28 najważniejszych filmowych premier jesieni 2022 – w kinie i na streamingach

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
avatar 2.jpg
fot. archiwum dystrybutora

Stosunkowo mało blockbusterów – chociaż te, które się trafią, będą potężne – za to bardzo dużo świetnie zapowiadającego się kina od dużych nazwisk i z dużymi nazwiskami w obsadach. Ależ to będzie jesień!

Dość powiedzieć, że wybraliśmy tylko te tytuły, które mają już zapowiedzianą datę premiery (polską lub amerykańską). Ale poza nimi jest też sporo produkcji, oznaczonych na ten moment trzema literami TBA – to be announced. Czyli wyjdą w tym roku, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy. To m.in. nowe filmy Martina Scorsesego (Killers Of The Flower Moonnajpierw kina, potem Apple TV) I Darrena Aronofsky'ego (The Whalekina), netfliksowy White Noise Noaha Baumbacha czy Ulica Sezamkowa z Anne Hathaway i Chance'em The Rapperem – tu też tylko kina. A przecież w tytule powiedzieliśmy – 28. Poza tymi powyżej. Otwórzmy zatem ten róg obfitości.

WRZESIEŃ

Na sam początek coś, co zapowiada się jak totalne dziwactwo – Trzy tysiące lat tęsknoty z Idrisem Elbą i Tildą Swinton. On gra dżinna, ona – kostyczną, dawno wyzutą z emocji naukowczynię. I kiedy on obiecuje, że spełni trzy życzenia w zamian za wolność, ona podchodzi do sprawy z wrodzoną sobie racjonalnością. Może i temat nie elektryzowałby tak bardzo, gdyby nie był to pierwszy od siedmiu lat film George'a Millera, autora wszystkich czterech części Mad Maa. Premiera – 2 września, Trzy tysiące lat tęsknoty obejrzycie w kinach.

Kolejny weekend to nowa adaptacja Pinokia, tym razem autorstwa Roberta Zemeckisa, twórcy m.in. Forresta Gumpa, którą od 8 września zobaczycie tylko na Disney+. A od 9 września w kinach Bodies Bodies Bodies, slasher od słynnej wytwórni A24, nazwany przez amerykańskich krytyków najbardziej genzetowym filmem ever. W rolach głównych Pete Davidson oraz Amandla Stenberg, jedna z bohaterek naszej listy 10 najważniejszych młodych afroamerykańskich aktorek i aktorów.

Jesienne szaleństwo rozpocznie się tydzień później – na ekrany polskich kin trafią dwie głośne premiery. Olivii Wilde, czyli Trzynastce z House'a nie starczy już spełnianie się w aktorstwie, więc sięga za reżyserię. Na razie z sukcesem; jej debiut, teen-drama Szkoła melanżu, zdobył prestiżową nagrodę Independent Spirit. Drugi film Wilde, Nie martw się, kochanie, intryguje już samym trailerem: oto wycięte jak z żurnala, dystopijne miasteczko gdzieś w Ameryce lat 50., z idealnie przystrzyżonymi trawniczkami, idealnie wysprzątanymi domami i idealnie pięknymi paniami domu, zawsze czekającymi na mężów z obiadem. Ale pod tą fasadą kryje się mrok jak w Twin Peaks... Dziewczynom zabiją serca, bo w roli głównej Harry Styles. Chłopakom też, bo żeńskie skrzypce gra na pierwszym planie Florence Pugh. Tego samego dnia w kinach studyjnych będziecie mogli obejrzeć Vortex, długo oczekiwany film Gaspara Noego (tego od Love, Climax czy Enter The Void). Ale tutaj nie będzie hałaśliwego techno i feerii świateł, a... kameralny portret umierania dwójki starszych ludzi. Podobno to najlepszy film w karierze tego reżysera. Na pewno najbardziej zaskakujący.

W Stanach 16 września to data premier dwóch mega ciekawych tytułów, co do których nie wiemy, kiedy pojawią się w Polsce – ale pojawią się. Pearl jest następnym slasherem od A24, ale, co ciekawe, to prequel X, który mogliśmy zobaczyć w kinach ledwie parę miesięcy temu. Żeby nie zdradzać fabuły X tym, którzy go jeszcze nie widzieli – akcja toczy się 60 lat przed wydarzeniami z tego filmu, w roku 1918. Fabuła dotyczy jednej z postaci X. I ma to być rzecz inspirowana... niemym kinem. Z kolei Moonage Daydream też sięga w przeszłość, ale nieco bliższą: to po prostu zrealizowany z rozmachem dokument o Davidzie Bowiem. Dorzućmy do tego Goodnight, Mommy, horror z Naomi Watts, który również 16 września zadebiutuje na Prime Video. To remake znanego z polskich kin filmy grozy Widzę, widzę, opowiadającego o dzieciach, które podejrzewają, że ich wypuszczona ze szpitala matka... to w rzeczywistości ktoś inny. Tu premiera globalna, co znaczy, że polscy użytkownicy platformy też będą mogli go zobaczyć. Natomiast 23 września – podobno tylko do wybranych amerykańskich kin – trafi trzecia część Clerks Kevina Smitha. Boimy się sequeli takich kultowych filmów jak zarazy, ale akurat dwójka nie była przypałem. Pytanie, czy ten obraz zostanie wyświetlony w naszych kinach, czy od razu trafi na VOD, pozostaje otwarte.

