Tak przynajmniej Gural rapował w refrenie numeru tytułowego. Żeby przybliżyć koncept całości, musimy cofnąć się do czasów, gdy otworzyły się bramy na Zachodzie, a Polacy mogli podejmować tam legalne prace. Wiele było polskich rodzin, w których ktoś zarabiał na Wyspach czy w Holandii, a reszta członków żyła w Polsce. W tej rzeczywistości powstała płyta opowiadająca o tych dziwnych czasach, tematycznie na wskroś polska, ale brzmiąca jakby wyprodukowana w Stanach. Do tego wydawnictwa Gurala do dzisiaj trenuje się karkiem.
Daj znaka, co sądzisz o tym epizodzie!