
Raperzy nigdy nie bawili się za bardzo w coverowanie, za to niezmiernie często sięgali po follow-upy. Frajda podwójna - i dla nich, i dla słuchaczy, którzy mogli bawić się w wyłapywanie wszystkich smaczków.
Kiedy sami nawijacze chcieli nawiązać do cenionych przez siebie - bądź intrygujących ich tracków - robili zazwyczaj luźno inspirowane nowe kawałki, swego rodzaju pełnowymiarowe follow-upy, w których cytat nie był tylko misternie wplecionym w całość detalem, ale fundamentem całej struktury. Czasami sięgali po inspiracje ze Stanów - jak Abel z Petem w Pieniądz Shopper, Kali w Moim ziomku czy PCP w refrenie Uciułanego giecika - czasem na jakimś znanym bicie odnosili się do tematu czy struktury oryginału, a czasami nagrywali po prostu swoje świeże numery na ten sam temat. Numery, które zawsze przy okazji dialogowały ze strukturą pierwowzoru i były upstrzone precyzyjnymi, bystrymi i zabawnymi follow-upami do pochodzących z niego wersów. I takie właśnie tracki w przeważającej części wypełniają to zestawienie. W tych kilku pozostałych odwołania do cudzych, bądź też własnych wersów stanowią clou programu.
Follow-up poszukuje nowego wyrażania siebie przy twórczej reinterpretacji utworów innych artystów. Jak ma się to do projektu TYMCZASEM, w której udział biorą Sokół, Pezet, Żabson i Sitek? Ma się, i to bardzo mocno. O całej kampanii pisaliśmy wam już jakiś czas temu, a na to pytanie uzyskacie odpowiedź już wkrótce - bądźcie czujni, bo ta czwórka mocno was zaskoczy!
10. Solar/Białas feat. Zaginiony & Lipton - Nagapiłem się
Solar bardzo często sięgał po numery swoich (przyszłych) kolegów ze sceny i tworzył na ich kanwie własne interpretacje tematu, struktury i bitu. Tak się obszedł z Dopaminą Pezeta i Małolata, z Cokolwiek by nie mówili Bez Cenzury, z Sobotażem Soboty czy Puszerem HiFi Bandy. I za każdym razem wyszedł z tego zadania z tarczą. Cały bagaż, który zdobywał w tamtych latach na bitwach freestyle’owych - od bezczelności po umiejętność odbijania się od tematu - idealnie wręcz sprawdzał się w procesie reinterpretowania cudzych tracków. Spośród nich naszym faworytem jest zdecydowanie ta wersja Nagapiłem się, w którego oryginalnej wersji cała zwrotka Małolata jest follow-upem do Waldemara Łysiaka.
9. Pecet / Skoon - Gwara
To najprawdziwsza rapowa incepcja. Bo o ile parodystyczny numer Stasiaka i Pjusa jest oczywistym pastiszem Slangu Pezeta, o tyle kawałek Pawła Kaplińskiego jest w ogromnym stopniu inspirowany klasycznym trackiem Big L’a, w którym dodatkowo jeszcze pojawia się follow-up do Mobb Deep. A luźna nagrywka zarejestrowana przez ukrywających się pod aliasami Pecet / Skoon reprezentantów 2cztery7 pełna jest wytłumaczeń tak ważnych slagowych określeń, jak kiełbasiara, siaga czy kapa. I wciąż pozostaje jednym z najbardziej komicznych epizodów w historii polskiego rapowanego dialogu.
8. Frosti Rege - Intro
Otwierająca debiutanckie, legalne wydawnictwo stołecznego MC introdukcja do Young Midasa nie jest co prawda nawiązaniem do niczyjego konkretnego numeru, ale liczba odwołań do cudzej twórczości jest tu imponująca. Bo tak jak pisaliśmy kilka miesięcy temu w tekście: Czy Frosti Rege przekona polskie ulice do auto-tune’a? - szafując w Intrze follow-upami do klasyki stołecznego (i nie tylko) ulicznego (i nie tylko) rapu, Frosti spłaca kredyt zaciągnięty u MC’s, na których numerach się wychowywał. A to, jak gęsto wypakował swoje zwrotki klasycznymi zbitkami słownymi znanymi z nagrań Hemp Gru, Palucha, Eldo, HiFi Bandy czy JWP/BC budzi szacunek. I dowodzi, że całe to marudzenie nad tym, jakoby nowa szkoła nie znała dokonań klasyków, można spokojnie spuścić w WC.