blonde.jpg
"Blondynka", fot. Netflix

Na finał września... Jakby nie patrzeć – chyba jedna z najgorętszych premier drugiej połowy roku. O Blondynce Andrew Dominika, opowiadającej o życiu Marilyn Monroe, powiedziano już tyle, że ekipa od PR-u i marketingu powinna dostać od Netfliksa premię. Że będzie to stonowany, czarno–biały, smutny i brutalny film. Że mamy spodziewać się klimatu jak ze Wściekłego byka Martina Scorsese. I że grająca rolę Marilyn Monroe Ana De Armas to żelazna faworytka w wyścigu po Oscara za najlepszą rolę kobiecą. Film prawdopodobnie obejrzymy najpierw na limitowanych pokazach w kinach, a później na Netfliksie. Premiera – 28 września. Z kolei dwa dni później, i już tylko w kinach, zobaczymy IO, rewelacyjnie przyjęty w Cannes obraz Jerzego Skolimowskiego, którego bohaterem jest... osioł, zaś fabuła jest osnuta wokół tematu okrucieństwa ludzi wobec zwierząt. Kiedyś był film o facecie w łódce, teraz jest film o ośle. Prawda czasów, prawda ekranu.

PAŹDZIERNIK

Pierwszy piątek miesiąca wypada na jego siódmy dzień. Wtedy polscy widzowie będą mogli pójść do kina na Apokawixę w reżyserii Xawerego Żuławskiego, czyli młodzieżowy horror o zombie z silnymi wątkami ekologicznymi. My już widzieliśmy, nie będziemy niczego zdradzać, ale... Szczerze? Możecie się pozytywnie zaskoczyć. W Stanach tego dnia na ekrany wejdą z kolei dwa długo oczekiwane tytuły. Nie bardzo wiadomo, o czym jest Amsterdam Davida O. Russella (m.in. Poradnik pozytywnego myślenia i American Hustle) – poza tym, że akcja ma dziać się w latach 30. i dotyczyć grupy przyjaciół, którzy przypadkowo zostają wplątani w jedno z najsłynniejszych wydarzeń w historii Stanów Zjednoczonych. Natomiast skład osobowy to w tym filmie gruba przesada. Margot Robbie, Christian Bale, John David Washington, Chris Rock, Anya Taylor-Joy, Robert De Niro, Taylor Swift, Rami Malek, Zoe Saldana czy Mike Myers... Gruba przesada. Także 7 października Amerykanie zobaczą zwycięzcę tegorocznego festiwalu w Cannes, Triangle of Sadness Rubena Ostlunda, będącego satyrą na świat social mediów i influencerów. Daty polskiej premiery jeszcze nie znamy, ale na 100% wiadomo, że to tytuł, który trafi do naszych kin na początku 2023 roku. Zresztą podobnie jak Amsterdam.

14 października na ekranach w USA pojawi się Podejrzana, pierwszy od sześciu lat obraz Park Chan-Wooka. To kryminał o detektywie tropiącym sprawców pewnej zbrodni – jak to w tego typu produkcjach bywa, musi być twist, a tu jest on związany z wdową po denacie. Polska premiera – początek 2023. Tydzień później, i też w kinach, zobaczycie rzecz stuprocentowo dla mas, nakręcony na podstawie serii komiksów DC Black Adam. Tytułowy, obdarzony boskimi mocami bohater zostaje po pięciu tysiącach lat wypuszczony ze swojego grobowca, a wcielił się w niego The Rock. Tego samego dnia Amerykanie (u nas data premiery nieznana) będą mogli wybrać się na The Banshees Of Inisherin Martina McDonagha, gdzie ponownie, po Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj, przed kamerą spotkają się Colin Farrell i Brendan Gleeson. I ma to być rzecz o trudnej, męskiej przyjaźni. A 28 października i Polacy, i Amerykanie na halloweenowy seans będą mogli pójść na... Halloween. Finał, czyli ostatnią część z dobrze przyjętej trylogii Davida Gordona Greene'a (jej poprzednie odsłony to Halloween z roku 2018 i trzy lata młodsze Halloween zabija). Oczywiście nie wierzymy w żaden finał, bo seria horrorów o Michaelu Myersie jest zbyt dochodowa, by można było ją ot tak uciąć.

