijką, którą charakteryzuje ciekawa ekspresja wokalna. Jego pierwsze studyjne LP Nic się nie stało debiutowało zresztą na trzecim miejscu OLiS, co świadczy o tym, że mamy do czynienia z dobrze zapowiadającym się graczem.
Jakby tego było mało, przejawów queerowości rapowe media doszukują się także w twórczości osoby z jeszcze bardziej hardkorowego labelu – GM2L. Kto kryje się pod tajemniczą ksywką NATE i występuje w kominiarce? Słyszymy głos brzmiący jak kobiecy, zdania męskoosobowe i teksty opowiadające o relacjach romantycznych z kobietami. Na Instagramie tej osoby widnieją z kolei zaimki him/her, a Malik Montana, zapowiadając NATE, używał formy który/która. Sama postać, podczas Q&A na Instagramie, zaprzeczyła jakoby była osobą niebinarną. Tych, którzy znają stosunek Malika do progresywnych kwestii światopoglądowych, może to wszystko zaskakiwać. Nie można jednak wykluczać, że to również mylenie tropów, a cała aura tajemniczości jest, przynajmniej po części, zabiegiem promocyjnym. Cokolwiek by to miało znaczyć – trzeba przyznać, że twórczość NATE to naprawdę wciągający, melodyjny rap na świeżo brzmiących, łagodnie cykających bitach.
Nowa era
Wejście w lata 20. tego wieku w ogólnym ujęciu zdaje się nadejściem nowej ery dla rodzimego hip-hopu. O ile queerowe rapy Belli Ćwir, jakie interesowały sieciowych freaków ok. 5-6 lat temu, jawiły się ciekawostką i artystycznym eksperymentem, o tyle rapowane kawałki współczesnych artystów LGBT+ zdają się już pretendować do podboju sceny. I nie wywołują masowego szoku, choć bywają naprawdę prowokacyjne. Weźmy choćby popularną na TikToku raperkę Aljas, którą śledzi ponad 180 tys. osób. Wydana przez nią w zeszłym roku EP-ka Lesby, Kwiaty, Kominiarki to pełna humoru gra wokół tematów politycznych, gdzie Biedroń i Bosak kręcą pornosa. A bracia, którzy utknęli w szafie stają się tam przedmiotem żartobliwej modlitwy o to, żeby zostali tam już na zawsze. W kawałku PINOKIO Aljas wspiera nawet Sylvia Baudelaire – jeszcze bardziej prowokacyjna transpłciowa raperka, która w tekstach w dosadny sposób porusza tematy sexworkingu. A jej koncertowe wykony utworów pokroju R*cham ci starego – jak łatwo się domyślić – przyciągają na TikToku nie tylko fanów.
Czy jednak ta głębsza zmiana w kwestii swobody światopoglądowej, spowodowana także dojściem do głosu Generacji Z i nowych mediów społecznościowych, ma rzeczywisty wpływ na całą polską scenę oraz słuchaczy?
Im więcej queerowości, tym mniejszy szok
– Totalnie czuję, że na przestrzeni ostatnich lat ogólna świadomość społeczna w zakresie szeroko pojętej queerowości wzrosła – mówi Susk. Artystka w tym roku ponownie wydała już trzeci solowy singiel przez SB Starter. Twierdzę tak oczywiście na podstawie własnych obserwacji, a pewnie żyję w jakiejś tam bardziej akceptującej bańce. Hip-hop jednak nie jest szczelnie odizolowany od pewnych procesów zachodzących w rzeczywistości i nie bez powodu coraz więcej osób spoza światka hetero normy bierze się za rapowanie – dodaje.
Zdaniem raperki – to wszystko ma również wpływ na odbiorców. Słuchacz ma nieco podwyższoną tolerancję. Chyba że mowa o zatwardziałej mniejszości truskulowych głów, ale ich pewnie i tak nic nie przekona – konstatuje Susk.
I wysnuwa ciekawą tezę. Według niej akceptacja dla LGBT+ przez Polaków – także w rapie – to efekt uboczny kampanii nienawiści prowadzonej w stosunku do tej grupy społecznej przez polityków czy kler. Oczywiście wielu taka nagonka mogła utwierdzić w strachu przed enigmatycznym LGBT+. Ale Susk uważa, że jest druga strona medalu. Wielu też nie mieścił się w głowie ten poziom przekłamania rzeczywistości. Przez to propaganda zadziałała odwrotnie – wezwała nas do działania i siostrzeństwa – zauważa. Raperka dodaje też, że sprawdziła się w tym wypadku zasada: im bardziej jakieś zjawisko jest dostrzegalne, tym szybciej traktuje się je jako zwyczajne. Im więcej queerowości w rapie, tym mniej szokująca jest queerowość w rapie – a jest nas już sporo w podziemiu – mówi. Im więcej gejowych osób w życiu publicznym, tym pewniej czują się też rapujące elgiebety – podsumowuje ten wątek Susk.
I choć wciąż zdarza jej się słyszeć paskudny feedback, zwłaszcza gdy trafi na konserwatywną publikę, to i tak widzi wiele pozytywów.
– Gdy obserwuje się zmiany w kwestii podejścia do kobiet w rapie, to wzrost akceptacji względem ich głosów jest ściśle powiązany ze wzrostem liczby aktywnie tworzących artystek. Zapewne analogiczny proces zadzieje się z queerami, do czego miło się przyczynić, choć to czasem trudne w ch*j – wyznaje artystka. To wyboista droga, ale jeśli ktoś jest queerowy i zajebiście rapuje, to pozostaje mu rapować. Fellow gays & allies pomogą, gdy będzie trzeba, a wszyscy inni po czasie przywykną. Tyle – dodaje na koniec.
I faktycznie. Choć przy okazji ostatnich afer z Rafalalą nie brak było transfobicznych przytyków w kierunku raperów, którzy mieli do czynienia z tą osobą – krajobraz światopoglądowy w polskim rapie zmienił się nie do poznania. Gdy Dziarma więc dziś przyznaje, że jest częścią społeczności LGBT+, a Żabson sprzeciwia się homofobii, nie rodzi to ostracyzmu. Męski dotychczas świat hip-hopu – spoglądając na Zachód i otwierając się na eksperymenty – otworzył okna na oścież. A nowe pokolenie zdaje się z tego korzystać. Tym samym okazało się, że największym błędem w karierze Eldo nie był jego memiczny fristajl. Były nim deklaracje świadczące o głowie zamkniętej na różnorodność.
Komentarze 0