13 naszych ulubionych czarnych soundtracków w historii kina

8-Mile-Gallery-3.jpg

Już prawie dwa tygodnie katujemy ścieżkę dźwiękową do Czarnej Pantery. Wystarczy! Kino przez lata dostarczało nam sporo zajebistej oprawy muzycznej pod nie tak zawsze zajebiste filmy. Pora wyciągnąć kilka płyt z mroków zapomnienia.

1
13. To my, rugbyści

Pytasz jaka przemiana, co nie zauważasz / A kto w lidze rugby na sportowo się naparza / Co nie zauważasz, pytasz jaka przemiana / A kto po boisku za piłką gania? Na trzynastym miejscu soundtrack z filmowego debiutu Sylwestra Latkowskiego To my, rugbyści, opisującego grupę szalikowców Arki Gdynia, którzy z chuliganów stali się zawodowymi graczami rugby. I co by o Latkowskim nie mówić, potrafił zrobić wokół swoich dokumentów szum. Także za sprawą profesjonalnego ogarnięcia tematu pod kątem muzycznym. Sprawdźcie ten krążek, bo poza skitami, w których bohaterowie przynudzają o swoim życiu (znacie w ogóle kogokolwiek, kto słucha skitów więcej niż raz?) i nagraniami gwiazd gatunku (Paktofonika, Grammatik, Peja) jest też paru ciekawych wykonawców, którzy znikli w niepamięci polskiego rapu: Echo, Endefis czy Szelma. A co do Grammatika: to za udostępnienie na ten album utworów CHCWD i Każdy ma chwile Jotuze dostał ciężki łomot od kibiców Legii Warszawa. Powód? Nie podobało im się, że nawijka chłopaka z Bemowa znajduje się na soundtracku filmu o arkowcach.

2
12. Spring Breakers

To nie do końca stricte rapowy soundtrack, natomiast ścieżka dźwiękowa Skrillexa i Cliffa Martineza pięknie komponuje się z południowym, ćpuńsko-wakacyjnym uniwersum obrazu Harmony'ego Korine'a. Uważamy, że Spring Breakers to jeden z bardziej niedocenionych filmów ostatnich lat; ten 90-minutowy teledysk to porażająca metafora kondycji duchowej współczesnego sieciowego pokolenia. Tym mocniej brzmią w nim ostre, klubowe numery A$AP Rocky'ego, Waka Flocki Flame'a i Guwopa. Chociaż kto widział film, ten wie, że i tak show kradnie tu Britney Spears.

3
11. Uliczny wojownik

Let's get back to dawne czasy, w których światem aktorskim trzęsły nie wymoczki pokroju Zaca Efrona, a porządne schaby: Arnold Schwarzenegger, Steven Seagal czy chyba najzwinniejszy z całej ferajny Jean-Claude Van Damme. I właśnie Belg był gwiazdą opartego na grze komputerowej filmu Uliczny wojownik, kinowego (i wypożyczalnianego) hitu 1994 roku. Fabuła była osnuta wokół generała Bisona, który planował zawładnięcie światem przy pomocy pojmanych wcześniej zakładników, ale tak szczerze, to już wtedy mieliśmy to gdzieś - interesowały nas tylko półobroty Van Damme'a i soundtrack, a na nim absolutna śmietanka rap sceny przełomu lat 80. i 90.: Public Enemy, Ice Cube, The Pharcyde, LL Cool J... Paradoksalnie z całego składu największe wrażenie zrobił na nas nierapowy numer Worth Fighting For afrykańskiej wokalistki Angelique Kidjo - to przecież duch kina sensacyjnego lat 90., uchwycony na klimatycznym, nieco podniosłym i długo rozkręcającym się kawałku.

4
10. Kidulthood

Ten film jest okropny i piszemy o tym z pełną odpowiedzialnością za słowa - kinowy debiut Menhaja Hudy to nudny, bełkotliwy portret lekko zdegenerowanych dzieciaków z West Endu, siłą przekazu nie wykraczający poza nagłówki z Super Expressu. Za to na soundtracku dzieją się rzeczy wielkie, bo jest i The Streets, i Dizzee Rascal, i w ogóle porządna ekipa od grime'u (Klashnekoff, Shystie, Skinnyman), i Roots Manuva, i Estelle oraz Audio Bullys... Połowa ubiegłej dekady była zresztą świetnym okresem dla brytyjskiej muzyki: z jednej strony napędzanej przez pojedynki intelektualnych indie-rockowców z Franz Ferdinand, Arctic Monkeys i Bloc Party, z drugiej - mocno osadzonej na wbijającej się na salony ulicy. Kidulthood brzmi beatami tych drugich. Wyłączcie obraz, zostawcie sam dźwięk. Niewiele stracicie.