LISTOPAD

Bardzo ciekawa premiera dla wszystkich zajawkowiczów historii kina. 4 listopada na Netfliksie wyląduje Is That Black Enough For You, czyli dokumentalna opowieść o fenomenie tanich afroamerykańskich produkcji z lat 70.; anonimowych w Polsce, za to hurtowo pokazywanych na seansach w tanich, amerykańskich kinach – kto widział Grindhouse, ten wie, o jakim klimacie mówimy. Ten dzień to także polska kinowa premiera Bros. Może być dym, bo to jedna z pierwszych mainstreamowych komedii o... parze gejów; homofobiczne komentarze na Filmwebie już pączkują. Producentem jest Judd Apatow, czyli zbawca amerykańskiej komedii z pierwszej dekady XXI wieku; zresztą sporo pisaliśmy o nim tutaj.

11 listopada? Wszyscy, niezależnie czy w Polsce, czy w Ameryce, idziemy do kina na Black Panther. Wakanda Forever. W naszych sercach jest Wakanda (to zresztą nawiązanie do polskiego tytułu) i Czarna Pantera, czyli zmarły Chadwick Boseman, ale ta historia musi trwać dalej. O fabule wiemy bardzo mało, co zupełnie nie gasi naszej podjarki. Poza tym w momencie, kiedy podczas trailera skrzyżowały się No Woman, No Cry Boba Marleya i Alright Kendricka Lamara... O rety! Tydzień później, również i w Polsce, i w Ameryce, Menu – klimatyczny horror z Anną Taylor-Joy (od Gambitu królowej ta dziewczyna nie schodzi z ekranów, i bardzo dobrze) oraz Nicholasem Houltem. Przekopiujemy zapowiedź: młoda para wybiera się na odległą wyspę, do ekskluzywnej restauracji. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest takie jakim się wydaje a w menu czekają zaskakujące niespodzianki. Mniam.

Tak jak Alfonso Cuaron miał swoją Romę, czyli prywatną podróż w przeszłość i lata swojego dzieciństwa, tak Steven Spielberg, najważniejszy twórca blockbusterów, jakiego nosiła Ziemia, będzie miał The Fabelmans. Wiemy tylko tyle, że to też będzie osobiste, oparte na młodzieńczych wspomnieniach kino. Tu naprawdę jest na co czekać, bo kto, jak nie Spielberg, pomalował dorastanie miliardom widzów? Oby to było tak dobre, na jakie się zapowiada. I oby równie dobre było Bones and All, czyli romantyczny horror o parze kochanków kanibali, którzy wyruszają w drogę po Ameryce lat 60. Reżyser, Luca Guadagnino (Tamte dni, tamte noce) już w Suspirii brał się za bary z kinem grozy i wyszła mu z tego wyjątkowo osobna rzecz. Niestety na ten moment znamy tylko amerykańską datę premiery; przypada właśnie na 23 listopada.

GRUDZIEŃ

A tu króciutko, bo o czterech dużych premierach miesiąca wiemy od dawna, ale fabuły są jeszcze owiane tajemnicą. 16 grudnia – przebój roku, Avatar: istota wody. Tego samego dnia na ekrany i polskich, i amerykańskich film (zresztą podobnie jak Avatar) trafi Shazam. Gniew bogów, czyli kolejna komiksowa adaptacja DC Comics. 21 grudnia Amerykanie będą mogli wybrać się na fabularną biografię Whitney Houston I Wanna Dance With Somebody, a świątecznym hitem dla całego świata będzie najważniejsza netfliksowa premiera grudnia, Na noże 2. Część pierwsza była chyba najlepszym klasycznym kryminałem ostatnich lat, ciekawszym niż adaptacje Agathy Christie w reżyserii Kennetha Branagha. I jest to też idealny tytuł na świąteczny seans.

avatar.jpeg
"Avatar. Istota wody", fot. archiwum dystrybutora

I jeszcze słówko o Avatarze. Widzieliście wszyscy, ale jesienią będziecie mogli iść na to jeszcze raz do kin; przebój wszech czasów Jamesa Camerona trafi na polskie duże ekrany. Kiedy? 23 września. Podobno w odświeżonej wersji.

Analogiczny przewodnik po najważniejszych serialowych premierach jesieni opublikujemy w przyszłym tygodniu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.
Komentarze 0