Quentin Tarantino powiedział kiedyś, że kino jest dla niego jak mocne dragi. A co, jeśli mamy kino o dragach?
15. Żółtodzioby
Zaczynamy od komedii o paleniu - może nie najmądrzejszej, za to autentycznie zabawnej. Gdy jeden z czwórki obiboków trafia do więzienia za przypadkowe zabicie policyjnego konia - cukrzyka (tak!), kumple postanawiają mu pomóc i wykupić kaucję, by ten mógł wyjść z aresztu. Nie mają kasy, więc postanawiają handlować trawą, niestety taką, którą sami lubią palić... Masa niezapomnianych scen, świetny humor (w roli głównej Dave Chappelle) i niezapomniane cameo Snoop Dogga w roli Sępa, gościa, który zawsze pojawia się niezapowiedziany i żebrze o jednego bucha. Jest i mądry morał, ale to już w ostatniej scenie. Jeśli szukacie fajnej komedii na sobotni wieczór, nie mogliście trafić lepiej.
14. Dziewczyna z fabryki
Lata 70. i 80. XX wieku, czasy świetności pop-artu, który do rangi dzieła sztuki potrafi wynieść nawet... puszkę zupy. Muzą autora tego projektu, Andy'ego Warhola, stała się tytułowa dziewczyna z fabryki - Edie Sedgwick. Szybko staje się sławna, a we wszystkich jej wyborach przebija się jedna myśl przewodnia: I'd like to turn the whole world on, just for a moment, just for a moment... Wszechobecne narkotyki pomagają spełnić marzenie Edie, niestety dosłownie... Smutny portret nowojorskiej bohemy, pełnej talentów utopionych w morzu używek.
13. Narkomani
Jeden z najmocniejszych filmów amerykańskich lat 70. Nawet teraz sceny ćpania heroiny w filmie Jerry'ego Schatzberga mogą budzić kontrowersje, a co dopiero ponad 40 lat temu! Momentami naiwny, ale bardzo prawdziwy obraz ze świetnymi nowojorskimi zdjęciami polskiego operatora Adama Holendra i jedną z pierwszych ważnych ról Ala Pacino. Obejrzyjcie, bo to kawałek historii kina z USA.
12. Human Traffic
Ta scena mówi w zasadzie wszystko. Human Traffic jest filmem - imprezą; scenariusz został tak skonstruowany, żeby widz najpierw wczuł się w ekscytację piątkowym, przedimprezowym popołudniem, potem przeżył wizualne szaleństwo już w klubie, a później... A później kac i narkotykowy zjazd. Niezwykle zabawny portret młodego angielskiego pokolenia, dorastającego pod koniec lat 90., nakręcony przez zaledwie 25-letniego Justina Kerrigana, również stałego bywalca brytyjskich imprez klubowych. W bonusie świetna ścieżka dźwiękowa.
11. Drugstore cowboy
Klasyka taniego amerykańskiego kina niezależnego z przełomu lat 80. i 90. Bohaterowie są znanymi w okolicy złodziejami leków (namiętnie zresztą ćpanych w ich melinie), ale kiedy interesuje się nimi policja, uciekają, a film staje się świetnym kinem drogi. Taniutki film (kosztował jedynie 2.5 miliona dolarów), który na poważnie rozkręcił karierę reżysera Gusa van Santa. Uwaga, pod koniec na ekranie pojawia się jeden z najsłynniejszych narkotykowych pisarzy i legenda kontrkultury William S. Burroughs!
10. Przez ciemne zwierciadło
Trochę nie chcemy zdradzać szczegółów, więc powiemy tylko, że główny bohater, Bob, jest tajnym agentem, przeszukującym środowisko narkomanów w poszukiwaniu substancji D, czyli bardzo mocnego halucynogenu. I niech to będzie na tyle. Pytacie, czemu Bob jest tak podobny do Keanu Reevesa? Nieprzypadkowo - Przez ciemne zwierciadło został nakręcony w wersji aktorskiej, a następnie taśmę pomalowano, tak, by sprawiała wrażenie animacji. Początkujących fanów fantastyki zachęcamy tym bardziej, bo to adaptacja książki Philipa K. Dicka pod tym samym tytułem.
