10 książek o rapie, które powinniście przeczytać tej jesieni

gucci-mane.jpg

Kanye, Gucci, grime i zbiór najfajniejszych hip-hopowych rankingów świata. Pogłoski o śmierci papieru są mocno przesadzone!

Koniec lata. Czuć go już po nocach, a za chwilę ciepłe miesiące będą tylko wspomnieniem, a my będziemy przedzierać się przez zasieki deszczu i walczyć z nadchodzącą deprechą. Zanim więc niebo zmieni swój kolor na szary, wilgotność powietrza przekroczy normy przyrodzone ssakom, a chłód zacznie się wdzierać pod najgrubsze nawet kurtki, warto wyposażyć się w kilka pozycji, które umilą nam wieczory spędzane w czterech ścianach.

A że na bookdepository.com przesyłka do Polski jest darmowa - doszliśmy do wniosku, że w poszerzaniu waszej rapowej biblioteczki nie będziemy się ograniczać tylko do pozycji wydanych w naszym języku. Dlatego wymieniamy kilka z naszych ulubionych książek, na których kartach hip-hop czy graffiti mienią się większą ilością barw, niż w przeważającej większości teledysków czy filmów.

1
Peter Shapiro - Turn the Beat Around: The History of Disco
9781466894129p0v2s550x406.jpg

To nie jest hip-hop...owa książka. To książka o historii disco. Od jego początków wyrastających z potrzeby zabawy, która narastała w afro- i latynoamerykańskich - a szczególnie gejowskich - społecznościach po rewolucyjnych latach 60., aż po kampanię disco sucks, gdy ludzie palili płyty i głośno wyrażali sprzeciw wobec hedonistycznego nastawienia całego tego klubowego ruchu (co w kontekście współczesnego wizerunku rapu daje nieco do myślenia). I właśnie w rozdziale poświęconym schyłkowi epoki cekinów i koksu pojawia się najbardziej interesujący nas wątek, czyli opis nocy. Nocy, w trakcie której disco zdechło, a narodził się hip-hop. Chodzi dokładnie o przerwę w dostawie prądu, która zaciemniła ogromną część Wielkiego Jabłka w nocy z 13 na 14 lipca 1977 roku. Jak wieść gminna niesie Kool Herc grał wtedy właśnie na jednym z pierwszych block parties zorganizowanych na Bronxie. Kiedy zobaczył gasnące latarnie, krzyknął tylko: blackout, hit the stores. I kiedy wcześniej w całej dzielnicy było może ze trzech DJów, których było stać na horrendalnie drogie gramofony, to po tej nocy w każdym bloku było wielu świeżo upieczonych posiadaczy adapterów, które wynieśli chyłkiem z pobliskiego sklepu - pod osłoną mroku.

2
Jeff Chang - Can’t Stop, Won’t Stop
51hi4vu9coL.SX327BO1204203200.jpg

Swego czasu kojarzony z dokonaniami kolektywu Solesides - pod którego skrzydłami debiutowały tak wielkie postaci jak DJ Shadow czy duet Blackalicious - Jeff Chang jest jednym z najważniejszych historyków hip-hopu. A jednocześnie przez swoje aktywne zaangażowanie w tę kulturę i bliskie, osobiste związki ze sporą częścią sceny - jednym z najciekawiej piszących. I nie ma lepszej książki o początkach całego tego zamieszania niż właśnie Can’t Stop, Won’t Stop, której zapożyczony z klasycznego, oldschoolowego hasła tytuł wciąż po tych 40 latach wydaje się być dla rapu proroczy. Obsessively researched, beautifully written, Chang’s book is the funky bootleg, B-side remix of the late 20th century American history - napisał o niej swego czasu recenzent Rolling Stone’a. I to właśnie trudne do przetłumaczenia zdanie świetnie oddaje klimat, jakim tętni te ponad pół tysiąca stron, na których Chang spisał dzieje rapu; poczynając od jego jamajskich korzeni, przez niemowlęcą fazę stawiania pierwszych kroków na nowojorskich osiedlach, aż po wielkie medialne kariery Chucka D czy Ice Cube’a. I choć KRS-One krytykował tę pozycję za umniejszenie roli Stop the Violence Movement w historii hip-hopu, to pełne ołowiu, krwi i łez, późniejsze dzieje całego tego ruchu zdają się w tym sporze przyznawać smutną rację Jeffowi.

