PSYCHODELICJE

PSYCHODELICJE
PSYCHODELICJE

Renesans psychodeliczny: od kontrkultury do medycznego urynkowienia

59 min

Pierwsze PSYCHODELICJE to pigułka skondensowanej wiedzy o tym, co dzieje się obecnie w świecie psychodelików. Po kilku dekadach od ogólnoświatowej delegalizacji powracają do zachodniej kultury i nauki, zmieniając nasze myślenie o dobrostanie psychicznym i leczeniu wielu dolegliwości. Maciej Lorenc w autorskim podcaście opowiada o tym, jak bardzo zmienił się sposób ich postrzegania od czasów hipisowskiej kontrkultury, a także komu mogą pomóc i jak wyglądają próby wprowadzenia ich do współczesnego systemu opieki zdrowotnej. Czy pozytywny wpływ psychodelików wynika z ich farmakologicznych właściwości? Czy raczej wywoływanych przez nie doświadczeń mistycznych? Kto chce zarabiać na terapii z ich użyciem i czy ich postępująca dekryminalizacja w USA przybliża nas do końca „wojny z narkotykami”? Na PSYCHODELICJE zaprasza Maciej Lorenc.

Transkrypt tego epizodu został wygenerowany automatycznie. Mogą występować w nim małe błędy językowe, gramatyczne oraz składniowe.

Maciej Lorenc „Dzień dobry państwu. Nazywam się Maciej Lorenz. Witam bardzo serdecznie w audycji „Psychodelicje”, w której będę zajmował się różnego rodzaju zagadnieniami związanymi z psychodelikami, świadomością i polityką narkotykową. Pierwszy odcinek będzie rodzajem wprowadzenia, będę w nim solowo opowiadać o tym, co dzieje się współcześnie w świecie psychodelików, w jaki sposób zmienia się ich sposób postrzegania w oczach opinii publicznej. Również opowiem trochę o tym, jak wyglądają współczesne badania nad nimi i kto chce na tych substancjach współcześnie zarabiać.

W kolejnych odcinkach będę zgłębiać bardziej szczegółowo poszczególne zagadnienia z różnymi gośćmi.

Nie jest tajemnicą i już od dłuższego czasu wiemy, że naturalnie występujące psychodeliki zawarte w wielu gatunkach roślin i grzybów na całym świecie były od tysiącleci używane w wielu kulturach do celów leczniczych i duchowych. Szczególnie dużo tych gatunków występuje w Amerykach, więc tam też te rytuały szamanistyczne z użyciem psychodelików były najbardziej rozwinięte prawdopodobnie. Na Zachodzie natomiast tego rodzaju substancje, zwłaszcza mescalina, półsyntetyczne LSD i psylocybina były dość powszechnie badane w latach 50.-60., wtedy wdarły się do kultury zachodniej i sprawdzano ich użyteczność w leczeniu szeregu zaburzeń psychicznych, między innymi alkoholizmu, czy stanów lękowych u osób umierających. I w tamtych czasach narracja medialna na ich temat była jednoznacznie pozytywna. Pojawiały się artykuły i programy telewizyjne, które przedstawiały je w pozytywnym świetle, wypowiadali się o nich również korzystnie ówcześni gwiazdorzy, teraz jak chociażby aktor Cary Grant, który leczy się z dziecięcej traumy w trakcie psychoterapii wspomaganej z użyciem LSD. No, ale wypowiedzi na temat psychodelików jednoznacznie pozytywne również padały z ust gwiazd muzyki popularnej, między innymi najpopularniejszy zespół w historii ludzkości The Beatles dosyć otwarcie opowiadali o swoich doświadczeniach psychodelicznych. Ta pozytywna narracja dotycząca psychodelików zaczęła zmieniać się w drugiej połowie lat 60., i na połowie lat 70. zostały one zdelegalizowane na całym świecie praktycznie w reakcji na rozrastający się ruch kontrkulturowy w Ameryce. W konsekwencji badania nad nimi zostały przerwane, ponieważ ich prowadzenie było na tyle trudne, że większość badaczy nie była w stanie uzyskać niezbędnych zezwoleń. I dopiero niedawno, wraz z początkiem XXI wieku udało się wskrzesić badania nad tym obszarem. I, no, można odnieść wrażenie, że obecna narracja medialna jest równie pozytywna, jak w latach 50.-60. W zeszłym roku na okładce amerykańskiego wydania Newsweeka we wrześniu ukazała się, opublikowano „Grzyby psylocybinowe”, z podpisem, że jest to największy postęp w leczeniu depresji od czasu wprowadzenia prozacu na przełomie lat 80. i 90. Co zresztą znamienne, Newsweek w 1990 roku opublikował bardzo podobną okładkę, na której znajdowała się tabletka prozacu i bardzo podobny podpis, że jest to przełom w dziedzinie leczenia depresji.

W ubiegłym roku jeden z czołowych badaczy psychodelików, jeden z czołowych badaczy młodego pokolenia psychodelików, Robin Carhart-Harris został uznany za jednego ze stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie według magazynu Time. Znalazł się na liście stu ludzi, którzy w największym stopniu kształtują przyszłość naszej kultury, naszej cywilizacji. Ale pozytywne wypowiedzi na temat psychodelików coraz częściej też pojawiały się w ustach gwiazd, celebrytów z różnych dziedzin. Moim tutaj pod pewnymi względami ulubieńcem jest bokser Mike Tyson, który od jakiegoś czasu opowiada w rozmowach z dziennikarzami o tym, że doświadczenia psychodeliczne pomogły mu odkryć nowy rodzaj wrażliwości, umożliwiły mu jakiś rodzaj wglądu we własne wnętrze, przez co stał się spokojniejszym człowiekiem, bardziej właśnie wrażliwym, być może będzie mniej przemocy stosować wobec swoich partnerek dzięki temu. Ale pozytywnie bardzo o psychodelikach wypowiadali się chociażby Willl Smith, Sting od wielu lat opowiada o swoich doświadczeniach, również Carry Fisher, czyli Księżniczka Leia z tych starych „Gwiezdnych wojen”, również aktorka z filmów dla dorosłych, dosyć popularna Rye Reed opublikowała w YouTube film, w którym opowiada o swoich doświadczeniach pod wpływem LSD. I też widać zainteresowanie rosnące psychodelikami w takim mainstreamie medialnym, to znaczy, no, wiele filmów dokumentalnych, coraz więcej filmów dokumentalnych o psychodelikach można obejrzeć na Netflixie. Niedawno został tam opublikowany taki dokument „Niezwykły świat grzybów”, który co prawda powstał jeszcze w 2019 roku, ale dopiero w zeszłym roku w Polsce Netflix go wyemitował. No, w pewnym momencie ten film staje się taką wręcz, no, bezkrytyczną reklamą psylocybiny i można w sumie się do niego trochę przyczepić o to, że w jego trakcie nie padają żadne ostrzeżenia dotyczące tego, że psylocybina nie jest substancja w pełni bezpieczną i w przypadku niektórych osób może wywoływać długofalowe konsekwencje negatywne, zwłaszcza dotyczy to osób, to zagrożenie dotyczy osób z predyspozycjami do zaburzeń psychotycznych. Takie informacje w tym filmie nie padają. Grzyby psylocybinowe są tam w zasadzie przedstawione jako panaceum na wszystkie bolączki ludzkości. Równie pozytywny wydźwięk jest innego filmu dokumentalnego, który również Netflix bodajże w 2020 roku wyemitował z „Gwyneth Paltrow i życie w stylu goop”. To jest serial, który przedstawia, w każdym odcinku jest przedstawiona inna forma w medycynie alternatywnej, niektóre z tych poruszonych tam wątków są mocno kontrowersyjne i niewątpliwie sprzeczne z założeniami fundamentalnymi zachodniej medycyny. Między innymi jest tam opisana pani, która komunikuje się ze zmarłymi, żeby przynieść ulgę ich bliskim, jest takim rodzajem medium. No, i do tego worka zostały również wrzucone psychodeliki, sesje psylocybinowe organizowane, prowadzone na Jamajce. Akurat ten odcinek o psychodelikach jest zaskakująco rzetelny i odniosłem wrażenie, oglądając go, że całkiem nieźle przedstawia zmiany, które zachodzą u uczestników tego rodzaju sesji z psylocybiną. W zeszłym roku natomiast Amazon wyprodukował serial ‘Nine Perfect Strangers’. Odnoszę wrażenie, że jest to najbardziej mainstreamowa produkcja, w której psychodeliki się pojawiają, ich terapeutyczny potencjał jest przedstawiony w też jednoznacznie pozytywnym świetle. Tam terapeutka eksperymentalna grana przez Nicole Kidman podaje uczestnikom odosobnienia terapeutycznego, bez ich wiedzy i zgody, psylocybinę, żeby ten proces terapeutyczny jakoś przyspieszyć i wzmocnić.

