Na niecałe trzy tygodnie przed pierwszym od dwunastu lat występem na mistrzostwach świata, Polki mają za sobą cztery udane sparingi. Przed nimi jeszcze turniej towarzyski, po którym na boiskach w naszym kraju i w Holandii będą rywalizować w drugiej najważniejszej siatkarskiej imprezie. Stefano Lavarini zachowuje umiarkowany optymizm. Włoski szkoleniowiec opowiada o powrocie do "siatkarskiej normalności", przygotowaniach do turnieju czy reprezentacji Polski mężczyzn.
Kadra pań ma już za sobą w tym roku kilka sparingów oraz Ligę Narodów. Podczas tegorocznej edycji VNL biało-czerwone siatkarki z bilansem czterech zwycięstw i ośmiu porażek zajęły trzynaste miejsce.
Przez cały turniej zespół trapił brak prawdziwej atakującej. Magdalenę Stysiak z pierwszej połowy sezonu wykluczyły kontuzje, a Malwina Smarzek nie znalazła się w kadrze z nieznanych oficjalnie przyczyn. W odwodzie była jeszcze przez jakiś czas Weronika Sobiczewska, ale ostatecznie siatkarka BKS Bostik Bielsko-Biała nie znalazła uznania w oczach selekcjonera.
Lavarini postanowił stworzyć atakujące z przyjmujących. Podobne praktyki są czasem spotykanie również i męskiej siatkówce. Problem polega na tym, że nie każdy grający na przyjmujący czuje się odpowiednio w ataku. Traf chciał, że spośród powołanych Polek tylko Martynie Łukasik w ostatnich latach zdarzało się grać jako atakująca. Włoch do tej roli przeznaczył inną zawodniczkę, Olivię Różański.
Dziś Polska ma komfort w postaci powrotu Stysiak i obecności rezerwowej atakującej Moniki Gałkowskiej. Wspomniany komfort zmniejszył się za to na przyjęciu. Problemy zdrowotne wyeliminowały już z mistrzostw Łukasik. W ostatnich dniach kontuzji nabawiły się Zuzanna Górecka i Martyna Czyrniańska. Szczególnie przypadek tej drugiej jest o tyle poważny, że na dziś nie wiadomo, czy osiemnastolatka będzie gotowa na mistrzostwa.
Cztery wygrane sparingi w przeciągu kilkunastu dni (po dwa z Niemkami i Bułgarkami) dają dobry prognostyk przed zaplanowanym na 23 września startem mistrzostw. Wcześniej Polki powalczą na towarzyskim turnieju w Neapolu z Włoszkami, Serbkami i Turczynkami.
Stefano Lavarini w rozmowach z mediami zachowuje wstrzemięźliwość jeśli chodzi o optymizm, lecz potrafi docenić dobrą pracę, jaką wykonują obecnie zawodniczki. Byliśmy na ostatnim sparingu w katowickim Spodku, po którym 42-latek opowiadał między innymi o grze na nietypowych pozycjach poszczególnych reprezentantek, problemach zdrowotnych, planach na najbliższe tygodnie czy występach polskich siatkarzy rywalizujących na swoich mistrzostwach świata.
*****
Stefano Lavarini po meczu z Bułgarią:
Mamy przed nami ważne tygodnie przed początkiem mistrzostw świata. Mogę powiedzieć, że ostatnie cztery sparingi pokazały, że drużyna kroczy drogą, którą zakładaliśmy. Jestem całkiem usatysfakcjonowany tym, jak zespół się prezentuje, lecz wiem, że mamy jeszcze trochę pracy do wykonania.
Gra w takiej hali przygotowuje cię do meczowych sytuacji podczas turnieju. Wiemy, że to tylko sparingi, ale w trakcie spotkań z Bułgarią były elementy wspólne z największymi imprezami – kibice, hymny narodowe, dziennikarze czy wielka hala. Rzadko się zdarza, że testmecz jest rozgrywany w takim miejscu.
O turnieju towarzyskim w Neapolu przed mistrzostwami świata:
Można go określić finałowym sprawdzianem przed turniejem na tle drużyn plasujących się wyżej w rankingu FIVB od nas. Z zasady jestem zwolennikiem mierzenia się z najlepszymi ekipami. To świetny sposób na sprawdzenie aktualnego stanu zespołu. Tego, co robisz dobrze, a co źle i jak wiele dzieli cię od czołówki. Cieszę się, że udajemy się do Neapolu po wygranych czterech sparingach. Nie mam wątpliwości, że dostaniemy trudne zadanie. Tutaj jednak bardziej chodzi o przygotowanie. Po sprawdzianach we Włoszech czekać nas będzie zaledwie kilka jednostek treningowych, na których będziemy już skupiać się na detalach. Jestem przekonany, że praktycznie wszystko, co mieliśmy najważniejszego do zrobienia, już zrobiliśmy. Do mistrzostw świata podejdziemy z poczuciem pełnego przygotowania. Od początku będziemy chcieli pokazać się na nich z jak najlepszej strony.
O startowej szóstce na mistrzostwa świata:
Teraz skupiamy się na wyważeniu odpowiedniego balansu zespołu. Nie chcę dawać deklaracji, że mam już w głowie wyjściowy skład. Oczywiście, pod kątem pewnych rozegrań mamy już pewne wersje drużyny, co można było zaobserwować podczas ostatnich meczów. Na dziś znajdujemy się jeszcze na etapie przygotowań i nie chcę, aby ktokolwiek myślał, że mam już ustaloną pierwszą szóstkę. Cały czas dążę to tego, by dziewczyny dawały z siebie wszystko i wspierały całą ekipę na sto procent.