3
Ed Piskor - Hip-Hop Genealogia
T292270.jpg

Jeśli Biz Markie - który swoją drogą pojawia się również na kartach tej pozycji - mówi, że to jego ulubiony komiks, możemy być pewni, że jego autor Ed Piskor odrobił swoje lekcje z historii hip-hopu i na pozycji kronikarza pierwszych lat jego dziejów jest naprawdę wiarygodny. Całą tę pionierską epokę nie dość, że opisał, to jeszcze naszkicował swoją charakterystyczną - realistyczną, acz lekko przerysowaną - kreską. Przez to dużo łatwiej jest nam wyobrazić sobie te barwne, szalone czasy, w których Kool Herc podpinał swe gramofony do prądu podkradzionego z latarni miejskiej, a Bambaataa odciągał młodocianych gangsterów od twardego ulicznego fachu swoim kosmicznym brzmieniem i futurystyczną, ekstrawagancką stylówą. Bo o ile omawiana przez nas przed chwilą książka Jeffa Changa w genialny sposób opisuje nowojorskie osiedla przełomu lat 70. i 80., to żeby je sobie zwizualizować, trzeba zwykle odpalić Wild Style, Style Wars czy otworzyć któryś z klasycznych albumów Marthy Cooper i Henry’ego Chalfanta. U Piskora mamy natomiast wszystko w pigułce. A że aktualnie oldschoolem nazywa się lata 90., warto odrobić lekcje z naprawdę starej szkoły, w którym to zadaniu Hip-Hop Genealogia jest trudna do przeceniania.

4
Sacha Jenkins, Elliott Wilson, Chairman Mao, Gabriel Alvarez, Brent Rollins - Ego Trip. Książka o rapie
ego.png

To u nas w niuansie swego rodzaju biblia i najlepszy argument na obalenie tezy o tym, że wszystkie te rankingi, w których się lubujemy, nie są najbardziej kretyńską formą dziennikarstwa i marną próbą walki o kliki. Stworzona przez szereg uznanych rapowych dziennikarzy książka w oryginale nazywa się bowiem Ego Trip’s Book of Rap Lists i cała składa się ze wszelkiej maści zestawień. Niektóre z nich są pozbawione jakichkolwiek opisów, inne oprawione w szerszy kontekst, niektóre są bardziej komiczne, inne mniej, niektóre są dosyć oczywiste, a inne bardzo wymyślne. Wszystkie z nich są jednak wprost perfekcyjną formą wyjaśnienia tego, czym jest edutainment, czyli tak bliska nam metoda nauczania przez rozrywkę, bawienia czytelnika, a jednocześnie przemycania mu faktów, ciekawostek i anegdot dotyczących omawianego zagadnienia. A te są tu przeróżne - od najlepszych, czystych wersji rapowych numerów czy tekstów o ciuchach, przez ulubionych wrestlerów Inspectah Decka i MC’s, którzy gościli u Shaquille’a O’Neala, aż po sposoby na to, jak nie wydać nigdy swojego debiutanckiego krążka, które omawia nie kto inny, jak autor hasła Every Record Label Sucks Dick i pierwszy troglodyta amerykańskiej rap gry - R.A. The Rugged Man.

5
Raph Rashid - Behind the Beat: Hip Hop Home Studios
pobrane.jpeg

Jeśli zamiast czytania wolicie w wolnej chwili coś sobie pooglądać, to właśnie ta książka - spośród wszystkich przewijających się przez to zestawienie - najprawdopodobniej przypadnie wam najbardziej do gustu. A że często jedno celnie uchwycone zdjęcie jest warte więcej niż cała tomiszcza tekstu, to chyba nie ma lepszej pozycji poświęconej roli producentów w całym tym hip-hopowym łańcuchu pokarmowym niż właśnie Behind the Beat. Nieustannie podróżującemu między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią Raphowi Rashidowi udało się bowiem zyskać zaufanie takich tuzów bitmaszyny, jak DJ Premier, J Dilla czy Madlib i wejść do ich domowych studiów nagraniowych, w których powstała większość naszych ukochanych rapowych instrumentali. I choć próżno tu szukać wyczerpujących - a właściwie jakichkolwiek - rozmów z wszystkimi muzykami, u których gościł ten brytyjski fotograf, to pośród zdjęć dokumentujących ich otoczenie, a także ich samych przy pracy, można znaleźć pełno wskazówek dotyczących ich inspiracji, wykorzystywanych narzędzi i źródeł sampli.