Pozytywne…, znaczy, nie od dziś wiadomo, że też psychodeliki miały ogromny wpływ na branżę technologiczną i Steve Jobs wiele lat temu przyznał się do tego, że w młodości przyjmował LSD, i doświadczenia z tą substancją miały ogromny wpływ na jego sposób myślenia o działaniu w świecie. Niedawno nawet Elon Musk podczas jednego z paneli dyskusyjnych powiedział, że jego zdaniem zasadniczo ludzie powinni być otwarci na potencjał psychodelików. I co zaskakujące w równie pozytywnym tonie ostatnio wypowiadają się o tych substancjach również przedstawiciele instytucji rządowych, i w Stanach Zjednoczonych są to chociażby przedstawiciele National Institute on Drug Abuse. Kierowniczka tej instytucji, psychiatrka Nora Volkow niedawno powiedziała, że w przypadku psychodelików, no, nie da się już zatrzymać fali zainteresowania tymi substancjami, trzeba będzie je w jakiś sposób włączyć do naszej kultury, znaleźć dla nich miejsce. Jeżeli chodzi o kontekst europejski, no, Europejska Agencja Leków również zezwoliła na prowadzenie badań nad, głównie nad potencjałem terapeutycznym NDMA i nad potencjałem terapeutycznym psylocybiny, ale również szeregu innych substancji, o niektórych zaraz opowiem trochę więcej.

No, natomiast wszystko wskazuje, że psychodeliki ponownie wchodzą do kultury zachodniej i że tym razem zostaną w niej na dłużej. Można tak wnioskować na podstawie trzech procesów, które gdzieś tam widzę i które są ze sobą ściśle powiązane, ale jednocześnie od siebie jakoś tam odrębne. I też one się nawzajem wzmacniają. Mam tutaj na myśli, po pierwsze, medykalizację psychodelików, czyli proces wdrażania ich do systemu opieki zdrowotnej w krajach zachodnich. Drugim taki procesem jest ich postępująca komercjalizacja, czyli powstawanie firm, które chcą, no, robić biznes z terapii psychodelicznych. Takich firm jest coraz więcej, również o nich za chwilę opowiem. Natomiast trzecim procesem powiązanym z tymi dwoma wcześniejszymi jest taki ruch na rzecz dekryminalizacji psychodelików. W Stanach Zjednoczonych on już nabrał tempa, jeden ze stanów, stan Oregon na drodze referendum zdecydował się w ogóle zalegalizować terapię z użyciem psylocybiny. Od przyszłego roku będzie tam ona stosowana. To już za chwilę o tym opowiem więcej.

Natomiast może zacznijmy od medykalizacji psychodelików, bo ten temat wzbudza w ostatnich latach chyba największe zainteresowanie. Warto może na wstępie zaznaczyć, że psychodeliki nie są typowymi lekami, nie są lekami w takim rozumieniu, do którego większość z nas jest przyzwyczajona, to znaczy w zachodniej medycynie od ponad stu lat istnieje takie wyobrażenie idealne leku, nazywane po angielsku magic bullet, po polsku magiczny pocisk, czyli chodzi o lek, który bardzo precyzyjnie leczyłby określoną dolegliwość, nie wywoływałby żadnych efektów ubocznych, byłby skuteczny niezależnie od kontekstu, w którym jest stosowany i niezależnie również od kompetencji lekarza, który je podaje. Wszystko wskazuje na to, że psychodeliki mają wręcz odwrotne działanie, to znaczy są względnie nieprzewidywalnymi substancjami, ich działanie potrafi się bardzo zmieniać, w zależności od tego, kto je stosuje i w jakich warunkach, czyli, no, niekoniecznie o efektach, które one wywołują, nie decyduje ich taki profil farmakologiczny, właściwości farmakologiczne, tylko bardziej takie dwie zmienne, które są nazywane nastawieniem i otoczeniem. Wręcz psychiatrzy, którzy z nimi pracują, nazywają je niespecyficznymi katalizatorami świadomości, albo amplifikatorami świadomości. No, chodzi o to, że psychodeliki wydają się wzmacniać procesy, które w danym momencie są gdzieś tam już w psychice obecne.