5
9. Blade 2

Tu film też kiepski, ścieżka dźwiękowa - dyskusyjna, chociaż naszym zdaniem znajdują się na niej i perełki, i lekkie klopsy. Generalnie zamysł był odważny: połączyć rap z mocną klubową muzyką elektroniczną. W przypadku Massive Attack i Mos Defa zagrało to tak, że powolny, duszny I Against I to jeden z najlepszych numerów w dyskografii obu wykonawców. Zaskakująco dobrze wypadł collab BT i The Roots, jeszcze lepiej spięta klasycznym nowojorskim beatem współpraca Busta Rhymesa i Dub Pistols, Redman płynie na 19-2000 Gorillaz, ale już o Child Of The Wild West Roni Size'a i Cypress Hill wolelibyśmy zapomnieć. I taka też jest cała płyta: czasem brzmiąca jak kwadratowy soundtrack do jakiejś komputerowej naparzanki, czasem ocierająca się o geniusz. Ale nudy to tu raczej nie ma.

6
8. Taxi

Rzadko kiedy w najntisach można było powinąć w polskich sklepach muzycznych oryginalne nagrania twórców hip-hopu znad Loary i Sekwany, więc soundtrack do Taxi był dla krajowych fanów francuskiej nawijki nie lada gratką. I w sumie możemy napisać, że to po prostu konkretna składanka rzeczy typu IAM, Fonky Family czy Psy 4 De La Rime. Ale moment - to aż konkretna składanka, zwłaszcza że końcówka lat 90. to jeden z najmocniejszych okresów tamtejszego rapu. Słuchamy O.S.T. do Taxi i czujemy się, jakbyśmy sunęli po rozgrzanej słońcem Marsylii, pełnym imigrantów mieście, w którym od końca lat 80. buzował hip-hop. Kiedy oglądaliśmy ten film w kinie, to szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się, że obcujemy z przyszłym klasykiem. To po prostu dobra komedia z wiecznie uchachanym Samym Naceri i młodziutką Marion Cotillard, której - dobrze pamiętamy? - trafiła się nawet scena stosunku w konfesjonale. A tu po latach takie rzeczy!

7
7. Mo Better Blues

Tu musimy trochę wyprostować nasze rapowe skrzywienie. Bo tak - coś z kolekcji Spike'a Lee musi się w tym zestawieniu pojawić. Dlatego nieco przekornie wybieramy Mo'Better Blues, niemal nierapowy soundtrack (chociaż jest na trackliście numer Jazz Thing od Gang Starr) z jak najbardziej muzycznego filmu - historii sfokusowanego na sukces trębacza jazzowego Bleeka Gilliama. Obejrzyjcie go, a od razu poczujecie, jak wielki wpływ miał jazz na hip-hop; dlaczego jego struktura i rytmika położyły podwaliny pod wszystko, co dziś katujemy na repeacie. Oczywiście soundtrack jest jazzowy, jak najbardziej czarny i chyba najlepszy ze wszystkich filmów Spike'a Lee.

8
6. Judgement Night

Chyba jedyny na tej liście przykład filmu, w którym soundtrack jest o wiele bardziej znany niż sam obraz. I w ogóle historia z tym Judgement Night jest co najmniej osobliwa. Bo zobaczcie, co dzieje się na ścieżce dźwiękowej - collaby Pearl Jam i Sonic Youth z Cypress Hill, Onyx spotykają się z Biohazard, Slayer z Ice'em-T a zapomniany wariacik Sir Mix-A-Lot z Mudhoney. Ten crossover mocnych gitar z hip-hopem był jak na tamte czasy elektryzujący, a i dziś robi wrażenie. Na papierze. Bo jeśli wsłuchać się w kawałki, to niestety, ale całość lekko trąci myszką, w dodatku myszką, która położyła kamień węgielny pod nu-metal, najbardziej upiorną (obok kobiecej fryzury na namiot) rzecz, jaką dały nam lata 90. Ale żeby nie było: ten album to rewolucja. A współpraca Teenage Fanclub z De La Soul - w numerze Fallin' - buja jak mało co.

