10 kultowych płyt, które kończą w tym roku 20 lat. Nam też trudno w to uwierzyć

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
eminem.jpg

Nie wszystkie brzmią tak świeżo, jak dwie dekady temu, ale mimo wszystko - serio 20 lat?

Jeszcze chwilę temu skandowaliśmy: will the real Slim Shady please stand up, a teraz okazuje się, że gdyby te albumy były ludźmi, miałyby dowód osobisty i prawo jazdy.

Każda z tych płyt jest starsza niż Kaia Gerber i Maddie Ziegler. Kiedy wychodziły, w Polsce nie istniała jeszcze internetowa bankowość. Jeśli pamiętacie zajawkę na nie - jesteście po prostu starzy i trzeba to sobie otwarcie powiedzieć.

1
Cypress Hill - Skull & Bones
yp.jpg

W 2000 ludzie bali się pluskwy milenijnej, z perspektywy czasu widać za to, że jeszcze straszniejszym zjawiskiem był wszechobecny wówczas crossover rapu i mocnych gitar. Tam, gdzie dzisiaj są Drake i Migosi, 20 lat temu znajdowali się Limp Bizkit. Zajawka kipiała gęsta, nic więc dziwnego, że po żywy band sięgnęli też panowie z Cypress Hill. Trzeba jednak oddać, że ich numetalowe propozycje nie wywołują dziś bólu zębów; B Real i Sen Dog posiadali naturalne flow do pływania zarówno po przepalonych beatach, jak i riffach prosto z Tony Hawka. Poza tym, co tu dużo mówić, rapowo byli o 10 pięter wyżej niż kolesie pokroju Freda Dursta czy Kid Rocka. Największym hiciorem, który non stop latał po antenach stacji muzycznych, był Rap Superstar. Oraz Rock Superstar. Która wersja lepsza?

2
Eminem - Marshall Mathers LP
em.jpeg

Słuchamy dziś tego albumu i naprawdę jesteśmy w szoku, że ta rapowa psychodrama, wzbogacona fantazjami o duszeniu własnej żony, gwałceniu matki i nakładaniu dmuchanej lali tzw. strapona, dotarła w pierwszym tygodniu sprzedaży na sam szczyt listy Billboardu. Trzeba jednak Eminemowi oddać, że poza tekstową obsceną miał do zaoferowania zestaw bangerów absolutnych, numerów, które pamięta się po 5, 10 a nawet 20 latach. Wybitne flow, niesamowita umiejętność łączenia prowokacji z autentycznie trafnymi, błyskotliwymi spostrzeżeniami, kapitalne beaty - tu Em połączył siły z Dre i Mel-Manem - wszystko to sprawiło, że Marshall Mathers LP jest najlepszym z najbardziej paskudnych krążków w historii rapu. Chociaż nie dziwimy się, że Em popadł po tym wszystkim w lekomanię.

3
Fisz - Polepione dźwięki
jXcxoCO.jpg

Naczelny intelektualista polskiego hip-hopu - tak przynajmniej nazywano Fisza na początku ubiegłej dekady. Fakty są jednak takie, że ten 22-letni chłopak zaskoczył scenę (nie tylko rapową, fama Polepionych dźwięków wykroczyła daleko poza ten światek) fantastycznymi tekstami, portretującymi rzeczywistość 2000 roku tyle dowcipnie, ile czule, osobiście i mądrze. Wersy takie jak: łapię się na tym, że gdy rozmawiam z przyjaciółmi to tak naprawdę nie mówimy o sobie, przelatujemy przez różne tematy, lecz nigdy o tym, co boli, każdy skrywać to w sobie woli nawet dziś, po 18 latach, brzmią tak samo świeżo. To także jeden z pierwszych sukcesów komercyjnych wytwórni Asfalt Records. A sam Fisz zestarzał się naprawdę fajnie, przechodząc drogę od ursynowskiego Mos Defa przez dekonstruującego formę tekstu eksperymentatora po jazzowo - bluesującego pana w średnim wieku, nagrywającego soundtrack do życia swoich rówieśników.

4
Grammatik - Światła miasta
445x409productmedia2001-3000c243a34cc9e1ff1eec9b7ff5e96d8a9f.jpg

Najważniejsza płyta dla wszystkich blokowych wrażliwców z przełomu dekad. Chłopaki z Grammatika pokazali, że można nawijać poetyckie, introwertyczne teksty nie tracąc przy tym osiedlowego street credu. To album, który nadał nową twarz warszawskiej scenie początku lat zerowych, rozkręcił kariery Eldoki oraz Noona... i tylko szkoda, że po jego wydaniu zupełnie przepadł Ash, jeden z najciekawszych tekściarzy, jacy w tamtych czasach przewinęli się przez polską scenę.