Niezależnie od tego, że psychodeliki średnio pasują do tych określonych i istniejących obecnie ram systemu medycznego, no, prowadzi się nad nimi badania i próbuje się je wdrożyć, znaleźć dla nich kontekst, znaleźć miejscem, w którym byłyby one bezpiecznie stosowane. W tym momencie najbardziej zaawansowane badania dotyczą stosowania NDMA w leczeniu stresu pourazowego. Prowadzi je amerykańska, przede wszystkim amerykańska organizacja Multidisciplinary Association for Psychodelic Studies, w skrócie MAPS. W zeszłym roku opublikowała pierwsze z szeregu badań trzeciej fazy, czyli tej ostatniej fazy, która jest niezbędna do wprowadzenia leku na rynek. Te ostatnie eksperymenty zakończyły się, potwierdziły w zasadzie już wcześniejsze ustalenia – dwie trzecie pacjentów po kilku miesiącach nie spełniało kryteriów diagnostycznych dla stresu pourazowego. Ten odsetek był dwukrotnie ponad większy, niż w grupie, która przyjmowała placebo, w grupie kontrolnej. Więc, no, widać, że to NDMA było czynnikiem, który tym straumatyzowanym ludziom pomógł uwolnić się od traum. I, no, jeśli te trwające obecnie eksperymenty zakończą się również spektakularnymi rezultatami, pod koniec tego roku mają zostać opublikowane i zakończone, jeśli te efekty, rezultaty końcowe będą równie imponujące, MAPS będzie tworzyć ośrodki w Stanach Zjednoczonych, w których będzie można legalnie leczyć stres pourazowy za pomocą NDMA. Prawdopodobnie tego rodzaju ośrodki mogłyby zacząć powstawać już pod koniec przyszłego roku, 2023. Z uwagi na to, że gdy Agencja do Spraw Żywności i Leków, taki organ amerykański, który reguluje dostęp do różnych środków leczniczych, jeżeli ta organizacja uzbiera wystarczającą liczbę dowodów i informacji potwierdzających medyczny potencjał jakiejś substancji i dopuszcza jakiś lek do użycia medycznego, w ciągu 90 dni musi reklasyfikować tę substancję, przenieść ją do mniej restrykcyjnie kontrolowanej grupy środków. Dotychczas NDMA podano w ramach badań w kontrolowanych warunkach klinicznych, mniej więcej 1700 osób przyjęło tę substancję, tylko jedna z nich doświadczyła poważnej, negatywnej reakcji, więc, no, w ogólnym rozrachunku wydaje się, że jest to lek bezpieczny i skuteczny, przynajmniej w leczeniu traum. I MAPS dąży do tego, będzie prawdopodobnie dążyć do tego, żeby taką terapię z użyciem NDMA wdrażać do klinik, w których już teraz jest stosowana inna substancja psychoaktywna – ketamina – znana być może niektórym z państwa z uwagi na to, że jest to dosyć popularny środek psychoaktywny w kulturze techno. Współcześnie wiele osób po niego sięga w kontekście rekreacyjnym. Pierwotnie był stosowany jako środek znieczulający w medycynie i w weterynarii. Przy wyższych dawkach wywołuje stany dysocjacji, odmienne stany świadomości i zaobserwowano, że również wywołuje bardzo szybki, ale niezbyt trwały efekt antydepresyjny. Natomiast skuteczność tego efektu antydepresyjnego była na tyle, jest na tyle wysoka, że ketamina została przynajmniej z takim wskazaniem właśnie antydepresyjnym włączona do systemu opieki zdrowotnej w Stanach, również w Polsce można taką terapię ketaminową już przejść. Jej cena jest tak duża, że wręcz odstraszająca, no, to na wszelki wypadek zastrzegę. Natomiast MAPS właśnie zwraca uwagę na to, że, no, ketamina jest też podawana w określonym kontekście, nie jest to lek, który pacjent dostaje na receptę, może sobie wykupić w aptece i przyjmować go we własnym domu. Sesje z ketaminą odbywają się w specjalnych ośrodkach i w tych samych ośrodkach w podobnym kontekście będzie również, mogłoby być również podawane NDMA pod opieką ekspertów w dziedzinie zdrowia psychicznego, którzy by monitorowali stan pacjentów. Długofalowo, jeżeli uda się włączyć NDMA do tych klinik, prawdopodobnie w ciągu trzech-pięciu lat w tych samych miejscach będzie oferowana również psylocybina, chociażby używana w leczeniu depresji, ale być może bardziej długofalowo inne substancje również, takie, jak chociażby 5-MeO-DMT, które występuje naturalnie w jadzie ropuchy żyjącej w Stanach Zjednoczonych, a jest krótko działającym psychodelikiem, natomiast również wykazuje takie właściwości antydepresyjne. Badania nad tą substancją akurat są mało zaawansowane, ale niezwykle ciekawe są wyniki wstępnych eksperymentów. Osoba kierująca MAPS-em, Rick Doblin, który jeszcze od lat 80. kieruje tą organizacją, niedawno w wywiadzie dla nowojorskiego magazynu modowego DKMY powiedział, że według niego w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat, do 2070 roku, jeżeli wejdą psychodeliki do kultury zachodniej właśnie w ramach, w takim kontekście bezpiecznym, kontrolowanym, według niego te substancje mogą pomóc ludzkości wznieść się na wyższy poziom jakiegoś rozwoju takiego wewnętrznego, duchowego i dzięki temu łatwiej uporać się z problemami, z którymi się współcześnie zmagamy, wynikającymi chociażby z pogłębiającego się kryzysu klimatycznego, czy nierówności ekonomicznych coraz też większych. No, jest to oczywiście wizja utopijna, ale, no, taka utopijność w sposobie myślenia nie jest niczym nowym w kulturze psychodelicznej; wśród zarówno użytkowników, jak i popularyzatorów tego tematu można gdzieś tam usłyszeć takie wizje utopijne. Wielu badaczy się współcześnie dystansuje wobec takiego mesjanistycznego trochę podejścia, zwraca uwagę na to, że za mało współcześnie jeszcze wiemy o psychodelikach, żeby być pewnym, mieć pewność co do ich cudownego wpływu. Takie znacznie mniej utopijne, znacznie mniej idealistyczne podejście ma chociażby spółka akcyjna, firma, która prowadzi obecnie badania nad antydepresyjnymi właściwościami psylocybiny, ta spółka nazywa się Compass Pathways i jest dosyć kontrowersyjna, jeżeli chodzi o strategię jej działania, ale o tym powiem za chwilę. Póki co, może zaznaczę tylko, że gra toczy się o wysoką stawkę, z uwagi na to, że ponad 300 mln ludzi współcześnie zmaga się z depresją, a około jedna trzecia z nich według szacunków nie reaguje na standardowe formy terapii, na rozwiązania, które są obecnie dostępne, więc, no, coraz bardziej pilna staje się ta potrzeba znalezienia nowych rozwiązań. Depresja również często występuje, współwystępuje z innymi zaburzeniami, takim, jak chociażby stany lękowe, czy problemowe użycie środków innych psychoaktywnych, takich, jak chociażby alkohol. Firma Compass Pathways w zeszłym roku opublikowała wyniki największego dotychczas przeprowadzonego badania dotyczącego psychodelików, wzięło w nim udział ponad 230 pacjentów w Europie i w Stanach Zjednoczonych. No, i wyniki, to badanie dotyczyło właśnie antydepresyjnych właściwości psylocybiny. Wyniki były pozytywne, natomiast niekoniecznie przełomowe. Mniej więcej jedna trzecia pacjentów zareagowała bardzo pozytywnie, także nastąpiła u nich redukcja symptomów o około 50 procent, kolejna jedna trzecia mniej więcej poczuła poprawę wystarczającą, aby doznać remisji choroby, natomiast warto zaznaczyć, że były to przypadki lekooporne, czyli ludzie, którzy nie…, zmagali się z depresją od wielu lat, nie reagowali na inne formy interwencji, więc, no, były to przypadki najtrudniejsze w leczeniu. I to, że cokolwiek im pomogło, no, można rozpatrywać w kategoriach jakiegoś tam cudu.