9
5. Slam

Znacie? Jeśli nie, to bez przypału, bo ten nagrodzony na festiwalu Sundance obraz nie zrobił kariery poza Ameryką. Ale od czego jesteśmy my? Kiedy pewien handlarz narkotykami trafia do więzienia, od śmierci z rąk współwięźniów ratują go tylko płomienne, poetyckie manifesty, jakie układa w celi. W roli głównej Saul Williams, najbardziej znany slamer na świecie i zdecydowanie jedna z ciekawszych postaci zaangażowanego politycznie rapu. I mniej więcej w podobnym klimacie utrzymany jest soundtrack. Bez gangsterki i szczerzenia złotego uzębienia, za to z doskonałymi numerami Brand Nubian, Dead Prez czy Goodie Mob. Koniecznie posłuchajcie tego Slamu.

10
4. Space Jam

Tak, dzisiaj Space Jam jest tak samo oldskulowy, jak jego strona internetowa, która wciąż nie zmieniła się od ponad 20 lat. Natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze - ten film i ten soundtrack uwrażliwiły muzycznie miliony dzieciaków na całym świecie. Po drugie - to kawał fantastycznej czarnej muzyki, album, na którym hip-hop miesza się z łagodnym soulem, a bangery r'n'b przecina nawijający Królik Bugs. Na Spotify dostępność ograniczona, ale poszukajcie sobie tylko tych hitów: Fly Like An Eagle Seala, For You I Will Moniki, I Believe I Can Fly R.Kelly'ego czy hymnicznego Hit'em High z udziałem B Reala, Busta Rhymesa, Coolio, LL Cool J'a i Method Mana. Co lepsze - do każdego z nich powstał osobny teledysk. Wiecie, dorastanie w latach 90. to syf, przemoc na ulicach i czasy, kiedy w obskurnych pociągach wszyscy jarali Poznańskie bez filtra. Ale i czasy, gdy w prime time wielkich ogólnopolskich komercyjnych rozgłośni radiowych lecieli sobie Method Man z B Realem i nikogo to nie dziwiło.

11
3. 8. Mila

No pewnie, że nie byłoby legendy tej płyty bez Lose Yourself, największego hitu minionej dekady i pierwszego stricte rapowego numeru nagrodzonego Oscarem. Tyle że soundtrack do filmu Curtisa Hansona jest amalgamatem tego, czym żyła hip-hopowa Ameryka 15 lat temu. Z jednej strony weterani Nas, Hova i Rakim, z drugiej rozsiadający się na tronie Eminem wraz ze swoim D12 oraz zgłaszający mocny akces do walki o prymat w światowym rapie 50 Cent. To na tego ananasa warto zwrócić szczególną uwagę, bo naszym zdaniem nigdy nie płynął na bicie z taką lekkością, jak dzieje się to w Wanksta. A przecież w filmie usłyszycie jeszcze fantastyczne Runnin' The Pharcyde. Pytacie, czy podtrzymujemy tezę o tym, jakoby 8. Mila się mocno zestarzała? Tak, podtrzymujemy. Ale nijak ma to się do soundtracku.

12
2. Friday

Że za wysoko? Przesłuchajcie jeszcze raz tej płyty. Przecież to jest absolutny wzorzec z Sevres tego, jak powinna płynąć porządna impreza hip-hopowa; od westcoastowych bangerów (Dr Dre, Ice Cube, Mack 10), przez funk (Bootsy Collins, Roger Troutman), soul (Isley Brothers) i kawał konkretnego oldschoolu z kuchni 2 Live Crew. Ta płyta jest tak radosna i hedonistyczna jak grille u Hugh Hefnera, świeć Panie nad jego duszą. Jak śpiewali The Cure: Friday I'm In Love.

13
1. Ghost Dog

Nie można było inaczej. To nie tylko najlepszy album w tym zestawieniu, to także krążek, którego zawartość jest najmocniej powiązana z obrazem, stając się nie tyle soundtrackiem, ile dopełnieniem, czy nawet jego listą dialogową. Jego autor, RZA, inspirował się niepisanym samurajskim kodeksem bushido, wyznawanym zresztą przez tytułowego bohatera filmu; ów kodeks nakazuje życie w skromności, wiarę we własne ideały, uczy wrażliwości na piękno i poszanowania dla kultur. Zresztą to także dobry argument dla wszystkich, którzy uważają, że zawarty na soundtracku do Ghost Doga klasyczny rap (Jeru The Damaja, Afu-Ra, Sunz Of Man, Black Knights) się zestarzał. Reżyser Jim Jarmusch mówi na ekranie głośno: popkultura nie ma daty ważności, po prostu jedne zjawiska zasłaniają drugie. Co prawda nie grozi to Ghost Dogowi. Już 18 lat, odkąd ten krążek jest najlepszym czarnym soundtrackiem w dziejach. Niech tak zostanie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.