13 bardzo ważnych płyt, które wyszły w Asfalt Records

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
ostr.jpg

Jedna z najsłynniejszych polskich wytwórni w tym roku obchodzi swoją 20-tkę! To dobra okazja, żeby przypomnieć sobie, dlaczego Asfalt zmienił oblicze polskiej sceny.

8 października 1998 Marcin Grabski, którego lepiej znacie z ksywy Tytus, zarejestrował oficjalnie swoją działalność gospodarczą, która miała polegać na wydawaniu muzyki na płytach i kasetach. 20 lat później jego Asfalt Records to już prawdziwa instytucja. Dzięki Asfaltowi poznaliśmy m.in. O.S.T.R.-ego, Łonę czy Fisza, dowiedzieliśmy się, że od rapu do muzyki eksperymentalnej wcale nie jest tak daleko, no i to w ich sklepie wielu z was obłowiło się w co ambitniejsze krążki zagranicznych artystów, których Asfalt jest często jedynym polskim dystrybutorem. Tytus może być dumny z tego, że bardzo często słuchacze sugerują się przy zakupie płyt właśnie nazwą jego labela! Z okazji okrągłego jubileuszu Asfaltowi przybijamy mocne 5 (jesteście od nas starsi tylko o 16 lat i 11 miesięcy!) i przedstawiamy 13 asfaltowych płyt, które naszym zdaniem najmocniej namieszały na scenie.

1
OMP - Wilanów... zobacz różnicę (1998)

Płytka dziś już nieco zapomniana, ale dla tego labelu niezwykle ważna, ponieważ to pierwszy album wydany przez Asfalt (choć za dystrybucję odpowiadała niedziałająca już w Polsce firma Koch International Poland). OMP, czyli Ośka i Jano, grali luźny, lajtowy hip-hop oparty na jazzowych i funkowych samplach, znaczy się w tamtych czasach reprezentowali tzw. jasną stronę.

2
Płomień 81 - Na zawsze będzie płonął (1999)

Świetny debiut chłopaków z Ursynowa i pierwsza płyta, na której mogliśmy posłuchać Pezeta. Na zawsze będzie płonął mocno różni się od najpopularniejszego w tamtych czasach rapu pokroju Molesty czy Wzgórza Ya-Pa 3: album jest bardziej eklektyczny, z jednej strony osiedlowe nawijki, z drugiej trochę laidbacku (Letniak), z trzeciej - głębsze i ciekawsze tekstowe rozkminy, niż na większości wydawnictw konkurencji.

3
Fisz - Polepione dźwięki (2000)

Pierwszy naprawdę głośny materiał spod szyldu Asfalt Records, który odbił się szerokim echem nie tylko w mediach hip-hopowych. Polepione dźwięki zostały uznane niszowym albumem roku według magazynu Machina, otrzymały też dwie nominacje do Fryderyka 2000. Nie ma się co dziwić, bo Fisz na swoim solowym debiucie był w rewelacyjnej formie, zaskakując zwłaszcza szczerością i naturalnością tekstów. Doskonałe storytellingi (Czerwona sukienka), sporo humoru wymieszanego z trafnymi obserwacjami (D.C.P.) i nastrojowością, jak w chyba najfajniejszym rapowym wyznaniu miłości w historii naszej sceny, Polepionym.

4
O.S.T.R. - Masz to jak w banku (2001)

To jest ta ambicja zza opuszczonych kurtyn, by skończyć jak Partyka skacząc przez jogurty - takimi linijkami Adam Ostrowski z buta wbił się do krajowej czołówki rapu. Powiedzieć, że Masz to jak w banku było bezczelne, to mało, ale za wyszczekaniem O.S.T.R.-ego kryły się niezwykle trafne diagnozy świata oczyma 20-latka. Poza tym to album ważny z jeszcze jednego względu - to on rozpoczął karierę faceta, który, patrząc na koncertową frekwencję i sprzedaż płyt przez ostatnie 20 lat, może uchodzić za najpopularniejszego rapera w historii naszej sceny.

5
Łona - Koniec żartów (2001)

Najbardziej lubiany raper wśród ludzi, którzy nie słuchają rapu - może to trochę krzywdzące określenie, ale trudno zaprzeczyć temu, że dzięki Łonie hip-hop doszedł do audytorium, które przedtem zwykło go krytykować. Koniec żartów był tak naprawdę ich początkiem, a przy tym udanym startem kariery tego chyba najrówniejszego MC w naszym kraju. Poza tym ilu raperów może pochwalić się tym, że ich teksty są analizowane w szkołach? Bo Łona może.