O kontuzji Zuzanny Góreckiej i grze Aleksandry Szczygłowskiej na przyjęciu:
Zuzia pracuje z fizjoterapeutami. To niegroźna kontuzja. Nie grała z Bułgarią, bo nie chcieliśmy niepotrzebnie ryzykować pogorszenia sytuacji. Dla mnie to była również okazja do sprawdzenia schematu z treningów z Olą Szczygłowską na pozycji przyjmującej. To jest coś, co trenowaliśmy od jakiegoś czasu. Ola przygotowywała się do tej roli serwując czy ćwicząc nie na swojej domyślnej pozycji. Wiem, że dzięki temu mam wariant w sytuacji, w której jedna z zawodniczek będzie niedostępna w trakcie turnieju.
O kontuzji Martyny Czyrnianskiej:
Ogólnie nie lubię wypowiadać się na temat kontuzji, ale tylko dlatego, że nie mam fachowej wiedzy. Nie zajmuję się leczeniem, lepiej zapytać lekarza albo fizjoterapeutów.
Z mojej strony mogę powiedzieć, że Martyna to bardzo ważna zawodniczka składu od początku naszej pracy. Będziemy uważnie śledzić jej proces leczenia w nadchodzących tygodniach. Na dziś robimy wszystko z myślą o najlepszej formie całego zespołu. Życzę jej z całego serca szybkiego powrotu do zdrowia. Jeśli zdąży z rehabilitacją, to będziemy myśleć o uwzględnieniu jej w kadrze na mistrzostwa.
O powrocie atakujących do kadry oraz wykorzystaniu przyjmujących w ataku:
Jak się czuje? Ha, normalnie! (śmiech). Wreszcie wróciła normalność. Wcześniej człowiek mógł czuć się dziwnie. Brak atakujących w Lidze Narodów stanowił wielki brakujący element. Z zasady drużyny siatkarskie są zbudowane z uwzględnieniem zawodniczek grających na tej pozycji. Magda Stysiak miała od początku być naszą główną postacią w ataku. Kontuzja sprawiła, że straciła wiele czasu przygotowań na mistrzostwa świata. Pamiętaj, że nie trenujemy wspólnie od wczoraj, tylko od maja. Każdy dzień i mecz bez niej był wielką szkodą.
Na całe szczęście udało się nam znaleźć rozwiązanie w postaci przekształcenia przyjmujących na atak. Dostaliśmy wiele ciekawych informacji, które możemy w razie konieczności zastosować. Olivia Różański, która najczęściej grała na VNL w ataku, dostawała też szanse występów w przyjęciu. Sytuacja z brakiem atakujących nauczyła nas dostosowywać się do zmiennych warunków. Nie będę jednak ukrywał, że gra z „prawdziwą” atakującą jest o wiele korzystniejsza dla zespołu.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak Olivia poradziła sobie z niecodziennym wyzwaniem gry na obcej pozycji. Przyjechała na zgrupowanie, gdzie czekał na nią nowy trener, nowa sytuacja i od razu musiała występować nie na swoim miejscu. Bardzo to doceniam i wiem, że w kontekście potencjalnie podobnej sytuacji w przyszłości, nauka i gra na tej pozycji przez ostatnie miesiące nie była bezużyteczna.
O łączeniu pracy w reprezentacji z początkiem okresu przygotowawczego w Novarze:
Dostałem wcześniej pytanie, dlaczego wyglądam na smutnego nawet jeśli wygraliśmy w ostatnich dniach dwa mecze. Dałem kilka odpowiedzi, lecz zapominałem wspomnieć, że gdy z chłopakami kończymy późnym wieczorem pracę związaną z reprezentacją, to sam zaczynam oglądać treningi Novary. Przed śniadaniem odbywam wideorozmowy z członkami klubowego sztabu na temat przygotowań do sezonu.
Muszę przyznać, że to dość wyczerpująca sytuacja. Gdy w czasie wolnym jedni dzwonią do rodziny, inni odpoczywają, a jeszcze inni palą papierosy – dobra, mi też się zdarza (śmiech) – to cały czas pozostaje w trybach trenerskiej pracy. Nie mam innej opcji. Część kadry ogląda filmy albo seriale, a ja treningi Novary, na których ćwiczy zaledwie pięć zawodniczek. To dopiero początek presezonu. Nie ma co ukrywać, że jednostki są dosyć nudne. Mam jednak w Novarze dobrych ludzi, którym ufam i z którymi regularnie kontroluje proces przygotowań.
O reprezentacji Polski mężczyzn i wizycie na meczu Polska-USA:
Imponuje mi kadra Polski, mimo że nie mam zbyt wielu szans do oglądania męskiej siatkówki. Zazwyczaj cały czas zabierają mi obowiązki związane z pracą w kobiecej odmianie.
Fajne było to, że na meczu z USA siedziałem obok Sebastiana Świderskiego, którego dobrze pamiętam z czasów, gdy oglądałem jego poczynania we Włoszech w telewizji. Czasem dyskutowaliśmy na poważnie, a czasem żartowaliśmy. Oglądanie starcia z USA to wielkie przeżycie. Nasi chłopcy, to znaczy mówię tak o reprezentacji Polski, to naprawdę inspirująca drużyna pod względem umiejętności i talentu, jaki posiadają.
O bieganiu w czasie wolnym:
Na początku pracy z reprezentacją miałem kontuzje kostki. To nie żart, ale gdy zakończyłem rehabilitację w jednej nodze, zaczęła boleć mnie druga (śmiech). Musiałem zmienić zwyczaj. Teraz zamiast biegania, wstaję bardzo wcześnie rano i ćwiczę z naszym trenerem przygotowania motorycznego. Lubię poprzez aktywność fizyczną na chwilę odciąć się od pracy.
Komentarze 0