7. Dinal - Zostawiłem mój portfel na Malince
Podobnie jak na najcelniejsze punche (do czasów Dipsetowej, a w Polsce - Erosowej rewolucji), tak i na najbardziej bystre i ciekawe follow-upy najwięcej patentów miało swego czasu trueschoolowe podziemie, którego reprezentanci cyzelowali każdą ze swoich linijek dłużej, niż wielu uliczników nagrywało całe płyty. W połowie minionej dekady opolskie trio, w skład którego wchodzili Pan Wankz, Urb i Mejdej, było w ścisłej czołówce tych, którzy z cudzą twórczością potrafili się obejść równie intrygująco, jak i często zabawnie. I choć ulubiony numer wielu słuchaczy wydanego w 2006 roku krążka W strefie jarania i strefie rymowania w całej swojej konstrukcji opierał się na nawiązaniu do nieśmiertelnego hitu Tribe’ów I Left My Wallet in El Segundo, to jeszcze zwrotki Dinali pełne były odwołań do pamiętnych wersów pochodzących z płyt Molesty, WWO czy Poemy Faktu.
6. Dwa Sławy - To tylko D&S
Pierwszy numer z jednej z niewielu (acz niejedynej w dyskografii Dwóch Sławów) polskich płyt mających follow-up już w tytule - albumu Muzyka kozacka. I nie dość, że rozpoczyna się taktami i wersami zapożyczonymi od Łony, to jeszcze jest oczywistym zawiązaniem do klasycznego początku wspólnego albumu Małolata i Ajrona. Kawałek To tylko M&A był swego rodzaju dziwnym coverem To tylko ja Pezeta i Noona - równie przekornie, jak celnie wbitą szpilą wymierzoną w pokutujący wówczas wśród wielu znawców rapu pogląd mówiący o tym, że Małolat jedzie na fejmie brata a Ajron podrabia Noona. Swoją drogą sposób, w jaki Rado Radosny snuje na bicie Astka swój prześmiewczy, osiedlowy storytelling nawiązuje do maniery, z jaką młodszy z braci Kaplińskich relacjonował swoje osiedlowe przygody.
5. Tede - Follow-Up
Podobne zestawienie nie mogłoby się obyć bez numeru TDF’a z krążka Note2, który hasło follow-up miał już w samym swoim tytule, a kwestię cytowania cudzych wersów wzniósł na zupełnie nowy poziom. Właściwie cały składa się z nawiązań do mniej lub bardziej klasycznych płyt, które wyszły często na długie lata przed jego premierą. W tym gęstym i równie luźno nawiniętym, jak misternie utkanym ciągu skojarzeń Tedzik co rusz przywołuje swoje dawne linijki, by mieszać je również z literacką twórczością Molesty, Wzgórza, WWO, ZIPów czy… Pei. I - pomimo tego, co twierdzą od czasu do czasu różni niezorientowani w temacie puryści, dopatrujący się plagiatów w owych rapowych hołdach składanych innym MC’s - ma on doprawdy ogrom racji, nawijając w refrenie, że Nie ma rapu bez follow-upu / Rap to jeden wielki follow-up.
4. Numer Raz, Pyskaty, Onar, Małolat, Pelson, Włodi, Mes, Stasiak, Hades, Platoon B, Kosi, Ero, Vienio, Diox, Chada, Pezet, Sokół, Juchas - A pamiętasz jak?
Jeden z najważniejszych hołdów oddanych historii rodzimej sceny,ta reprezentacja pierwszej ligi zarejestrowała na bicie, na którym lata wcześniej Numer Raz i Juchas przywoływali pionierskie czasy stołecznego środowiska hip-hopowego. I choć zwrotki wszystkich MC’s opierają się zwykle na skojarzeniach z kultowymi płytami, miejscówkami czy reliktami owych czasów (jeansy Ivy, czipsy Ruffles i Tamagotchi), to Diox całą swoją szesnastkę zbudował na cytatach z klasycznych krążków Molesty, Ostrego, Pei, WWO, Warszafskiego Deszczu, Stargo Miasta, NBK, Grammatików czy… Jamala. I o ile z całego konceptu wystają trochę szwy i chwilami zdaje się on być zrobiony trochę na siłę, to zbitka Nie ma nic za friko, nie ma nic na starcie / Jeśli nie otworzysz zasuw, nie ma whisky do ananasów jest równie celna, jak zabawna.
