Seria, w ramach której Konrad Tułak (@nghtlou), fotograf i reżyser teledysków zadaje 12 pytań artystom. Pytania się nie zmieniają – zmieniają się goście, bo co dwa tygodnie o swoich pracach opowiadają rzeźbiarze, malarze, graficy, fotografowie, projektanci i szeroko pojęci twórcy wizualni. Tym razem na pytania nghtlou odpowiedział/a tatuator/ka 6to333.
Jaką techniką została wykonana praca?
Zawsze taką samą – organiczną. Patrzę na ciało, biorę narzędzie i osadzam tusz w warstwie skóry właściwej.
Czego byś nie miał/a wykonując tę pracę inną techniką?
Tej samej interakcji z człowiekiem, ponieważ technika staje się zlepkiem wibracji – poprzez pewne motory aż do obcej skóry.
Ile czasu trwał proces powstawania pracy?
7 godzin, w tym 2 godziny tatuowania, resztą był dialog.
Czy jest jakaś ciekawa anegdota dotycząca procesu powstawania tej pracy?
Myślę, że to może być ciągłe wychylanie i odchylenie się na tym paryskim balkoniku, w hotelu z zakazem palenia. Właściciel przechadzał się centralnie pod nami, to była gra typu “przyłapie czy nie przyłapie” i czuliśmy się jak gimnazjalne dzieciaki.
Co było najtrudniejsze w procesie?
To taki odwieczny etos tatuatorów, że musi być koniec, ale zawsze musi. Co to za świat byłby bez końców i początków i środków procesu, a potem się rodzisz i nie wiesz, co jest grane, bo w drzwiach stoi kolejna osoba.
W jakiej emocji tworzyłaś/eś tę pracę?
Jednej to tak się nie da... To taki fenomen wszechprzestrzeni, w której świdruje każda emocja – ale moja, to najcenniejsze.
Co zmieniła w tobie ta praca?
Pozyskanie nowej cząstki świadomości, a w tym wszystkim moc tworzenia radykalnego komentarza społecznego. Takiego bez filtra, wibrującego, łamiącego paranoiczną nieufność.
Czego nie chciałabyś/chciałbyś usłyszeć od odbiorcy patrzącego na tę pracę?
Nie no, mów co chcesz. Ja posłucham albo nie. Otaczająca nas obsesyjność oceny mi nie przeszkadza.
Kim jesteś w tej pracy? Gdzie możemy cię dostrzec?
Po kolei: całość jest koncepcją spektaklu, w której masa została zastąpiona intymna relacją 1:1, czyli dwóch równie mocno oddziałujących na siebie elementów. Ja, używając liczb, podświadomości i próbki z codziennego otoczenia do prowadzenia, staję się katalizatorem. Oni to reakcja, która najczęściej jest o wiele potężniejsza. Są dopełnieniem kreacji, typem
widza-współtwórcy.
Co w tej pracy jest dla Ciebie, a co dla odbiorcy?
To samo - doświadczanie konstelacji słów i kształtów, tak jak gdyby nasze monochromatyczne życia poczuły odświeżenie odrobiną prymitywu.
Jak określiłabyś/określiłbyś tę pracę jednym słowem?
Kumulacja?
Czy uważasz, że to jedna z twoich najlepszych prac?
Tak, wszystkie są najlepsze. I nie, wszystkie są najgorsze. Nie wiem, wszystkie są między moim triumfem a rozpaczą.
Komentarze 0