9. Traffic
Film amerykański, ale nie amerykańsko-propagandowy, ukazujący walkę dzielnych służb specjalnych pod łopoczącą flagą. W tej historii nie ma postaci jednoznacznie dobrych lub złych, będących w gorszej lub lepszej od innych sytuacji moralnej. Wojna z kartelami dotyka każdego i każdy jest przegrany. Postacie zmaga się z podobnymi dylematami, a wszystkie pozornie niepołączone ze sobą wątki toczą się wokół narkotyków. Reżyser tego filmu, Steven Soderbergh, przenosi nas z Waszyngtonu do Meksyku, zmieniając przy tym sposób nagrywania ujęć oraz rodzaj taśmy filmowej. Dzięki temu mamy wrażenie autentyczności relacjonowanych wydarzeń, gdyż sposób ich przedstawienia zahacza o znany nam z filmów dokumentalnych efekt trzęsącej się kamery.
8. Nagi lunch
Było już o Williamie Burroughsie, teraz czas na słynny film na podstawie jego powieści. Ujmijmy to tak - to nie jest obraz dla całej rodziny, chyba że nie macie oporów przed puszczeniem babuni filmu, w którym facet jest gwałcony przez wielkiego robala. Ten dziwaczny miks horroru, kryminału noir i filmu przygodowego jest stylizowany na twór zniszczonej narkotykami wyobraźni, w Nagim lunchu wątki mieszają się i gubią na przemian. A wszystko zaczyna się od pisarza - dezynsekatora, który odkrywa, że jego żona namiętnie ćpa środek owadobójczy. Słabo?
7. Odmienne stany świadomości
Ostrzegamy, ten film jest naprawdę ciężki. O co chodzi? A o antropologa, który tak daleko eksperymentuje z narkotykami, że z czasem naukowe badania przeradzają się w koszmarną podróż w głąb własnego umysłu. Wizje świadomości po dragach są tu naprawdę strasznie realistyczne. Żeby nie być gołosłownymi:
�
Ken Russell to ogólnie jeden z większych wizjonerów w kinie, tu możemy oglądać wytwory jego wyobraźni w wersji absolutnie nieskrępowanej. Wydaje nam się, że seans Odmiennych stanów świadomości zniechęciłby do dragów każdego.
6. My, dzieci z dworca ZOO
Przerażający film - portret narkomanów z lat 70.; jest tak dosłowny, że bardzo trudno obejrzeć My, dzieci z dworca ZOO bez bólu głowy. Ten oparty na książce Kai Hermann obraz odsłania prawdziwie brudny obraz rzeczywistości osoby uzależnionej od twardych narkotyków. Cała opowieść jest wpisana w tytułowy dworzec ZOO - miejsce spotkań berlińskich narkomanów. Niektóre sceny momentami mrożą krew w żyłach. Uzależnione od narkotyków osoby, będąc często jeszcze dziećmi (główna bohaterka Christine ma 12 lat) chwytają się wszystkich sposobów, włączając w to prostytucję, by zdobyć pieniądze na zniewalający ich narkotyk. W tym świecie pozbawionym złudzeń, nie ma miejsca na oderwanie się od wyniszczających organizm i pozbawiających moralnego kręgosłupu dragów. To podróż bez ostatniej stacji.
5. Wkraczając w pustkę
Filmowa wizja Tybetańskiej Księgi Umarłych, w której nieżyjąca dusza wychodzi z ciała, ogląda całe swoje życie, a następnie odradza się na nowo. A przy tym naprawdę mocny film o dragach. Reżyser Gaspar Noé nie bawi się w półśrodki. Jak sam mówi w jednym z wywiadów, zainspirowany pokazanym w całości z perspektywy głównego bohatera (POV - Point Of View) filmem Lady In The Lake zdecydował się zabrać widza w halucynacyjną podróż i pokazać, jak wygląda trip po DMT. Motyw ten tak przypadł A$AP Rocky'emu do gustu, że zdecydował się on na powtórzenie konceptu przy okazji tworzenia teledysku do LSD. Rezultat u amerykańskiego rapera wyszedł prawie tak dobrze, jak w długim metrażu u reżysera z Argentyny.
Aha, fanem napisów początkowych do Wkraczając w pustkę jest też Kanye West. Sprawdźcie najpierw oryginał, a potem All Of The Lights od 4:30.