6
Mark Beaumont - Kanye West. Bóg i potwór
kanye-west-bog-i-potwor-w-iext48870717.jpg

Pisząc biografie żyjących osób łatwo wpaść na mieliznę. Z jednej strony bowiem ich autorzy starają się zwykle nie budować komuś pomników za życia, a z drugiej - muszą zawsze uważać na to, by nie wystawić się na atak prawników zatrudnianych przez opisywaną postać. Mark Beaumont wybrnął z tego impasu, kładąc nacisk na muzyczną stronę aktywności Kanye i nie zagłębiając się szczególnie w co bardziej plotkarskie wątki z życia tegoż boga i potwora. I choć książka ta nie mieni się literackim talentem najwyższych lotów (choć może to też kwestia tłumaczenia), to przynosi wszystkim fanom Westa mnóstwo ciekawostek z nie lada frapujących i pokomplikowanych losów Ye. Poczynając od jego dziecięcych lat, a na studyjnych pracach nad albumem Yeezus kończąc (dodany chyba na ostatni moment przez polskich wydawców rozdział o The Life of Pablo taktownie przemilczymy). A że pośród setek faktów i wypowiedzi innych osób pojawiają się co rusz słowa samego Kanye, wiarygodność tegoż 500 stronicowego tomiszcza wydaje się być trudna do podważenia. Nikt inny bowiem nie wypowiedziałby równie pyszałkowatych słów jak choćby te: Jeśli w drodze do domu zginąłbym w katastrofie lotniczej, ludzie okrzyknęliby „The College Dropout” jednym z najwspanialszych albumów hip-hopowych. Ale póki tu jestem, nie mogą tego powiedzieć. Mogą tę płytę tylko chwalić. Wkurza mnie, że niektórzy mają czelność ją krytykować. Wszystkie te kawałki, jak „Spaceship” czy „Jesus Walks” stworzyłem, żeby pomóc ludziom. Jeśli ktoś je krytykuje, to tak, jakby krytykował filantropa za to, że za mało daje dzieciom. Jak można krytykować kogoś, kto pomaga?

7
Gucci Mane, Neil Matinez-Belkin - The Autobiography of Gucci Mane
theautobiographyofguccimane9781501165320.jpg

O ile klasyczny, amerykański model kariery od zera do bohatera w historii popkultury przybierał już naprawdę najbardziej szalone i trudne do uwierzenia formy, to niewiele biografii jest równie barwna jak ta, którą przeżył Guwop. Swoje zwichrowane dzieje Gucci Mane zaczął bowiem spisywać w więzieniu o zaostrzonym rygorze, kiedy trzeźwiał po latach uzależniania od narkotyków i goił rany po dziesiątkach rapowych i podwórkowych beefów. Kiedy Radric Delantic Davis - jak naprawdę nazywa się ta żywa legenda południowego rapu - pisze trap, nie ma on na myśli charakterystycznie brzmiącego nurtu muzycznego, ale pułapkę, do której trafił handlując towarem na bezlitosnych ulicach Atlanty. I choć wszyscy śledzący jego karierę dobrze wiedzą, jaki obrót przybrały jego losy w niedawnych latach, to kiedy czytamy pierwsze zdania tej książki: The police had taken my pistol the day before but I wasn’t without heavy arms. I’d been stockpiling weapons at the studio. Glocks, MAC-10s, ARs fitted with scopes and hundred-round monkey nuts. All out in the open for easy access. I was in Tony Montana mode, bracing for a final standoff - trudno nam uwierzyć, że ich autor nie dość, że przeżył czasy swojej militarnej wręcz, osiedlowej aktywności, to jeszcze jest aktualnie wiecznie uśmiechniętym milionerem. Żyjącym z nie zawsze poprawnych, ale zawsze legalnych, wypluwanych do mikrofonu wersów.

8
Wiley - Eskiboy
images.jpeg

Wiley is Wiley, and if you don’t know me, you don’t know much - pisze Richard Cowie w swojej autobiografii, a na poparcie tego buńczucznego tonu ma ponad 20 lat stażu na brytyjskiej scenie muzyki rozrywkowej. Gdyby nie jego gatunkotwórcze riddimy takie jak Eskimo czy Ice Rink, grime bowiem mógłby nigdy nie powstać, a na pewno miałby on zupełnie inny kształt i brzmienie niż to, które znamy od lat z fal Rinse.fm czy takich klasycznych albumów, jak Boy in the Corner Dizzee’go Rascala czy Konnichiwa Skepty. Gdyby nie on, całe szeregi angielskich MC's mogłyby poczuć się osierocone. I też gdyby nie on, szereg brytyjskich nawijaczy - a także wydawców, promotorów i bookerów - mógłby spać dużo spokojniej, bo Wiley jest znany ze swojego trudnego charakteru i konfrontacyjnego nastawienia, które przez lata jego bytności na scenie skutkowało dziesiątkami beefów, afer i awantur. Czasem kończyły się na mikrofonach, a czasem na… nożach. I też trudno się temu dziwić, bo Cowiego wychowała znana (wówczas) ze swojej ciężkiej ręki, dzielnica Londynu Bow, a w wieku kilkunastu lat przyszły Eskiboy latał już po osiedlu z crackiem i heroiną.