6
Fisz Emade jako Tworzywo Sztuczne - F3 (2002)

To płyta, która wyprzedziła swoją epokę; tuż po premierze wielu odbiorców nie kryło rozczarowania F3, a najmocniej przylutował popularny dziennikarz muzyczny Rafał Księżyk (do tego stopnia, że Tytus wystosował do niego list otwarty). Dopiero po latach widać, jak silny wpływ na scenę alternatywną (niekoniecznie rapową) w tym kraju miał ten album. Aczkolwiek przeskok z Fisza A.D. 2000 do tego na F3 był szokujący.

7
O.S.T.R. - Jazz w wolnych chwilach (2003)

Najlepsza płyta Ostrego? Na pewno ta, po której przestano mówić o nim jako o zdolnym rookie, a coraz częściej zastępowano to określeniem artysta. 2.5 godziny klasycznego, szczerego rapu zanurzonego w tytułowym jazzie i klimatach Native Tongues. I chyba na żadnym innym polskim albumie nie ma tak doskonale dobranych skreczy (tu autorstwa aż czterech didżejów: Kostka, Romka, Haema i Funktiona).

8
Afront - Coraz gorzej (2006)

A jeśli mówimy już o klasycznym rapie, to trudno nie przywołać tutaj jednego z najbardziej niedocenionych składów w historii naszej sceny. Mieli umiejętności, pomysły i świetne albumy, nie mieli takiego grona słuchaczy, na jakie zasługiwali. Może dlatego, że trafili na gorszy okres w historii polskiego hip-hopu? Albo po prostu trudno było im przeskoczyć fejm ich krajana, O.S.T.R.-ego? W każdym razie szacun dla Tytusa za wyciągnięcie tych kolesi.

9
Muzykoterapia - Muzykoterapia (2006)

To nie wydawnictwo stricte rapowe, ale jeden z fajniejszych projektów połowy minionej dekady. Muzykoterapia grała bardzo popularny wówczas w Polsce miks jazzu z downtempo, lounge'em i chilloutem. Na wokalu Iza Kowalewska, którą pamiętacie m.in. z Albumu producenckiego Emade. Kolejny dowód na wszechstronność wydawniczą Asfaltu - dzięki za tę perełkę!

10
Magierski/Tymon feat. Mały72 - Oddycham smogiem (2008)

Jedno z najambitniejszych wydawnictw w historii Asfaltu i nieco inne oblicze Magierskiego niż to, które znamy z Kodexów. Tu wrocławianin wjeżdża w duszne rejony trip-hopu i żywego jazzu, a swoją pokrętną tekstową opowieść dopowiada Tymon. Nigdy nie skumaliśmy, co też wisiało nad Wrocławiem, skoro tylko tam powstawały takie fascynujące płyty. Jedyny minus? Oddycham smogiem trwa zaledwie 30 minut.

11
Rasmentalism - Za młodzi na Heroda (2013)

Album, który pogodził trueschoolowców z wyznawcami nowego rapu: szczypta klasycznych beatów i cała masa świeżej, nowoczesnej muzyki Menta, a wszystko to współgra ze sobą zawodowo. Banger na bangerze, tekstowo Ras osiąga tu pułapy niedostępne zwykłym śmiertelnikom (Mówili mi, że świat stoi otworem, potem poznałem trochę życia i już wiem co to za otwór). Jedna z najlepszych polskich płyt tej dekady, i to bez podziału na gatunki.

12
Taco Hemingway - Umowa o dzieło (2015)

Zupełnie przypadkowo Tytusowi wyrósł podopieczny, który wywrócił całą scenę do góry nogami. No bo sorry, ale jeśli wasze matki pytały się, co to za fajny chłopak rapuje w Trójce, to wiedzcie, że coś się dzieje. Umowa o dzieło to Polepione dźwięki naszych czasów, i niech zarówno Fisz jak i Taco potraktują to jako komplement.

13
O.S.T.R. - Życie po śmierci (2016)

Album - prezent dla Asfaltu na 18-tkę: chyba nikt nie spodziewał się, że najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce w 2016 roku zostanie właśnie krążek z tej wytwórni. Szczerze? Dla nas też muzycznie i tekstowo to zupełnie inny O.S.T.R. i czuć, że wiadomo-jakie-wydarzenia z jego życia zmieniły w nim bardzo dużo. Nie życzymy mu, żeby musiał nagrywać więcej takich płyt - życzymy, żeby kolejne sprzedawały się tak samo dobrze.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.