5
Kaliber 44 - 3:44
k44-1.jpg

Najbardziej hip-hopowa z płyt wydanych w pierwszym okresie działalności Kalibra 44, wówczas zespołu numer jeden w tym kraju. To na niej znalazły się hitowe Konfrontacje, numer, który zimował przez CZTERY lata na liście przebojów kultowej Radiostacji. To tam swoje najlepsze zwrotki zaliczyli Wujek Samo Zło i Człowiek Nowej Ery (zresztą ich medialna kariera zaczęła się właśnie od tego, że ludzie kojarzyli ich z K44), to wreszcie dzięki 3:44 każdy na hasło normalnie o tej porze dopowie wożę się po mieście. I ciekawostka - 3:44 był pierwszym albumem, do którego oprawę graficzną stworzył Forin.

6
Linkin Park - Hybrid Theory
lin.jpg

Niby to nie jest rapowa płyta, ale jej wpływ na środowisko jest olbrzymi; masa twórców młodego pokolenia otwarcie deklaruje, że miłości do muzyki nauczyła się właśnie dzięki Linkin Park, a to, jak wielkim echem odbiła się śmierć Chestera Benningtona, mówi samo za siebie. Zresztą czy tak do końca nie jest rapowa? Mike Shinoda dysponował mimo wszystko dosyć solidnym flow, a Cure For The Itch to turntablistyczny popis didżeja Hahna. Na początku 2000 nie słyszał o nich absolutnie nikt. Pod koniec roku byli na ustach całego świata. Ależ to były gwiazdy. Gdyby Narodowy istniał w 2000, Linkin Park wypełniliby go szybciej niż Ed Sheeran.

7
Nelly - Country Grammar
el.jpg

Kariera tego oplastrowanego koleżki z St.Louis była dla prawilnego audytorium jak borowanie bez znieczulenia; oto nagle na szczyty list przebojów dotarł niby raper, niby piosenkarz, a tak naprawdę jakiś dziwaczny, popowy miks redheada i gościa z Klubu Myszki Miki. I wiecie, dzisiaj Nelly'ego kojarzy się z beztroskimi latami w gimnazjum oraz pisaniem smsów w Excelu...

...ale trzeba oddać, że pierwsza połowa dekady należała do niego. Trzy albumy i cztery single na szczycie Billboardu. Dziewięciokrotna platyna dla Country Grammar. To są poważne dokonania. Poza tym tytułowego numeru słucha się dziś super.

8
Outkast - Stankonia
out.jpg

Po trzech świetnie przyjętych, stricte rapowych albumach w 2000 roku Outkast postanowili zaszaleć. I stworzyli krążek - Frankensteina, zbudowany z milionów odniesień i ukłonów w stronę popu i hip-hopu, wyjątkowy, szalony, nietrzymający się w ryzach, a przy tym bezwstydnie przebojowy. Jedno słowo - Stankonia. Z B.O.B. oraz Ms Jackson, na lata definiującymi styl Outkast. Chociaż nie - definicja ich stylu sprowadza się do tego, że jest niedefiniowalny. Przypomnijcie sobie tylko rozpierduchę, jaką wywinęli przy okazji Speakerboxxx/The Love Below. A jej przedsmak był właśnie tu.

9
Paktofonika - Kinematografia
i-paktofonika-kinematografia-cd.jpg

O tym, jak ważna była to płyta dla polskiej kultury w ogóle, pisaliśmy już w naszym zestawieniu 50 najistotniejszych albumów w historii hip-hopu. Znacie inny krążek, którego historia powstania doczekałaby się własnego filmu, na który to film pójdzie półtora miliona Polaków? My też nie.

10
WWO - Masz i pomyśl
wwo-masz-i-pomysl-okladka.jpg

I jeszcze raz cytujemy nasze zestawienie: Masz i pomyśl całe tętni surową, uliczną energią lat 90., której nikt nie potrafił wówczas oddać równie obrazowo, jak Sokół i dobitnie jak Jedi. Chyba nikomu w tym czasie nie udało się tak celnie złapać swoistego rozłamu, w jakim żyła z jednej strony wciąż szara i niebezpieczna, a z drugiej – pełna optymizmu i bez załamywania rąk wyglądająca przyszłości, powoli zyskująca stabilizację wolna Polska. Na żadnej innej płycie jej nadzieje nie znajdowały tak nośnych hymnów, jak Jeszcze będzie czas, a paranoje przełomu milleniów równie dobitnych odwzorowań, jak singlowe Obejrzyj sobie wiadomości. Druga sprawa - to ten album wypchnął Sokoła do ścisłej czołówki polskich MC's. Minęło 20 lat, przeżyliśmy trzech papieży, czterech prezydentów, dziesięciu premierów, a on ciągle tam siedzi.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.