Oprócz NDMA stosowanego w leczeniu stresu pourazowego i psylocybiny stosowanej w leczeniu depresji, bada się również szereg innych substancji, między innymi LSD, czy wspomniane już przeze mnie 5-MeO-DMT i wiele wskazuje na to, że te klasyczne psychodeliki, takie jak psylocybina, czy LSD mogą znaleźć zastosowanie w leczeniu bardzo szerokiego wachlarza dolegliwości. Sprawdza się obecnie ich wpływ na uzależnienia od różnych substancji, między innymi od kokainy, nikotyny, alkoholu, czy opioidów, sprawdza się również ich wpływ na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, na również zaburzenia odżywiania – to jest nowa dziedzina, nowy obszar badań. Nowym obszarem badań również jest…, również są eksperymenty dotyczące wpływu psychodelików na choroby neurodegeneracyjne, takie jak Alzheimer, czy Parkinson. Wiele wskazuje na to, że psychodeliki wpływają bardzo korzystnie, mogą przynajmniej wpływać bardzo korzystnie na układ nerwowy, wykazywać właściwości neuroprotekcyjne, pobudzać neurony do rozrostu, do powstawania nowych, do tworzenia nowych synaps, więc, no, jest to też nowy obszar, badania ruszyły stosunkowo niedawno i nie mamy jeszcze pewności odnośnie tego, jak to dokładnie wygląda, natomiast wstępne wyniki są bardzo obiecujące. I z uwagi na to, że liczba doniesień dotyczących właśnie pozytywnych właściwości psychodelików w mediach wzrosła kilka lat temu, od kilku lat rzeczywiście mówi się o tym dosyć dużo, zainteresowali się tym potencjałem medycznym równie z inwestorzy, którzy zaczęli tworzyć kolejne firmy, obecnie takich firm, trudno powiedzieć, ile jest, bo one rzeczywiście powstają, wyrastają jak grzyby po deszczu, natomiast według moich szacunków może być takich form około 400. Te firmy też zaczynają walczyć między sobą o patenty, to znaczy starają się zastrzegać poszczególne elementy terapii psychodelicznej, żeby mieć na nie wyłączność. Więc, no, pojawia się pytanie: kto ma psychodeliki? I to pytanie współcześnie, właśnie w kontekście tej postępującej komercjalizacji ma zupełnie inny wydźwięk niż w latach 60., w czasach kontrkultury hipisowskiej, która nacechowała się bardzo silnym, takim antykapitalistycznym, antyestablishmentowym podejściem. Prawdopodobnie pytanie, kto ma psychodeliki można było usłyszeć na hipisowskich festiwalach, takich jak Human Bean, czy bardziej znany Woodstock w 1969 i, no, hipisi dosyć często wymieniali się po prostu substancjami psychoaktywnymi. Niektórzy chemicy, którzy w tamtych czasach produkowali LSD, rozdawali je, tę substancję niemal za darmo, albo w ogóle za darmo, więc, no, w czasach kontrkultury podejście do psychodelików było kompletnie odmienne niż współcześnie.