3. Quebonafide, Sokół, PRO8L3M - Szacunek
O projekcie, pod którego skrzydłami powstał ten track, pisaliśmy jakiś czas temu w naszym Alfabecie Skandalu - Żaden inny polski krążek rapowy nie dorobił się jeszcze cover albumu. Za numery ze „Skandalu” natomiast w 2014 roku, przy okazji promocji festiwalu The Wall, wziął się prawdziwy dream team ówczesnej sceny hiphopowej. 2cztery7, Diox z Eldo, Had Hades i Rakraczej, JWP/BC, Małpa i Jinx, MorW.A. Pyskaty z PeeRZetem, Rasmentalism i Pono, Sokół z Marysią Starostą, Quebonafide i Oskarem z PRO8L3Mu, W.E.N.A. i NumerRaz - wszyscy teksty z debiutanckiej płyty Molesty nawijali i parafrazowali jak swoje własne. Co też zupełnie nas nie dziwi, bo nieważne, czy w tym 1998 roku sami już rapowali, czy dopiero słuchali pierwszych rapowych krążków, „Skandal” był dla nich równie ważny, jak dla setek tysięcy jego anonimowych słuchaczy rozsianych po całej Polsce. Całego tego materiału słuchaliśmy w dużym stopniu za sprawą odpowiedzialnego za jego muzyczną oprawę składu Night Marks Electric Trio, ale właśnie ta rekonstrukcja Szacunku robi do dzisiaj na nas największe wrażenie. Bo nie dość, że jest jedną z najbardziej kreatywnie obchodzących się z oryginałem, to jeszcze Oskar ze Steezem dołożyli do niego jeden ze swoich klasycznych dialogów - z takimi pamiętnymi wersami jak: molestuje koleżkę ktoś to co, stoicie / sąsiada gnębi - mocno bijcie na czele.
2. Zeppy Zep - Sztuki
Jeśli chodzi o kreatywne nawiązania do klasyki gatunku, nie należy też zapominać o tym, że to nie tylko domena MC’s. Spore grono rodzimych producentów mogło się na tym polu wykazać, biorąc udział w projekcie Niewidzialna Nerka. I o ile właściwie każdy kawałek z tego dwupłytowego składaka mógłby pojawić się w tym zestawieniu, a do niektórych jeszcze swoje kilka follow-upów dołożyli Ras czy reprezentanci JWP, to my stawiamy na reinterpretację Sztuk, której na lata przed dołączeniem do obozu Flirtini i wyprodukowaniem Metallicy 808 Taconafide podjął się rodzimy funkowiec i klubowy basista Zeppy Zep. Podbity tanecznym pulsem, imprezowy szlagier Moleściaków nie dość bowiem, że nie stracił nic ze swojego podwórkowego, chamskiego sznytu, to jeszcze zyskał parkietową przydatność i luźne kilka wersów dołożonych przez będącego już wówczas na swojej rapowej emeryturze, nieodżałowanego Smarka.
1. Smarki Smark feat. Smagalaz - Kawałek o niczym konkretnym (Dźwięki stereo)
A skoro już jesteśmy przy Glucie, to nikt w Polsce nie obchodził się z formułą follow-upu równie zabawnie i błyskotliwie, jak właśnie Smarki Smark. Bo nieważne, czy odwoływał się on do cudzej twórczości w pojedynczym wersie, czy brał na warsztat całe klasyczne tracki - takie jak Się żyje czy 833,333 PLN, to zawsze odbijał od wyjściowego materiału, by bazując na wszystkich tych pamiętnych linijkach stworzyć swoją własną opowieść, rozgrywającą się po części w świecie oryginału, a po części w… Gorzowie. Najlepszych przykładem tego typu żerowania na kulturze jest natomiast reinterpretacja Dźwięków stereo, której wspólnie ze składem Smagalaz podjął się na swojej legendarnej EP-ce. I o ile jedyny znany światu numer stołecznej Stereofonii już w momencie swojej premiery stał się hymnem całej przejaranej, wyluzowanej sekcji rodzimego środowiska hip-hopowego, o tyle składającym się nań wersom daleko było do takich zbitek słownych, jak Zacząłem nawijać jak byłem jeszcze w podstawówce / W liceum szukałem rapu podstaw w lufce, a bit 600V bujał ciut mniej niż ten, który na jego kanwie stworzył Kixnare.