Wzorem poprzednich pokoleń Filip Kalinowski przywiózł ze swojej niedawnej wycieczki do Nowego Jorku parę kilogramów dobra. I teraz podzieli się nim w kolejnym odcinku swojej audycji. Ten #zadalekiodlot posłuży więc za niezobowiązujące listening session tych wszystkich skarbów wygrzebanych po kultowych sklepach płytowych i lombardach na Chinatown, w których panowie pytali tylko, czy telefon jest odblokowany. Jest trochę nowojorskich rapów i raggamuffinów, nieco kingstońskiego dubu i dancehallu, a także rzymski psychodeliczny funk; jeden z pierwszych numerów opartych wyłącznie na samplach; słuchowisko o dzwonieniu po śmierć i pierwowzór klasycznego „Skenga”, drony, skrecze i modulacje głosu, Ol’ Dirty Bastard i więzienna orkiestra Bobby’ego Beausoleila.
Jak czytać graffiti, przypadkiem założyć hostel i – jak najbardziej zasłużenie – opodatkować tekstylnego giganta
To była najdłuższa audycja w historii newonce (poza Rapowymi Topami). Ale parę topów też tam się trafiło, he, he.
To była najdłuższa audycja w historii newonce (poza Rapowymi Topami). Ale parę topów też tam się trafiło, he, he.
To była najdłuższa audycja w historii newonce (poza Rapowymi Topami). Ale parę topów też tam się trafiło, he, he.
To była najdłuższa audycja w historii newonce (poza Rapowymi Topami). Ale parę topów też tam się trafiło, he, he.
Filip Kalinowski tym razem bez gości, za to z potężną selekcją tune'ow, których nie usłyszycie w żadnym innym radiu, serio.
To chyba pierwsza audycja w dziejach radia, w której poleciał numer na gitarę i bąki.
Nie tylko wydawał szereg niszowych projektów muzycznych, ale i… napisał atlas napojów energetycznych. Tzw. ciekawy człowiek.
Daj znaka, co sądzisz o tym epizodzie!