I może powiem parę słów o kontrkulturze, z uwagi na to, że wielu słuchaczom być może psychodeliki w dalszym ciągu kojarzą się głównie z kontrkulturą hipisowską. Ten termin zazwyczaj jest używany w odniesieniu do ruchów, które odrzucają dominujący porządek taki polityczno-kulturowy, a jednocześnie tworzą jakieś alternatywne formy życia społecznego i to jest też znamienne, że kontrkultura lat 60. powstała w Stanach Zjednoczonych nie w warunkach jakiegoś takiego kryzysu, czy niedostatku lecz wręcz przeciwnie – w warunkach powojennego dobrobytu i zamożności. Więc u jej podstaw, no, leżały nie jakieś niedostatki, tylko konflikt pokoleniowy. I młodzież zakwestionowała cały dotychczasowy porządek społeczny, zredefiniowała takie kluczowe wartości, kluczowe jakieś, no, instytucje, również aspiracje, potrzeby dotychczasowe, zakwestionowano rolę rodziny, pracy, edukacji, sposobu wychowywanie dzieci, również zakwestionowano to, jak mają wyglądać relacje damsko-męskie, jak ma wyglądać ludzka seksualność, również jaką rolę ma odgrywać nauka w wyjaśnianiu świata. No, więc ta rewolucja hipisowska była rzeczywiście wieloaspektowa. Najwięcej o kontrkulturze pisał taki amerykański historyk Theodore Roszak, on zresztą też stworzył ten termin kontrkultura, i on zwracał uwagę na to, że ruchy te kontrkulturowe lat 60. występowały przede wszystkim przeciwko technokracji, technokracji rozumianej jako system organizacji życia społecznego, w którym kładzie się nacisk na wykwalifikowaną taką kadrę ekspertów państwowych, bądź biznesowych, którzy zajmują się planowaniem, racjonalizowaniem, zwiększaniem skuteczności. I, no, według Roszaka system technokratyczny najmocniej rozwinął się w Stanach Zjednoczonych i wymyka się jakimkolwiek kategoriom politycznym, przez co, no, pozostaje niewidzialny i w zasadzie niekwestionowalny, przez to, że traktujemy go trochę jak powietrze. No, w przypadku kapitalistycznej tej technokracji jest, no, celem nadrzędnym jest generowanie zysków, wartościami podstawowymi są pieniądze, kariera i prestiż, i tak jak to Roszak opisuje, technokracja sprowadza ludzkie aspiracje do poziomu, którym potrafią zająć się ci właśnie technicy i przez to rozbudza też poczucie, że jest wszechmocna, ponieważ jeżeli jakimś problemem ci technicy nie są w stanie się zająć, nie są w stanie go rozwiązać, ten problem jest bagatelizowany, nie jest postrzegany jako prawdziwy problem. I takie negatywne, a przynajmniej mocno ambiwalentne podejście do tego systemu technokratycznego widać już w pierwszych tekstach kontrkulturowych, chociażby w ogóle w tekście, który jest uważany za pierwszy poemat kontrkulturowy, wiersz „Skowyt” z 1956 roku Allena Ginsberga, Allen Ginsberg jest postacią niezwykle istotną, jeżeli chodzi o literaturę amerykańską XX wieku. Był jednym z głównych przedstawicieli pokolenia beatników i w wierszu „Skowyt” pisze o molochu – tak nazywa ten system, establishment technokratyczny. Moloch to jest imię bliskowschodniego, starożytnego bóstwa reprezentującego siły ciemności. No i Ginsberg w tym swoim wierszu opisuje Molocha jako niepojęte więzienie, kongres płaczu, umysł czystej maszynerii, którego krew to krążący pieniądz, więc widać, że, no, jednoznacznie negatywnie o tym establishmencie technokratycznym się wypowiada. I w równie krytyczny sposób wypowiadał się o tym establishmencie również jego bliski przyjaciel William Burroughs, inny pisarz amerykański, który, no, można powiedzieć, że był spośród wszystkich znanych mi pisarzy…, najodważniej eksperymentował z różnymi środkami psychoaktywnymi, był też takim, można powiedzieć, prekursorem turystyki iowaskowej, z uwagi na to, że jeszcze w latach 50. jeździł po Ameryce Południowej w poszukiwaniu iowaski, która, tak jak miał nadzieję, że ten wywar pomoże uwolnić mu się od nałogu opioidowego. On z kolei ten establishment technokratyczny w jednej ze swoich książek nazwał maszyną do robienia pieniędzy, twierdził, że ta maszyna zjada piękno, spontaniczność, młodość, kreatywność, że pochłania jakość i wydala ilość, więc też ten wydźwięk jest jednoznacznie negatywny. Tych przykładów oczywiście można by, tych przykładów można by mnożyć, ale pozwolę sobie wspomnieć o jeszcze jednej chociażby osobie, która według mnie zasługuje na szczególną uwagę spośród tych wszystkich działaczy kontrkulturowych, mam tutaj na myśli Abbiego Hoffmana, proszę nie mylić z chemikiem, który zsyntetyzował LSD, Albertem Hofmannem, to były dwie zupełnie inne osoby. Abbie Hofmann był aktywistą kontrkulturowym, hipisowskim, który wraz z przyjaciółmi organizował różnego rodzaju happeningi mające ośmieszyć i skrytykować ten establishment kapitalistyczny. Między innymi w ramach jednej z akcji wdarli się oni na Giełdę Papierów Wartościowych na Wall Street w Nowym Jorku i zrzucili z balustrady plik banknotów, co wywołało chaos, sparaliżowało na kilka minut giełdę, ponieważ maklerzy przerwali pracę i zaczęli biegać za tymi banknotami spadającymi z góry, wyrywać je sobie. No, oczywiście ta akcja miała na celu skrytykowanie i ośmieszenie takiej pogoni za pieniędzmi, również skrytykowanie chciwości. Ale Abbie Hofmann i jego zwolennicy występowali nie tylko przeciwko kapitalizmowi, również aktywnie sprzeciwiali się wojnie w Wietnamie. Abbie Hofmann zorganizował w 1967 roku dosyć dużą demonstrację – Marsz na Pentagon – wzięło w tej demonstracji udział 50 tys. ludzi, i no, Abbie Hofmann zapowiedział, zgłosił tę demonstrację, zapowiedział, że będą przeprowadzone egzorcyzmy mające na celu wypędzenie z Pentagonu złych duchów, które zmuszają polityków do prowadzenia idiotycznej wojny, no, i jednocześnie też zapowiedział, że mocą telekinezy uczestnicy demonstracji uniosą budynek Pentagonu na wysokość 90 metrów, no, to oczywiście było…, miało charakter humorystyczny, ale poczuciem humoru wykazali się również pracownicy administracji w Pentagonie, ponieważ wyrazili zgodę na uniesienie budynku w powietrze, natomiast nie na wysokość 90 metrów, tylko na wysokość 3 metrów. No, w trakcie tego pochodu sam Abbie Hofmann zjadł kilka porcji LSD, doszło do starć z policją, aresztowano kilkaset osób, wiele z nich trafiło do więzienia. Ostatnio taką akcję, o której chciałbym wspomnieć, zorganizowaną przez Abbiego Hofmanna, było zgłoszenie, po tym, jak założył on swoją partię polityczną Youth International Party, i oni swojego kandydata kilka dni przed Konwencją Partii Demokratycznej zgłosili swojego kandydata na prezydenta. Była to 70-kilogramowa świnia o imieniu Pegasus, no, i chodziło o to, żeby ośmieszyć w ogóle ideę wyborów prezydenckich, ośmieszyć establishment.

No, kontrkultura oczywiście działała nie tylko w Stanach Zjednoczonych, również w Europie wiele takich ruchów powstały, chociażby Provo w Holandii, we Francji byli to, nie wiem, sytuacjoniści, w Niemczech dosyć radykalna Komuna nr 1.

Natomiast takim najbardziej masowym symbolem, najbardziej rozpoznawalnym symbolem antyestablishmentu hipisowskiego, kontrkulturowego był prawdopodobnie Timothy Leary, psycholog harwardzki, który po eksperymentach z psychodelikami zmienił rolę swoją, stał się guru hipisowskim, nawoływał młodzież amerykańską i nie tylko amerykańską do tego, żeby, no, przyjmowała psychodeliki i eksperymentowała ze świadomością, eksperymentowała również z nowymi formami seksualności, żeby odpadła z tego społeczeństwa, które urządzili dla nich rodzice i dziadkowie, no, wcześniejsze pokolenia. Sam Leary został przez prezydenta Nixona nazwany najbardziej niebezpiecznym człowiekiem na Ziemi. No, Nixon przeszedł do historii jako, między innymi dzięki temu, że rozpętał wojnę z narkotykami, był to element jego kampanii prezydenckiej. Uczynił on z narkotyków, ze środków psychoaktywnych jednego z wrogów numer 1, takiego trochę kozła ofiarnego, którego łatwo było obwinić za różnego rodzaju procesy niekontrolowane, zachodzące w ówczesnym społeczeństwie amerykańskim. Jednym z jego doradców był John Ehrlichman, który pomógł mu zaplanować tę kampanię prezydencką i wiele dekad później przyznał w jednym z wywiadów, że doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że kłamią w sprawie narkotyków, że nie mają o tym pojęcia, natomiast posłużyli się właśnie tą negatywną narracją dotyczącą narkotyków jako narzędziem mającym na celu wywołanie kontrowersji i nastawienie również społeczeństwa przeciwko młodzieży lewicującej, sprzeciwiającej się wojnie w Wietnamie, a także mniejszości czarnoskórej. Więc dopiero po wielu dekadach, no, ten doradca Nixona przyznał, że wojna z narkotykami była oparta po pierwsze – na hipokryzji, a po drugie – na konkretnych…, na dążeniu do konkretnych celów politycznych. W efekcie działań Nixona i jego administracji psychodeliki na całym świecie zostały zaklasyfikowane do najbardziej rygorystycznie kontrolowanych grup substancji.