9
Martha Cooper, Ninja K - One Week with 1UP
MarthaCooperOneWeekWirth1UPBookCoverFront.png

Obok Turn the Beat Around: The History of Disco to bodajże najmniej rapowa książka w całym tym zestawieniu. Jako że graffiti zwykło się utożsamiać z kulturą hip-hopową, a Martha Cooper była jedną z pierwszych kronikarek tego ruchu na przełomie lat 70. i 80., w Nowym Jorku, zdecydowaliśmy się jednak umieścić ją na tej liście. Bo jeżeli nawet skupiona wokół Berlina, międzynarodowa ekipa wandali z ciągotkami artystycznymi znana lepiej jako 1UP związki z rapem ma co najwyżej przygodne, to fakt, że do swojego ulicznego tanga zaprosili 76-letnią (!) fotografkę, która jest autorką kanonicznego photobooka Subway Art, budzi w nas spory szacunek i… szeroki uśmiech za każdym razem, gdy widzimy tą starszą panią w bluzie kangurce na jednym z trudem zdobywanych, niemieckich yardów. Do spółki ze wspomnianą biblią pionierskich czasów graffiti, którą Marty - jak ją zdrobniale nazywają świeżo poznani writerzy - wydała w 1984 roku, ta pozycja jest bowiem najlepszą dokumentacją ewolucji, jaką ta sztuka ulicy (nie mylić ze street artem) przeszła przez dekady swojej egzystencji. Od kiedy Dondi całą noc mógł sobie malować bez zbędnej spiny któryś srebrny wagonik nowojorskiego metra, po czasy, w których reprezentanci 1UP przeprowadzają kilkuminutowe ataki terrorystyczne na berliński s-bahn, w grafficiarskim światku zmieniło się wszystko. A, że Ninja K potrafi to z werwą opisać, a Martha Cooper celnie sfotografować, album ten ma spore szansę prędko stać się klasykiem.

10
Jacek Baliński, Bartek Strowski - To nie jest hip-hop. Rozmowy
pobrane-1.jpeg

Aż dziw bierze, że pierwsza polska pozycja, w której ktoś pokusił się o to, żeby pogadać z reprezentantami krajowej sceny rapowej, wyszła ponad 20 lat po tym, jak ukonstytuowało się polskie środowisko hiphopowe. Jak mówi jednak stare przysłowie - lepiej późno niż wcale. I chwała - znanym też z naszych łam, młodym dziennikarzom Jackowi Balińskiemu i Bartkowi Strowskiemu (kojarzonemu również jako Discmen), że podjęli się tego zadania. A że jeszcze całość spięli - nie zawsze do końca domykającą się - klamrą rozmów nie tylko o rymach, bitach, koncertach i nagrywkach, ale również o pozarapowych kontekstach działalności Ajrona, Bilona, czy Łony, to ich wspólnie stworzone tomiszcze daje nieco szerszy ogląd rapowego światka ludziom, którzy… niekoniecznie w owym światku na co dzień egzystują. I to wydaje nam się największą siłą tej książki. Hip-hopowym laikom pozwala dostrzec pełną paletę barw, jaką mieni się dzisiaj ta scena, a dodatkowo jeszcze poznać ludzi, którzy pociągają za jej sznurki. Dokładnie to samo, dla ludzi siedzących głęboko w rapie i na co dzień przeszukujących jego zaułki, jest jednak największą słabością tej pozycji. I jednym i drugim natomiast pole widzenia poszerzą na pewno wywiady z rzadko przepytywanymi, szarymi eminencjami tegoż środowiska, pośród których pojawiają się dla wielu nieco enigmatyczne nazwiska takie jak Rafał Grobel, Tomek Woźniak czy Anna Wójcik.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz muzyczny, kompendium wiedzy na tematy wszelakie. Poza tym muzyk, słuchacz i pasjonat, który swoimi fascynacjami muzycznymi dzieli się na antenie newonce.radio w audycji „Za daleki odlot”.