4. Las Vegas Parano
To jeszcze film czy już wizualizacja najmocniejszego tripu świata? Las Vegas Parano oparto na autentycznych przeżyciach Huntera S. Thompsona, jednego z najważniejszych amerykańskich dziennikarzy lat 60. i autora słów Las Vegas jest dzikim sercem Amerykańskiego Snu. I tak zabiera on czytelników, a reżyser Terry Gilliam widzów, po szalonym tripie – w podwójnym tego słowa znaczeniu, podróży przez pustkowia, jak i historii doświadczeń po narkotykach. Thompson się nie oszczędzał - może cytacik? Mieliśmy dwa worki marihuany, siedemdziesiąt pięć kulek meskaliny, pięć bibułek nasączonych ostrym kwasem, solniczkę nabitą kokainą, i całą galaktykę tęczowych dołersów, głupawek i nakręcaczy… a także ćwiartkę tequili, ćwiartkę rumu, skrzynkę budweisera, pół litra eteru i sporo amylu. Nie wszystko było nam potrzebne. Po prostu jak zaczynasz kolekcjonować narkotyki, nie wiesz kiedy przestać. Taki tam wakacyjny niezbędnik. W bonusie ludzie - jaszczury i łysiejący Tobey Maguire w pierwszych scenach filmu. P.S. Hunter S. Thompson bardzo lubił ten film.
3. Easy Rider
Jeśli mamy film, dla którego twórcy festiwalu w Cannes specjalnie wymyślają nową nagrodę (wyróżnienie dla najlepszego nowego reżysera), to znaczy, że mówimy tu o czymś wielkim. Na przykład o Easy Riderze. Kultowy film wśród hipisów i wszelkiej maści wolnych duchów - podróż motocyklowa bohaterów to metafora prawdziwej wolności. Ale Easy Rider jest też świetną lekcją wiedzy o społeczeństwie amerykańskim, a konkretnie podziałów na klasę mieszczan i kontrkultury (nietrudno zgadnąć, dlaczego ci drudzy gardzili pierwszymi). Podobno reżyser i aktor Dennis Hopper nawet nie ukrywał, że część scen została nakręcona po wypaleniu przez ekipę pewnej ilości substancji odurzających. Widać.
2. Requiem dla snu
To nie tyle film o narkotykach, co uzależnieniach w ogóle - serwuje znacznie więcej, niż wizualizację przeżyć osób po dragach. Kluczem do zrozumienia tego filmu jest analiza tytułu. Każdy z ukazanych w filmie bohaterów żyje jakimś bardzo konkretnym marzeniem: Sara Goldfarb (Ellen Burstyn) napędzana wizją wystąpienia w ulubionym programie w telewizji, Harry (Jared Leto) i Marion (Jennifer Connelly) snując marzenia o wspólnym życiu, próbują na sprzedaży narkotyków zarobić. Aronofsky pokazuje jednoznacznie, że nie wszystkie środki uświęcają cel. Szczególnie, jeśli są to to środki prawem zakazane. Jeśli czytaliście niesamowicie gęstą książkę Requiem dla snu Huberta Selby'ego juniora, to wiecie, jak ciężko przełożyć coś napisanego takim językiem na srebrny ekran. Aronofsky'emu nie tylko się udało - o kilka klas przebił literacki pierwowzór!
1. Trainspotting
Nawet oskarżenia o promowanie zażywania narkotyków nie osłabiły ogromnego artystycznego sukcesu tego filmu. Choć wybory uzależnionych od heroiny przyjaciół z Edynburga trudno zaakceptować, to po prostu trudno nie polubić tej grupki odszczepieńców. Świat oglądany przez ich pryzmat wydaje się pozbawiony zmartwień, co zresztą tak wzburzyło oponentów - oprócz szczegółowo sportretowanych narkotykowych zjazdów Trainspotting nie boi się mówić, że zażywanie wiąże się także ze świetną zabawą. W tle szarpana zmianami polityczno - społecznymi Wielka Brytania lat 90. i powoli dogasająca era rave, gdzie nielegalne imprezy zostały zastąpione, regularnymi, mainstreamowymi imprezami. Za to perfekcyjne połączenie naprawdę dobrej komedii z jeszcze lepszym, mocnym narko-dramatem, Danny'emu Boyle'owi pierwsze miejsce po prostu się należało.