W Polsce to jest grupa 1P w wykazie środków odurzających i substancji psychotropowych. Do tej kategorii zalicza się substancje, które cechują się wysokim potencjałem nadużywania i brakiem zastosowań medycznych. No, wiele wskazuje na to, że w przypadku psychodelików taka klasyfikacja jest kompletnie niewspółmierna, mają one duży potencjał medyczny, a ich potencjał nadużywania jest stosunkowo niski, zwłaszcza w porównaniu z innymi środkami psychoaktywnymi. Może warto przy tej okazji zaznaczyć, że pomimo tego, że ich potencjał nadużywania jest niski, tak jak wcześniej już powiedziałem, nie są to substancje w pełni bezpieczne, zwłaszcza osoby z predyspozycjami do psychoz powinny unikać tych środków. Nawet osoby, które nie mają predyspozycji do psychoz, muszą się liczyć z tym, że te substancje mogą wywoływać bardzo silne, przytłaczające doświadczenia, które potrafią czasem pozostawić negatywny ślad na psychice. Zdarzają się również dosyć rzadko, ale mimo wszystko się zdarzają takie przypadki, takie dolegliwości nazywanej zaburzeniem postrzegania spowodowanym halucynogenami. Polega to zaburzenie na tym, że długofalowo, po wielu nawet miesiącach, latach od przyjęcia substancji psychodelicznej pacjent doświadcza jakichś zmian percepcyjnych, które czasami są uciążliwe.

Natomiast warto zaznaczyć, że w ramach kontrolowanych badań, które są współcześnie prowadzone, tego rodzaju negatywne, silne reakcje długofalowe się nie zdarzają, w związku z czym badacze dosyć coraz powszechniej współcześnie dążą do tego, żeby te środki badać w możliwie największym zakresie i wdrażać je również do medycyny. Tak, jak powiedziałem wcześniej, no, tutaj trochę drogę toruje dla innych substancji NDMA stosowane w leczeniu stresu pourazowego. No, ten cały renesans badań nad psychodelikami w zasadzie został zapoczątkowany przez MAPS, przez organizację, która NDMA bada. No, współcześnie już nikt nie próbuje unosić Pentagonu mocą telekinezy, wręcz przeciwnie – pracownicy MAPS z Pentagonem współpracowali. Jedno z pierwszych badań nad stresem pourazowym zostało przeprowadzone z udziałem weteranów wojennych, którzy po Iraku i Afganistanie cierpieli na traumy, właśnie na stres pourazowy. Skuteczność, wyniki tych pierwszych badań pilotażowych były na tyle obiecujące, że amerykańska administracja przyznała NDMA w leczeniu stresu pourazowego status terapii przełomowej, żeby…, to jest status, który umożliwia skrócić ścieżkę do puszczania leku na rynek, więc, no, wykazała się tutaj dużą otwartością i pokazała, że aktywnie wspiera wprowadzenie tej substancji do medycyny. Niedługo później przyznała ten sam status psylocybinie w leczeniu depresji, również depresji lekoopornej.

W około 2019…, tak w ostatnich latach najbardziej tak przełomowym rokiem dla badań nad psychodelikami był rok 2019, może 2018 również. W tamtym czasie powstały, zaczęły powstawać pierwsze ośrodki akademickie zajmujące się tylko i wyłącznie badaniami nad psychodelikami,. Pierwszy taki ośrodek powstał na Imperial College w Londynie, drugi, największy obecnie na świecie na John’s Hopkins University w Baltimore, ale, no, tego rodzaju eksperymenty są obecnie prowadzone już na wielu uczelniach w wielu krajach, przede wszystkim w Zurychu, w Maastricht, w Nowym Jorku, również (?) na Uniwersytecie Kalifornijskim. I cały ten renesans badań, można powiedzieć, zaczął się w 2006 już roku. Wtedy też ukończono pierwsze takie badanie pilotażowe dotyczące wpływu psylocybiny na zdrowych ochotników. Jego autorem był Rolland Griffiths, psychofarmakolog o ogromnym doświadczeniu, jeżeli chodzi o współpracę również z instytucjami rządowymi, człowiek o, no, nieskazitelnej gdzieś tam renomie wśród innych badaczy, jego autorytet pomógł gdzieś tam zlegitymizować badania nad psychodelikami, pokazać, że to jest obszar godny uwagi; zainteresował mainstream psychiatryczny tą tematyką, ponieważ u tych zdrowych ochotników zaobserwował długofalowe, pozytywne zmiany.

Przełomowym rokiem był również rok 2012. Wtedy na Imperial College w Londynie wspomniany na początku przeze mnie Robin Carhart-Harris przeprowadził kluczowe badania dotyczące wpływu psychodelików na mózg. Z użyciem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego przebadał mózgi ludzi pod wpływem psylocybiny i LSD, zauważył, że te substancje wywołują taką tymczasową dezorganizację, tymczasowy rozpad sieci mózgowej odpowiedzialnej za nasze poczucie „ja” i ta sieć pod wpływem psychodelików staje się mniej aktywna, również u osób, które medytują, staje się mniej aktywna, natomiast jest hiperaktywna, nadmiernie pobudzona u osób zmagających się z depresją. Więc, no, naturalna kolej rzeczy była taka, że zdecydowano się podać ludziom pogrążonym w depresji psylocybinę, żeby zobaczyć, jak to na nich wpłynie i właśnie na Imperial College w Londynie w 2016 roku przeprowadzono pilotażowe badanie, podano psylocybinę kilkunastu osobom, które zmagały się od ponad 18 lat z depresją, żadne leki na nich nie działały, dwie trzecie z nich w ciągu tygodnia doznały całkowitej remisji symptomów, natomiast warto zaznaczyć, że te symptomy prędzej, czy później w jakimś tam stopniu powracały, i badacze wyjaśnili to w taki sposób, że, no, ci ludzi wpadali w depresję, z uwagi na to, że funkcjonowali w określonym kontekście społecznym i psylocybina pomagała im wyjść z tego przygnębienia, natomiast po powrocie do swojego codziennego życia z powrotem wpadali w depresję. I można powiedzieć, że takie główne mechanizmy, które współcześni badacze wskazują jako główne, takie podstawowe czynniki wpływające na skuteczność terapii psychodelicznej, to jest właśnie ta dezaktywacja sieci odpowiedzialnej za nasze codzienne poczucie „ja”, jednocześnie wzrost elastyczności poznawczej, czyli, no, ludzie uwalniają się od jakichś takich sztywnych wyobrażeń na temat siebie, albo na temat świata, dzięki czemu są w stanie w nowy sposób spojrzeć na swoje problemy i też doświadczają takiego spotęgowanego, wzmożonego poczucia połączenia, czy z sobą, czy z otaczającym światem. Coraz częściej mówi się o tym, że główną przyczyną w ogóle depresji jest utrata tego poczucia, poczucia połączenia, poczucia więzi.

Osobną kwestią jest to, że psychodeliki też wydają się wpływać, wywoływać takie czysto farmakologiczne, fizjologiczne efekty, a mianowicie, no, zwiększać neuroplastyczność, wywoływać synaptogenezę, zwiększać liczbę połączeń neuronalnych w mózgu.

Te wszystkie doniesienia o medycznych właściwościach psychodelików zainteresowały, jak można się domyślać, inwestorów w pewnym momencie. Jednym z najważniejszych z nich jest amerykański przedsiębiorca Timothy Ferriss, który odpowiada między innymi za sukces takich firm, jak Facebook, czy Uber, czy Twitter, opisywał też swoje porady w wielu książkach, między innymi w „Czterogodzinny tydzień pracy”. Timothy Ferriss zainwestował część swojego majątku właśnie w badania nad psychodelikami, również zachęcał innych miliarderów do tego, żeby pieniądze przeznaczali na ten cel.

Innym takim, dosyć istotnym graczem, jeżeli chodzi o inwestycje w psychodeliki jest Peter Thiel – postać według mnie dosyć kontrowersyjna, twórca między innymi PayPala, z którego większość z nas korzysta. No, on sponsorował wielu prawicowych polityków, między innymi Donalda Trumpa. W mediach zdarzają mu się takie wypowiedzi, że rywalizacja jest dla przegrywów życiowych, a monopol, tworzenie monopolu to jest jedyne, skuteczne gdzieś tam…, jedna skuteczna strategia budowania biznesu. On zainwestował sporo pieniędzy w firmę Compass Pathways, wspomnianą już też przeze mnie, w którą też zainwestował Christian Angermayer, kryptowalutowy miliarder, jeden z najbogatszych ludzi w Wielkiej Brytanii, który stworzył taką korporację ATAI Life Sciences i poprzez nią właśnie inwestuje w Compass. Powiedział między innymi, że, no, dzięki sesjom psylocybiną zrozumiał, czym tak naprawdę jest bitcoin, zrozumiał rewolucyjność idei kryptowalut. Też bardzo aktywnie reklamuje sesje psychodeliczne twierdząc, że to są, to jest tak, jakby ktoś skondensował 10 tys. godzin psychoterapii do 4 godzin. No, to są oczywiście trochę wyolbrzymione stwierdzenia, no, natomiast trudno odmówić Christianowi Angermayerowi skuteczności w działaniu. Wspierana przez niego firma Compass Pathways została…, początkowo w ogóle powstała jako firma, jako organizacja non profit, założyła ją para miliarderów Joe Goldsmith i Jekaterina Maiievskaia. Twierdzili, że zakładają tę organizację po to, żeby poszukiwać nowych sposobów leczenia depresji, ponieważ ich syn ma depresję lekooporną i serce im się kraje, gdy na niego patrzą. No, dosyć szybko zmienili status swojej organizacji na spółkę akcyjną, zgromadzili 300 mln na działania, no, i do tych działań przystąpili. Tak, jak powiedziałem, przeprowadzili dotychczas największe badanie dotyczące wpływu psychodelików na depresję, natomiast równocześnie zaczęli składać wnioski patentowe, dosyć agresywne. Początkowo opatentowali swoją metodę syntezy psylocybiny, w zasadzie nie stosują oni w swoich badaniach psylocybiny, tylko substancję COMP360, czyli syntetyczną wersję psylocybiny, ale niedługo później stworzyli również, złożyli takie wnioski patentowe dotyczące szeregu elementów terapii psychodelicznej. I tych elementów, tych roszczeń było, jeżeli dobrze pamiętam, około 700. Niektóre z nich były naprawdę, co niektóre naprawdę absurdalne, dotyczyły chociażby wystroju pomieszczenia, jakie mają być kolory w pomieszczeniu, jakie mają być meble z miękkim obiciem, czy ma być w pomieszczeniu dobry sprzęt. Również, co jest dosyć rewolucyjne, próbują opatentować poszczególne elementy relacji terapeutycznej, to znaczy, co ma w zasadzie terapeuta robić w kontakcie z pacjentem, czy może go zachęcić do wykonywania ćwiczeń oddechowych, czy może go wziąć za rękę w trudnej chwili, czy może zachęcić go do tego, żeby się rozluźnił i poddał się temu doświadczeniu, przez które przechodzi. No, to są o tyle kontrowersyjne roszczenia patentowe, że wiele tych rozwiązań powstało jeszcze w latach 50.-60., nie są to autorskie pomysły firmy Compass, więc jej działania wzbudziły dosyć silną reakcję w kulturze psychodelicznej. Samo Compass Pathways weszło we wrześniu 2020 roku jako pierwsza firma zajmująca się psychodelikami, weszła na amerykańską giełdę NASDAQ. Drugą taką firma jest również spore przedsiębiorstwo MindMed. Obecnie zresztą tych firm na giełdzie NASDAQ zgodnie z moją wiedzą jest 8 i, no, cały ten rynek medycyny psychodelicznej, są różne szacunki, jak on się będzie rozwijać w następnych 5-6 latach. Według niektórych prognoz jego wartość może wzrosnąć aż do 10 mld dolarów, według bardziej takich stonowanych prognoz wzrośnie dwukrotnie do około 6 mld. Natomiast, co ciekawe, w ostatnich miesiącach można zaobserwować spadek cen tych akcji tych firm psychodelicznych, co może wynikać z tego, że po początkowym hajpie właśnie w 2018, w 2019 roku, gdy pojawiało się bardzo dużo doniesień medialnych na temat cudownego wpływu psychodelików, te doniesienia dotarły również do inwestorów spoza, można powiedzieć, bańki psychodelicznej i oni cześć pieniędzy przelali, natomiast później przekierowali uwagę na inne tematy. Tak, jak powiedziałem, obecnie tych firm psychodelicznych łącznie jest około 400. Co też ciekawe, włączyła się w badania nad psychodelikami japońska firma farmaceutyczna, gigant farmaceutyczny Otsuka, i wartość tej firmy to jest około 500 mld dolarów. Ona między innymi współpracowała z ATAI Life Science przy popularyzacji terapii ketaminowej w Japonii. No, i wszystkie te działania, bardziej komercyjne są równoważone przez organizację, która działa w oparciu o zupełnie inne reguły, że tak powiem, w Usona Institute, który również prowadzi badania nad antydepresyjnym wpływem psylocybiny. Ta organizacja stawia na otwarty dostęp do wiedzy, wszystkie wyniki badań, wszystkie procedury są publikowane w domenie publicznej. Współpracują oni między innymi z niemiecką fundacją Mains, która za naszą zachodnią granicą realizuje bardzo duże badanie dotyczące wpływu psylocybiny na depresję. Ten projekt jest współfinansowany przez niemieckie Ministerstwo Edukacji i Badań Naukowych, jest to jedna z pierwszych sytuacji, w których instytucja państwowa decyduje się wspierać aktywnie badania nad psychodelikami. Niedługo później taki grant przyznano również, państwowy grant przyznany również w Australii, czy w Stanach Zjednoczonych, po raz pierwszy od 50 lat. No, i współcześnie toczy się taka dosyć istotna debata w kontekście też patentów na terapie psychodeliczne, co w zasadzie leży u podstaw cudownych rzekomo właściwości psychodelików, czy leczy siła doświadczenia takiego subiektywnego, siła doświadczenia mistycznego, czy też efekt farmakologiczny. No, ta debata wynika z tego, że pozytywne zmiany antydepresyjne zaobserwowano, no, również po zablokowaniu receptorów, które odgrywają kluczową rolę w wywoływaniu tych efektów psychoaktywnych, więc, no, to były badania na zwierzętach, więc, no, trudno tutaj jakoś wyciągać wnioski dotyczące ludzi, natomiast można założyć, że te zwierzęta po zablokowaniu tych receptorów nie czuły żadnych efektów psychoaktywnych, a badacze zauważyli u nich wyraźne efekty takie antydepresyjne. W zeszłym roku również zaobserwowano, że psylocybina, jedna aplikacja psylocybiny wywołuje bardzo szybki i trwały wzrost liczby połączeń synaptycznych, około 10 procent. Tego rodzaju połączenia zanikają u ludzi pogrążonych w depresji, więc być może podanie psylocybiny pomogłoby tym pacjentom odzyskać, wrócić do formy, wrócić do zdrowia psychicznego. Z tego też względu niektórzy badacze, na przykład David Olson, postulują, że psychodeliki, należy zmienić ich nazwę, nazywać je psychoplastogenami. Jest to nazwa w mniejszym stopniu, w ogóle w żadnym stopniu nieobarczona jakimiś skojarzeniami z kontrkulturą, no, i trwa obecnie wyścig tych o to, kto stworzy lepszy analog niepsychoaktywny psychodelików, analog, który można by opatentować i wdrożyć właśnie do medycyny.

Trzecim takim, oprócz medykalizacji i komercjalizacji psychodelików, tak jak wspominałem, procesem, który współcześnie się dzieje, jest dekryminalizacja psychodelików. Ona bardzo szybko następuje w Stanach Zjednoczonych. Na drodze referendów kolejne miasta decydują się na dekryminalizację naturalnych psychodelików, między innymi mieszkańcy miasta Waszyngton, czyli stolicy amerykańskiej, zdecydowali się, że nie powinno się karać za posiadanie naturalnych środków psychodelicznych. Obecnie legalnie można używać psylocybiny tylko na Jamajce i w Holandii, zgodnie z moją wiedzą, dzięki lukom prawnym, no, ale na całym świecie psychodeliki pozostają nielegalne. Wyjątkiem jest, tak jak wspomniałem, stan Oregon, w którym dwa lata temu mieszkańcy tego stanu zadecydowali, większość z nich zadecydowała, że terapia z użyciem psylocybiny powinna być legalna. Do końca tego roku władze stanowe mają opracować ramy, takie prawne przepisy, które by regulowały ten obszar. I od początku przyszłego roku, od początku 2023 roku ludzie, terapeuci z odpowiednimi licencjami mają mieć możliwość stosowania psylocybiny w ramach terapii do leczenia różnych zaburzeń. Taka terapia miałaby być dostępna dla ludzi powyżej 21. roku życia. Ci terapeuci będą musieli przejść przez co najmniej 120 godzin szkolenia i 40 godzin praktyki. Psylocybina byłaby podawana tylko w określonych, licencjonowanych ośrodkach, a w zasadzie nie byłaby to psylocybina, tylko grzyby, określony gatunek grzybów psylocybinowych, jeden z najpopularniejszych, czyli Psilocybe cubensis, no, i całe oczy całej kultury psychologicznej na całym świecie są obecnie zwrócone na Oregon. Wiele zależy od tego, jak ten proces implementacji terapii psychodelicznej przebiegnie w tym stanie. Ale podobne regulacje, podobne zmiany prawne już są planowane w innych stanach, chociażby w stanie Waszyngton. Powstała również kilka tygodni temu taka inicjatywa International Therapeutic Psilocybin Rescheduling Initiative, czyli Inicjatywa na Rzecz Międzynarodowej Reklasyfikacji Terapeutycznego Użycia Psylocybiny – tak to można przetłumaczyć. Są w tą akcję zaangażowani ludzie związani z czołowymi organizacjami badającymi psychodeliki, między innymi Beckley Foundation, Drug Science, MAPS, czy MindMed Medicine. Ostatnia z tych organizacji MindMed Medicine, australijska organizacja już dwukrotnie próbowała w Australii reklasyfikować psychodeliki, dwa razy spotkały się tej jej wnioski z odmową, więc zobaczymy, jak potoczy się ten proces walki o dekryminalizację. No, póki co, możemy stwierdzić, że o tyle, o ile pierwsza faza, pierwsza fala badań nad psychodelikami w latach 50.-60. została przerwana, zakończyła się z powodu konfliktu pomiędzy siłami kulturowymi, czy też kontrkulturowymi a siłami politycznymi w Stanach Zjednoczonych, no, o tyle współcześnie te obecne badania mogą rozbić się i zakończyć się o konflikt pomiędzy takim nadmiernym entuzjazmem inwestorów, biznesmenów a rozwagą, taką powściągliwością naukowców.

Co ciekawe, projekty badawcze dotyczące psychodelików również w Polsce już ruszyły. Są one finansowane przez Narodowe Centrum Nauki. Pierwszy z nich, największy realizuje pani prof. Krystyna Gołębiowska z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie. Sprawdza ona antydepresyjne właściwości psylocybiny w modelu zwierzęcym. Zaczęła je w zeszłym roku, ten projekt potrwa mniej więcej 4-5 lat. Pani profesor będzie sprawdzać takie neurochemiczne i behawioralne reakcje, znaczy będzie zbierać neurochemiczne i behawioralne dane na temat tego, czy rzeczywiście psylocybina może redukować symptomy depresji u myszy narażonych na przewlekły stres. Będzie porównywać te efekty ze skutecznością ketaminy i standardowo stosowanych leków z grupy SSRI, antydepresyjnie stosowanych. No, i przy okazji też pani profesor będzie zbierać dane na temat potencjalnej toksyczności psylocybiny, żeby lepiej odpowiedzieć na pytania o to, co dzieje się w organizmie i w jaki sposób może psylocybina wpływać na plastyczność synaptyczną, która w wyniku depresji słabnie. Drugim, takim dużym projektem w Polsce trwającym jest badanie dr Urszuli Kozłowskiej z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. Ula bada wpływ psychodelików klasycznych na reakcje immunologiczne, na stany zapalne również, sprawdza ich także właściwości takie neuroprotekcyjne, więc to jest nowa dziedzina badań, bardziej taka neurologiczna niż psychiatryczna. Trzecim, istotnym projektem badawczym finansowanym przez NCN jest badanie, które realizuje zespół złożony z badaczy z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN, SWPS-u i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ten zespół opublikował niedawno wyniki tego swojego badania w renomowanym piśmie Journal of Psychopharmacology. Projekt ten dotyczy wpływu psychodelików na reakcje emocjonalne i na stałą świadomość. Również sprawdzamy, jaka rolę odgrywają w tych zmianach psychologicznych doświadczenia rozpadu ego i rozpuszczenia ego i stanów mistycznych. Jednym z badaczy zaangażowanych w ten projekt jest dr hab. Michał Bola, z którym porozmawiam o tym projekcie w następnym odcinku „Psychodelicji”. Więc zachęcam do słuchania, a póki co, życzę wszystkiego dobrego.”

Pozostałe epizody

Daj znaka, co sądzisz o tym epizodzie!